NASTRÓJ DO ROZDZIAŁU [LINK]
Od
ostatniego krzyku Louisa Kaja mrugnęła zdecydowanie zbyt dużo
razy. Z początku nawet odliczała, ale przy tysiąc siódmym
mrugnięciu dała sobie spokój. Nie widziała światła słonecznego
od bardzo, bardzo dawna. Nie od dni, czy tygodni, lecz od setek
tysięcy niekontrolowanych ruchów powiekami. Z jednej strony
nienawidziła tego, że czas najprościej w świecie przestał dla
niej obowiązywać, lecz z drugiej była za to wdzięczna. Bała się
tej wiedzy. Bez niej łatwiej było wmówić sobie, że to trwa już
na tyle długo, że już musi się skończyć. Niestety, błaganie o
koniec nie działało. Nikt nie był w stanie usłyszeć jej niemego
krzyku. Nikt nie był w stanie pomóc.
W
rany na brzuchu wdało się jakieś zapalenie. Cały napuchł. Stał
się twardy. Z rozognionych blizn bezustannie sączyła się jakaś
ciecz. Najprawdopodobniej ropa. Niektóre miejsca poczerniały, a
inne przy nabrzmiewaniu zaczęły na nowo pękać. Zapomniała już,
jak to jest bez bólu, jak to jest czuć się dobrze. Godziła się
na wszystko co jej robił, gdyż nie była w stanie walczyć. Już
nie... Przerażające jest tępo w jakim człowiek przyzwyczaja się
do cierpienia i zaczyna traktować je jako normę. Jeszcze bardziej
przerażające jest to, że dla Kai normą stał się strach i
nieustający ból. Zresztą dla Louisa też.
Ed
przez ostatnie dni przychodził do nich coraz rzadziej. Wcześniej
zmieniał im kroplówki dość regularnie, natomiast teraz większość
czasu siedzieli podłączeni do pustych plastikowych woreczków, co
równało się z potwornym uczuciem głodu, pragnieniem i chorobami.
Byli coraz słabsi fizycznie. Ed był tego doskonale świadom. Oto mu
właśnie chodziło - żeby podczas „wielkiego finału” nie mieli
możliwości stawić mu czoła. Fizyczne cierpienie wymieszał w nich
z myślami, które razem stanowiły całkowicie destrukcyjną
mieszankę wybuchową, gotową pomóc w zgładzeniu ich z niemalże
stuprocentową skutecznością. Przecież mało komu udaje się
wygrać z samym sobą, a zdaniem Eda ta dwójka zdecydowanie była na
to zbyt wyniszczona...
๑
๑ ๑
Klucz
wciskany w zamek.
Szereg rozsuwanych zasuw.
Szereg rozsuwanych zasuw.
Zgrzyt
metalowych zawiasów.
Kaja
nieco podniosła do góry zmęczony wzrok. Przez ostatnie mary senne
coraz większym trudem było dla niej wrócenie do rzeczywistości. W
sumie to przestała mieć pewność, czy w ogóle jest jeszcze w
stanie całkowicie do niej wrócić... Nie przyglądała się Edowi.
Spojrzała tylko na jego ręce, żeby sprawdzić, czy coś przyniósł.
Chciała wiedzieć, czy powinna zacząć przygotowywać się na ból.
Z
początku mężczyzna sprawiał wrażenie rozkojarzonego. Jego wzrok
ślepo błądził po ziemi wylanej betonem, a puste ręce podrygiwały
w przerażającym, psychopatycznym tańcu. Kompletnie pogrążony we
własnym świecie stanął przy Kai. Wraz z ostatnim wykonanym
krokiem wyraz jego twarzy zmienił się diametralnie. W oczach
zapłonął mu jakiś dziwny rodzaj niezrozumiałej dla dziewczyny
pewności i coś, co przypominało jej bezkresną radość.
- Ostatni dzień - rzucił przyglądając się Kai. - Cieszysz się?
Nie zareagowała. Siedziała starając się być tak bardzo nieruchomą, jak to tylko było możliwe. Nie chciała go zdenerwować i chyba właśnie przez to nie zrozumiała tego, co do niej powiedział.
- Słuchasz mnie? - warknął robiąc kolejne dwa kroki w jej stronie. Teraz jeden z jego butów dotykał jej prawego uda. Nienawidziła, gdy był tak blisko. - Słuchaj. Nie będę się powtarzał. - Mocniej wprawił w drgania swoje struny głosowe, przez co jego ton był jeszcze niższy, niż zazwyczaj.
Kaja zacisnęła mocniej powieki i wciągając powietrze podniosła głowę go góry. Kiedy otworzyła oczy, przed sobą miała twarz Eda.
- Ostatni dzień - rzucił przyglądając się Kai. - Cieszysz się?
Nie zareagowała. Siedziała starając się być tak bardzo nieruchomą, jak to tylko było możliwe. Nie chciała go zdenerwować i chyba właśnie przez to nie zrozumiała tego, co do niej powiedział.
- Słuchasz mnie? - warknął robiąc kolejne dwa kroki w jej stronie. Teraz jeden z jego butów dotykał jej prawego uda. Nienawidziła, gdy był tak blisko. - Słuchaj. Nie będę się powtarzał. - Mocniej wprawił w drgania swoje struny głosowe, przez co jego ton był jeszcze niższy, niż zazwyczaj.
Kaja zacisnęła mocniej powieki i wciągając powietrze podniosła głowę go góry. Kiedy otworzyła oczy, przed sobą miała twarz Eda.
-
Pewnie masz mnie za potwora, ale to nie ja nim jestem. To on
doprowadził do twojego cierpienia. Nie ja. Ale ty tego nie
zrozumiesz. Jesteś za głupia. Na tyle głupia, żeby dać mu się
omotać... Widzisz... Nie znasz mnie. Tak naprawdę nic o mnie nie
wiesz. Nie masz pojęcia na jakim świecie żyjesz. Za to ja wiem
wszystko aż za dobrze. Znam ludzi... - Nagle przerwał. Obrócił
się do niej plecami i złapał za brodę. - Postanowiłem okazać
wam trochę łaski i jedno wypuścić. - Oczy Kai błysnęły
zaciekawieniem. On żartował, prawda? Tylko sobie z niej żartował?
- Nie umiałem podjąć decyzji, które z was zasługuje na to, żeby
żyć, więc zostawiłem ją Louisowi. - Dziewczyna kompletnie
zgłupiała. Nie mogła uwierzyć w to, że ten potwór naprawdę
jest zdolny do tego, żeby kogoś z nich uwolnić. Próbowała
przypomnieć sobie jakąkolwiek sytuację, w której przejawiał
względem niej jakieś ludzkie uczucia. Pamiętała z jaką
delikatnością otarł jej kiedyś twarz i że czasami podczas
wymiany kroplówki obchodził się z nią całkiem ostrożnie, więc
może naprawdę ruszyło go sumienie? - Zadałem mu bardzo proste
pytanie: kogo mam uwolnić, ciebie czy ją? Wiesz co odpowiedział?
Że mam uwolnić jego. I uwolniłem - oświadczył beznamiętnie. -
Jak widać nie kochał cię na tyle, żeby oddać za ciebie życie.
Przykre, prawda? Bo ty pewnie wybrałabyś jego... - powiedział
prześmiewczo, po czym wyszedł zostawiając ją z pytaniem, na które
sam już odpowiedział. Ona wybrałaby jego. Louisa. Poczuła mocne
ukłucie w sercu, które tym razem nie było spowodowane fizycznym
bólem, lecz uczuciem... rozczarowaniem. Tylko czy w ogóle miała
prawo do rozczarowania? Po tym wszystkim, co przez nią wycierpiał?
Nie miała. Nie mogła mieć. Nie po tym, jak usłyszała jego
krzyk...
๑
๑ ๑
-
Postanowiłem okazać wam trochę łaski i jedno wypuścić. - Louis
zmierzył twarz Eda ostrym spojrzeniem. - Dżentelmeńsko spytałem o
zdanie Kaję. Niestety, zdecydowała, że mam uwolnić ją, a
poświęcić ciebie. Teraz ona będzie żyć długo i szczęśliwie z
Harrym, a ty cóż... umrzesz.
๑
๑ ๑
-
Nick już odjechał. Zabrał Katie - oznajmił Silvian, który od
czterdziestu minut czekał na Harrego w poczekalni jednej z
prywatnych londyńskich klinik.
- Dobrze.
- Założyli ci szwy? - nowojorczyk wskazał wzrokiem na zabandażowaną stopę bruneta. Ten jednak nie odpowiedział. Zamiast tego schylił się, żeby założyć na nią but. Sil spytał z rozgoryczeniem: - Założyli, czy nie?
- C-coo? - Harry jakby ocknął się z transu.
- Szwy. Założyli ci te cholerne szwy, czy nie?
- Tak - kolejna jednosłowna odpowiedź.
- Ile? - Brunet w odpowiedzi wzruszył ramionami. - Boli? - spytał Silvian, lecz on tylko pokiwał przecząco głową. Z małomównego stał się niemową. Super.
- A teraz? - Blondyn kopnął Stylesa w nogę, a on natychmiastowo zawył z bólu łapiąc się za nią. - Zaczniesz wreszcie ze mną rozmawiać, czy tym razem mam zrzucić cię ze schodów?
- Niby o czym mamy rozmawiać?
- Słuchaj... - zaczął niespokojnie Silvian. Postawa Harrego ani trochę go nie satysfakcjonowała. - To co się dzisiaj zdarzyło mogę zostawić dla siebie, ale moje milczenie nie odznacza, że teraz...
- Ogarnę się - przerwał mu zdecydowanym tonem, co nieźle zdziwiło blondyna. - Obiecuję, że się ogarnę. Daj mi tylko trochę czasu i nikomu o tym nie mów. Zwłaszcza Kai. Ona tego nie zro...
Nagle w całym pomieszczeniu rozległ się cykliczny dźwięk telefonu dobiegający z kieszeni w spodniach Stylesa. Na wyświetlaczu migało zdjęcie jego blond kolegi z zespołu i napis „Niall”. Nie miał ochoty na rozmowę, więc odrzucił połączenie. Nim zdążył schować urządzenie z powrotem na swoje miejsce, telefon zaczął dzwonić raz jeszcze. Znowu odrzucił, a Niall znowu zaczął dzwonić. W końcu Harry się poddał.
- Nie mogę teraz rozmawiać - oświadczył wściekle i po raz kolejny miał wcisnąć czerwoną słuchawkę, lecz tym razem powstrzymał go przed tym płacz przyjaciela.
- Harry przyjeżdżaj... Boże... Louis. Kaja. Przyjeżdżaj. - Horan mówił tak nieskładnie, że dało się zrozumieć jedynie pojedyncze słowa.
- Co się stało? Gdzie mam przyjeżdżać? - Harry naprawdę się przestraszył. Niall jeszcze nigdy nie płakał mu w słuchawkę, więc to musiało być poważne...
- Do twojego domu. Szybko.
- Dobrze.
- Założyli ci szwy? - nowojorczyk wskazał wzrokiem na zabandażowaną stopę bruneta. Ten jednak nie odpowiedział. Zamiast tego schylił się, żeby założyć na nią but. Sil spytał z rozgoryczeniem: - Założyli, czy nie?
- C-coo? - Harry jakby ocknął się z transu.
- Szwy. Założyli ci te cholerne szwy, czy nie?
- Tak - kolejna jednosłowna odpowiedź.
- Ile? - Brunet w odpowiedzi wzruszył ramionami. - Boli? - spytał Silvian, lecz on tylko pokiwał przecząco głową. Z małomównego stał się niemową. Super.
- A teraz? - Blondyn kopnął Stylesa w nogę, a on natychmiastowo zawył z bólu łapiąc się za nią. - Zaczniesz wreszcie ze mną rozmawiać, czy tym razem mam zrzucić cię ze schodów?
- Niby o czym mamy rozmawiać?
- Słuchaj... - zaczął niespokojnie Silvian. Postawa Harrego ani trochę go nie satysfakcjonowała. - To co się dzisiaj zdarzyło mogę zostawić dla siebie, ale moje milczenie nie odznacza, że teraz...
- Ogarnę się - przerwał mu zdecydowanym tonem, co nieźle zdziwiło blondyna. - Obiecuję, że się ogarnę. Daj mi tylko trochę czasu i nikomu o tym nie mów. Zwłaszcza Kai. Ona tego nie zro...
Nagle w całym pomieszczeniu rozległ się cykliczny dźwięk telefonu dobiegający z kieszeni w spodniach Stylesa. Na wyświetlaczu migało zdjęcie jego blond kolegi z zespołu i napis „Niall”. Nie miał ochoty na rozmowę, więc odrzucił połączenie. Nim zdążył schować urządzenie z powrotem na swoje miejsce, telefon zaczął dzwonić raz jeszcze. Znowu odrzucił, a Niall znowu zaczął dzwonić. W końcu Harry się poddał.
- Nie mogę teraz rozmawiać - oświadczył wściekle i po raz kolejny miał wcisnąć czerwoną słuchawkę, lecz tym razem powstrzymał go przed tym płacz przyjaciela.
- Harry przyjeżdżaj... Boże... Louis. Kaja. Przyjeżdżaj. - Horan mówił tak nieskładnie, że dało się zrozumieć jedynie pojedyncze słowa.
- Co się stało? Gdzie mam przyjeżdżać? - Harry naprawdę się przestraszył. Niall jeszcze nigdy nie płakał mu w słuchawkę, więc to musiało być poważne...
- Do twojego domu. Szybko.
Przyjechali
na miejsce z zawrotną prędkością. Po drodze Horan zadzwonił
również do Silviana, jednak i tym razem nie można było go
zrozumieć, więc chłopak odpowiedział mu jedynie, że zaraz tam
będzie. Parkując oboje mieli przed oczami już tylko pędzącego w
ich stronę blondyna. Cały czerwony, zalany łzami z impetem
przywalił dłońmi w przednie drzwi od strony kierowcy, a gdy tylko
Harry i Silvian wysiedli, próbował wytłumaczyć im, co się stało.
Niestety, wykrzykiwał same chaotyczne zdania gestykulując przy tym
tak przeraźliwie mocno, że żaden z nich nie był w stanie go
zrozumieć.
- Niall... Niall... - Harry złapał go za ramiona - weź głęboki oddech i spróbuj opowiedzieć wszystko po kolei. Blondyn zaparł się dłońmi na kolanach i po chwili milczenia zaczął raz jeszcze.
- Szukałem kluczyków do Range Rover'a, żeby pojechać na jakiś obiad i przy okazji znalazłem klucze do twojego domu, co zostawiłeś... wtedy no... wtedy...
- Mniejsza już o to, mów co się działo dalej - przerwał mu Sil. W tym czasie koło nich podjechał samochód Liama, z którego wysiadł on z Zaynem i Emmily. Cała trójka była ubrana w stroje golfowe, a Zayn nadal trzymał w ręku jeden z kijów.
- Jesteśmy. Szybciej się nie dało. Te cholerne korki się nie kończą! - wydarł się zdenerwowany Payne.
- Co z Louisem i Kają? - zapytała Emm.
- Właśnie mówię - odpowiedział Niall. - Szukałem kluczyków do Range Rover'a, żeby poje...
- Niall, kurwa! Przejdź do sedna! - wściekł się Harry.
- Nie krzycz na mnie, denerwuję się! - blondyn znowu zaczął płakać.
Liam podszedł do niego i położył mu rękę na plecach.
- Wiemy, ale musisz nam powiedzieć - jego współczująco-pocieszający ton pozwolił Niallowi nieco się uspokoić.
- Zapukałem do drzwi, ale Harrego nie było. Przed drzwiami leżała jakaś paczka, no to wziąłem ją i otworzyłem sobie drzwi... coś mnie tknęło... nie wiem co. Otworzyłem tą paczkę, ale była tylko płyta... Żadnego adresu zwrotnego, żadnego listu, ani nawet stempla z poczty. To był dziwne, więc włączyłem tą płytę i Boże... Boże w życiu nie widziałem niczego gorszego! Musimy im pomóc!
- Co jest na tej płycie? - spytała Emmily, ale Niall nie był w stanie odpowiedzieć. Jedynie skrzyżował ręce z tyłu głowy i kręcąc się w kółko patrzył na zachmurzone niebo.
- Niall? - Liam delikatnie złapał go za ramię, na co ten podskoczył jak poparzony wydzierając się:
- Tortury! Tam są tortury Kai i Louisa!
- Niall... Niall... - Harry złapał go za ramiona - weź głęboki oddech i spróbuj opowiedzieć wszystko po kolei. Blondyn zaparł się dłońmi na kolanach i po chwili milczenia zaczął raz jeszcze.
- Szukałem kluczyków do Range Rover'a, żeby pojechać na jakiś obiad i przy okazji znalazłem klucze do twojego domu, co zostawiłeś... wtedy no... wtedy...
- Mniejsza już o to, mów co się działo dalej - przerwał mu Sil. W tym czasie koło nich podjechał samochód Liama, z którego wysiadł on z Zaynem i Emmily. Cała trójka była ubrana w stroje golfowe, a Zayn nadal trzymał w ręku jeden z kijów.
- Jesteśmy. Szybciej się nie dało. Te cholerne korki się nie kończą! - wydarł się zdenerwowany Payne.
- Co z Louisem i Kają? - zapytała Emm.
- Właśnie mówię - odpowiedział Niall. - Szukałem kluczyków do Range Rover'a, żeby poje...
- Niall, kurwa! Przejdź do sedna! - wściekł się Harry.
- Nie krzycz na mnie, denerwuję się! - blondyn znowu zaczął płakać.
Liam podszedł do niego i położył mu rękę na plecach.
- Wiemy, ale musisz nam powiedzieć - jego współczująco-pocieszający ton pozwolił Niallowi nieco się uspokoić.
- Zapukałem do drzwi, ale Harrego nie było. Przed drzwiami leżała jakaś paczka, no to wziąłem ją i otworzyłem sobie drzwi... coś mnie tknęło... nie wiem co. Otworzyłem tą paczkę, ale była tylko płyta... Żadnego adresu zwrotnego, żadnego listu, ani nawet stempla z poczty. To był dziwne, więc włączyłem tą płytę i Boże... Boże w życiu nie widziałem niczego gorszego! Musimy im pomóc!
- Co jest na tej płycie? - spytała Emmily, ale Niall nie był w stanie odpowiedzieć. Jedynie skrzyżował ręce z tyłu głowy i kręcąc się w kółko patrzył na zachmurzone niebo.
- Niall? - Liam delikatnie złapał go za ramię, na co ten podskoczył jak poparzony wydzierając się:
- Tortury! Tam są tortury Kai i Louisa!
Później
już wszystko potoczyło się przeraźliwie szybko. Mimo protestów
Nialla włączyli nagranie. Obraz z kamery termowizyjnej. Ekran
podzielony na dwie części: po lewej stronie Kaja z rękoma
związanymi za plecami, siedząca na ziemi; po prawej Louis, również
związany, lecz on siedział na krześle. Nie byli w stanie obejrzeć
wszystkiego. Po kliku sekundach przewijali dalej z nadzieją, że to
koniec, ale po paru minutach zrozumieli, że tu chyba nie ma końca.
Do domu Harrego wpadł menadżer chłopaków razem z kilkoma
policjantami. Widok, który zastali na miejscu był przerażający i
nie chodziło nawet o lecące w tle nagranie, tylko o to, co działo
się z ludźmi w tym pokoju. Emmily wtulała się w Zayna zasłaniając
oczy dłońmi. Liam łaził po pokoju w tę i z powrotem dzwoniąc do
Danielle. Był kompletnie roztrzęsiony. Niall siedział na kanapie.
Nogi podciągnął pod samą brodę i oplatając je rękoma trząsł
się dalej płacząc. Obok niego siedział Sil obsługujący pilota,
a dalej Harry z zaszklonymi oczami, który bijącą od siebie
wściekłością był w stanie zabić każdego otaczającego go
człowieka, a szczególnie jednego... Eda. Przed wybuchem i
zniszczeniem każdego przedmiotu na swojej drodze powstrzymywał go
jednak stalowy uścisk Sila na lewym ramieniu, który po ostatnim
wydarzeniu będącym ich wspólną tajemnicą, czuł się za niego w
jakiś sposób odpowiedzialny. Nie mógł pozwolić Harremu na
zrobienie jakiegoś głupstwa, choć gdyby sam dorwał Eda w swoje
ręce...
Policja rozłożyła swój sprzęt w pokoju obok zabierając im płytę. Panująca atmosfera była przerażająca. Dlaczego on im to robił? Jak mogli w ogóle zatrudnić Eda? Gdzie jest Barney? I czy Kaja z Louisem jeszcze w ogóle żyją? Jak okazało się chwilę później, żyli. Żyli, ale już nie długo...
Ni stąd ni zowąd ekran telewizora, na którym wcześniej oglądali to potworne nagranie rozbłysł. Na białym tle pojawiło się hasło „Kliknij, aby otworzyć”. Menadżer od razu zawołał do salonu policjantów.
- Czy ten telewizor jest połączony z internetem? - spytał jeden z nich patrząc na mężczyznę w garniturze, lecz ten zamiast odpowiedzieć, spojrzał pytająco na Harrego.
- Tak. Jest zintegrowany z komputerem.
- A gdzie on jest?
- W szafce po lewej - wskazał wzrokiem Styles.
Policjanci wyjęli urządzenie i po podłączeniu do niego swojego sprzętu rozkazali:
- A teraz otwórzcie. Może uda nam się znaleźć źródło połączenia.
Silvian natychmiast wykonał polecenie, jednak po kliknięciu praktycznie nic się nie stało. Ekran stał się cały czarny. Nic więcej. Nic przez jakąś minutę. Potem przed nimi pojawił się Ed.
- Jesteś tam Harry? - spytał, a Styles poczuł dreszcz przerażenia w każdym milimetrze swojego ciała. - Mam ci coś do powiedzenia...
Policja rozłożyła swój sprzęt w pokoju obok zabierając im płytę. Panująca atmosfera była przerażająca. Dlaczego on im to robił? Jak mogli w ogóle zatrudnić Eda? Gdzie jest Barney? I czy Kaja z Louisem jeszcze w ogóle żyją? Jak okazało się chwilę później, żyli. Żyli, ale już nie długo...
Ni stąd ni zowąd ekran telewizora, na którym wcześniej oglądali to potworne nagranie rozbłysł. Na białym tle pojawiło się hasło „Kliknij, aby otworzyć”. Menadżer od razu zawołał do salonu policjantów.
- Czy ten telewizor jest połączony z internetem? - spytał jeden z nich patrząc na mężczyznę w garniturze, lecz ten zamiast odpowiedzieć, spojrzał pytająco na Harrego.
- Tak. Jest zintegrowany z komputerem.
- A gdzie on jest?
- W szafce po lewej - wskazał wzrokiem Styles.
Policjanci wyjęli urządzenie i po podłączeniu do niego swojego sprzętu rozkazali:
- A teraz otwórzcie. Może uda nam się znaleźć źródło połączenia.
Silvian natychmiast wykonał polecenie, jednak po kliknięciu praktycznie nic się nie stało. Ekran stał się cały czarny. Nic więcej. Nic przez jakąś minutę. Potem przed nimi pojawił się Ed.
- Jesteś tam Harry? - spytał, a Styles poczuł dreszcz przerażenia w każdym milimetrze swojego ciała. - Mam ci coś do powiedzenia...
๑
๑ ๑
Gdy
Ed rozstawiał obok niej kamerę, dziewczyna nie bardzo wiedziała,
co ma o tym myśleć, ani do czego ma mu to służyć. Właściwie im
dłużej z nim przebywała, tym mniej sensu widziała w jego
zachowaniu, tak jak i w całej reszcie świata, a nawet w życiu.
Cały czas rozmyślała o tym, czy Ed naprawdę uwolnił Louisa i czy
gdyby temu udało się dotrzeć do ludzi, wezwałby dla niej pomoc.
Czy miałby taką możliwość i czy po tym wszystkim co przez nią
wycierpiał, w ogóle chciałby to zrobić? Niestety Kaja nie
wiedziała, że Ed powiedział to tylko po to, żeby zniszczyć jej
psychikę i że cały czas miał zamiar zabić Louisa zaraz po tym,
jak skończy z nią...
Chwilę po tym, gdy Ed skończył rozstawiać sprzęt, coś zapikało w jego kieszeni.
- Zaczynamy - oświadczył zwracając się w stronę dziewczyny, po czym sięgnął do torby koło statywu kamery i wyjął z niej nóż, który błysnął w świetle różnokolorowych lampek kontrolnych. Miał około piętnastu centymetrów i był przerażająco mocno naostrzony. Potem wyprostował się, obleśnie przeczesał dłonią krótkie, ciemne włosy i kierując obiektyw prosto na swoją twarz zaczął mówić:
- Jesteś tam Harry? Mam ci coś do powiedzenia... Słuchaj uważnie, bo to ty jesteś wszystkiemu winny. Jestem ochroniarzem od bardzo dawna i wiem sporo o zachowaniu takich pustych gwiazdeczek, jak ty. Myślisz, że wszystko ci wolno, że coś takiego jak konsekwencje ciebie nie dosięgną... Jak widzisz to nie prawda. Teraz będziesz żył ze świadomością, że osoba, którą kochałeś, cierpiała za twoje błędy, a ty nie mogłeś jej pomóc. Będzie umierać na twoich oczach za to, co zrobiłeś mojej córce i za to, co robisz mojej wnuczce... Widzisz Harry... Laura nigdy o mnie nie wiedziała, ale ja zawsze starałem się być blisko, żeby ją chronić i wychodziło mi to. - Słysząc to serce Kai zabiło miliard razy za mocno. Nie mogła uwierzyć, że ktoś taki jak Laura... jak ta Laura, z którą rozmawiała wtedy w samolocie o wymarzonych podróżach, może być spokrewniona z takim potworem. Jak Katie, która w oczach nie miała nic poza niewinnością, może być wnuczką kogoś takiego... Jednak przywołując w głowie twarze tej trójki naprawdę zauważyła podobieństwo. Kolor włosów. Idealnie zarysowany nos, a nawet wargi... Jak mogła nie zauważyć tego wcześniej? Widziała ich przecież nie raz. Widziała, ale czy tak naprawdę patrzyła? - Potem Laura poznała ciebie. One Direction szukało ochroniarzy. Dostałem pracę. Chciałem być na tyle blisko córki, na ile to tylko było możliwe, ale odebrałeś mi to. Przez cały wasz związek cierpiała. Najpierw złamałeś jej serce, doprowadziłeś do jej wyjazdu na drugi koniec Europy, co akurat było dla niej czymś dobrym, ale przy pierwszym lepszym spotkaniu zamiast dać jej odejść, ty się jej oświadczyłeś. Tylko czemu? Przecież wtedy już była Kaja. Na własne oczy widziałem, jak tkwisz w tym chorym trójkącie. Kiedy zrozumiałem, że moja córka jest dla ciebie kolejną zabawką i że tak naprawdę kochasz kogoś innego... Byłem w połowie drogi do niej. Chciałem ją ostrzec. I wtedy co? Wtedy Barney zadzwonił do mnie i kazał wracać, bo sam nie jest w stanie opanować kłótni pieprzonych małolatów. Tylko, że jak wróciłem, było spokojnie. „A teraz kiedy jestem z Laurą, żeby Kaja została cała dla ciebie...” pamiętasz to Harry? Przypominasz sobie traktowanie mojej córki, jak zwykłego zastępczego śmiecia? Louis od zawsze ją tak traktował i już za to zapłacił. Barney również. Ty też to zrobisz. Przysięgam... Gdyby nie wasza przeklęta kłótnia i telefon Barneya dojechałbym na miejsce przed pożarem... Później Laura umarła. Siedziałem koło zabójcy mojej własnej córki na jej pogrzebie. - Kaja od razu sięgnęła pamięcią do tamtego dnia i rzeczywiście... tak jak myślała. Ed siedział wtedy koło Harrego. - Już wtedy miałem ochotę cię zabić, jednak to byłoby za proste. Musisz cierpieć dokładnie tak, jak ja. A tylko świadomość tego, co przez ciebie zrobię Kai, może do tego doprowadzić. Przez ciebie moja wnuczka nigdy nie będzie miała normalnego życia. Jak to sobie wyobrażasz? Życie z dwoma ojcami mieszkającymi na dwóch różnych kontynentach? Przecież tym zniszczysz też ją... A teraz patrz uważnie - rozkazał Ed przekręcając kamerę tak, że w kadrze pojawiła się siedząca w rogu Kaja. - Teraz wezmę do ręki ten nóż - uniósł ku górze ostrze - i wbije go tu - nacisnął palec w brzuch Kai, w efekcie czego ona od razu zawyła. Strumień świeżej krwi i ropy polał się po jej nabrzmiałej skórze. - Potem przeciągnę to aż do końca. Bez żadnego znieczulenia rozetnę jej wszystkie wnętrzności.
Chwilę po tym, gdy Ed skończył rozstawiać sprzęt, coś zapikało w jego kieszeni.
- Zaczynamy - oświadczył zwracając się w stronę dziewczyny, po czym sięgnął do torby koło statywu kamery i wyjął z niej nóż, który błysnął w świetle różnokolorowych lampek kontrolnych. Miał około piętnastu centymetrów i był przerażająco mocno naostrzony. Potem wyprostował się, obleśnie przeczesał dłonią krótkie, ciemne włosy i kierując obiektyw prosto na swoją twarz zaczął mówić:
- Jesteś tam Harry? Mam ci coś do powiedzenia... Słuchaj uważnie, bo to ty jesteś wszystkiemu winny. Jestem ochroniarzem od bardzo dawna i wiem sporo o zachowaniu takich pustych gwiazdeczek, jak ty. Myślisz, że wszystko ci wolno, że coś takiego jak konsekwencje ciebie nie dosięgną... Jak widzisz to nie prawda. Teraz będziesz żył ze świadomością, że osoba, którą kochałeś, cierpiała za twoje błędy, a ty nie mogłeś jej pomóc. Będzie umierać na twoich oczach za to, co zrobiłeś mojej córce i za to, co robisz mojej wnuczce... Widzisz Harry... Laura nigdy o mnie nie wiedziała, ale ja zawsze starałem się być blisko, żeby ją chronić i wychodziło mi to. - Słysząc to serce Kai zabiło miliard razy za mocno. Nie mogła uwierzyć, że ktoś taki jak Laura... jak ta Laura, z którą rozmawiała wtedy w samolocie o wymarzonych podróżach, może być spokrewniona z takim potworem. Jak Katie, która w oczach nie miała nic poza niewinnością, może być wnuczką kogoś takiego... Jednak przywołując w głowie twarze tej trójki naprawdę zauważyła podobieństwo. Kolor włosów. Idealnie zarysowany nos, a nawet wargi... Jak mogła nie zauważyć tego wcześniej? Widziała ich przecież nie raz. Widziała, ale czy tak naprawdę patrzyła? - Potem Laura poznała ciebie. One Direction szukało ochroniarzy. Dostałem pracę. Chciałem być na tyle blisko córki, na ile to tylko było możliwe, ale odebrałeś mi to. Przez cały wasz związek cierpiała. Najpierw złamałeś jej serce, doprowadziłeś do jej wyjazdu na drugi koniec Europy, co akurat było dla niej czymś dobrym, ale przy pierwszym lepszym spotkaniu zamiast dać jej odejść, ty się jej oświadczyłeś. Tylko czemu? Przecież wtedy już była Kaja. Na własne oczy widziałem, jak tkwisz w tym chorym trójkącie. Kiedy zrozumiałem, że moja córka jest dla ciebie kolejną zabawką i że tak naprawdę kochasz kogoś innego... Byłem w połowie drogi do niej. Chciałem ją ostrzec. I wtedy co? Wtedy Barney zadzwonił do mnie i kazał wracać, bo sam nie jest w stanie opanować kłótni pieprzonych małolatów. Tylko, że jak wróciłem, było spokojnie. „A teraz kiedy jestem z Laurą, żeby Kaja została cała dla ciebie...” pamiętasz to Harry? Przypominasz sobie traktowanie mojej córki, jak zwykłego zastępczego śmiecia? Louis od zawsze ją tak traktował i już za to zapłacił. Barney również. Ty też to zrobisz. Przysięgam... Gdyby nie wasza przeklęta kłótnia i telefon Barneya dojechałbym na miejsce przed pożarem... Później Laura umarła. Siedziałem koło zabójcy mojej własnej córki na jej pogrzebie. - Kaja od razu sięgnęła pamięcią do tamtego dnia i rzeczywiście... tak jak myślała. Ed siedział wtedy koło Harrego. - Już wtedy miałem ochotę cię zabić, jednak to byłoby za proste. Musisz cierpieć dokładnie tak, jak ja. A tylko świadomość tego, co przez ciebie zrobię Kai, może do tego doprowadzić. Przez ciebie moja wnuczka nigdy nie będzie miała normalnego życia. Jak to sobie wyobrażasz? Życie z dwoma ojcami mieszkającymi na dwóch różnych kontynentach? Przecież tym zniszczysz też ją... A teraz patrz uważnie - rozkazał Ed przekręcając kamerę tak, że w kadrze pojawiła się siedząca w rogu Kaja. - Teraz wezmę do ręki ten nóż - uniósł ku górze ostrze - i wbije go tu - nacisnął palec w brzuch Kai, w efekcie czego ona od razu zawyła. Strumień świeżej krwi i ropy polał się po jej nabrzmiałej skórze. - Potem przeciągnę to aż do końca. Bez żadnego znieczulenia rozetnę jej wszystkie wnętrzności.
๑
๑ ๑
-
Potem przeciągnę to aż do końca. Bez żadnego znieczulenia
rozetnę jej wszystkie wnętrzności. Będzie czuła wszystko, a ty
będziesz wszystko widział. Jesteś bezpośrednim źródłem
najgorszego koszmaru w jej życiu Harry. Spoczniesz w grobie z tą
świadomością. - Mimo słów Eda połączenie nagle zostało
przerwane, a cały ekran telewizora poczerniał.
Brunet
siedział, jak w transie. Mimo całego zamieszania, jakie wokół
niego panowało - płaczących, wrzeszczących lub robiących
wszystko naraz ludzi i przerażonych policjantów obdzwaniających
wszystkie możliwe jednostki oraz rodzinę Kai i Lou - jedynymi
dźwiękami jakie słyszał były głos tego przeklętego potwora i
cichy jęk jego ukochanej tłumiony kneblem w jej ustach. Patrzył
na nią i w myślach przepraszał za wszystko. Wiedział, że jeśli
ona umrze, dla niego również zabraknie miejsca na tym świecie.
Dźwięki wokół powoli zaczynały cichnąć, a spojrzenia
wszystkich stopniowo spoczywały na Harrym. Nie mógł tego znieść.
Nie mógł znieść tego napięcia. Nie mógł znieść tego, że
obraz zniknął, a ten potwór może właśnie rozcinać brzuch
jedynej dziewczynie, którą tak naprawdę kiedykolwiek prawdziwie
kochał.
- Zróbcie coś! Do cholery! Zróbcie coś! Znajdźcie
ją! - wydarł się, lecz nawet na to nie miał już sił. Chwilę
chwiał się na nogach, po czym upadł na kolana prosząc Boga o
pomoc. Niestety miał świadomość tego, że ona nie nadejdzie.
Jego twarz była cała mokra, a łzy kompletnie pozbawiły go
wzroku....
- Robimy, co możemy - odezwał się nagle jeden z
policjantów - ale to połączenie, jakby w ogóle nie istniało w
sieci. Jeszcze nigdy nie mieliśmy do czynienia z czymś takim.
-
Wiedziałem... wiedziałem! - Silvian nagle poderwał się z kanapy.
- Mówiłem ci! - wydarł się popychając obiema rękoma menadżera
chłopaków. - Mówiłem ci, że tamte ostatnie smsy od Kai były
dziwne! Mówiłem! Powtarzałem, że to nienormalne! Przecież
ostatnio w ogóle z nami nie rozmawiali. Ciągle tylko on! - Liam i
Zayn musieli przytrzymywać Sila, bo inaczej on już dawno zabiłby
mężczyznę w garniturze. Mimo to krzyczał dalej. - Ten pieprzony
psychopata! Jak mogłeś zatrudnić kogoś takiego?! Jak mogłeś go
do nich dopuścić?! Do cholery! Po co sprowadzałeś mnie do tego
przeklętego Londynu?! Gdybym został z nimi...
- Gdybyś z nimi
zostało, to co? - odwarknął menadżer. - Wtedy skończyłbyś,
jak oni, więc dziękuj mi, że w ogol żyjesz!
- Zabije! Zabije
gnoja! - Nagły przypływ siły umożliwił Silowi wyrwanie się
chłopakom i przywalenie mężczyźnie pięścią prosto w twarz.
Menadżer momentalnie poleciał do tyłu uderzając z hukiem o
podłogę.
๑
๑ ๑
-
Potem przeciągnę to aż do końca. Bez żadnego znieczulenia
rozetnę jej wszystkie wnętrzności. Będzie czuła wszystko, a ty
będziesz wszystko widział. Jesteś bezpośrednim źródłem
najgorszego koszmaru w jej życiu Harry. Spoczniesz w grobie z tą
świadomością...
Wtem Kaja znowu usłyszała ten dziwny dźwięk z kieszeni Eda, a wszystkie kontrolki od sprzętu do nagrywania zgasły. Ciemność w pomieszczeniu momentalnie się pogłębiła. Nagle usłyszała huk. Coś ciężkiego walnęło o podłogę. To było trochę, jak trzask łamanego drewna. Ed wyprostował się i podnosząc do góry nóż wyjrzał przez szybkę w drzwiach. Kaja nie mogła niczego zobaczyć, jednak w sumie nie było tam nic do zobaczenia. Wąski korytarz był tak samo pusty i tak samo oświetlony jak zawsze. Mężczyzna niepewnie otworzył drzwi, chwilę później za nimi znikając.
Ed szedł przed siebie rozglądając się uważnie dookoła, lecz dalej niczego, ani nikogo nie widział. Odpuścił. Wracając do pomieszczenia zauważył, nad drzwiami Kai wywalone korki. Widocznie ilość sprzętu, jakie tam po-podłączał była za duża. Wspiął się więc na palcach, żeby przestawić przełączniki na właściwe pozycje i wtedy usłyszał za swoimi plecami wyraźne kroki. Odwrócił się szybko, lecz nie wystarczająco szybko. Ktoś był szybszy. Ktoś, kto walczył o własne życie. Ktoś, kto był w stanie oddać za nie wszystko. Louis, któremu przed chwilą udało się złamać jedną z lekko spróchniałych nóg krzesła, do którego był przywiązany i dzięki temu uwolnić swoje ciało z więzów, walnął mężczyznę kawałkiem drewna prosto w tył głowy. Włożył w to całą możliwą siłę, jednak wielkolud był odporny na ból. Jedynie zachwiał się nieco do przodu. Louis uderzył raz jeszcze i jeszcze i jeszcze kilka razy. Odszedł od niego dopiero wtedy, kiedy ten leżał na ziemi w kałuży swojej obrzydliwej, szkarłatnej krwi.
Kaja widząc w drzwiach chłopaka, który ledwo co był w stanie utrzymać się na nogach w pozycji pionowej, dosłownie zaniemówiła, a łzy szczęścia od razu spłynęły po brudnych policzkach. Nie zostawił jej. Nie zostawił, tylko uratował. Uratował jej życie. Chłopak z wyraźnymi ranami na całym ciele, sinikami pod oczami i krwią wszędzie, gdzie to tylko było możliwe pospiesznie dokuśtykał się do niej. Przykucnął mocując się z więzami na rękach i odłączeniem zużytej kroplówki, po czym pomógł jej wstać. Przez kilka pierwszych chwil nie była w stanie zrobić samodzielnie nawet kroku. Właściwie Louis na siłę ciągnął ją za sobą do przodu. Ból promieniował po każdej komórce jej ciała. Najgorzej było z brzuchem. Nawet maleńkie drgnięcie wypalało go od środka. Mimo to dla Kai to był dobry ból. Ból wolności.
Wtem Kaja znowu usłyszała ten dziwny dźwięk z kieszeni Eda, a wszystkie kontrolki od sprzętu do nagrywania zgasły. Ciemność w pomieszczeniu momentalnie się pogłębiła. Nagle usłyszała huk. Coś ciężkiego walnęło o podłogę. To było trochę, jak trzask łamanego drewna. Ed wyprostował się i podnosząc do góry nóż wyjrzał przez szybkę w drzwiach. Kaja nie mogła niczego zobaczyć, jednak w sumie nie było tam nic do zobaczenia. Wąski korytarz był tak samo pusty i tak samo oświetlony jak zawsze. Mężczyzna niepewnie otworzył drzwi, chwilę później za nimi znikając.
Ed szedł przed siebie rozglądając się uważnie dookoła, lecz dalej niczego, ani nikogo nie widział. Odpuścił. Wracając do pomieszczenia zauważył, nad drzwiami Kai wywalone korki. Widocznie ilość sprzętu, jakie tam po-podłączał była za duża. Wspiął się więc na palcach, żeby przestawić przełączniki na właściwe pozycje i wtedy usłyszał za swoimi plecami wyraźne kroki. Odwrócił się szybko, lecz nie wystarczająco szybko. Ktoś był szybszy. Ktoś, kto walczył o własne życie. Ktoś, kto był w stanie oddać za nie wszystko. Louis, któremu przed chwilą udało się złamać jedną z lekko spróchniałych nóg krzesła, do którego był przywiązany i dzięki temu uwolnić swoje ciało z więzów, walnął mężczyznę kawałkiem drewna prosto w tył głowy. Włożył w to całą możliwą siłę, jednak wielkolud był odporny na ból. Jedynie zachwiał się nieco do przodu. Louis uderzył raz jeszcze i jeszcze i jeszcze kilka razy. Odszedł od niego dopiero wtedy, kiedy ten leżał na ziemi w kałuży swojej obrzydliwej, szkarłatnej krwi.
Kaja widząc w drzwiach chłopaka, który ledwo co był w stanie utrzymać się na nogach w pozycji pionowej, dosłownie zaniemówiła, a łzy szczęścia od razu spłynęły po brudnych policzkach. Nie zostawił jej. Nie zostawił, tylko uratował. Uratował jej życie. Chłopak z wyraźnymi ranami na całym ciele, sinikami pod oczami i krwią wszędzie, gdzie to tylko było możliwe pospiesznie dokuśtykał się do niej. Przykucnął mocując się z więzami na rękach i odłączeniem zużytej kroplówki, po czym pomógł jej wstać. Przez kilka pierwszych chwil nie była w stanie zrobić samodzielnie nawet kroku. Właściwie Louis na siłę ciągnął ją za sobą do przodu. Ból promieniował po każdej komórce jej ciała. Najgorzej było z brzuchem. Nawet maleńkie drgnięcie wypalało go od środka. Mimo to dla Kai to był dobry ból. Ból wolności.
Wychodząc
z miejsca, w którym doświadczyła najgorszego cierpienia w życiu,
Kaja odczuła niewyobrażalną ulgę. Nie mogła myśleć w tej
chwili o niczym innym, niż wyjście z tego piekła i wrócenie do
domu, do bliskich. Na całe szczęście jednego bliskiego miała już
przy sobie...
Mijając
ciało Eda oboje nieświadomie się uśmiechnęli. Mimo że brzmi to
okropnie: widok tego martwego człowieka dla obojga stał się
najszczęśliwszym obrazem w życiu. Byli wolni. Czuli to. Teraz
wystarczyło już tylko znaleźć wyjście, co jak się okazało
wcale nie było takie trudne, gdyż ono cały czas było obok nich.
Niestety... los najwyraźniej nie chciał wypuścić Kai z objęć
śmierci. Dziewczyna w jednej milisekundzie poczuła miliard ostrzy
wbijanych prosto w tył jej czaszki. Zachwiała się. Spojrzała na
Louisa szepcząc niemalże bezgłośne: dziękuję,
po czym zupełnie straciła świadomość kolejny raz pogrążając
się w ciemności...
________________________________________________________________
Przy okazji nadmienię tylko, że Marta obchodzi dzisiaj urodziny! Jeszcze raz wszystkiego dobrego mała! ;*
________________________________________________________________
Przy okazji nadmienię tylko, że Marta obchodzi dzisiaj urodziny! Jeszcze raz wszystkiego dobrego mała! ;*
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
UsuńCzytałam ten rozdział ze łzami w oczach. Nie moge poprostu. Nigdy bym chyba nie napisała czegoś tak dobrego. Boże, nie wierze że Kaji znowu coś sie stało, nie ...
OdpowiedzUsuńUwielbiam ciebie i twoją wyobraźnie ♥
OdpowiedzUsuńdziewczyno...co ty ze mną robisz? nienawidzę tego padalca,Eda. on jej wbił w tył czaszki NÓŻ. a co z Bobem?! matko,dlaczego, gdy wszystko już się prawie skończyło szczęśliwie,prawie się wydostali,to musiało się stać coś takiego?!?!?!?!? :OOO
OdpowiedzUsuńNie, nie i jeszcze raz nie moja droga. Ed już dawno nie żyje. Ten ból Kai wynika z tętniaka, który znajduje się z tyłu jej głowy.
Usuńbrak mi słów... połowę rozdziału czytałam z ręką na ustach. już przez chwilę nawet poczułam ulgę, że uciekli, że to się skończyło, ale Kaja... teraz się martwię że jej coś się stanie, jak zwykle przerwałaś w takim momencie!
OdpowiedzUsuńNIE MOGĘ SIĘ DOCZEKAĆ KOLEJNEGO. (uwielbiam Cię!)
+ zapraszam wszystkich na mojego bloga z opowiadaniem http://just-a-teenage-dirtbag.blogspot.com/
xx
Nareszcie im się udało! Dobrze, ze Louis po nią przyszedł, bo mógł w sumie uwierzyć Edowi i wyjść nie sprawdzając, czy ona tam dalej przebywa. Co Kai się stało? Tętniak? Czekam z niecierpliwością na następny.
OdpowiedzUsuńJejku! Świetny rozdział! Skąd ty bierzesz te pomysły?! Najlepszy blog jaki kiedykolwiek czytałam!
OdpowiedzUsuńxx Jugis
http://more-than-one-direction.blogspot.com/
To było na prawdę niesamowite, mam łzy w oczach. Cudownie piszesz! Nie mogę doczekać się następnego rozdziału
OdpowiedzUsuńWięc tak... Nie będę się tu dużo rozpisywać tylko powiem, że ten rozdział jest jak zawsze świetny. Czytałam go ze łzami w oczach i dosłownie dygotałam ze strachu co się dalej wydarzy. Mam nadzieję, że z Kają wszystko będzie w porządku. Podejrzewam, że pękł jej ten tętniek ale mogło to byc spowodowane też wycieńczeniem, albo tymi torturami.. Czekam z niecierpliwością na następny i życzę weny :P
OdpowiedzUsuńPopłakałam się ! Lou miszczem <3 jezu takie emocje , że nawet Biebera w radiu zagłuszyłaś ! Ty , ty nieziemska jesteś no <3 ! wiem że składam w tej chwili zdania jak co najmniej Ferdek z Kiepskich , ale JA PIERDOLE ! co to wg jest ?! jak tak można pisać ! przecież ty się w Polsce marnujesz dziewczyno ! KOCHAM CIĘ W CHOLERĘ <3
OdpowiedzUsuńboże BOB kurwa nie ! ryczę jak głupia i nie mogę się ogarnąć... :CCCC rozdział cudowny ale czytając go czułam jakby w moje ciało wbijało się miliard ostrzy, to straszne. A Ed.. Och boże, jak on mógł to zrobić... RYCZĘ :C Wybacz nie jestem w stanie skleić choćby jednego porządnego zdania. Więc zakończę na tym swoją wypowiedź.
OdpowiedzUsuńporyczałam sie przy tym rozdziale ='(
OdpowiedzUsuńTy kurwa chcesz mnie wykończyć psychicznie.Już miało być dobrze!Powinnam się uczyć do testu z matmy, ale wolę czytać ten zajebisty rozdział!!!
OdpowiedzUsuńKOCHAM <333333333333333
Brak słów o.O
OdpowiedzUsuńJesteś zajebista :D
Zapomniałam o Bobie... To na pewno on... ale ona nie może teraz umrzec... To było by okropne... Uwielbiam to w jaki sposób piszesz! Mam mętlik w głowie po przeczytaniu tego...
OdpowiedzUsuńJezu! Jesteś niesamowita. Nic nie czuje, nic nie rozumiem, tylko patrze, patrze na ten cholerny rozdział, który zaprzątał moją uwagę przez ostatni czas, ponieważ zastanawiałam się czy będzie dobrze, i co? Nic do cholery, bo ty chyba chcesz tą Kaję zabić! No, ale cóż, pocierpię jeszcze troszkę i zobaczę co będzie w następnym rozdziale :))
OdpowiedzUsuńWOW!
OdpowiedzUsuńTo jest coś!
FBGVRRRRRRRRRRRRRRRA;DSKSDIHFDIUHBSJAM,NSFIOSNHKWjbgfauoerhwprm dix dqeiwhcn
GENIALNE!
PO PROSTU GENIALNE! NIC DODAC NIC UJĄĆ!
WIEDZIAŁAM, ED NIE POWIEDZIAL KAI PRAWDY! JESTEM PEWNA, ŻE LOU ODDAŁ BY ZA NIĄ ŻYCIE!
Co do całego One Direction, Emilly i Silviana to współczuje im wszystkim. Mam nadzieję, że Louis wezwie pomoc i uratuje Kaję. Ale by było jakby właśnie teraz umarła przez swojego tętniaka. Chociaż w sumie (wiem, że to okropne) lepiej umrzeć na wolności niż w niewoli.
Ed, Ed, Ed...
Brak mi słów na tego psychopatę! Z jednej strony rozumiem jego nienawiśc do Harrego i chęć zadania mu bólu, ale mimo wszystko...Są pewne granice, tak? Lol,jak sobie teraz wyobrażam co czuje Harry to serce mi pęka. Nie płakałam (rzadko mi sie zdarza płakać nad opowiadaniami) ale jak czytałam jego reakcje to już łzy mi sie pojawiły w oczach...Boże jak mi go żal...Wiem to tylko opowiadanie, ale...Ale jest takie realistyczne! Kocham je po prostu i mam nadzieję, że wszystko dobrze się ułoży! ;)
Nadzieja matką głupich. Może i racja, ale ja już jestem głupia, także niczego to nie zmieni. Nadzieja umiera ostatnia! A co do umierania to bardzo się ciesze,że Ed został zabity i pochwalam zachowanie Louisa (tak, zdaje sobie sprawę jak to idiotycznie brzmi xd).
Ech...Ręce mi drżał z emocji, w głowie mam jeden wielki mętlik! Ale ulżyło mi. Tak ulżyło mi, że nareszcie są WOLNI! Nie wiem jeszcze co z Kają. Bardzo bym chciała, żeby przeżyła, bo jesli umrze to pomijając fakt, że się załamie to jeszcze nie zdziwiłabym się jesli Harry popełniłby samobójsto-a tego nie chcę. Pocieszza mnie fakt, że na asku napisałaś, że umrze jeszcze jedna osoba, czyli Ed! Także inny przeżyją! No chyba, że Kaja zapadnie w śpiączkę, bo o tym nie było mowy o.O Ja jednak myślę, że w przeciwieństwie do Beaty, Kaja pomyslnie przejdzie operację tętniaka.
Złóż ode mnie życzenia urodzinowe Marcie! ;*
Pozdrawiam gorąco, życzę weny i duuużo wolnego czasu!
-Naleśnik Mmm...
Dziewczyno jesteś niesamowita! te wszystkie uczucia jakie wzbudzasz u osób czytających są niesamowite , mam to wszystko przed oczami tak choćbym oglądała film wszystko jest tak dokładnie i szczegółowo opisane , po prostu brakuję mi słów .
OdpowiedzUsuńJak dobrze , że to już koniec tortur jestem strasznie ciekawa jakie po tym wszystkim będę relację między wszystkimi , jak zareaguję Harry kiedy dowie się , że Kaja jednak żyję i jak bardzo ucierpi po tym wszystkim psychika Kai i Louisa
TRZYMAJ TAK DALEJ , JESTEŚ ŚWIETNA !
O matko!! Mam milion pytań na minutę... Straszne! Czy Kaja przeżyje? Ale się porobiło... To chyba będzie najbardziej wyczekiwana niedziela pod słońcem...Opisujesz to tak, jak byś sama wszystko przeżyła. Magiczne...
OdpowiedzUsuńSto lat Marto! *-*
Kurczę, wszystko w Twoim opowiadaniu jest tak perfekcyjnie na swoim miejscu. Nie ma żadnej przypadkowości... Podziwiam!
OdpowiedzUsuńKurde, nie wiesz jak się ucieszyłam, że wystoli się w końcu. Oby Kaja przeżyła. *o*
OdpowiedzUsuńRozdział fenomenalny. :3
HAHA, MASZ SKURCZYSYNKU EDZIE : *
OdpowiedzUsuńKaju, żyj. :c
nic więcej nie mam do powiedzenia, brak mi słów, za dobre.
Nie jestem w stanie tego skomentować. Mam napisać, że płakałam? Nie napiszę tak, bo to się nie stało. Mam napisać, że jestem szczęśliwa? Tak napiszę to, bo jestem. Mam napisać, że się boję? Nie, nie napiszę tego, bo tak nie jest.
OdpowiedzUsuńMiałam świeczki w oczach, ale nie płakałam. Może to co napisze będzie oburzające i śmieszne, ale rozumiem Eda. Ból jaki czuł po utracie córki sprawił, że zwariował. On nie potrafił przestać. Kochał swoją córkę, a nagle jej zabrakło i ona nawet nie wiedziała, że on był jej ojcem. Nienawiść i chęć sprawiania bólu innym była silniejsza od niego. Nie potrafił tego zatrzymać.
Zwracam się do wszystkich. Postawcie się w jego sytuacji. Jak wy byście się zachowali? Co byście robili? Pogodzilibyście się z myślą, że ktoś kogo kochacie nie żyje, a osoba przez którą tej osoby zabrakło imprezuje i się uśmiecha? Czy bylibyście w stanie stłumić nienawiść, ten ogromny ból i chęć śmierci tej osoby? Jeżeli tak to jesteście bardzo silnymi ludźmi, ale tylko teraz, bo nie wiecie jakie to jest uczucie. Nigdy go nie doświadczyliście i nie wiecie co się wtedy czuje.
Ja też nigdy czegoś takiego nie doświadczyłam, ale byłabym w stanie zrobić to samo co Ed jeżeli ktokolwiek skrzywdziłby moje psy. Śmieszy was to? Mnie nie. Może i nie okazuję im za bardzo miłości, ale je kocham i mogłabym sobie oko wydłubać jeżeli od tego zależałoby ich życie.
Pozdrawiam Mila z the--end-of-love.blogspot.com/
WOW!Świetny rozdział,mam nadzieję,że nic się nie stanie Kaii przez tego tętniaka.Po tym co zrobił Louis jeszcze bardziej go kocham i cieszę sie że on sprawdził czy ona tam jest,bo ten cholerny Ed wcześniej powiedział,że ją wypuścił.Nie mogę się doczekać następnego rozdziału.
OdpowiedzUsuńŻyczę Ci weny i pozdrawiam,
Nadia
________________________________________________________________________________
crazy-12.blogspot.com
To bylo cos. To naprawdę było COŚ przez duźe C. Te momenty niepewnosci i pieczenie w brzuchu wtedy kiedy Kaja cierpiała, ten momemt kiedy straciłam świadomość nie wiedząc co dalej gdy Harry oglądał nagranie i ta niesamowita satysfakcja, gdy Ed zalał się krwią, płacąc Kai i Louisowi za to wszystko co zrobił. To było COŚ. Tym razem nie umiem napisać nic bardziej kreatywnego więc po prostu powiem: To było COŚ.
OdpowiedzUsuńPo raz kolejny wzbudziłaś we mnie ogromne emocje! Cały dzień żyłam myślą, że wieczorem przeczytam kolejny rozdział mojego ulubionego bloga. Zamiast uczyć się chemii, bo alkohole to bardzo ważna sprawa, nie można zaprzeczyć, to jak głupia czekałam na kolejną część dosłownie gwałcąc myszkę i odświeżając co chwilę Twoją stronę! Kiedy napisałaś na asku, że Tomek czyta i zaraz wstawisz, modliłam się, żeby się okazało, że kiedyś w dalekiej przeszłości Twój chłopak przeszedł kurs szybkiego czytania, i że rozdział za chwilę się pojawi. W sumie bardzo szybko się uwiną, pochwal go! :) Zaczynając od początku - masz ogromne szczęście, że nie widziałaś mnie podczas czytania. Turlałabyś się ze śmiech, uwierz mi. Każde zdanie czytałam po kilka razy, aby się upewnić, że nie są to halucynacje spowodowane nadmierną euforią (Z POWODU POJAWIENIA SIĘ ROZDZIAŁU, OCZYWISIŚCIE. NEI JESTEM SADYSTKĄ). Popadałam ze skrajności w skrajność. Raz musiałam opanowywać łzy, które cisnęły mi się do oczu (nie, nie wygrałam z nimi), a po chwili skakałam jak szalona, na wieść, że reszta w końcu dowie się co się stało i, że im jakoś pomogą. Po przez przerażenie, kiedy czytałam monolog Ed'a, czułam jednak kiełkującą nadzieje... Przeżywałam to z nimi, jakbym była jedną z tych osób siedzących w tym pomieszczeniu. Tak mi szkoda Harry'ego, bo te wyrzuty sumienia, które wywołał w nim ten potwór, będą go prześladować. Będzie nosić w sobie winę do końca, chociaż szczerze mówiąc Laura nie była taka święta. No bo chyba Edzio nie nadmienił jak to jego kochana córusia chodziła na prawo i lewo oddając się Nickowi. Nie! Przecież ona była taka nieskazitelna.( Tak na marginesie - AAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA Harry ciągle kocha Kaję!!!♥♥♥♥♥♥ Podejrzenia miałam, ale teraz jestem tego pewna, co czyni mnie o wiele, wiele szczęśliwszą) Muszę Ci powiedzieć, że bardzo się cieszę, że Ed nie żyje, bo moje paznokcie nie będą przechodziły kolejnych katorg, w postaci obgryzania z całej siły przy opisie katorg Lou&Kai, ale to najmniej istotny powód, bo przede wszystkim liczy się to, że oni są wolni. Średnio lubiłam Louisa w tym opowiadaniu, bo jestem z teamu Harry&Kaja, ale teraz moje serce wypełnia przeraźliwa duma i szacunek dla niego, że po mimo braku sił, zawalczył o swoje życie, którego tak przeraźliwie pragnie ♥. I kiedy moja euforia nabrzmiała do maksymalnego stopnia, a ja czułam się taka szczęśliwa, że moje błagania w końcu zostaną wysłuchane (od początku ich katorg niemo błagałam Cię o koniec tego wszystkiego... jestem strasznie wrażliwa na takie rzeczy i przez jakiś czas planowałam poczekać aż dodasz te TORTURORODZIAŁY i wtedy przeczytam to naraz, połykając tę nieprzyjemną i gorzką pigułę od razu nie musząc się rozdrabniać, ale czytałam po kolei, bo nie mogłam się po prostu powstrzymać...) Ty tak po prostu wyskoczyłaś z BOBEM! Znaczy się, BOB sam z siebie wyskoczył. W tym momencie serce mi stanęło a wizja ich idyllicznego życia runęła w raz z moją samodzielnością myślenia przez chwilę! Cholera, Maja, nawet nie masz pojęcia jak Cię podziwiam! :) Jesteś taka wspaniała w tym co robisz. W pewnym sensie zarażasz pasją, ale moje bazgroły w niczym nie dorównują Twojemu opowiadaniu. Jesteś tak bardzo oryginalna i pomysłowa, że nie sposób Cię nie chwalić! :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam Cię bardzo za to wszystko, a przede wszystkim za te emocje, które dałaś mi przeżywać z każdym kolejnym rozdziałem. Bardzo lubię chwalić dobrych pisarzy więc produkuję się w ten sposób, aby chociaż w taki sposób pokazać jak jak bardzo kocham to opowiadanie! ♥♥ Mam nadzieję, że po przeczytaniu tego komentarza, na Twojej twarzy pojawi się uśmiech:). Pozdrawiam Cię serdecznie ♥
pewnie Maja, kończ w takim momencie... no, trochę litości!
OdpowiedzUsuńrozdział chyba najtrudniejszy jaki do tej pory czytałam.
wiedziałam, wiedziałam i wierzyłam że uwolnią się.
i się stało, tylko czy aby do końca...
pozdrawiam, czekam na kolejny rozdział ♥
Boze! Najlepszy blog jaki w zyciu czytalam! Ten rozdzial jest piekny ale tez straszny..kurde..rycze..Kocham Cie po prostu!
OdpowiedzUsuńBałam się, cholernie się bałam że to będzie koniec. Mam łzy w oczach mimo że rozdział skończył się w miarę szczęśliwie...ale ja nie wiem ile wytrzymam. To mnie już normalnie wykańcza. Ja już chcę happy end... bo ja nie wiem ile litrów łez spłynęło już po moich policzkach. Wiesz zawsze jak przeczytam rozdział to mi się to śni...śnią mi się te wszystkie tortury przez co nie raz obudziłam się w środku nocy z krzykiem. matko mam ciarki, kompletnie nie wiem co Ci powiedzieć...
OdpowiedzUsuńMoże się powtarzam , ale rozdział niesamowity :*
Nie ma takiego słowa aby opisać Twój talent, ten sposób w jaki przekazujesz to wszystko jest...i znowu nie wiem jaki, on jest lepszy niż genialny, lepszy niż wspaniały, no naprawdę nie mam pojęcia. Jesteś znakomita. Mam nadzieję że dziś przyśni mi się coś innego niż tortury Kai i Louisa, choć uwierz to jest świetne...lepsze niż świetne, ale ja chyba przestanę czytać to przed snem. Ale zawsze sobie tak mówię ''dziś nie czytam, bo będę miała koszmar'' a i tak czytam, jestem ciekawa i to jedna z moich wad. Po prostu, robię sobie nadzieję że ten może byś szczęśliwy..ale i tak jest smutny. Nie mam do Ciebie o to pretensji, wręcz przeciwnie. Nie zaszkodzi mi przecież popłakanie przed snem, ale ty sobie nie wyobrażasz ile ja tego wylewam...sama się sobie dziwię. Matko swoimi łzami mogłabym ogromny basen wypełnić, oczywiście mówię tu o jednym rozdziale. A ile wylałam przez całe opowiadanie ? ohohoho...mogłabym ocean wypełnić. Wiesz troszkę jest to dziwne...bo przeczytałam rozdział piętnaście minut temu a nadal z moich oczu wydobywają się łzy...
No to chyba na tyle...pieprze Ci tu o moich łzach a nie napisałam jeszcze jak Cię kocham i jak wielbię twoje opowiadanie!!!
Tak więc: KOCHAM CIĘ CHOĆ CIĘ NA OCZY NIE WIDZIAŁAM xD WIELBIĘ I KOCHAM TWOJE OPOWIADANIE...a i jeszcze jedno, głupia jestem...codziennie wchodzę i patrzę czy nie dodałaś nowego rozdziału :P
To jest oczywiste że jak dodałaś w niedzielę to w poniedziałek rano na pewno nie będzie nowego rozdziału, a i tak patrzę <3
Wiesz ty co... ja uzależniona jetem...TAK... po prostu jestem uzależniona od twojego opowiadanie. Po Twoim charakterze pisani mogę stwierdzić że masz zajebistą osobowość, ale ty chyba jesteś cała zajebista, nie chyba tylko NA PEWNO !!!
Dobra to ja może pójdę spać, bo jutro muszę o szóstej wstać...
Dobranoc :***
Pozdrów chłopaka :P
A no i jeszcze WSZYSTKIEGO NAJLEPSZEGO MARTA <3
UsuńŚwietny rozdział ;)
OdpowiedzUsuńNo cóż.... Ja się trochę zgodzę z Mila. Może i Ed jest podły, ale przecież on też stracił córkę - najbliższą osobę w jego życiu, chociaż ona tego nie wiedziała. No i coś sobie ubzdurał w tej psychice i to go zniszczyło....
Rozdział bardzo mi się podoba
Czekam na NN
Pozdrawiam :)
Świetny rozdział
OdpowiedzUsuńczytam to i mam ciarki. W oczach stoją mi łzy a dłonie się trzęsą. Piszesz tak dobrze że bez problemu wczułam się w rolę postaci przedstawionych w rozdziale. Czułam zdenerwowanie Harego, determinację Lou... Wszystko mną kierowało. Ty mną kierowałaś. Mam wrażenie że oni naprawdę to przeżyli. Serio.
OdpowiedzUsuńNie mogę sobie wyobrazić jak ktoś mógłby przeżyć coś tak strasznego , a jednak wiem że zdarzają się takie przypadki.
Tak wielkie cierpienie jakie odczuwała Kaja jest dla mnie nie do wyobrażenia. Tak samo nie mogę wyobrazić sobie jak wielką ulgę odczuła.
Wszystko sprawia że mam ochotę zabić cię za to w jakim momencie przerwałaś ale też wyściskać za to co ze mną zrobiłaś.
Jednak muszę przyznać rację Mili . Ed czuł tak samo niewyobrażalny ból po stracie córki. Oszalał. Chciał się zemścić. Nie wiem jak ja bym postąpiła po stracie kogoś tak ważnego i to ze świadomością tego że to wszystko przez jakąś głupią kłótnię. Z pewnością nie wybaczyłabym nikomu.
Nie mogę wypowiadać się czy bym też nie poskradała zmysłów.
Jedyne co mogę powiedzieć to to że piszesz genialnie. Jesteś w stanie dyrygować uczuciami i odruchami czytających. To co robisz jest niesamowite. Niejeden pisarz chciałby móc opisać TAKIE zdarzenia tak dobrze jak to robisz ty.
Jesteś niesamowita i niesamowicie uzdolniona.
Czekam na następny <3
OMG !!! Świetnie to rozplanowałaś. A ja myślałam że to będzie ojciec Hanah'y... Polecam swojego bloga http://imchangemymind.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńo ja cie ..............
OdpowiedzUsuńTO. BYŁO. GENIALNE.
nie.. co ja plotę... nie ma takiego słowa które mogło by opisać ten rozdział i w ogóle ten blog. WOW.
mam taki mętlik w głowie że już nie myślę normalnie. genialnie to zaplanowałaś i opisałaś !
kurczee.. jestem taka nabuzowana że nad sobą nie panuję i ciągle mam otwartą gębę z wrażenia.
powiem tak: Jesteś zajebista i masz ogromny talent. mam nadzieję że wydasz w przyszłości książkę. jeśli tak to pierwsza ją kupię :)
WOW. Kocham Cię !
świetne <3 uwielbiam <333 mhhh ;*
OdpowiedzUsuńCholera jasna... ja zyję jeszcze czy już nie?
OdpowiedzUsuńWOW, czytając darłam sie co chwilę: nieee, taaak, Louissss,Harryyyyyy, Niaaaalll, walniiij, yeaaaaahh, lauraaaaa i wgl xd co ty ze mną robisz, świetny!
Było tak blisko, ale mam nadzieję, że to nie koniec... z Kają... ;c
@1DWixx + Louismyhero <33
Matkoooo! To jest po prostu świetne. Czytałam to ze łzami w oczach. Dlaczego musiałaś to tak zakończyć, gdy już prawie się wydostali. Wiedziałam, że Ed to ojciec Laury. Sama Ci już to kiedyś napisałam na ask'u. Cudny rozdział! Kocham Cię.
OdpowiedzUsuńOMG! Co z Kają? To ten tętniak... Boję się o nią! Pisz nexta, całuję, Gosia ;***
OdpowiedzUsuńjjejejejejejejejejeu, nie ona nie może umrzeć,jej nic się nie stało,ona tylko zemdlała,ona musi żyć,Louis jaki bohater,awww *____* nienawidzę tego Eda.szybko pisz nowy i dodawaj!
OdpowiedzUsuńczekam :3
ZAPRASZAM DO MNIE: http://life-is-not-that-easy.blogspot.com/
Genialny rozdział! Po prostu genialny! Te opisy, to wszystko... Aż ciężko mi poskładać zdania, bo jestem po prostu pod wrażeniem twojego talentu i tego, jak opowiadaniem można tak poruszyć ludzi...
OdpowiedzUsuńNie mam pojęcia co napisać! Idę do terapeuty! Jestem w szoku!
OdpowiedzUsuńONA NIE MOŻE UMRZEĆ. TO SIĘ NIE MOŻE TAK SKOŃCZYĆ, PROSZĘ CIĘ. NIECH ONA ŻYJE BO NIE WIEM CO ZROBIĘ. A ogólnie to rozdział zajebisty <33
OdpowiedzUsuńgenialny. to jest magiczne w jaki sposób piszesz. bo prostu kocham twój sposób pisania
OdpowiedzUsuńKURDE BOB W TAKIEJ CHWILI !!!!!!!! NO WEŹ JA NORMALNIE CIE ZABIJE ZA TO!!!! KURDE TO JEST MÓJ ULUBIONY BLOG NO!!!! JESTEŚ NAJLEPSZĄ PISARKĄ JAKĄ W ŻYCIU SPOTKAŁAM, GDYBYM NIE NATKNĘŁA SIĘ NA TEGO BLOGA TO NIE WIEM CO BYM ZROBIŁA CHYBA UMARŁA Z NUDY. PISZESZ TAK LEKKO I WSZYSTKO JEST TAKIE SPÓJNE I NO KURDE, JAK TO SIĘ TAK SKOŃCZY TO...NIE WIEM, ALE BĘDĘ SMUTNA BARDZO. W KOŃCU SIĘ UKŁADAŁO A TERAZ TAKIE OOO!!! TWOJE OPOWIADANIE JEST NAJLEPSZE ZE WSZYSTKICH INNYCH I NIKT MI NIE WMÓWI INACZEJ. KOCHAM TEGO BLOGA I CHCĘ SERDECZNIE PODZIĘKOWAĆ TOBIE, TWOIM RODZICOM ZA TO ŻE CIĘ ZROBILI XDDD I KAI ŻE MNIE TAK DUŻO NAUCZYŁA O ŻYCIU
OdpowiedzUsuńPISZE WSZYSTKO Z CAPSLOCKIEM BO NIE UMIEM OPANOWAĆ EMOCJI I WG ;PPP
ZATKAŁO MNIE!!!
OdpowiedzUsuńMatko dziewczyno skąd ci się biorą te wszystkie pomysły? Normalnie mogłabyś jakiś kryminał, albo horror napisać.
Kiedy czytałam o tym, że Ed chcę rozciąć brzuch Kai to prawię krzyknęłam WHAT!? Kiedy Niall zadzwonił do Harry'ego to już wiedziałam, że coś się święci. Czytając o tych wszystkich emocjach Harry'ego popłakałam się. To było coś strasznego. Na dodatek święcie byłam przekonana, że on zobaczy jak Ed zabija Kaję. Silvian też dał czadu. Myślałam, że zacznę skakać ze szczęścia kiedy Lou ich uwolnił. Na początku pomyślałam, że Lou chciał zostać uwolniony, żeby wezwać pomoc, ale później stwierdziłam, że Ed nie byłby tak miłosierny i moje przypuszczenia okazały się prawdą. Przez cały czas zastanawiałam się, dlaczego on to robi. Kompletnie nie umiałam znaleźć powodu, w życiu nie spodziewałabym się, że on może być ojcem Laury.
Ogólnie to bardzo ci dziękuję za to co piszesz. Na przykład ten rozdział dostarczył mi tyle emocji, że to się w głowie nie mieści, na dodatek nie mogłam oderwać się od jego treści.
Jednym słowem cudo.
PS: końcówka zresztą jak zwykle bardzo mnie zaskoczyła. Mam nadzieję, że Lou da radę ją jakoś uratować. Bohater mój kochany :)
your-last-first-kiss-1dstory.blogspot.com
Matko. Kocham to. Kocham Twojego bloga. Kocham każdy rozdział. Kocham Ciebie za to co robisz. Jesteś wspaniała. Zaskoczyłaś wszystkich, tym że Louis jakimś cudem uwolnił się z tego krzesła. Jesteś wspaniała. Jesteś boska. Jesteś askdhgfiguddiggjgi. Jesteś najlepsza. Nie zdziwiłabym się gdyby ten blog wygrał nagrodę "Najlepszy polski Fan Fiction One Direction", co byłoby w pełni zasłużone. Czytałam wiele blogów, począwszy od kryminałów a skończono na dramatach. Jednak ten blog mnie urzekł. Nigdy mnie nie zawiódł. Jesteś wspaniała, ale chyba już to mówiłam. Chyba ten komentarz będzie moim najdłuższym komentarzem. Ten rozdział, tzn. blog jest NAJLEPSZY. Postanowiłam ograniczać przekleństwa więc więcej pochwał chyba nie będzie. Ten blog jest.. nie potrafię tego opisać. Nie wiem co dalej napisać, zatkało mnie. To jest wspaniałe, Ty jesteś wspaniała. Ehh, powtarzam się.
OdpowiedzUsuń- Pandora.
O BOŻE ;O ja ja ja nie wiem co napisać... Dziewczyno co ty ze mną robisz ? Nienawidzę nienawidzę NIENAWIDZĘ Eda
OdpowiedzUsuńHarry nadal kocha Kaję dfghjklszdxgjmklwsertgfhjmklszdxfcgklm <3
Louis chwała bogu udało sie było juz tak pieknie ale co ... ?
Ed?! KAJA MUSI MUSI MUSI ŻYĆ
To nie może tak się skończyć...
Przepraszam ze dzisiaj tak mało ale ręce mi się trzesa pobeczałam się jak głupia
Dawaj następny jak najszybciej <333 ---G
Czyli to niedługo koniec opowiadania ? :'(
OdpowiedzUsuńGENIALNE KOBIETO! GENIALNE! TEN ROZDZIAŁ BYŁ CUDNY W KOŃCU ICH WOLNOŚĆ! ALE CO SIĘ STAŁO KAI? ;C BOŻE W KOŃCU WOLNI. MAM NADZIEJĘ, ŻE PRZEŻYJĄ MIMO TEGO CIERPIENIA. Z NIECIERPLIWOŚCIĄ CZEKAM NA NASTĘPNY! <3
OdpowiedzUsuńCzy ty zawsze musisz kończyć w takich momentach?! Popłakałam się jak to czytałam. Jesteś genialna. Pozdrawiam <3
OdpowiedzUsuńrycze... niesamowity rozdział! czekam na następny!
OdpowiedzUsuńJezu! Ty dziewczyno jesteś niesamowita. Rozwalasz system. Przerażasz i za to Cię kocham. Czekam :*
OdpowiedzUsuńJa... nie mogę przestać płakać.
OdpowiedzUsuńPopłakałam się... jesteś cudowna! Ale dlaczego musisz kączyć w takim momencie!
OdpowiedzUsuńto jest świetne! *.*
OdpowiedzUsuńKocham Cię... Właśnie w tym momencie wytarłam ostatnią łzę z mojego policzka, chociaż coś czuję, że to nie koniec... Wiedziałam, że Ed okłamał Kaję (jak on mógł?!). Louis na 100% by jej nie zostawił! Dziękuję Ci za te wszystkie emocje... Nie wiem co bym bez ciebie zrobiła...♥♥♥
OdpowiedzUsuńPRZECZYTAJ TO! BARDZO CIĘ PROSZĘ! Jeżeli to będzie koniec, to wiedz, że nic w moim życiu nie będzie już takie samo. Czytam tego bloga już od jakiegoś 7 rozdziału i zawsze z tobą byłam. Uzależniłam się. Do tej pory nie przyznawałam się do takich rzeczy, ale tym razem powiem to całemu światu bo warto- UZALEŻNIŁAM SIĘ OD TEGO BLOGA I HISTORII KAI MAKOWSKIEJ! Nie tak to sobie wyobrażałam. Zupełnie inaczej. Wydawało mi się, że będzie już dobrze, że już po wszystkim, ale coś musiało się stać. Potrafisz tak niesamowicie zaskakiwać, wciągać, że aż chce się czytać. Nawet wolę nie myśleć, co bym zrobiła, gdyby to było prawie końcem. Moim marzeniem jest, abyś ciągnęła tego bloga do 10000000 rozdziałów i jeszcze dłużej. Jesteś niesamowita, magiczna, a to co robisz daje mi (jakkolwiek dziwnie to zabrzmi) sens życia. Nic nie będzie już takie samo gdy ten blog się kiedykolwiek się skończy. Teraz płaczę. Łza mi spłynęła i to jest dowód na to jak przeżywam każdy jeden twój rozdział. KOCHAM CIĘ I JESTEM NAJWIĘKSZĄ FANKĄ! :D ♥♥
OdpowiedzUsuńczizes, uwielbiam to! co Ty mi słowami robisz z głową? jesteś najlepsza. od początku wiedziałam, że ed powiedział to samo kai i louisowi. mam nadzieję, że się uwolnią, że już nic nie stanie im na drodze ucieczki. uwielbiam Cię!
OdpowiedzUsuńliam-and-nicole.blogspot.com
O Boże.
OdpowiedzUsuńZaczne od tego, że na ogół nie czytam twojego opowiadania. Próbowałam kilka razy zacząć, ale jakoś mi to nie wychodziło. Nie mówię, że jest nudne, co to to nie, po prostu jakoś specjalnie mnie nie zaciekawiło, To ze mną jest coś nie tak, nie z opowiadaniem, ale to oczywiste. Moja siostra czyta to opowiadanie i raz poprosiła mnie abym sprawdziła czy pojawił się nowy rozdział. No i weszłam i zerknęłam na tytuł rozdziału. "Bez człowieczeństwa"... Zabrzmiało ciekawie. Bardzo mnie zainteresowało, ale wyłączyłam bloga i wróciłam do dalszych zajęć. No ale potem nie mogłam przestać myśleć o czym jest ten rozdział. Następnego dnia przeczytałam go. Bardzo mi się spodobał i twierdzę, że moja przyjaciółka nazywając cię "Waszą Wysokością" miała rację. Piszesz lepiej niż niejeden wykwalifikowany pisarz. A może ty jesteś wykwalifikowanym pisarzem, tylko się do tego nie przyznajesz.. hehe...
A więc losy Kai spodobały mi się, co prawda w dość drastycznym i późnym momencie, ale jak to mówią lepiej późno niż wcale, tak?
Czekam z niecierpliwością na nowy rozdział. Jestem ciekawa co dalej wymyślisz. Jestem pewna, że to będzie coś niesamowitego. :)
Pozdrawiam Mała Mi :*
JAPIERDOLĘ?
OdpowiedzUsuńjezuusiu popłakałam się ... ta scena jak Ed mówi do Harry'ego, to jak Louis ją ratuje, ta policja, to wszystko .... i taki koniec ... weeź ;c to jest coś niesamowitego jaki ty masz talent .... to jest lsdjcsdnflcndkflsnv jxn dkljc <3 zajeeebite no ! brak mi słów ! xoxoxoxox
OdpowiedzUsuńCUDOWNY *_*
OdpowiedzUsuńmasz
OGROMNY
TALENT
DZIEWCZYNO !
^^
extra :)
świetny ;)
CZEKAM NN <3
CAŁUJEEE LOLAA I ZAPRASZA TEŻ DO SIEBIE ;*
Cudowny rozdział ;) ale proszę cię, nie usmiercaj Kai, nie po tym co przeszła, nie po tym jak odzyskała wolność <3 kocham to opowiadanie i nie chce, zeby sie konczylo.
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie
another-world-tomlinsonowa.blogspot.com
Asdfghjkl ♥ tak długo czekałam na ten rozdział, ale było warto. Jejku to jest takie cudowne. Mam nadzieję, że wszystko się ułoży i Kaja będzie bezpieczna, razem z Lou. Sądząc po tym, że Harry stwierdził, że kocha bohaterkę, mam nadzieję, że opowiadanie się jeszcze nie skończy. Także pisz, pisz, pisz i jeszcze raz pisz. Buziaki :) x
OdpowiedzUsuńP.S. Byłabym wdzięczna, gdybyś wyraziła opinię na temat mojego bloga. (oczywiście wiem, że nie jest tak cudowny jak twój, ale chciałabym wiedzieć co TY o nim sądzisz) http://i-wanna-be-with-you-1d.blogspot.com/ :)
Brak mi słów, nie wiem co mam powiedzieć... OGROMNY SZACUN.
OdpowiedzUsuńBob się odezwał, Kaja, trzymaj się:o
boże ;c generalnie świetny, do tego stopnia, że się trzęsę z nerwów i płaczu. nie moge w to uwierzyć. i prosze, skończ już ten tragiczny przerywnik i powróć na chwile do czegoś delikatniejszego. a poza tym życze weny i wielu tak idealnych wręcz rozdziałów <3
OdpowiedzUsuńOoomg jestem ciekawa jak to będzie
OdpowiedzUsuńod wczoraj zaczełam czytać twojego bloga i jest nieziemski czy ktoś powiedział ci kiedyś o tym że piszesz wapaniale ??? Tak n pewno bo to prawda
czekam na nexta :)
Na prawdę nie wiem czy już komentowałam :p
OdpowiedzUsuńPiszesz na skale światową, jesteś świetną blogerką, nakręcasz atmosferę, po prostu bomba !
Hej, kochanie, co ty oglądałaś, że tak genialnie opisujesz te ich tortury, co? Boże.... Czy ja płaczę? Chyba tak. Twoje opowiadanie... ten rozdział, to wszystko jest takie idealne. Takie, aż nierealne xD
OdpowiedzUsuńJeny, to Harry jednak ją kocha? Ed nie żyje? Louis ,zmartwychwstał'? A co się stało Kai? Czyżby Bob?
No nie, a już było tak pięknie... To co piszesz jest piękne, więc wiedz, że czekam na następny. Bardzo, ale to bardzo cię pozdrawiam i życzę wielkiej weny. Kocham ciebie i twój talent.
+ Jeżeli będziesz miała chwilkę czasu, to zapraszam do siebie: invincible-image.blogspot.com
@OffcialNatasza xoxo
Jesteś niesamowita, nie mogę powiedzieć ze ten rozdział mi się podobał bo był okropny dosłownie bałam się w każdej sekundzie co będzie dalej czy oni przeżyją, chociaż uwielbiam czytać książki, rzadko płacze a ty to spowodowałaś. dosłownie mnie zatkało po przeczytaniu tego ale jestem szczęśliwa że się uwolnili choć skończyło się strasznie i boje się co będzie dalej. Z jednej rzeczy jednak się ciesze, że nie ma już Ed'a
OdpowiedzUsuńSAJALDJLSJLSFJLJLSHFLHFLSAHDHROWQHONVKNXZNSAKFNASFI UMARŁAM *_*
OdpowiedzUsuńTak, tak, tak. Kolejne niepotrzebne wywody.
A co mi tam :D
To. Było. Boskie.
Nic więcej nie zdołam wydusić. Twoje opowiadanie jest tak genialne, że po prostu zabierasz wszystkie słowa z moich ust i nie mogę mówić.
Niesamowite, jak trochę tekstu może oddziałowywać na moją psychikę. Nie wyobrażam sobie, że kiedyś będę musiała rozstać się z tym opowiadaniem. Nie przeżyję tego i będę rozpaczać przez 49249201849284902 lat.
Więc teraz po prostu się zamknę, bo jak widać mimo mojego zaniemówienia wydusiłam z siebie nieprawdopodobnie dużo słów. Składam pokłony i weny życzę ;)
Torii xxxxxx
A do tych 'geniuszy', którzy myślą, że Ed jej wbił nóż w głowę.
OdpowiedzUsuń1) Skoro Lou popychał ją do przodu to chyba szedł za nią, więc jak Ed mógłby ich podejść?
2) Autorka wyraźnie napisała, że Ed leżał w kałuży własnej krwi. Jak mógłby nagle ożyć?
3) Już kiedyś, kiedy Maja opisywała 'atak tętniaka Kai', pisała, że to było jak milion szpilek wbijających się w jej głowę. Hmmm... Podobieństwo? :)
Torii xx
Jesteś cudowna. Wplątałaś mnie po prostu w takie obeznanie. Kocham Cię ♥ Zapraszam do mnie: jednokierunkowe-one-direction.blogspot.com
OdpowiedzUsuńzdecydowanie jestem uzależniona od twojego bloga.
OdpowiedzUsuńkocham, kocham i jeszcze raz kocham.
przy każdym rozdziale mam łzy w oczach ( a to ze szczęścia lub smutku a nawet złości)
czekam na następną część. :D
W jeden dzień(a dokładnie w 3 godziny) przeczytałam cała drugą część twojego opowiadania. Przez pomyłkę nie zauważyłam że istnieje coś takiego jak część 1 ale w sumie byłoby to logiczne w związku z pewnymi nieścisłościami które od początku mnie irytowały.W sumie miałam to sprawdzić już po pierwszym rozdziale ale jestem zbyt leniwa. Ale przejdźmy do konkretu. Przeglądam blogi, fora itp od 7 lat. Pisałam samodzielnie opowiadania, oceniałam innych na forach i muszę stwierdzić że masz talent. Za bardzo nie przepadałam za 1D ale Louis wydaje się być tak słodki że musiałam poszukać czegoś o nim bez tej jego(chyba)dziewczyny (nie umiem napisać jej imienia ale chodzi o tą na El). Po przejrzeniu wielu opowiadań po których straciłam nadzieje na znalezienie czegoś sensownego wpadłam tu no i jestem bardzo mile zaskoczona. Powiem tak: są momenty które są lekko zagmatwane i żeby je zrozumieć muszę się wczytać parokrotnie(są one rzadko ale istnieją i dobrze byś o tym wiedziała - chodzi mi chociażby o ten moment z porwaniem jak w pewnym momencie jestem na 100% pewna że główna bohaterka umarła a potem dzwoni telefon(?) Lub że była w szpitalu by wyciąć jej tętniaka ale w sumie nadal go posiada. Wysoce prawdopodobnie źle się doczytałam, ale puki co to mi się tylko przypomina. Rzecz która potrafi mnie dobić to słowo "esemesy". Nie jestem zbyt dobra z polskiego ale na 98,5% mogę stwierdzić że wystarczy napisać SMS-y co wygląda duuuuużo lepiej, a nawet jeżeli okaże się że nie jest poprawne z językiem polskim to i tak ta forma dużo mniej wkur*ia przy czytaniu. Chyba jeszcze dziwna forma powstała gdzieś na temat plucia na kogoś ale nie jest to istotne. A teraz pozytywy których jest cholernie dużo: no erotyczne sceny z Harrym były genialne. W porównaniu do scen z innych opowiadań są bardzo apetyczne i na poziomie. Pierwszy raz zaczęłam przesłuchiwać playlistę do opowiadań i co mnie zaskoczyło - żadnej dennej muzyki, czy non stop 1D tylko kawałki doskonale dopasowane do sytuacji. Komplety ubrań też genialne i nie wiem jak to robisz ale wszystkie te linki sprawiły że jestem w szczerym zachwycie. Ale to tylko dodatki a sęk w tym że fabuła obrana przez ciebie jest po prostu wspaniała. Coś się dzieje! I nie jest to opisywanie wielkiej miłości prze 36 rozdziałów po których pierwszych 2 rzyga się tęczą dalej niż widzi, lecz genialnie dobrana mieszanka dająca rewelacyjny efekt. Niektóre sceny były tak ujmujące( wigilijna wizyta u Louisa; wieczór spędzony z Harrym zamknięci w mieszkaniu jakiegoś tam kuzyna; albo ostanie spotkanie z Harrym gdy Kaja go pocieszała po zerwaniu). Zaraz gdy zaczęłaś opisywać wycieczkę(11/12 rozdział chyba) myślałam że znowu będzie to taki słodziutki opis szczęśliwego życia i nie ma co dalej czytać a tu nagle to porwanie. Serio! Genialna robota. Przedstawienie postaci w sposób(nareszcie!) ludzki a nie przesłodzony to jeden z wielu kolejnych ale gigantycznych plusów! Się rozpisałam ale tylko dlatego żeby przekazać że opowiadanie jest bardzo przyjemne do czytania i mam nadzieje że nie będziesz zła za początkową krytykę ale ona jest tylko by cię wesprzeć. Mam nadzieje że nowy rozdział szybko nadejdzie bo umieram z niepewności o dalsze losy. Przepraszam za błędy w wypowiedzi ale nienawidzę sprawdzać pisowni a co dopiero ją poprawiać. Wystarczy że musiałam specjalnie zakładać konto na Gmailu by napisać komentarz :P Z niecierpliwością czekam na nowy rozdział a puki co lecę nadrabiać część 1. Ale się rozpisałam :D A i bym zapomniała ta słodka scena , zacytuje:
OdpowiedzUsuń"- Kocham cię Kaju - powiedział, a moje ciało zadrżało. Wyprostowałam się, zrobiłam dwa kroki w tył, spojrzałam w jego odbijające księżyc oczy i zamarłam. To była chwila, na którą podświadomie czekałam, której podświadomie pragnęłam, więc czemu moje dłonie się spociły? Denerwował się, a brak odpowiedzi z mojej strony tylko potęgował w nim to uczucie. Postanowiłam mu tego oszczędzić.
- Też cię kocham Harry..." Uwielbiam :D
Hej myślałaś nad zwiastunem do tego bloga ? Jeśli go nie masz zapraszam cię na moją stronkę http://zwiastuny-na-bloga.blogspot.com/p/zamow.html z chęcią go wykonam jeśli będziesz chciała ;)
OdpowiedzUsuńHejj!
OdpowiedzUsuńNie za bardzo wiem gdzie to napisać, więc napisze tu. To chyba nie zalicza się do spamu...
Więc:
BARDZO, BARDZO,BARDZO,BARDZO,BARDZO się cieszę, że jesteś z nami już rok! Ja chyba bym nie wytrzymała, także przez to podziwiam Cię jeszcze bardziej! Nie jestem z Tobą od początku, czego bardzo żałuje, ale kiedyś w ogóle nie wiedziałam co to One Direction....Mniejsza o to! Najważniejsze, że trafiłam na Twojego bloga i zaczęłam go czytać! Bo lepiej późno niż wcale, prawda? Ale dość o mnie...
Wielki SZACUN dla Ciebie! Za to...Za to, że piszesz i za to, że w ogóle jesteś! KOCHAM CIĘ ZA TO! JESTEŚ MOIM AUTORYTETEM!
♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥
12 serduszek na cześć 12 miesięcy spędzonych z nami! ;*
Jeju, to było tak straszne, że się cała trzęse. Cały czas czytałam w napięciu. Na koniec ujrzałam troszkę nadzieji, ale ona prysła z ostatnim zdaniem. Świetny rozdział, myślę że powinnaś na serio zająć sie pisaniem. KOCHAM.
OdpowiedzUsuńale.. ale.. co jest Kai?! ja.. nie! to nie może być prawda! ona przeżyje!!
OdpowiedzUsuńBrak mi słów... to jest Genialne!!! ♥
OdpowiedzUsuńKoleżanka przesłała mi to opowiadanie kilka dni temu. Zarwalam dwie noce, w sskole na kazdej pzerwie (czasem na lekcjach) czytałam. (boze poblogoslaw moich rodzocow za wykupienie mi inyernetu w telefonie) ptzez ostanie dni chodzolam nieprzytomna. Cały czas myslalam o historii Kai... Twój talent mnie powaliła na kolana! Nawet teraz powinnam siedzoec i uczyc sie na jutrzejszy konkurs z angielskiego, jednak czytam. Nie moge sie oderwac. Przepraszam,.pewnie narobilam miliony bledow ale mala klawiatura telefoniczna i trzesace sie rece z tylu emocji to nie najlepszy duet. Jestes genialna, twoj blog uest genialny, cala ta historia... Jedno wielke WOW! Biję pokłony w twoja strone.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Heaven.
Jezu... Masz tak cholernie wielki talent, że powinnaś profesjonalnie zająć się pisaniem. Mogę Ci przysiądz, że odniesiesz sukces! Zazdroszczę Ci tego...
OdpowiedzUsuńRozdział powalił mnie, dosłownie. Muzyka i niesamowite opisy, po prostu WOW! Czułam się jakbym też była w domu Harry'ego. Szacun kochana, biję pokłony.
Fajny wygląd bloga! ;D
http://never-ending-story-of-me-and-1d.blogspot.com/
Czekam na nexta, bo cholernie jestem ciekawa co z Kają!
Życzę dużo weny i powodzenia w pisaniu.
Wierna, zauroczona czytelniczka, Mundzia xx
Ogłaszam Cię mistrzynią budowania napięcia :D
OdpowiedzUsuńAle mam do Ciebie jedną prośbę.. BŁAGAM, nie uśmiercaj Kai :C Mam nadzieję tylko, że nie masz tego w zamiarach. :C Wolę Happy End'y! < 3 Proszę < 3
Oczywiście rozdział niesamowity *.* + wygląd bloga jest wspaniały :)
Zostałaś nominowana do Libster Award.
OdpowiedzUsuńWięcej informacji znajdziesz na moim blogu: http://baran1d.blogspot.com/
cześć. zapraszam cię na nasz nowy blog life-is-a-trap.blogspot.com, gdzie pojawił się prolog. zachęcam do czytania, wyrażania szczerych opinii w komentarzach i obserwowania. pozdrawiam - amy
OdpowiedzUsuńOMG! Jest genialny, z resztą jak wszystkie rozdziały. Dopiero teraz udało mi się przeczytać, bo wcześniej nie miałam dostępu do komputera.
OdpowiedzUsuńCzekam na dalszy ciąg.
I jakbyś mogła zajrzeć na mój blog, choć nie sądzę by choć w połowie był tak świetny jak twój... http://alex4of.blogspot.com/
Kiedy możemy się spodziewać kolejnego rozdziału? Ta cała historia tak mnie wciągnęła, że nie ma dnia żebym nie zajrzała na Twojego bloga i sprawdzała, czy dodałaś kolejny rozdział, jejku. BŁAGAM DODAJ KOLEJNY ROZDZIAŁ, TO 9 DNI TO MĘCZARNIA!
OdpowiedzUsuńOjejku, czytam twoje opowiadanie od początku i jestem zachwycona. Nawet nie masz pojęcia ile z niego wyniosłam i ile się z niego nauczyłam. Dziękuje Ci za to. A teraz? Teraz czekam zniecierpliwiona na kolejne chwile z życia naszej bohaterki. Czuję jak bym ją znała, świetnie wszystko opisujesz. Robisz coś fenomenalnego. Odważyłam się dopiero teraz napisać u Ciebie komentarz, ponieważ dojrzałam do tego, by po prostu Ci podziękować, za to co robisz. Jak również stałaś się dla mnie inspiracją. Chodź wiem, że do tego nie jestem stworzona to uznałam, że nie mam nic do stracenia i sama zaczęłam trochę pisać. To dopiero początki, ale najważniejsze, że sprawia mi to ogromną radość. Jeśli zechcesz zobaczyć moje próby w pisaniu, to zapraszam: eyes-of-the-world.bloog.pl
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i jeszcze raz dziękuje.
Nath, xoxo
To jest tak wspaniały blog, że moje słowa są już zbędne. Daje wspaniały przekaz. Czytałam twojego bloga i dzięki temu sama zainspirowałam się do pisania c; Jeśli będziesz chciała wpaść to tutaj mam link c;
OdpowiedzUsuńhttp://life-never-change.blogspot.com/