piątek, 19 kwietnia 2013

Rozdział 15 „Zielony (nie) spokój”




      - I co? Znaleźliście to miejsce? - menadżer poderwał się ze swojego biurowego fotela, gdy tylko dwóch umundurowanych mężczyzn przekroczyło próg jego gabinetu.
      - Tak, znaleźliśmy - odpowiedział jeden z nich, ten wyższy - jednak napotkaliśmy przy tym pewien problem. Proszę usiąść. Musimy to przedyskutować.
      Mężczyzna w nieskazitelnym garniturze bez słowa wykonał polecenie usadawiając się z powrotem na swoim miejscu, natomiast dwójka funkcjonariuszy zajęła krzesła po przeciwnej stronie jego dębowego biurka.
      - Droga do tego budynku wyglądała niemalże identycznie, jak ta, którą wskazał nam pan Tomlinson, więc trafiliśmy bez problemu. Po wnikliwych badaniach rozpoznaliśmy w krwi stamtąd DNA jego, Kai i Eda, jak i również odnaleźliśmy tam wszystkie narzędzia zbrodni, jednakże we wskazanym miejscu oraz w całym budynku nie odnaleźliśmy żadnego ciała. Rozpoczęliśmy już akcję przeczesywania okolicy, a zdjęcie Eda zostało rozesłane do każdego możliwego posterunku, we wszystkich możliwych krajach, więc z pewno...
      - Chwila! - przerwał zaskoczony menadżer. - Czy to znaczy, że ten bydlak żyje i jest na wolności?! - wrzasnął podrywając się z krzesła. - Jakim cudem?! - Uderzył w blat biurka otwartymi dłońmi. Szyby kredensu w gabinecie zadrżały.
      - Niekoniecznie. Możliwe jest również, że ktoś po prostu przeniósł ciało, lecz musimy być przygotowani na każdą sposobność - odpowiedział nadal spokojnym głosem ten sam mężczyzna.
      - Musimy się skonsultować z panem oraz rodzinami ofiar i spytać o to, czy możemy rozesłać fotografię z wizerunkiem Eda do mediów - odezwał się niższy. - W takim wypadku łatwiej byłoby go odnaleźć, a skoro świat już i tak dowiedział się o porwaniu to...
      - Już dzwonię.


๑ ๑ ๑

POWRÓT DO NARRACJI PIERWSZOOSOBOWEJ


      Najgorsze było przeraźliwe uczucie chłodu bezwzględnie atakujące moje ramiona i klatkę piersiową od szyi aż po same łokcie. Nie wiem, czy wtedy kierował mną szok, czy też strach, ale widok wenflonów wbitych w zewnętrzne strony obu moich dłoni... Krzyknęłam. Wrzasnęłam tak potwornie głośno, że ucisk w tyle czaszki spotęgował się miliardy razy. Nie chciałam mieć tego w sobie. Nie mogłam mu znowu na to pozwolić. Musiałam z nim wygrać. Dla siebie. Dla Louisa. Dla wszystkich. Najpierw prawą ręką pociągnęłam za to potworne coś u drugiej i wyrwałam nie zważając na brunatną ciecz, która momentalnie zalała skórę dłoni i przeszywający ból w całym lewym ramieniu, gdyż nie robiło to już na mnie żadnego wrażenia. Chciałam się tego pozbyć. Musiałam. Musiałam się pozbyć!
      - Hej! Hej, przestań! - krzyknął ktoś zupełnie mi obcy zaraz po tym, gdy zakrwawiona dłoń zaczynała brać przykład z bliźniaczki.
      - Kaja! Córciu! - Poczułam silny, obezwładniający uścisk blokujący moje barki i przedramiona. Dłoni było kilka. Sześć, albo i osiem. Szamotałam się. Wyrywałam, a raczej próbowałam wyrwać. Na próżno. Osoby wokół mnie były za silne. Cały czas coś krzyczeli. Słyszałam swoje imię wypowiadane głosami, które wydawały się być znajome. A może tylko mi się przesłyszało? Wiedziałam, że ktoś mnie otacza, mówi do mnie, płacze, lecz w głowie miałam tylko i wyłącznie czerń. Taką samą jak... jak wtedy. Identyczną. A skoro identyczną, to czy coś naprawdę się zmieniło? Kolejny wrzask dobył się z moich ust. Kamera. Louis. Ed na ziemi.

      Naprawdę jestem już wolna?

      Zamknęłam oczy próbując przy tym uspokoić nieco ciało i oddech. Serce, które zerwało się do szaleńczego galopu przy wyrywaniu wenflonu zaczęło stopniowo zwalniać. Modliłam się, błagałam, żeby to wszystko było prawdą, by ci wszyscy których koło siebie słyszałam naprawdę stali obok mnie. Nie miałam pojęcia, ile prawdy jest w tym, co wydawało się być prawdą, a jaką jej część w rzeczywistości stanowi kłamstwo. Przecież od tak dawna to właśnie ono było jedyną, zgrabnie udającą prawdę całością...
       Nie mogłam dłużej zwlekać. Musiałam sprawdzić, gdzie jestem. Najpierw moje powieki drgnęły o milimetr. Potem o dwa. Siedziałam już całkiem spokojnie. Kilka kolejnych milimetrów do góry i przerażająca jasność dotarła do moich źrenic. Odruchowo je zmrużyłam, a potem zamrugałam kilka razy. Oddech zwolnił, ale też zrobił się przeraźliwie płytki i ciężki. Bolały mnie od niego całe płuca. Pierwszą dostrzegłam mamę. Płakała. Drżącymi rękoma przysłaniała usta, a w oczach miała troskę i przerażanie. Żelazne uściski kolejno ustępowały. Dalej lustrowałam ludzi wokół. Po lewej stał tata i Patrycja, a po prawej Marta, Silvian, Niall i jakieś dwie kobiety w białych kitlach, których nie znałam. Przez chwilę przestałam oddychać. Ponownie przejechałam wzrokiem po najbliższych. Powoli. Chciałam wchłonąć ich widok najdokładniej, jak to tylko było możliwe. Miałam zamiar coś powiedzieć, jednak nie odważyłam się. Milczenie wokół było zbyt przytłaczające. Wszyscy w pomieszczeniu czuli jego ciężar i z początku nikt nie był w stanie go udźwignąć. Po chwili odważyła się na to jedna z obcych mi kobiet, wyraźnie starsza i pulchniejsza od drugiej.
       - Od dwóch dni jesteś w szpitalu w Houston. - Odruchowo przeleciałam wzrokiem już nie po ludziach, tylko po samym pomieszczeniu. Leżałam w białej pościeli, która z jednej strony ubabrana była w ciemnoczerwonej cieczy. Beżowe ściany. Jasna podłoga. Kilka metalowych szafek pomalowanych na biało i gigantyczne okna, na prawie całej ścianie po mojej lewej. Wyglądając przez nie spokojnie mogłam stwierdzić, że znajdowaliśmy się na którymś z nastych pięter. Ludzie na ulicach wyglądali jak mrówki. Sala niczym nie wyróżniała się spośród innych szpitalnych pomieszczeń. Za to poranne Słońce tego dnia było... takie piękne. - Gdy cię tu przywieziono byłaś w bardzo złym stanie, jednak nie mogliśmy zwlekać. Wczoraj przeszłaś ciężką operację usunięcia tętniaka, który najprawdopodobniej w wyniku odczuwania skrajnie silnych emocji zaczął stanowić bezpośrednie zagrożenie dla twojego życia. Opatrzyliśmy wszystkie rany i podaliśmy leki, więc twój stan jest już stabilny. Niestety, musisz zostać w szpitalu jeszcze kilka najbliższych dni... - lekarka mówiła i mówiła, lecz ja najprościej w świecie przestałam jej słuchać. Już nawet na nią nie patrzyłam. Zamiast tego skupiłam się na otaczających mnie osobach. Łapiąc z każdym z nich kontakt wzrokowy, byłam w stanie wyczytać z ich tęczówek najprawdziwszą radość. Cieszyli się, że mnie widzą i nawet nie zdawali sobie sprawy z tego, jak bardzo ja się z tego cieszyłam. Druga kobieta w kitlu zaczęła z niezwykłą ostrożnością opatrywać moją zalaną krwią dłoń. Z początku odruchowo wyrwałam rękę, gdy tylko mnie dotknęła, ale przywracając sobie resztki rozsądku, w końcu pozwoliłam jej wykonać swoją pracę. Pierwsza bezustannie mówiła. Nie do końca docierało do mnie, że naprawdę byłam tam, gdzie byłam, lecz pieczenie środków odkażających na wierzchu lewej dłoni pomogło mi się w tym utwierdzić. Byłam wolna. W o l n a. Koszmar nareszcie dobiegł końca.
      - Kaju? - kobieta delikatnie musnęła moje prawe ramię, przez co gwałtownie odsunęłam się do tyłu. Przestraszyłam się. Gdzieś bardzo, bardzo głęboko odczułam tak przeogromny lęk, że aż cała zaczęłam się trząść i zrobiło mi się strasznie duszno.
      - Przepraszam... - odezwała się półszeptem kobieta zabierając z powrotem dłoń. - Kaju, pytałam... jak się czujesz - dodała bardzo niepewnie.
      - Ja...j-ja - mój głos łamał się na każdym możliwym wyrazie. Brzmiałam strasznie. Wraz z kolejnymi wypowiadanymi przeze mnie sylabami serce waliło coraz mocniej. Huczało. W moich uszach przypominało pioruny. Coraz częstsze. Zbliża się burza. - Do-d-dobrze. - Przy mówieniu znowu zaczęłam strasznie się bać. Nie wiedziałam co i kto mnie przeraża, ale to uczucie opanowało każdą komórkę mojego wątłego ciała. Na szczęście cały ten strach uleciał, gdy tylko mama podbiegła do mnie i objęła tak delikatnie i zarazem tak pewnie, że aż zaczęłam płakać. Najpierw po prostu cicho łkałam, lecz po kilku chwilach nie byłam w stanie nad sobą panować. Zapomniałam już nawet, jak to jest płakać. W tamtym momencie wydawało mi się to czymś skrajnie nienormalnym, a równocześnie skrajnie cudownym. Objęłam mamę rękoma oplatając jej ciało jakimiś dziwnymi rurkami i nie chciałam jej wypuszczać już nigdy. Chwilę później przytulił się do nas również mój tata, a potem dołączyli też Pati, Sil, Marta i Niall. Czułam na sobie tak wiele łez, że po jakimś czasie przestałam orientować się, które są moimi. Miałam ich wszystkich tak blisko... Byłam tu. W szpitalu. I już nic nie bolało. Co powinnam zrobić, żeby udało mi się w to uwierzyć?




      Czas mijał. Czas... Tak, wrócił do mnie. Znowu stał się moim władcą i ani trochę nie miałam mu tego za złe. Za wszelką cenę chciałam wyzbyć się nawyku liczenia mrugnięć, ale to było strasznie trudne. Zazwyczaj wracałam na Ziemię dopiero przy stoktórymś...
      Wiedziałam, że każdy z mojej rodziny, tak samo jak i Silvian, Marta i Niall chce ze mną porozmawiać. Zdecydowanie mieli mi coś do powiedzenia, lecz ja... Naprawdę cieszyłam się ich obecnością, ale nie byłam gotowa rozmawiać. Moje gardło zaciskało się, gdy tylko słyszałam padające z czyichś ust pytanie. Równocześnie pragnęłam wypłakać się im w ramie i wyrzucić ich na korytarz, żeby pobyć trochę samotnie. Tylko, że wcale nie chciałam być sama. Moje serce nie chciało. Tylko ta chora frustracja, której nijak nie mogłam rozładować, potrzebowała chwili odizolowania, żeby na spokojnie ogarnąć te wszystkie wydarzenia. Nie wiedziałam, co się ze mną dzieje i czego żąda mój umysł. Ta przeraźliwa sterylność i zapach szpitala przyprawiały mnie o ciarki, a przez ułamek sekundy nawet zatęskniłam za brudem.
      - Kaju, może napiłabyś się czegoś? - spytała niepewnie mama, a ja tylko przecząco pokiwałam głową. Mimo że moje usta były tak pospiekane, że przy nawet najmniejszym ruchu skóra na nich pękała, a pragnienie rozpierało każdą cząstkę mojego ciała, niezrozumiała obawa przed zanurzeniem ust w szklance wygrała.
      Dystans pomiędzy mną i praktycznie najbliższymi mi osobami zabijał i mnie i ich. Nikt nie wiedział, jak ma się zachować, ale wiadome było, że ktoś musiał wykonać pierwszy krok. Co-chwilowe, chaotyczne pytania mamy, na które odpowiadałam jej niemym wzrokiem lub skinięciem głowy, zaczęły przerażać nas wszystkich. Mnie również.
      Nagle, ni stąd ni zowąd, moja mama szepnęła coś na ucho tacie, a ten Patrycji, która porozumiewawczym spojrzeniem rzuconym w stronę pozostałej trójki wygoniła ich z sali. Po niecałej minucie zostałam sama z mamą. Przeniosła się na krzesło najbliżej mnie kładąc swoją dłoń na mojej. Znowu to samo. Znowu ciarki przerażenia na ciele i niekontrolowany unik. Czy ja zdziczałam?
      - Boże, Kaja... - zaczęła roztrzęsionym głosem rozklejając się - Kiedy zadzwonili do nas, że zostałaś porwana... Wszyscy tak bardzo się o ciebie baliśmy. To było takie straszne... Mogłaś... Przecież mogłaś... Ale nic ci nie jest. Tak strasznie cię kocham. Wszyscy cię kochamy. A tobie... Boże, to moja wina. To wszystko moja wina. Mogłam cię tam nie puścić, albo pojechać z tobą, albo w ogóle nie puszczać pierwszy raz do Londynu... - Odchodziła od zmysłów. Widziałam to w jej oczach otoczonych sinymi kręgami. Nie spała od wieków.
      - Mamo...
      - Mogłam cię ochronić... Przecież mogłam...
      - Mamo! - powtórzyłam zdecydowanie zbyt głośno. Momentalnie rozbolało mnie gardło. Kobieta spojrzała na mnie ze zdziwieniem. Chyba nie sądziła, że jeszcze w ogóle jestem w stanie wykrzesać z siebie aż tak wysokie dźwięki. - To nie twoja wina. Nikt nie mógł przypuszczać, że to się tak skończy - powiedziałam już nieco ciszej. Chciałam ją uspokoić.
      - Masz rację kochanie. Masz rację - uśmiechnęła się. To był wspaniały uśmiech. Pełen miłości, której tak bardzo mi tam brakowało. - Jakie to szczęście, że Louisowi udało się was uratować... - Na dźwięk tego imienia poczułam nagły wstrząs, jakby ktoś wylał mi na głowę kubeł zimnej wody. Jak mogłam o niego nie spytać? Przez tyle czasu? Tyle godzin od przebudzenia?!
      - Co z nim? - Na dźwięk mojego pytania przepełnionego niezmierzonym wstydem, mama aż się wzdrygnęła. Przeraziło mnie to, a w głowie od razu pojawiły się najczarniejsze wizje. Kobieta przez dłuższy czas broniła się od odpowiedzi totalnie zamyśloną miną, więc w końcu odważyłam się zapytać: - Żyje?
      - C-co? A! Tak! - odparła z nerwowym entuzjazmem. - Jest bardzo poturbowany, ale wyjdzie z tego - uśmiechnęła się blado.
      - W której sali leży? Mogę się z nim zobaczyć?
      - Um... Nie. To znaczy, on nie leży w tym szpitalu. Nalegał na jak najszybszy powrót do Anglii, więc...
      - Muszę do niego zadzwonić.
      - Przykro mi Kochanie, ale on naprawdę ciężko to wszystko przechodzi i na razie nie chce z to... nie może z tobą porozmawiać.
      Zabolało. Nie chce, a nie nie może. Moja mama nigdy nie umiała kłamać.
      - Muszę się przespać. - Ja w przeciwieństwie do niej zdążyłam się już tego nauczyć...
      - Dobrze - uśmiechnęła się niepewnie. Od razu zrozumiała, co zrobiła. Żałowała tego, ale ja nie. Wolałam nie mieć złudzeń... Już wtedy mnie nienawidził. Może Ed nie kłamał? Może naprawdę spytał się go o to, kogo ma uwolnić? Może Louis uratował mnie tylko dlatego, żeby później nie mieć mnie na sumieniu? Przecież po tym, co przeze mnie przeszedł... On mnie znienawidził, prawda?
      - Nie! - krzyknęłam, gdy tylko mama zaczęła zasłaniać okna ciemnobrązowymi roletami. - Zostaw tak. - Momentalnie odsunęła się od okien i tylko pokiwała głową z uśmiechem. Ten zdecydowanie nie był szczery. Miałam wrażenie, że mama zaczęła się mnie bać. A może to był strach o mnie? Kto wie...
      - Słodkich snów skarbie. Poczekamy w korytarzu, aż się obudzisz.
      Opuściła pokój w totalnej, przytłaczającej ciszy. Nieznacznie przymknęłam powieki, a po chwili zostałam w sali całkiem sama. W uszach cały czas dźwięczał mi odgłos niedokładnie dociśniętej klamki, przez którą pomiędzy drzwiami a ścianą utworzyła się nieznaczna przerwa.
      Jasne, że nie spałam. Nie mogłam spać. Chciałam myśleć. Tylko nie byłam w stanie tych myśli ogarnąć. Ed, Louis, smród, ból i dzisiejszy dzień. Wszystko naraz, a jednocześnie osobno. Za dużo i zarazem za mało. W którym miejscu życia jestem? Przy początku, czy końcu? Co robić? Jak wrócić do normalności? Czy w ogóle wracać?
      Nie wiem, po jakim czasie udało mi się wychwycić stłumione głosy rodziców pośród miliona dźwięków dobiegających gdzieś z zewnątrz, ale pożałowałam tego tak szybko, jak tylko to zrobiłam.
      - Dlaczego jej nie powiedziałaś? Przecież wiesz, że musi wiedzieć. - To był mój tata. Zdenerwowany tata.
      - Żartujesz sobie? Widziałeś w jakim jest stanie? - zbulwersowała się mama.
      - To nie są żarty.
      - Przecież teraz nie odstąpimy jej na krok. Nic się nie stanie.
      - Jak to sobie wyobrażasz? Cały świat już wie. Mówią o tym na każdym kanale. Nie da się jej od tego odciągnąć.
      - Jeszcze parę dni. Niech dojdzie do siebie. Proszę, nie róbmy jej tego teraz...
      Najprościej w świecie zatkałam uszy i przestałam słuchać. Zaczynałam mieć dość. Nie mówili mi wszystkiego, więc jak mogłam być spokojna? O czym mi nie mówili? I dlaczego pytań było tysiąc razy więcej, niż odpowiedzi?
      Później pamiętałam już tylko Słońce chylące się ku zachodowi, które układało się na mojej kołdrze w rozmaite wzory i dziwne uczucie w tyle głowy oraz brzuchu, gdy postanowiłam położyć się na boku.

      Zgrzyt metalowych zawiasów i ...ciemność.

      Automatycznie poderwałam się do góry łapiąc obiema dłońmi za serce. Byłam pewna, że zaraz wyskoczy mi z piersi.
Ciemność. Zabrakło mi powietrza. Nie potrafiłam nabrać go w płuca. Jakby przestały działać. Ciemność. Rozbolały mnie skronie, a przed oczami wirowały czarno szare plamy, w których ukryła się rzeczywistość. Ciemność.

      Nie zorientował się, co się dzieje. Widocznie nie widział mnie tak samo, jak ja jego. Pewnie nawet nie zdawał sobie sprawy z tego, że już nie śpię... Potem usłyszałam wciskany przełącznik. Moment, w którym żarówka w lampie nade mną zaskwierczała, zaskoczył mnie tak bardzo, że w ułamku sekundy zapomniałam o strachu. Jego idealna fryzura, idealny strój i idealne oczy wydawały mi się być tylko snem. Śniłam? Nie. Nie mogłam śnić. Moje serce nadal zbyt boleśnie rozbijało się wewnątrz klatki piersiowej. Spojrzał mi w oczy i nieznacznie się uśmiechnął zaciskając mocno wargi. W zieleni jego tęczówek tak naprawdę pierwszy raz od bardzo, bardzo dawna udało mi się odnaleźć spokój. Kiedy kierował się w stronę łóżka, zauważyłam, że kuśtyka. Spod nogawki jego spodni wystawał kawałek bandaża, lecz z wyrazu twarzy nie wyczytałam żadnego bólu.
WŁĄCZ [LINK]
      Gdy tylko stanął przy łóżku odruchowo przesunęłam się robiąc koło siebie miejsce. Położył się. Obróciłam się na bok. Nasze twarze dzieliło od siebie zaledwie kilka centymetrów. Światło z lampy rzucało na nas jakieś dziwne, żółte promienie. Milczeliśmy. Uśmiechnęłam się pociągając przy tym nosem. Naprawdę ucieszył mnie jego widok. Zachichotał niemalże bezdźwięcznie, po czym uniósł nieco głowę i szybko cmoknął mnie w czubek nosa. Niesamowity dreszcz, jakby kopnięcie prądem, przebiegł od mojego karku aż po sam koniec kręgosłupa. Jego głowa znowu opadła na poduszkę. Zieleń otoczona ciemnymi rzęsami wprawiła mnie w jakiś dziwny stan uniesienia, całkowitego spokoju... Czy właśnie to buddyści nazywają nirwaną?
      - Nie zostawiaj mnie już więcej Harry... - szepnęłam tak samo nieświadomie, jak on nieświadomie się uśmiechnął.
      - Nie zostawię. Obiecuję. 




94 komentarze:

  1. Jeju *,* Każdy rozdział , każdy i ciągle jestem wstrząśnięta tym co tam się dzieje :o
    Kocham cię poprostu !!

    OdpowiedzUsuń
  2. Boże.... Harry? Harry? Harry? Lou? Lou? Lou? Kaja? Kaja? Kaja?...
    chyba nie rozumiem. to jest takie piękne... ale Jezu, co z Ed'em? Żyje? O.o
    Louis? Cholera o co chodzi z tą telewizją? On w ogóle żyje...?
    Czyli Haz i Kaja znów razem? aww... nie no, przepraszam, ale płaczę. to jest za cudowne... a ta piosenka tylko wzmacnia nastrój końcówki rozdziału. nadal leci w tle, a ja ryczę, ryczę, ryczę i ryczę...
    KOCHAM CIĘ! ♥
    @1DWixx

    OdpowiedzUsuń
  3. Boże jak ja długo czekałam na ten moment! Nareszcie Kaja i Harry!!!
    Świetna końcówka rozdziału tak bardzo się wzruszyłam, w ogóle cały rozdział mnie wzruszył, aż brak mi słów ;)
    Nie wiem jak ja przeżyję tak długi czas twojej nieobecności ;/
    Ale będę czekać ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie zaskoczę cię komentarzem,. Za to Tobie się udało!!
    Ta końcówka! <33 Idealna... :) I... AHHH! :D OMG! Zabijasz... :P
    Szkoda, że tak późno pojawi się rozdział, ale... nie. nie wytrzymam. Kogo ja chcę oszukać?!
    Życzę weny i mam ogromną nadzieję, że Louis with Kaja !

    KOCHAM CIĘ, MAJU! <33

    OdpowiedzUsuń
  5. O czym jej nie mówią ? Czy ma to coś wspólnego z Louisem?
    Jesu.. Kocham to opowiadanie. Mam nadzieję, że szybko pojawi się kolejny rozdział..
    Pozdrawiam, Heaven.

    OdpowiedzUsuń
  6. WOW! Ta piosenka na koniec...nadal leci, a ja cała się trzęsę. Naprawdę wszystkie Twoje rozdziały tak na mnie działają...Kocham Cię za Twój talent<3
    Tak strasznie boję się, że Lou...uh...nie żyje... ;C
    Nie ogarniam za bardzo o co chodzi z Harrym..i chyba umrę tu zanim dodasz następny rozdział... NAJLEPSZE NA ŚWIECIE JEST TO OPOWIADANIE!

    OdpowiedzUsuń
  7. Mam złe przeczucie, że Louis nie żyje ;(

    OdpowiedzUsuń
  8. Jak opisałaś tą scenę z z Harrym to aż mnie ciarki przeszły martwiło mnie jedynie ciągle jedno.... Loui... On nie żyje? :(

    OdpowiedzUsuń
  9. Zdumiewający ! Jestem mile zaskoczona że Harry odwiedził Kaję.
    Czekanie na kolejny rozdział chyba mnie zabije : (
    W tym opowiadaniu jest tyle emocji, na prawdę cudownie piszesz <333

    OdpowiedzUsuń
  10. Boże 0.0
    Jestem w szoku... Tak to wszystko ujęłaś... Z każdą chwilą zakochuję się w twoim blogu jeszcze bardziej. Tyle nowych pytań ciśnie mi się na język.
    Co z Lou?
    Co z Ed'em
    Co z Harrym i Kają ?
    Czemu on ma obandażowaną nogę?
    O co chodzi z tą telewizją ?
    Działasz na mnie tak że mam ogromną ochotę czytać to w nieskończoność.
    Kiedy zaczynałam czytać chciałam zjechać na dół i zobaczyć jak skończy si.ę ten rozdział licząc na to że będą tam odpowiedzi na pytania które mnie nurtowały. Ale nie... jeszcze więcej pytań.
    To jest talent godny podziwu piszesz dużo lepiej niż większość współczesnych pisarzy. Umiesz wzbudzić we mnie tyle emocji naraz: strach, złość, szczęście, ciekawość , wzruszenie, smutek...I wiele innych . Sama nie wiem czy istnieje ten rodzaj emocji którego jeszcze nie było mi dane poczuć odwiedzając tego bloga.
    kiedy zobaczyłam że dodałaś rozdział miałam ochotę skakać i to zrobiłam (co nie skończyło się zbyt dobrze bo wpadłam na krzesło ogrodowe i złamałam nóżkę obijając sobie przy tym biodro xd)
    Okaleczasz mnie dziewczyno! I to nie tylko zewnętrznie. W sercu czuję że nigdy nie zapomnę tego opowiadania tak samo jak dobrej książki.
    No więc czytałam ten rozdział z zapartym tchem, stojąc (bo nie chciałam tracić ani chwili by iść po inne krzesło) chcąc jak najszybciej skończyć by dowiedzieć się co znowu wymyśliłaś. A teraz mam ochotę się udusić za to że tak szybko czytam. POCHŁONĘŁAM TEN ROZDZIAŁ A NIE PRZECZYTAŁAM!
    Podsumowując: piszesz pięknie i wpływasz na czytającego jak nikt inny.
    Dziękuję za łzy wzruszenia i rozmazany makijaż.
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  11. Radzę zastanawiać się nad karierą pisarki :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Boskie :) Maskara, jak można tak dobrze pisać ? :> http://expressionsofhappiness.blogspot.com/ zapraszam też do siebie :D Dopiero zaczynam i zależy mi na twojej opinii :*

    OdpowiedzUsuń
  13. Jak możesz kończyć w takich momentach? No jak?
    Cudny rozdział, szkoda, że za niedługo koniec.
    Wydaje mi się czy Lou nie żyje?

    OdpowiedzUsuń
  14. Dawaj szybko nexta! Błagam!!! A i wg mnie to był Lou a nie Harry.. :P czekam z niecierpliwością I zapraszam do mnie
    spotkanie-po-koncercie-1d.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  15. przepraszam, że ja tak na szybko, ale dam chociaż znak że "przeczytałam" i jestem pod wrażeniem tego jak piszesz i wgl całego przebiegu wydarzeń!

    OdpowiedzUsuń
  16. Za każdym razem gdy przeczytam nowy rozdział chciałabym coś napisać jednak nigdy nie wiem co. Po prostu za każdym razem jestem jeszcze bardziej zaskoczona.

    OdpowiedzUsuń
  17. ;ooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooo
    HARRY I KAJA?! O nie, nie... Ich czas już minął. CO Z LOUISEM? On żyje, prawda? PRAWDA? Przynajmniej mam taką nadzieję, aczkolwiek wiem w dziewięćdziesięciu procentach, że... on dednął.
    Biedna Kaja... Tak wspaniale opisałaś jej uczucia... wow. Jestem pełna podziwu. Jezuuu, jaki Ty masz talent dziewczyno! Z każdym rozdziałem coraz bardziej kocham Twoją twórczość, a Ty sama z odpowiedzi na asku wydajesz się być kobietą ideałem! :D Świetny, cudowny rozdział :)
    No i rzecz, o której nie można zapomnieć :D Ale nie ma tak prosto, musisz sobie przetłumaczyć :D Cumpleańos feliz, cumpleańos feliz, te deseamos todos cumpleańos feliz ♥
    Miłych i ciepłych urodzin w mieście miłości ♥

    OdpowiedzUsuń
  18. Co z Louisem? Mów natychmiast! Żyje, tak? Musi przecież żyć! Harry? Nie, nie, oni nie mogę niczego do siebie poczuć, w sensie być znowu razem. Cudny rozdział, serio.

    OdpowiedzUsuń
  19. Jejku, i co teraz będzie? Jak to Lou nie chce jej widzieć?! A Harry? Ona nie może być z Harrym, ten rozdział już zamknięty. Teraz jest Louis. Ale co z nim, dlaczego nie chciał się z nią zobaczyć? Niesamowity rozdział, czekam z niecierpliwością na następny!

    OdpowiedzUsuń
  20. Jak możesz kończyć w takim momencie!!!
    Co z Louisem? O co chodzi z tą telewizją? Co przed nią ukrywają? Czy znowu będzie z Harrym?...Mam tyle pytań, że chyba pół dnia zajęłoby mi ich napisanie. Mam nadzieje, że następny rozdział dodasz jak najszybciej bo ja nie będę mogła spać w nocy, myśląc tylko o tym czy Lou żyje!!! Chciałabym, żeby Kaja i Harry znowu byli razem, ale z drugiej strony nie chce by Louis cierpiał.
    Mam wielki talent!!! Z każdym rozdziałem pozostawiasz u mnie takie uczucie...po prostu nie do opisania. Rozdział zapiera dech w piersiach! Płaczę i przestać nie potrafię! A dobór piosenek po prostu idealny!!!
    Jeśli dobrze widzę w komentarzu na górze masz urodziny więc życzę ci wszystkiego najlepszego! <3 ~Amy

    OdpowiedzUsuń
  21. Boże. cudowny rozdział, ale nie mów mi, że Louis nie żyje. on musi żyć... ;(
    mam tak wiele pytań, co do tego rozdziału, że na pewno jeden dzień nie wystarczyłby mi na napisanie ich. teraz jedyne, co robię to siedze i myślę czy Tommo żyje.. niech on przeżyje, błaaaaaaaaaagam. *,*
    masz wielki talent dziewczyno. czekam na kolejny rozdział. <3

    marzenia-1d-opowiadania.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  22. Piekny rozdzial. Zzera mnie ciekawosc co z Louisem i Edem.
    Jejku ale bedzie fajnie jak Kaja i Louis beda razem. ;) mam nadzieje ze Kaja wroci do normalnosci i ze juz bedzie wszystko ok. :)

    OdpowiedzUsuń
  23. taaak cóż... jestem niemalże pewna, że nasz kochany Louis nie żyje. I chcę ci pogratulować, bo odwaliłaś kawał dobrej roboty. Szczerze przyznam, że ten rozdział jest moim ulubionym. Nie wiem dlaczego. Napisałabym coś typu: NIEEEE, LOUIS MUSI ŻYĆ... ale... po dłuższym namyśle dochodzę do wniosku, że jestem ci wdzięczna za taką historię. Wiem, że masz w planach śmierć któregoś bohatera i już się z tym pogodziłam. W dodatku myślę nawet, że to dobry sposób, aby twoja historia stała się jeszcze lepsza, kiedy ma zaskakujące zakończenie. Czekam na następny :)
    youngloovers.blogspot.com/ fromyourlust.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  24. Strasznie podoba mi się ta końcówka! ;) Od początku kibicowałam związkowi Harrego i Kai, więc naprawdę liczę, że jednak do siebie wrócą. Poza tym, świetny rozdział, no i Imagine Dragons na koniec! <3
    Pozdrawiam i życzę dużo weny ;)

    OdpowiedzUsuń
  25. Taaa...końcówka. Wspaniały rozdział ;**
    Czekam ;)

    OdpowiedzUsuń
  26. Jeeest seuper !!! Kaja i Harry znowu razem !! Zaskoczylas w pozytywnym znaczeniu !!! Od zawsze Harry i Kaja byli moja ulubiona para ze wszystkich opowiadan , wiedzialam ze nie mogli od tak przestac sie kochac , ich uczucie jest za silne !!!

    OdpowiedzUsuń
  27. Nawet nie wiem jak opisać! Doskonały? Niee, przy twoim blogu to słowo traci swój sens! Polecam swojego :http://iforgottakeasmile.blogspot.com/ :)

    OdpowiedzUsuń
  28. To by było straszne, gdyby Harry i Kaja się nie zeszli. Jak to mówią - stara miłość nie rdzewieje! ;) Boski, jak z resztą zwykle *.*
    just-imagine-something.blogspot.com
    Wampiry, upadłe anioły, wielkie tajemnice.

    OdpowiedzUsuń
  29. Bo to co tu napisałaś spowodowało u mnie dreszcze *_*

    WSPANIAŁY ^^

    Czekam nn ♥
    Całujee Lolaa ;*

    OdpowiedzUsuń
  30. wow.. wspaniale jak zwykle :) Każdy rozdział jest przepiękny. Pierwszy raz dopiero komentuję Twoje opowiadanie, bo jestem leniuchem :P Ale wiedz, że na prawdę kocham je! :) I od kiedy przeczytałam ten rozdział, czyli od około 13.15 ciągle w kółko słucham tej piosenki, którą jest przepiękna i przepięknie pasuje do rozdziału :) A tak na marginesie, fajnie by było zobaczyć Kaję znowu z Harrym :)
    Buziaczki Zuza xxx

    OdpowiedzUsuń
  31. O matko, kocham Cie dziewczyno. Dziękuuję, Dzięęęęęęęękuję!!! Jak włączyłam Imagine Dragons to się popłakałam. To wspaniale że oni są razem, teraz. Nie wiem czy będą, ale okrutnie chcę się dowiedzieć!!! No pięknie teraz nie wytrzymam do następnego. EKSPLODUJĘ! Zawsze po przeczytaniu rozdziału nie myśle o niczym innym, tylko " Co będzie dalej?" " Czy oni będą razem?" Jestem zwolenniczką Hai, ale obojętnie co będzie dalej wiem że będzie najlepiej jak tylko może być, bo ty nie możesz pisać inaczej. Ubóstwiam Twój umysł!

    OdpowiedzUsuń
  32. Boże, boże.. kocham Cie! Rozdział niesamowity, z resztą jak zawsze. :D Ale co z Lou? :c On musi żyć! Harry? Nie, on i Kaja.. Eh.. no po prostu nie. :D Mam nadzieję, że Lou żyje i będzie z Kają.: (

    OdpowiedzUsuń
  33. Boje się o Louis'a tak cholernie sie boje, że mu się coś stało, że nie żyje... Bedzie mnie to zadręczać do kolejnego rozdziału? Albo i dłużej :<
    + Świetny, wspaniały, piękny, super, idealny rozdział. Booże, kocham Cie poprostu!

    OdpowiedzUsuń
  34. HAJA WRACA <3 ! Uwielbiam Cię , tak samo za ten jak i milion poprzednich rozdziałów <3 Nie Paryżuj za długo bo będę tęsknić moja naaaaaajukochańsza pisarko <3 !

    OdpowiedzUsuń
  35. O kurwa. Nie no kurwa, serio? Kurwa Harry? Ja pierdole. Kurwa a co z Louisem? Ma ból dupy kurwa?

    OdpowiedzUsuń
  36. Skomentuję to tak:
    Co Kurwa???!!!
    A co z Lou? Ale przecież Lou i Kaja. Że niby Hazza? Szok :O

    OdpowiedzUsuń
  37. Lou nie żyje?? Lou nie żyje?! O Jezusie!! Umieram razem z nim! O Boże!! Nie!!!! Wiem, że nadużywam wykrzykników, ale to są takie emocje...
    Lou, nie umieraj! Pliss...

    OdpowiedzUsuń
  38. ło jeju ... i to zakończenie .. takie kjnxmihn *_* aww wrócą do siebie, Kaja i Harry praawda ? ploooszę <3 ale co z Lou ? umarł ? niee ;c
    ale rozdział genialny !

    OdpowiedzUsuń
  39. Awwwwwww
    Końcówka jest śliczna!!!
    Lou chyba żyje nie!?!?! Ja myślę, że Ed zgarnął Lou i teraz nie mogą ich znaleźć! Kurde czy właśnie to jej rodzice ukrywają?!
    Mam natki mętlik po tym rozdziale, że szok! Nie dziwie się Kai, że trudno jej wrócić do normalności. Po takich przeżyciach będzie jej na pewno trudno. Dobrze, że wycieli jej tego tętniaka :)
    Kocham to!!! <3

    OdpowiedzUsuń
  40. Awwww jak słodko Harry I Kaja <3 Czemu Ed musi żyć ? O.o
    Co z Louiskiem ? ;c dobrze, ze nie ma tetniaka. Boże boze dlaczego Louis nie chce jej widziec ??????
    Luv u ;D Zapraszam do mnie na prolog

    OdpowiedzUsuń
  41. Lou nie żyje wiem to kurwa, no wiem! :C

    nieeeeee

    OdpowiedzUsuń
  42. Boże, jaka ulga, że ona żyje! Ale Louis... on nie może nie żyć, NIE MOŻE, ROZUMIESZ?! Co wtedy będzie? Koniec historii? Tak nie może być, no przecież nie może, co nie?! Jednocześnie chcę, aby Kaja była z Harrym. I nie możesz kończyć tego opowiadania, jasne?! Ma być 5000 rozdziałów CO NAJMNIEJ! Kocham cię, normalnie cię kocham! ♥

    OdpowiedzUsuń
  43. boże jak dobrze że to wszystko już się skończyło!
    boje się tylko co z Lou...
    Kaja i Harry, Harry i Kaja nananana czuje że coś z tego będzie :D (zawsze będę ich shippować)
    końcówka cudowna... w ogóle cały rozdział świetny <3
    P. xx
    http://just-a-teenage-dirtbag.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  44. Boski nie długo nie będę mogła płakać

    OdpowiedzUsuń
  45. Cudownie! Na prawdę nie wiem jak mam opisać tego bloga <3
    Ps.Proszę dodaj rozdział na tego bloga o Laurze ;D

    OdpowiedzUsuń
  46. kolejna świetna piosenka do folderu "kaja m. sounds" <3 boskie piosenki wybierasz, serio. nastrój - idealny.
    mam takie dzikie wrażenie, że Louis po prostu uciekł. nie wiem. że był w zmowie z Ed'em, ale wykiwał go, bo się zakochał w Kai i ich "pakt", czy coś, padło. nie wiem, pewnie się mylę, ale serio takie dzikie uczucie.

    PS. miłego wyjazdu. xx <3

    OdpowiedzUsuń
  47. Świetny rozdział *.* Zresztą jak wszystkie ;D Zapraszam do mnie : http://one-direction-blogg.blogspot.com/ Z góry przepraszam za taki spam ;)

    OdpowiedzUsuń
  48. Mam nadzieję, że Kaja będzie z Harrym, a nie z Louisem :)

    OdpowiedzUsuń
  49. o jacie *.* sama nie wiem co napisać po za tym , że rozdział jest jak zwykle świetny
    czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział bo jestem straszliwie ciekawa co stała się z Lou , no i Harry ?! .

    OdpowiedzUsuń
  50. zajebisty rozdzial pelen wrazen i teraz czekac na kolejny rozdzial :d

    OdpowiedzUsuń
  51. Wzruszające.. Rzadko podczas czytania mam łzy w oczach. Naprawdę jesteś genialna!

    OdpowiedzUsuń
  52. O Boże, o Boże, o Boże *.*

    OdpowiedzUsuń
  53. Rozumiesz? Jeżeli nie to masz problem. Mianowicie najprostsze słowa są dla mnie najtrudniejszymi. Twoje opowiadanie jest.. inne. Nie znam innego słowa które tak doskonale określiłoby twoją twórczość. Inne, bo dobre, fajne i normalne. Właśnie te słowa, najprostsze czynią nas innymi. Powiedziałeś jedno tu, inne tam, a ludzie już postrzegają nas inaczej. Popchnęłaś kogoś niechcący, powiedziałaś "Przepraszam" uzyskałaś uśmiech i nadzwyczajne "Nic się nie stało", ale gdy powiesz "Mógłbyś uważać" nic nie uzyskasz tylko stracisz, możesz stracić nawet siebie. Teraz gdy na to patrze.. nieważne. Cudowne

    OdpowiedzUsuń
  54. No i znowu brak mi słów.
    Co z Louisem ? Żyje? Powiedz że tak . Prooszęę... Jak ty możesz sobie tak nie mieć dostępu do internetu. Chcę wreszcie, żeby to wszystko się wyjaśniło..
    Kocham Cię..
    Bardzo, Bardzo, Bardzo...
    Czekam na nn :)

    OdpowiedzUsuń
  55. Jezu !!!! O mój Boże ja ty świetnie piszesz ! To jest nie do opisania !!! Kocham tego bloga !!!! Czekam na następny !

    OdpowiedzUsuń
  56. Kaja ? Harry ? Louis? Ed?
    Cieszę się ze Kaja z tego wyjdzie musi wyjść ;D ale pytanie gdzie jest Louis?
    Czy Harry i Kaja znowu razem ? A może przyjaźń
    nie będę pisać jak genialnie opisujesz wszystkich uczucia i wszystko dokoła bo wiesz to bardzo dobrze ;) jesteś genialna g e n i a l n a !!!
    Mam nadzieje, że Louis żyję, z Kaią i Harrym będzie ok... i wszystko powróci do normy tylko jest jedne problem. Ed.
    Co z nim ? Żyje ? Jest na wolności ?
    czekam na następny życzę weny pozdrawiam i kocham ---G

    OdpowiedzUsuń
  57. W końcu na wolności! tak długo na to czekałam, aż ten horror zniknie! ;c
    Bożesz, ja chcę Kaje i Lou! :c

    OdpowiedzUsuń

  58. OMG OMG ! Kaja jednak żyje :) Cieszę się :PP Ale Harry ?? Dlaczego on? A co z Loisem??Czekam na następny :P

    OdpowiedzUsuń
  59. Co do cholery?! HARRY. wow mega <3 <3

    OdpowiedzUsuń
  60. Cześć! :)
    Nominowałam Cię do Liebster Award. Więcej wiadomości i pytania znajdziesz na moim blogu -> http://baby-they-dont-know-about-us.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  61. Kaja powinna być z Louisem. On ją lepiej traktuje niż Harry. On ją bardziej kocha niż loczek..
    Rozdział ( tak jak cały blog ) - cudo!
    Naprawdę, wielki szacunek mam do Ciebie, za wymyślenia tej całej historii. I bardzo się cieszę, że gdy wystukałam w google " opowiadanie o One Direction " twój blog był jako pierwszy i to właśnie w niego kliknęłam. Powodzenia z blogiem ♥

    OdpowiedzUsuń
  62. http://i-want-you-to-rock-me-agian.blogspot.com/ Hej mogłabyś zajrzeć, doradzić, skomentować , polecić ? Bardzo mi zależy gdyż dopiero zaczynam :D
    Mam nadzieję że kiedyś mój blog będzie tak dobry jak twój :D
    Mam nadzieję że Kaja będzie z Lou :D Harry mógłby już zniknąć z jej życia, za bardzo ją zranił

    OdpowiedzUsuń
  63. Wszystkiego najlepszego z okazji urodzin!
    Życzę Ci, abyś zawsze miała słoneczne dni, chociaż w tej Polskiej Narnii to nigdy nic nie wiadomo. Żebyś miała masę wolnego czasu i dużo, dużo pomysłów (chociaż Ty zawsze masz ich pełno, ale nie zaszkodzi). Życzę Ci też,żebyś miała oddanych, wiernych przyjaciół . Żeby Twoi czytelnicy Cię nigdy nie opuścili i żeby wszyscy wierzyli w Ciebie i Cię wspierali.Żebyś osiągnęła w życiu to czego pragniesz i na czym Ci zależy.I w ogóle życzę Ci wszystkiego co najlepsze! ;)

    OdpowiedzUsuń
  64. NAJLEPSZY BLOG JAKI W ŻYCIU CZYTAŁAM! NIE MOGĘ SIĘ DOCZEKAĆ KOLEJNEGO ROZDZIAŁU! PORYCZAŁAM SIĘ! <3 o mój Boże...naprawdę najlepszy! ZAPRASZAM DO MNIE! http://start-all-over-with-1d.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  65. Jezu dziewczyno.... Brak słów. Po prostu nie mogę się wysłowić, pierwszy raz w życiu, a to tylko dzięki tobie. Masz niesamowity talent. To co tworzysz jest przepiękne. I jeszcze ta piosenka na koniec, aż dreszcz przeze mnie przeszedł. Proszę Cię pisz tak dalej, a na pewno będziesz miała wielu czytelników. A jak nie to bądź pewna, że masz jednego prawdziwego- MNIE!!! Proszę cię wejdź na mojego bloga i go przeczytaj, wiem że to dopiero początek, ale coś i proszę daj mi komentarz z jakimiś wskazówkami do dalszego pisania i jakbyś mogła powiedzieć innym o moim blogu. http:never-say-never-but-never.blogspot.com
    To jest dla mnie bardzo ważne.
    TWOJA WIERNA FANKA -KATE....

    OdpowiedzUsuń
  66. JEJĆ, PRZEPIĘKNIE PISZESZ, TWOJE OPOWIADANIE TRAFIŁO WŁAŚNIE W MOJE SERCE. KOCHAM JE <3 NAPISZ MI PROSZĘ KIEDY SIĘ POJAWI KOLEJNY ROZDZIAŁ --> http://vairance.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  67. Nominuję Cię do Liebster Award : )

    OdpowiedzUsuń
  68. fajne fajne ... zapraszam do mnie http://one-meeting-another-life.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  69. Jestem nową czytelniczką, która od tego momentu czeka na nowy rozdział. Chcę zawrzeć w tym komentarzu wszystkie moje odczucia, ale mam niestety świadomość, że tak się nie stanie, że coś i tak pominę..
    Od pierwszych rozdziałów myślałam, że będzie to takie zwykłe opowiadanie o miłości, których jest pełno w internecie, ale z każdym kolejnym zdaniem zaczynałam być świadoma, że tak się nie stanie.
    Urzekła mnie postać Kai. Pewnie czytałaś już multum komentarzy takich jak mój, ale chcę zawrzeć w nim moje odczucia. Więc wracając: Kaja jest genialną osobą. Pokochałam ją już po kilku rozdziałach. Harry.. No cóż.. Hazza, to Hazza. Nawet nie wiesz jak się cieszyłam, gdy byli razem w wesołym miasteczku i te samoloty. O tym, jak wpadli do dołu już nie wspomnę. Jestem zaszczycona, że mogłam być świadkiem miłości pomiędzy nimi. Mam nadzieję, że ona nadal jest. Najprawdziwsza i jednyna, wyjątkowa. Te sytuacje pomiędzy nimi.. Poranek w domu Harrego i piosenka, przy której tańczyli.. Wiesz, że stała się ona moją ulubioną? Słucham ją codziennie. Take my hand..
    Nie zmieściłam się z ilością znaków, dlatego zaraz napiszę kontynuację tego komentarza ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sytuacja z Laurą niezmiernie mnie irytowała. Tym bardziej zachowanie Harrego. Kiedy wyjechali i zaczęła się akcja z Naill'em byłam w totalnej rozsypce tak samo jak i Kaja. Miałam tylko nadzieję, że ona nie będzie z Horanem. (Przepraszam, ale ona pasuję mi tylko i wyłącznie do Stylesa). Gdy przeczytałam, że są ze sobą (Kaja i Harry) roznosiła mnie radość i spełnienie. Nie sądziłam, że takie małe, niepozorne wydarzenie, a może, aż tak bardzo zapaść mi w pamięć.. No i oczywiście dialogi, które nie jedno krotnie rozwalały mi system. Razem z główną bohaterką przeżywałam wzloty, jak i również upadki. Śmiałam się razem z bohaterami i razem z nimi płakałam. Przeżywałam to co oni.. Emmily.. Szczerze? Nie wiem co o niej myśleć. Nie mam, jak narazie wyrobionego zdania, choć Kaja jej nie lubi, dlatego też ja nie dażę jej zbytnią sympatią ;)
      Druga część.. Cieszę się, że wydała tą książkę. Zapewne jest genialna.xd
      Jestem z tych, którzy liczą na Harrego i Kaję. Rozpadłam się psychicznie gdzie Kaja mówiła, że już go nie kocha.. Przecież TAKIE uczucie nie może od tak zniknąć.. Co do Louisa.. No cóż.. KAJA Z HARRYM <3
      Te ich całe wakację.. To jak powiedziała zamiat Louisa - Harry.. po prostu cieszyłam się. Oznaczało to, że jeszcze gdzieś siedzi w jej sercu. Wielką zagadką jest dla mnie to co Hazza zrobił sobie w nogę. Jaką mają tajemnicę z Silem? Ale, że Ed?! Nie mogę w to uwierzyć.. Jak on mógł im robić coś takiego. Przecież.. Ja podziwiam ich, że jakoś to przetrzymywali choć zapewnie było ciężko.. Marta.. Kocham ją! Jest genialna! Jeszcze co do tego porwania. Ed wszystko idealnie zaplanował. Nie mogę w to uwierzyć.. No i ta końcówka. Oznacza to, że są razem? Nie wiem jak to odebrać. Choć proszę, żeby byli, bo są wręcz dla siebie stworzeni. Wrócę jeszcze kilkoma zdaniami do pierwszej części. Jak powiedzieli sobie wreszcie te dwa magiczne słowa byłam przerażajaco szczęśliwa, jak bym to właśnie ja w tym uczestniczyła.. Za to, jak zrywali trzęsły mi się dłonie, bałam się, że to co piękne już nie wróci..
      Przypomniałam sobie cztery istotne sprawy. 1. Silvian. Od razu go polubiłam. I ta pomyłka, że to dziewczyna :D 2. Katie. Sama słodycz *_* 3. Tętniak Kai. Jak ja się cieszę, że już go niema.. 4. Ten romans Harrego z Kają.. Nie powinna tego robić, chociaż również się cieszę. Rozdział 'Czerwona Sukienka' był przegenialny z resztą, jak każdy.
      To opowiadanie jest magiczne, takie.. życiowe. Wszystko profesjonalne.. Zdjęcia sms-ów.. Dosłownie każde słowo jest dopracowane tak samo, jak każdy szczegół..
      Pewnie czytałaś takie rzeczy już z milion razy, ale powtórzę to i ja: Masz wielki talent. WIELKI ! Piszesz prze świetnie. Muszę przyznać, że Twój styl tej części w porównaniu z 1 rozdziałem pierwszej części jest inny.. lepszy. Chociaż nie mowię, że tamten jest zły. Wszystko co napiszesz ja przeczytam i pochwalę.
      To to na górze to moje skromne odczucia ^^ Jestem świadoma, że może tego nie przeczytasz, że może zatonie to z pośród innych opinii, ale i tak chciałam to napisać. Pamiętaj: KAJA + HARRY = LOVE FOREVER
      Kocham Cię. Buziaki ;*

      Usuń
  70. o jeju jeju jeju *-* to jest takie jcbcbcvgłsnhiddbvdasuf nie mohgę si doczekać 16 rozdziału codziennie wchodzę na twojego bloga i po prostu czekam aż dodasz = twój blog jest jednym z najlepszych jakie czytałam ;)

    OdpowiedzUsuń
  71. No i w końcu <3 Hazza <3. Ale co z Louisem?? Może byś tak zastanowiłabyś się by wydać to opowiadanie jako książkę. Na pewno bym kupiła :))

    OdpowiedzUsuń
  72. Ttylko nie usmiercaj mi tu Louisa!proszę proszę proszę proszę proszę proooosze;c
    A co do rozdzialu...
    Super hiper prozajebisty:)

    OdpowiedzUsuń
  73. Ach, o co chodzi Louis'owi, co? Jeny, to takie dramatyczne, że aż chce mi się płakać, a płakałam przy tym, więc chyba dobrze się spisałaś. Od kąt czytałam twoje opowiadanie, jestem nim całkowicie pochłonięta. Tylko jedno pytanie: Co sobie myśli ten dupek Harry, co? Ugh, najpierw z nią zrywa, chodzi z nią, niekoniecznie do łóżka, ma inną dziewczynę, a teraz znowu chce mieć Kaję? Mi to pasuje xd. Chociaż z Louisiem łączy ją pewna więź, przyjaźń i samo to ,więzienie'. Och, mam dość, niech już będzie happy end, ale nie koniec opowiadanie, o co to, to nie!
    Ach, zapomniałabym, o wycięciu Boba i dobrze, skurczybyk tylko j ą niszczył.
    Życzę ci wielkiej weny itd.
    + zapraszam do siebie: invincible-image.blogspot.com
    @OfficialNatasza

    OdpowiedzUsuń
  74. Boże jakie to cudowne *.* Poraz pierwszy widzę żeby ktoś miał taki talent jak TY . Jakieś 3 dni temu zaczęłam czytać no i nie mogłam przestać, tak wciągnęła mnie ta historia. Jestem naprawdę strasznie pochłonięta Twoim opowiadaniem. PISZ DZIEWCZYNO DALEJ! Czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział, będziemy polecać Cię na naszym blogu, jesteś świetna. KOcham Cię za Twój talent :)
    Poza tym jestem ciekawa co tam z Lou ? Wydaje mi się, że coś złego się stało....Oby nie ! On jest najlepszy ze wszystkich.
    Sądzę, że powinnaś wydać książkę, byłbym pierwsza w kolejce by ją kupić. : ) POzdrawiam ciepło i mam nadzieję , że spełnisz swoje marzenia ! ~ Layla

    OdpowiedzUsuń
  75. Uwielbiam blogi z takim napięciem :)
    Zapraszam do mnie
    http://one-meeting-another-life.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  76. CUDNE ;o
    Wg. sama pisze opowiadanie o one direction i wow xd
    O tylu komentarzach to chyba mogę pomarzyć hahah xd
    Blog mi się podoba :)
    Zostawiam namiar na siebie mam nadzieję, że wejdziesz.


    ZAPRASZAM

    one-direction-story-by-my.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  77. Wow, swietne;O
    Tak samo pisze opowiadanie inw zyciu bym nawet nie pomyslala o takiej liczbie komentarzy:cc
    Jak ktoś ma dob serce i chwilke wolnego czasu blagam o wejscie i koma;))
    http://opowiadanieoonedirection1629.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  78. http://onlytimewilltellhistoria1d.blogspot.com/ ---> Pomożesz się nam się wybić ? Z góry dzięĸuję :)

    OdpowiedzUsuń
  79. Hej <3 zostałaś nominowana przez mojego bloga do Liebster Award :) szczegóły znajdziesz tutaj: http://love-harry-onedirection.blogspot.com/2013/05/liebster-award.html c:

    OdpowiedzUsuń
  80. Czytam twojego blooga od samego początku jest wspaniały.
    Zapraszam również do mnie http://opowiadaniazonedirectioon.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  81. Genialny rozdział ! Uwielbiam twoje opowiasanie <3 Ciekawe co się stało z Louisem ? Nie moge doczekac sie nastepnego rozdziału ;*

    OdpowiedzUsuń
  82. Jeju... Jaki cudoooowny :* kiedy dasz kolejny rozdział???

    OdpowiedzUsuń
  83. Uwielbiam Twojego bloga, to Ty mnie zainspirowałaś do pisania opowiadania.
    Zapraszam do mnie
    http://naszemarzenie-o-onedirection.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  84. http://little-things-one-direction-k.blogspot.com/ zapraszam na mojego bloga

    OdpowiedzUsuń
  85. Wspaniały blog! Odwiedź mój jeśli masz czas :) Dopiero zaczynam, ale mam nadzieję, że się spodoba!

    http://summer-love-in-london.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  86. Jesteś świetna Kaju! [nie wiem czy to Twoje prawdziwe imię, ale tak będę się zwracać] Wpadłam na to opowiadanie przypadkowo i jestem ogromnie wdzięczna, że zajrzyłam, bo wciągnęłaś mnie w coś na prawdę niesamowitego. Trochę zajęło mi przeczytanie całości i skończyłam wczoraj o 2 w nocy, ale byłam już zbyt zmęczona na napisanie komentarza, więc piszę go dzisiaj. W opowiadaniu na prawdę dużo sie działo, pamiętam wiele wątków, które rozbudziły moje emocje, np śmierć Laury, to, jak Harry mówi "Poznajcie moją córkę Kathy", wyznanie miłości Kaji, ich końcowa kłótnia i upojna noc, kiedy Liam zamknął ich w hotelu. Jestem pod ogromnym wrażeniem. Są moją ulubioną parą i nie wyobrażam sobie, że mogliby być osobno, skoro są dla siebie stworzeni. Kiedy czytałam jak pisałaś w narracji Laury, że już odpuściła, to nie to samo, przestałam mieć jakąkolwiek nadzieję i byłam zła, bo nie chciałam jej widzieć z Lou, chociaż na prawdę mu się należało, bo był bardzo dobry i zapewne w niektórych chwilach lepszy od Harry'ego, ale po prostu nie mogłam znieść, że ten kochany loczek może być sam. Wtedy na przyjęciu sylwestrowym już kompletnie straciłam nadzieję, lecz kiedy zaczął nie do końca mówić prawdę, poczułam jednak iskierkę nadziei, a gdy pojechała do niego po zerwaniu z Tay i spiewał jej do ucha tak jednoznaczny test piosenki, już byłam pewna, że coś musi między nimi być! Ostatnie rozdziały po prostu ryły mi psychikę maksymalnie. W ogóle nie mogłam uwierzyć, że nagle wymyśliłaś coś tak ekscytującego i przerażającego! Mówiłam sobie, że to na pewno sen, a Kaja się zaraz zbudzi, lecz ten koszmar trwał i trwał bez końca, na szczęście się skończył, co mnie ogromnie ucieszyło, bo nie podarowałabym sobie jeśli Kai albo Lou się coś stało. I tu znów powraca wątek ze Styles'em, bo choć to Lou ją uratował, to jednak on przebywa z nią cały czas! Widać na pierwszy rzut oka, że to prawdziwa miłośc i koniec, no muszą być razem :( I jeszcze to jak powiedziała Louisowi : Ja też Cię kocham Harry! - to przecież musiało coś znaczyć :o dobrze jejku rozpisałam się. W każdym razie chcę Ci tylko powiedzieć, że jesteś niesamowita i czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział + oczywiście dodaję do obserwowanych i ulubionych u mnie na blogu! buziaki :* / loveispleasure.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  87. Droga Kaju,
    Mimo ,że nie mogę się pogodzić się z tym ,że do końca zostało tylko 8 rozdziałów, bardzo cieszę się ,że poświęciłaś nam tyle czasu i tyle wyobraźni aby przychylić czytelnikom taką wspaniałą i niezwykłą historię.
    Prawdę powiedziawszy od początku cię podziwiałam. Styl twojego pisania, to ,ze potrafisz tak wszystko dokładnie opisać i każdy może poczuć się jakby był na miejscu dziania się sytuacji. Cieszę się ,że tak dużo rozdziałów nam podarowałaś. Za każdym razem kiedy tu wchodzę zaczynam czytać pierwszego rozdziału i obserwować jak główna bohaterka dorasta, podejmuje trudne wybory i walczy z własnymi demonami. Szczególnie zaskoczył mnie obrót akcji z Ed'em, co muszę przyznać ,że było ogromnym plusem. Zawszę kiedy wchodzę na tego bloga i widzę nowy rozdział gdzieś tam w środku jestem pewna ,że jak zwykle będzie wspaniały i pełny różnych wątków. Praktycznie spędzam nad tym blogiem kilka godzin w tygodniu, przez co narażam się mamie bo jak ona sądzi; nie czytaj takich blogów bo i tak nie jesteś w stanie tak pisać. Ale to tak naprawdę dzięki temu opowiadaniu uwierzyłam w siebie i wbrew mojej mamie zaczęłam pisać. Jestem pewna ,że nie umywa się to do twojego pisania ale i tak jestem dumna ,że w ogóle się na to odważyłam.
    Tak więc Kaju, jesteś jedną z moich największych idolek. Pokazujesz mi, i nie tylko mi ,że wystarczy w siebie uwierzyć i zrobić ten pierwszy krok.
    Zawsze będę cię wspierać w twojej twórczości i uważam ,że projekt SWK jest jedną z najgenialniejszych rzeczy jakie widziałam.
    Kaju, życzę ci abyś zawsze odnosiła takie sukcesy, nie ważne czy będziesz pisała imaginy czy jednoparty to i tak będę za ciebie trzymała kciuki. I na pewno byłabym pierwszą osobą ,która kupiłaby twoją książkę jeżeli byś taką wydała :D
    Alex Bloom

    OdpowiedzUsuń
  88. Mam taką przeraźliwą myśl, że Louis nie żyje... Nie dożyję chyba końca tego opowiadania... O.o

    OdpowiedzUsuń
  89. Bardzo fajnie napisane. Jestem pod wrażeniem i pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za Twój komentarz :)