Uwaga:
Rozdział może zawierać odrażające sceny. Czytacie na własną
odpowiedzialność. Za wszelkie odruchy wymiotne z góry przepraszam.
____________________________________________________________________
ROZDZIAŁ
PISANY W NARRACJI TRZECIOOSOBOWEJ
______________________________________________________________
Nie
było już godzin. Nie było minut, sekund. W ogóle nie było już
czasu. Przestał istnieć. Wszystko stało w miejscu, wykute w posągu
Koszmaru. Utknęła w miejscu, w którym nie obowiązywała żadna
strefa czasowa. Nie funkcjonowało coś tak trywialnego, jak dzień,
czy noc. Gąbka Ciemności pochłonęła wszystko. Ją również.
Bywały
momenty, w których przestawało boleć, w których zapominała i
zatracała się gdzieś w półchwili - stosunkowo kojącej, jednak
nie lubiła tego. Wolała, gdy bolało. Wtedy przynajmniej czuła, że
jeszcze żyje.
Od
kiedy trafiła do tego miejsca, jej życie dzieliło się na
mrugnięcia, pomiędzy którymi widziała mrok oraz te, w których
wyłaniał się z niego dręczyciel. Mimo to jego wzrok spoczywał na
niej bezustannie, czuła go w każdej z tych przeklętych półkul
przymocowanych w rogach sufitu. To zdecydowanie musiały być kamery.
Jak przez mgłę pamięta próby walki z nim. W końcu strach wygrał.
Za bardzo się go bała, żeby walczyć. Straciła poczucie
rzeczywistości. Nie rozróżniała co jest jawą, a co snem, który
ból jest realny, a który tylko urojony. Łzy przestały cieknąć
po policzkach, gdyż najprościej w świecie zabrakło ich. Godzinami
gapiła się w ten przeklęty monitoring i wsłuchiwała w coś, co
uważała za oddech Louisa, choć możliwe, że jedynie go sobie
wymyśliła. Mózg coraz częściej płatał Kai figle. Słyszała
głosy bliskich, widziała ich twarze, a czasami nawet czuła zapachy
znajomych ciał. Nienawidziła tego. Nienawidziła, jak powtarzali,
że jej pomogą, choć nigdy tego nie robili. Nienawidziła, kiedy
obiecywali, że wszystko będzie dobrze, choć ona miała pewność,
że już nigdy nie będzie. Nienawidziła ich nawet za to, że
pozwolili, żeby wsiadła do tego przeklętego samolotu w Los
Angeles. Powoli wpadała w paranoję.
Ból zadawany przez Eda zniszczył każdą jej cząstkę. Kai już nie było. Odeszła, a to co z niej zostało, z każdym kolejnym mrugnięciem coraz bardziej przestawało istnieć. Najgorsze nie było cierpienie fizyczne, o nie. Najgorsze działo się w jej głowie. Utraciła swoje człowieczeństwo w momencie, w którym pierwszy raz narobiła pod siebie. Nie zaznała w swoim życiu niczego gorszego, niż leżenie, straszliwe długie leżenie we własnych fekaliach. Ten smród będący mieszaniną odchodów, potu, krwi, a nawet wymiocin, odebrał jej wszystko to, co sprawiało, że przynależała do takiego gatunku jak „ludzie”. Zdecydowanie nie była już człowiekiem. Nie była i wiedziała, że już nigdy nie będzie. Nie po tym, czego tu doświadczyła.
Ból zadawany przez Eda zniszczył każdą jej cząstkę. Kai już nie było. Odeszła, a to co z niej zostało, z każdym kolejnym mrugnięciem coraz bardziej przestawało istnieć. Najgorsze nie było cierpienie fizyczne, o nie. Najgorsze działo się w jej głowie. Utraciła swoje człowieczeństwo w momencie, w którym pierwszy raz narobiła pod siebie. Nie zaznała w swoim życiu niczego gorszego, niż leżenie, straszliwe długie leżenie we własnych fekaliach. Ten smród będący mieszaniną odchodów, potu, krwi, a nawet wymiocin, odebrał jej wszystko to, co sprawiało, że przynależała do takiego gatunku jak „ludzie”. Zdecydowanie nie była już człowiekiem. Nie była i wiedziała, że już nigdy nie będzie. Nie po tym, czego tu doświadczyła.
Poił
ją i karmił przez kroplówki. Chyba również podawał w ten sposób
leki. „Nie możesz jeszcze umrzeć. Nie tak szybko” - powtarzał
za każdym razem, kiedy podłączał wenflon wbity w którąś z
dłoni dziewczyny długą przeźroczystą rurką do woreczka z
bezbarwnym, czasami klarownym, czasami mętnym płynem. O tym co w
nią „wlewał”, wiedziała tylko tyle, że po klarownej cieczy
czuła się odrobinę lepiej, a po mętnej miała rozwolnienie.
Nie
bała się już o swoje życie, miała pewność, że było stracone.
Bała się za to o Louisa. Nie wiedziała, do czego ten potwór jest
zdolny. Często powtarzał, że musi obchodzić się z nią
delikatnie ze względu na tętniaka, a jeżeli to, co jej robił było
czymś „delikatnym”, to nie mogła mieć pewności, czy Louis
jeszcze w ogóle żyje. Tylko ten jego ledwo słyszalny oddech –
rzeczywisty, czy też nie – dawał Kai nadzieję. Niestety, z
każdym kolejnym mrugnięciem kurczyła się ona coraz bardziej.
Nagle
do uszu siedemnastolatki dobiegł przeraźliwie głośny huk, jakby
zderzenie dwóch metalowych przedmiotów. Przypominał trochę
wystrzał z broni, jednak to nie mogło być to. Ed nie postawiłby
na coś tak prostego, jak użycie pistoletu, chociaż prosiła go o
to już nie raz. On wolał grać w tą swoją chorą grę, w której
to właśnie oni stanowili jego ulubioną część, a przynajmniej
takie odnosiła wrażenie.
Ze wschodzącej gwiazdy, Kaja Makowska stała się osobistym workiem treningowym psychopaty... lub też jego metodą na odstresowanie – nazywajcie to, jak chcecie. Ratunek znikąd nie nadejdzie – tego była pewna. Nie nadejdzie, bo nigdy nie został wezwany. Ed odbierał wszystkie telefony do Kai i Louisa oświadczając, że do końca ich małych wakacji chcą mieć spokój od reszty świata, a przecież nikt normalny nie oskarżyłby ochroniarza z piętnastoletnim stażem o uprowadzenie i torturowanie swoich klientów. To brzmi jak czysty absurd. I w gruncie rzeczy nim jest...
Następny huk. Ten wprawił w drżenie metalowe drzwi do jej aktualnej trumny o wymiarach trzy na trzy metry, wykończonej zgrabnie wylanym, chropowatym betonem. O ironio! To rzeczywiście miała być jej trumna, przecież tu właśnie umrze - ta myśl nie opuszczała Kai nawet na ułamek sekundy.
Ze wschodzącej gwiazdy, Kaja Makowska stała się osobistym workiem treningowym psychopaty... lub też jego metodą na odstresowanie – nazywajcie to, jak chcecie. Ratunek znikąd nie nadejdzie – tego była pewna. Nie nadejdzie, bo nigdy nie został wezwany. Ed odbierał wszystkie telefony do Kai i Louisa oświadczając, że do końca ich małych wakacji chcą mieć spokój od reszty świata, a przecież nikt normalny nie oskarżyłby ochroniarza z piętnastoletnim stażem o uprowadzenie i torturowanie swoich klientów. To brzmi jak czysty absurd. I w gruncie rzeczy nim jest...
Następny huk. Ten wprawił w drżenie metalowe drzwi do jej aktualnej trumny o wymiarach trzy na trzy metry, wykończonej zgrabnie wylanym, chropowatym betonem. O ironio! To rzeczywiście miała być jej trumna, przecież tu właśnie umrze - ta myśl nie opuszczała Kai nawet na ułamek sekundy.
Kolejny.
Tym razem wymierzony w jej drzwi. Zatrzęsły się wszystkie zawiasy.
Dziewczyna była coraz bardziej pewna, że uderzyła w nie kula.
Niestety, światło w „trumnie” niemalże całkowicie pochłonęła
Gąbka Ciemności, więc nie dostrzegła tego, czy pocisk zostawił
jakieś wgniecenie w metalowych drzwiach.
Przez cały czas Kaja odczuwała potrzebę, wręcz przymus mówienia. Musiała mówić. Po prostu musiała. Mimo że knebel na ustach jej to uniemożliwiał, a brak towarzysza rozmów coraz bardziej dobijał, praktycznie bezustannie prowadziła ze sobą wewnętrzny monolog. Nie ważne jak głupi i niedorzeczny był – bez niego nie dawała rady. Ot, taka metoda ochronna dla mózgu. Szkoda tylko, że dla normalnego człowieka kompletnie niezrozumiała. Psychika Kai zahaczała o granicę normalności i wariactwa niebezpiecznie przesuwając się na tą drugą stronę.
Przez cały czas Kaja odczuwała potrzebę, wręcz przymus mówienia. Musiała mówić. Po prostu musiała. Mimo że knebel na ustach jej to uniemożliwiał, a brak towarzysza rozmów coraz bardziej dobijał, praktycznie bezustannie prowadziła ze sobą wewnętrzny monolog. Nie ważne jak głupi i niedorzeczny był – bez niego nie dawała rady. Ot, taka metoda ochronna dla mózgu. Szkoda tylko, że dla normalnego człowieka kompletnie niezrozumiała. Psychika Kai zahaczała o granicę normalności i wariactwa niebezpiecznie przesuwając się na tą drugą stronę.
Po chwili ciszy na zewnątrz usłyszała szereg znajomych dźwięków.
Klucz
wciskany w zamek.
Szereg rozsuwanych zasuw.
Szereg rozsuwanych zasuw.
Zgrzyt
metalowych zawiasów.
Wszedł.
Odruchowo
spojrzała w jego stronę. Strach przed jego oczami i nim samym
wprawił jej ciało w drżenie. Pogrążona w stanie agonalnym, w
którym nie było miejsca na nic innego, niż strach i marzenie...
marzenie o śmierci, nie potrafiła znieść widoku oprawcy.
Dosłownie ranił jej oczy. Rozpaczliwie pragnęła końca. Najlepiej
szybkiego i bezbolesnego, jednak na taki niewątpliwie nie miała
szansy. Ed również spojrzał na nią krzywiąc się, po czym
postawił na ziemi nieopodal jakąś szarawą torbę.
- Śmierdzisz - stwierdził pogardliwie.
Przy niektórych ich „spotkaniach” ściągał Kai knebel, żeby porozmawiać, a raczej wymusić od niej odpowiedzi na różne pytania. Czasami chciał dowiedzieć się czegoś o rodzinie nastolatki, innym razem o przyjaciołach, a raz nawet spytał o uczucie do Harrego i Louisa. Nigdy nie chciała odpowiadać. Bała się, że może to wykorzystać przeciwko niej, że może ich skrzywdzić i nie miała nawet skąd się dowiedzieć, czy już przypadkiem tego nie zrobił. Chcąc, nie chcąc stanowił jej jedyne źródło informacji, które nawiasem mówiąc, nie było nawet pewne.
- Dzisiaj musimy pogadać - oznajmił obojętnie zbliżając się do niej. Dziewczyna ponownie zadrżała, a jej serce zakołatało.
Nie minęło kilka sekund, a Ed już pochylał się nad Kają rozwiązując przekrwiony knebel. Kiedy w końcu przestała czuć go w ustach, nabrała w płuca łapczywy haust powietrza omal się nim nie krztusząc. Przez chwilę myślała, że zapomniała już, jak się oddycha... Ed wybuchnął nieprzyjemnym rechotem, po czym przykucnął za jej plecami odłączając starą kroplówkę z mętnym płynem. Potem kątem oka dostrzegła, że zawiesza na haczyku u góry woreczek z klarowną, na co bezwiednie odetchnęła z ulgą. Ed niestety nie był człowiekiem, który pozwoliłby jej na nawet tak małą chwilę względnej radości - o co to, to nie.
- Śmierdzisz - stwierdził pogardliwie.
Przy niektórych ich „spotkaniach” ściągał Kai knebel, żeby porozmawiać, a raczej wymusić od niej odpowiedzi na różne pytania. Czasami chciał dowiedzieć się czegoś o rodzinie nastolatki, innym razem o przyjaciołach, a raz nawet spytał o uczucie do Harrego i Louisa. Nigdy nie chciała odpowiadać. Bała się, że może to wykorzystać przeciwko niej, że może ich skrzywdzić i nie miała nawet skąd się dowiedzieć, czy już przypadkiem tego nie zrobił. Chcąc, nie chcąc stanowił jej jedyne źródło informacji, które nawiasem mówiąc, nie było nawet pewne.
- Dzisiaj musimy pogadać - oznajmił obojętnie zbliżając się do niej. Dziewczyna ponownie zadrżała, a jej serce zakołatało.
Nie minęło kilka sekund, a Ed już pochylał się nad Kają rozwiązując przekrwiony knebel. Kiedy w końcu przestała czuć go w ustach, nabrała w płuca łapczywy haust powietrza omal się nim nie krztusząc. Przez chwilę myślała, że zapomniała już, jak się oddycha... Ed wybuchnął nieprzyjemnym rechotem, po czym przykucnął za jej plecami odłączając starą kroplówkę z mętnym płynem. Potem kątem oka dostrzegła, że zawiesza na haczyku u góry woreczek z klarowną, na co bezwiednie odetchnęła z ulgą. Ed niestety nie był człowiekiem, który pozwoliłby jej na nawet tak małą chwilę względnej radości - o co to, to nie.
-
Żeby nie było ci za wesoło - mruknął pod nosem kręcąc jej
wenflonem tak, że pewnie nie raz przebił nim żyłę. Syknęła z
bólu, jednak nie odczuwała go już tak bardzo, jak dawniej, gdyż
jej związane z tyłu ręce praktycznie nie miały czucia, ani nawet
możności poruszenia się. Jakby zostały amputowane.
- Z przykrością muszę stwierdzić, że nie zostało nam zbyt dużo czasu Kaju - nienawidziła u niego tego pretensjonalnego tonu. Zachowywał się jak arystokrata, który w miły sposób odnosząc się do plebsu (czytaj: do niej) tylko podkreślał swoją wyższość. - Dziś zaczniemy prosto. Adres szkoły twojej siostry.
Dziewczyna się nie odezwała. Jedynie spróbowała rozruszać lekko język. Nie chciała go sprowokować. Miała pewność, że wtedy kolejny raz zrobi jej coś strasznego. Ale jednocześnie wiedziała, że nie może podawać mu takich informacji. Już i tak miał ich za dużo. Ed zbliżył się do jej twarzy. Nie okazywał żadnych emocji. Położył swoją obleśnie wielką łapę na prawym policzku Kai i lekko go pogładził.
- Nie chcesz mówić? Duży błąd - zamachnął się. Uderzył tak mocno, że jej głowa o mało nie zrobiła pełnego obrotu wokół własnej osi. Poczuła w ustach krew. Obrzydliwą, lecz rzadką. Plujnęła. I to dopiero był błąd. Niechcący trafiła w Eda.
Z obrzydzeniem starł krew z polika rękawem ciemnej koszuli. Widziała, że się zdenerwował, a jeżeli to widziała, było źle, bo zazwyczaj piorunował ją swoim opanowaniem. Zacisnął pięści tak mocno, że aż pobielały mu kostki. Była pewna, że zaraz ją uderzy, więc zacisnęła tylko wargi w wąską linię lekko przymykając powieki, jednak cios nie nadszedł. Ze zdziwieniem spojrzała na mężczyznę, który ewoluował w widocznie zadowolonego z siebie. Zauważyła w jednej z jego dłoni knebel.
- Z przykrością muszę stwierdzić, że nie zostało nam zbyt dużo czasu Kaju - nienawidziła u niego tego pretensjonalnego tonu. Zachowywał się jak arystokrata, który w miły sposób odnosząc się do plebsu (czytaj: do niej) tylko podkreślał swoją wyższość. - Dziś zaczniemy prosto. Adres szkoły twojej siostry.
Dziewczyna się nie odezwała. Jedynie spróbowała rozruszać lekko język. Nie chciała go sprowokować. Miała pewność, że wtedy kolejny raz zrobi jej coś strasznego. Ale jednocześnie wiedziała, że nie może podawać mu takich informacji. Już i tak miał ich za dużo. Ed zbliżył się do jej twarzy. Nie okazywał żadnych emocji. Położył swoją obleśnie wielką łapę na prawym policzku Kai i lekko go pogładził.
- Nie chcesz mówić? Duży błąd - zamachnął się. Uderzył tak mocno, że jej głowa o mało nie zrobiła pełnego obrotu wokół własnej osi. Poczuła w ustach krew. Obrzydliwą, lecz rzadką. Plujnęła. I to dopiero był błąd. Niechcący trafiła w Eda.
Z obrzydzeniem starł krew z polika rękawem ciemnej koszuli. Widziała, że się zdenerwował, a jeżeli to widziała, było źle, bo zazwyczaj piorunował ją swoim opanowaniem. Zacisnął pięści tak mocno, że aż pobielały mu kostki. Była pewna, że zaraz ją uderzy, więc zacisnęła tylko wargi w wąską linię lekko przymykając powieki, jednak cios nie nadszedł. Ze zdziwieniem spojrzała na mężczyznę, który ewoluował w widocznie zadowolonego z siebie. Zauważyła w jednej z jego dłoni knebel.
Ku
jej zdziwieni mężczyzna pochylając się nie zawiązał go jak
zwykle z tyłu jej głowy, tylko zaczął wycierać nim podłogę, a
ściślej odchody. Rozrzedzone, śmierdzące i odrażające. Widząc,
jak potem zbliża knebel niebezpiecznie blisko ust, dziewczyna
mocniej je zacisnęła. Nic to nie dało. Miał za dużo siły.
Dosłownie rozerwał jej nim wargi, o mało nie wybijając przy tym
zębów. Zawiązał go mocniej, niż zwykle. Czując woń odchodów
tuż pod nosem, ich smak w ustach... mocz wymieszany z kałem. Jej
mocz i jej kał w jej ustach. Wymiociny od zaczęły napływać do
przełyku nastolatki. Nawet nie starała się ich powstrzymać, czy
też przełknąć. Gorzki, wodnisto-grudkowy płyn wypełnił całe
jej usta, gdzie wymieszał się tylko z fekaliami na kneblu. Nie
mając żadnej drogi ujścia poszedł nosem. Dławiła się. Dusiła
tym obrzydlistwem. Organizm Kai próbował się bronić, za to umysł
dał za wygraną. Była gotowa umrzeć, byleby to wszystko się już
skończyło, byleby przestała czuć to w ustach, w nosie, wszędzie!
On jak zwykle na to nie pozwolił. Rozwiązał knebel, a ona
momentalnie wypluła go razem z wymiocinami, które trafiły na
brzuch. Oblały jego rany, przebiły chyba nawet bąble. Ogień znowu
go ogarnął. Ogień i ten okropny smród. Nic więcej. Kiedy już
zwróciła wszystko, co tylko mogła - a trwało to trochę - i
zaczęła normalnie oddychać, knebel znowu znalazł się na jej
ustach. Tym razem luźniejszy, lecz tak samo obrzydliwy. Tyle tylko,
że na jej języku i tak tkwił smak wymiocin, więc tym razem nie
zareagowała zbyt specjalnie. W
głowie kolejny raz błagała go o śmierć. O
wiele bardziej wolałaby, żeby palnął jej w łeb uśmiercając raz
na zawsze. Egzystowanie bez poczucia człowieczeństwa było
najgorszym, co jej zafundował. Rany na ciele były nieporównywalnie
małe z tymi w umyśle...
-
Kiedyś miałem cię za mądrzejszą... - zaczął krążąc po
pokoju w te i z powrotem. Stąpał twardo. Tak, jakby chciał
udowodnić Kai, ile ma w sobie siły. - ...ale potem zaczęłaś
robić te wszystkie głupstwa i niszczyć sobie życie. - Przy każdym
dźwięku wydobywającym się z ust oprawcy dziewczyna wpadała w
panikę, która kompletnie wytrącała ją z równowagi zakazując
logicznego myślenia. - Trzeba płacić za swoje błędy. Moja córka
zapłaciła. Ty i on też zapłacicie. Już niedłu...
W pomieszczeniu
rozbrzmiało [LINK]. Kaja od razu wiedziała, że dzwoni telefon
Louisa. Na jej twarzy pojawił się cień zadowolenia. Oczywiście
nie znaczyło to, że będzie w stanie krzyknąć, żeby wezwać
pomoc, ale to, że Ed wyjdzie, żeby odebrać, a z reguły gdy już
wychodził, wracał dopiero po kilku tysiącach mrugnięć.
Wysportowany mężczyzna wyciągnął urządzenie z szarej torby
leżącej na betonie, który blaskiem emanującym z ekranu oślepił
dziewczynę. Już dawno nie widziała czegoś tak jasnego. Przed
oczami od razu pojawiły jej się kolorowe plamki, które sprawiały,
że widziała jeszcze gorzej. Ed w pośpiechu opuścił pomieszczenie
zatrzaskując za sobą kawał metalu z niewielką szybką w środku.
Ten łomot przyprawił Kaję o potworny ból głowy. Miała wrażenie,
że walec prasuje jej mózg. Jej myślenie przestało mieć już
jakikolwiek sens. Rzeczywistość zmieszała się z imaginacją do
tego stopnia, że Kaja znowu widziała przed sobą bliskich. A może
to były wspomnienia? Już nawet tego nie była w stanie rozróżnić.
WŁĄCZ [LINK]
Zielone tęczówki.
Poczuła
bombę wybuchającą wprost w jej czaszce.
Panorama Nowego Jorku z Birdy w tle.
Panorama Nowego Jorku z Birdy w tle.
Zimno
ogarnęło każdy milimetr jej ciała. Kropelki potu zajęły całą
powierzchnię czoła i skroni.
Uderzenie w bęben przy
dźwięku pianina w sklepie muzycznym. Przepełniła
ją frustracja i złość na świat.
Poranek w domu Harrego.
Straciła wszystko.
Louis mówiący „kocham cię” w świetle księżyca.
Poranek w domu Harrego.
Straciła wszystko.
Louis mówiący „kocham cię” w świetle księżyca.
Tak bardzo chciała się rozpłakać, lecz nie
potrafiła. Odebrano jej nawet to. Nie miała jak okazać swojej
słabości.
Laura.
Chciała krzyczeć, ale knebel o smaku jej koszmaru
zatykał usta na dobre.
Uśmiechnięta
Laura.
Poczuła
do siebie wstręt. Brzydziła się własnym ciałem, a raczej tym co
z niego zostało.
Laura i jej oczy. O wiele ciemniejsze, niż zwykle.
Laura i jej oczy. O wiele ciemniejsze, niż zwykle.
Brzydziła się
tym, co musiała robić. Brzydziła się tym, o czym musiała myśleć.
Brzydziła się własnym umysłem.
Przez zamglone ze stresu oczy co chwila spoglądała na metalowe drzwi. Wypatrywała go w głębi duszy błagając o to, żeby nie wracał tu jak najdłużej. Spięła każdy mięsień swojego ciała, a nowa, wzmożona fala bólu ogarnęła je w całości. Poczuła, jak na ciele odnawia jej się każda zadana przed Eda rana. Najgorszy był brzuch. Spróbowała poruszyć rękoma, jednak przywrócenie czucia w nich równało się z przerażającym bólem w każdym ich milimetrze. Nadal nie potrafiła rozróżnić, która z nich jest prawą, a która lewą. Wrzasnęłaby, gdyby tylko miała jak. Los zlitował się nad nią, dał jej szansę na ratunek, na jakąkolwiek pomoc, a ręce odmówiły posłuszeństwa. Związane z tyłu były całkowicie bezużyteczne. Rozpłakałaby się, gdyby tylko miała jak. Wzięła głęboki oddech i ruszyła nogą. Ugryzła się w język próbując zrównoważyć to, co poczuła na brzuchu, kiedy tylko drgnęła jej dolna kończyna. Przeklęłaby, gdyby tylko miała jak. Wiedziała, że nie ma wyboru, więc mimo że czuła, jak skóra na jej brzuchu zaczyna pękać, wzięła się w garść i prawą nogą przysunęła urządzenie bliżej siebie. Wciągnęła nosem przesiąknięte smrodem powietrze, a później odetchnęła kilka razy. Wysiłek jakiemu się poddała był dopiero początkiem, lecz poziom jej cierpienia już dawno przekroczył wszelkie granice dopuszczalnej normy. Lewą stopę przysunęła do urządzenia sycząc z bólu. Wyciągnęła głowę do przodu tak bardzo, jak tylko pozwalały jej na to związane z tyłu ręce i przyjrzała się dokładniej telefonowi. Prawą stopą spróbowała wcisnąć jedyny przycisk na dole dotykowego ekranu, żeby go odblokować, ale nie dala rady. Celność jej palców u nóg była wprost uwłaczająca. Z trudem wcelowała nimi w urządzenie, które prawdę mówiąc wcale nie było takie małe. Płakała w duchu. Jak ma wezwać pomoc dla niej i Louisa, skoro nie jest w stanie zapanować nad własnym ciałem? Pomimo wszystkiego nie poddała się. Wiedziała, że woli próbować, dopóki tylko będzie miała na to okazję, niż poddać się Edowi bez jakiejkolwiek walki. Miała obowiązek wobec siebie, wobec Louisa i wobec ich bliskich, żeby w tej sytuacji chociaż próbować uratować ich życia. Spróbowała raz jeszcze i tym razem skupiając się bardziej, niż kiedykolwiek, zrobiła to. Kiedy tylko ekran się zaświecił, przejechała po nim stopą, żeby go odblokować. Telefon był w stanie oświetlić całe pomieszczenie. Przeraziło ją to. Bała się, że Ed mógł to zobaczyć, więc odruchowo spojrzała w górę na okienko w drzwiach. Po obecności mężczyzny nie było nawet śladu. Odetchnęła z ulgą. Wiedziała, że nie będzie w stanie się odezwać, kiedy zdoła już się do kogoś dodzwonić, więc zamiast tego wcisnęła na wielkim ekranie ikonkę z nieodczytanymi wiadomościami od Silviana. Bateria była na wykończeniu, a zasięg pokazywał jedynie jedną kreskę. Zaczęła się modlić, żeby tylko jej się udało. Wkładała cały możliwy wysiłek w to, co robiła. Mimo diabelskiego cierpienia, jakie odczuwała przy każdym, nawet najmniejszym drgnięciu, nie miała zamiaru się poddać. Z ledwością operowała palcami u nóg, przez co jeszcze bardziej siebie nienawidziła. Miała wrażenie, że sama zaprzepaszcza swoją szansę na ratunek. Z „help ed kidnapped us barney is dead” i późniejszego „help”, które miała zamiar napisać, wyszło:
Mimo to wierzyła, że Sil
ją zrozumie. Oby tylko zrozumiał...
Przez chwilę naprawdę
wyglądało na to, że Kai się udało, że może mieć szansę na
pomoc, jednak los znowu na to nie pozwolił. Ed na to nie pozwolił.
Pisząc drugą wiadomość była zestresowana i zaabsorbowana tym do
tego stopnia, że nie usłyszała kroków na korytarzu i nie
dostrzegła cienia w szybce drzwi.
Klucz
wciskany w zamek.
Szereg rozsuwanych zasuw.
Szereg rozsuwanych zasuw.
Zgrzyt
metalowych zawiasów.
Dopiero
wtedy zorientowała się, że idzie. Odepchnęła od siebie telefon
tak mocno, jak tylko była w stanie, lecz ten odbił się od ściany
przed nią lądując prawie tam gdzie za pierwszym razem. Jej całe
ciało opanowały drgawki. Dosłownie nią rzucało. Rzucało i
bolało, wręcz paliło od środka. Nie było szansy, żeby Ed nie
zauważył tego telefonu, gdyż mimo hałasu, jaki narobiła swoim
kopnięciem, ekran nadal się świecił.
Mężczyzna
był mocno zdziwiony widząc jarzące się urządzenie na betonowej
podłodze, lecz podnosząc je nawet nie spojrzał na Kaję. Przyjrzał
się dokładniej wysłanym wiadomościom, po czym sam napisał:
Wybacz, pomyłka. Wracamy za cztery dni.
-
Naprawdę myślałaś, że wywiniesz się tak łatwo ty żałosna
dziwko? - Ed pokiwał głową z dezaprobatą, po czym wyszedł z
pomieszczenia ściskając w ręku jej własność. Delikatnie zamknął
za sobą drzwi zostawiając Kaje samą sobie.
Szedł
jasnym, obskurnym korytarzem. Jego kroki były pewne. Doskonale
wiedział dokąd zmierza. Po przeciwległej stronie korytarza
znajdowały się identyczne drzwi, jak te do pomieszczenia, w którym
siedziała Kaja. Właśnie one były jego celem, lecz przed wejściem
skręcił jeszcze w drugie, zupełnie inne drzwi po lewej, gdzie
wcisnął dwa guziki: jeden uruchamiający głośnik nad drzwiami
Kai, a drugi włączający mikrofon u Louisa. Wyciągnął z szuflady
obok długi, cienki i niewiarygodnie ostry szpikulec zakończony z
jednej strony drewnianą rączką, po którym z dumą przejechał
wzrokiem.
- Twoja ukochana nabroiła - oświadczył stanowczo wchodząc do celi chłopaka. W oczach Tomlinsona malowało się przerażenie, za to kiedy Kaja usłyszała głos Eda w głośniku, momentalnie zamarła.
Mężczyzna ściągnął chłopakowi knebel. Jego nogi przywiązane były do drewnianego krzesła przymocowanego do podłogi a ręce związane za oparciem. Pod nosem zaschła mu stróżka brunatnej krwi, a oczy otaczały sine kręgi.
- Chcę, żeby wszystko słyszała - powiedział wbijając szpikulec w udo chłopaka.
Jego krzyk opanowały obydwa pomieszczenia. To, w którym był z Edem i to, w którym przebywała Kaja.
Dziewczyna zaczęła płakać. Pierwszy raz od bardzo, bardzo dawna. Bezustannie słyszała wrzask Louisa. Słyszała, jak cierpiał. Słyszała wszystko, co ten potwór mu robił. Nie mogła w to uwierzyć. Sama też próbowała się wydrzeć. Chciała błagać, żeby to na niej się odegrał, żeby to jej zadawał ból, żeby zostawił Louisa w spokoju. Przecież to jej wina, tylko jej. To przez nią teraz cierpiał. Nie mogła tego znieść. W głośniku cały czas słyszała jego ciężki, a zarazem przerażająco płytki oddech. Zupełnie jakby ciosy zadawane przez Eda pozbawiały go resztek życia, jakby on naprawdę miał go za chwilę zabić. Kaja nie mogła sobie tego wybaczyć. Krzyk Louisa wwiercił się w jej mózg. Słyszała w nim, dokładnie słyszała jak cierpi. Cierpiał przez nią. Tylko przez nią. A ona cierpiała słysząc jego rozpaczliwe wołanie, jego płacz, jego zanikający oddech. Traciła go. Bała się, że zaraz straci na dobre...
- Twoja ukochana nabroiła - oświadczył stanowczo wchodząc do celi chłopaka. W oczach Tomlinsona malowało się przerażenie, za to kiedy Kaja usłyszała głos Eda w głośniku, momentalnie zamarła.
Mężczyzna ściągnął chłopakowi knebel. Jego nogi przywiązane były do drewnianego krzesła przymocowanego do podłogi a ręce związane za oparciem. Pod nosem zaschła mu stróżka brunatnej krwi, a oczy otaczały sine kręgi.
- Chcę, żeby wszystko słyszała - powiedział wbijając szpikulec w udo chłopaka.
Jego krzyk opanowały obydwa pomieszczenia. To, w którym był z Edem i to, w którym przebywała Kaja.
Dziewczyna zaczęła płakać. Pierwszy raz od bardzo, bardzo dawna. Bezustannie słyszała wrzask Louisa. Słyszała, jak cierpiał. Słyszała wszystko, co ten potwór mu robił. Nie mogła w to uwierzyć. Sama też próbowała się wydrzeć. Chciała błagać, żeby to na niej się odegrał, żeby to jej zadawał ból, żeby zostawił Louisa w spokoju. Przecież to jej wina, tylko jej. To przez nią teraz cierpiał. Nie mogła tego znieść. W głośniku cały czas słyszała jego ciężki, a zarazem przerażająco płytki oddech. Zupełnie jakby ciosy zadawane przez Eda pozbawiały go resztek życia, jakby on naprawdę miał go za chwilę zabić. Kaja nie mogła sobie tego wybaczyć. Krzyk Louisa wwiercił się w jej mózg. Słyszała w nim, dokładnie słyszała jak cierpi. Cierpiał przez nią. Tylko przez nią. A ona cierpiała słysząc jego rozpaczliwe wołanie, jego płacz, jego zanikający oddech. Traciła go. Bała się, że zaraz straci na dobre...
PIERWSZA! NIE MOGŁAM się już doczekać tego rozdziału. Zabieram się za czytanie :)
OdpowiedzUsuńhttp://imchangemymind.blogspot.com/ Polecam swojego bloga ! A rozdział WoW rewelacyjny
OdpowiedzUsuńJest świetny!
OdpowiedzUsuńboże. kocham.......
OdpowiedzUsuńJezu ! cudowny, no ale dlaczego ? I tak mam nadzieję, że będzie happy end :) pisz szybko następny rozdział X D czekam xoxo
OdpowiedzUsuńAA, kobieto, ja ciebie kocham i nienawidzę zarazem. To pierwsze za takie zajedwabiste opowiadanie, a to drugie... Za przerywanie w takich momentach. No nic, muszę teraz czekać na następny rozdział. Weny życzę =)
OdpowiedzUsuńJejku... nie wiem co powiedziec...... Odebralo mi mowę...
OdpowiedzUsuńJak ja ci dziewczyno zazdroszczę talentu, to ty sobie nawet tego nie wyobrażasz...
To jest okropne... nie nie! to jest wspaniałe! Ten sposób w jaki to wszystko opisujesz... to jest po prostu niesamowite... Jesteś genialna ; >
http://koalalove1d.blogspot.com/
Jezu o.O
OdpowiedzUsuńNajpierw obrzydliwie, potem strasznie i w końcu się popłakałam.
OdpowiedzUsuńMiałam identycznie.
Usuńmam takie same uczucia.
UsuńKompletnie nie wiem co jeszcze napisać...
Tak samo miałam. Szkoda że przerwała w takim momencie
UsuńJezu. Jezu, Jezu. Jezu. Nie moge...
OdpowiedzUsuńKobieto, to jest genialne. Kiedy to czytałam zastanawiałam się, co może się jeszcze wydarzyć. Moja nadzieja była przekonana, że Louis już dawno nie żyje, a Kaja zaczyna mieć omamy. A tu jednak okazuje się, że on żyje. Nawet nie wiesz, że kamień spadł mi z serca, choć wcale bym się nie pogniewała, aby ten cały koszmar się już skończył. Zastanawiam się, czy SMS którego Kaja wysłała do Sila, czy ten zacznie coś podejrzewać, czy to zbagatelizuje? Teraz pozostaje czekać na kolejny rozdział, więc życzę weny <3
OdpowiedzUsuńKOBIETO! MASZ TALENT! NIEZIEMSKI!
OdpowiedzUsuńKOCHAM CIĘ xx
Świetne Dziewczyno To Jest, Świetne *o*
OdpowiedzUsuńOMG ! kdnsofgnwopejfn
OdpowiedzUsuńBOSKI ROZDZIAŁ, MAJU!
NIE ROZUMIEM, JAK TY TO ROBISZ ?! TRZYMASZ NAS CAŁY CZAS W NAPIĘCIU *;*
ZA TO CIĘ KOCHAM !
Rozdział jest "inny". Więcej w nim emocji. Uczuć. Ale boję się o... Louis'a i Kaję. Nie skrzywdź ich.
MAM NADZIEJĘ, IŻ KOLEJNY ROZDZIAŁ POJAWI SIĘ SZYBCIUTKO, BO CHCĘ WIEDZIEĆ, CZY KAJA STRACIŁA LOUISA, CZY STRACIŁA GO NA DOBRE.
Pozdrawiam i ściskam z całego serca, życząc Ci dużo weny oraz pomysłów.
negatywy-uczuc.blogspot.com
U ja *.*
OdpowiedzUsuńKaju! Tak blisko....
LOUIS! NIEEEEEEEEEEEEEE :'(
Jezus Maria !!! Ja nie chcę żeby umierała... Szczerze powiedziawszy zbiera mi się na płacz... Czekam na następne. Żeby tylko Kaja i Louis przeżyli... Chciałabym żeby żyli sobie razem weseli, bez żadnych problemów... I jako staruszkowie przytuleni do siebie podziwiali zabawę swoich wnuków... Hmmm... Tylko jest pewien problem, a mianowicie: czy przeżyją... Pierdzielnęłabym tak Ed'a w ryj.
OdpowiedzUsuńMasz wielki talent którego ci strasznie zazdroszczę. Niestety mój blog nie jest aż tak fascynujący jak twój... Tak bardzo chciałabym mieć dar pisania tak jak ty... No ale nic ja go nie posiadam :/ Jeśli będziesz miała czas to odwiedż mnie kiedyś... Może akurat przynajmniej trochę ci się spodoba... http://opowiadanie-o-one-direction-natka.blogspot.com/ CZEKAM NA NEXT !!!
Pozdrawiam :*
Masz wielki talent. Wiele wspaniałych pomysłów... normalnie aż się popłakałam. Wspaniały rozdział
OdpowiedzUsuńTo, w jaki sposób napisałaś tą część, ten rozdział, odzwierciedla jak wielki talent pisarski posiadasz. Nie ladą sztuką jest opisanie czegoś, co brzydzi nas samych i to w taki sposób - trzymając w napięciu do końca. Ogromnie liczę na to, ba pragnę, aby Kaja i Louis jakoś cało wyszli z tych opresji Ed'a. Aby te okropne męki, katusze przeżyli i znów byli razem.
OdpowiedzUsuńsuper super razy milion :P swietny pomysł. szczerze przyznam, że na początku rozbawiły mnie twoje słowa, iż przepraszasz za wszelkie odruchy wymiotne, ale no w sumie nigdy nie wiadomo, jak druga osoba reaguje, prawda? ciesze sie, ze to opowiadanie zmienia sie z kazdym rozdzialem, dzieje sie cos tragicznego. odbieglas w tym blogu od milosnych historyjek i calego 1d, co mimo wszystko BARDZO MI SIĘ PODOBA ;> czekam na dalszy rozwoj wydarzen i zapraszam do siebie http://youngloovers.blogspot.com/ http://ifindyourlips.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńMatko !!!
OdpowiedzUsuńSerce chce mi wyskoczyć na zewnątrz !!!
Ręce mi drżą !!!
MATKO !!!
Ale boski rozdział, troszkę straszny... Co ja gadam ?! To Horror,normalnie ale zajebisty horror ;)
Jesteś MEGA :D
http://moja-przygoda-z-onedirection.blogspot.com/ Polecam jeszcze mojej kuzynki :0
OdpowiedzUsuńBałam się... bałam i brzydziłam się to czytać. Nie umiałam przestać mimo wszystko. Wiesz, że zawsze będę Cię podziwiać. Z opowiadania o niezbyt wesołym związku Harryego i Kai, poprzez kiełkującą karierę młodej pisarki i nowy związek, do umierania żywcem... nie mam słów. Nigdy nie spodziewałabym się takiego zwrotu akcji w tym opowiadaniu. Co ja gadam! To jest internetowa książka, która ZAWSZE będzie bestsellerem na tym portalu. Gratuluję Ci tego sukcesu. I mimo hejterów masz wielu zwolenników, czytelników, fanów. I my Cię kochamy i podziwiamy, już na zawsze. <3
OdpowiedzUsuńBoże, boże, boże...
OdpowiedzUsuńNie pozwól im umrzeć! Oni nie mogą umrzeć! Zwariuję zaraz! Jak ty dziewczyno potrafisz tak pisać? Woooooooow... ja płaczę.. płaczę.. nie uśmiercaj ich... ty uśmiercasz też mnie!!!
*ZGON*
Jestem wręcz przerażona! dawaj nexta!
OdpowiedzUsuńBoże drogi, beczałam jak opętana. Nie mogłam się uspokoić, bo tak bardzo się w czułam w sytuację Kai. Nie wyobrażam sobie, że KTOKOLWIEK na tym popapranym świecie mógłby zrobić komukolwiek coś takiego. Nawet w opowiadaniach. To jak to opisujesz... Jezu, to wydaje się być takie prawdziwe. Przebieg tych zdarzeń jest... Nawet nie mam słów, jestem w zbyt wielki szoku po tym co tu przeczytałam. Z Kai, której największym problemem było to, że 3/5 1D się w niej kocha, zrobił się wrak człowieka. I wszystko przez osobę, której nikt by nie podejrzewał. Tak bardzo ciekawi mnie motyw tego człowieka... Bo kto, powiedź mi kto mógłby czerpać przyjemność z ranienia w ten sposób? I nawet jeśli ona przeżyje, to co to będzie za życie? Trauma do końca.
OdpowiedzUsuńUwielbiam Cię, bo piszesz już jak rasowa pisarka. Nabrałaś dużo doświadczenia przez te 11 miesięcy, chociaż od początku byłaś w tym dobra. Uwielbiam Cię, bo jesteś w stanie napisać coś takiego. Ja bym nie potrafiła. Uwielbiam Cię, bo piszesz tak jakbyś miała ogromne doświadczenie w wielu dziedzinach. Uwielbiam Cię, bo angażujesz się w to co robisz. Po prostu uwielbiam Cię! ♥
Już dawno skończyłam czytać, a dalej beczę, bo nie mogę wyobrazić sobie takiego cierpienia. To się nie mieści w głowie.
Pozdrawiam gorąco ♥
Nie może! To nie może się tak skończyć! Błagam powiedz, że to tylko durny sen Kai, błagam! Niech oni się uratują, niech ktoś ich uratuje! Boże! Nie, nie, nie! To absurd! Tak nie może być! To się nie dzieje na prawdę! Jejku, to takie straszne. Proszę niech oni się uratują :c
OdpowiedzUsuńLaura to córka Eda, mam racje?
OdpowiedzUsuńOn za to się mści. Za śmierć Laury..
Błagam niech ten koszmar się już skończy ;c
też tak pomyślałam !
Usuńhuehue :D
UsuńWHAT THE HELL?!
OdpowiedzUsuńNo to może na początek powiem, że to ja, Oo.Directionerka.oO, która zmieniła sobie nazwę :) A wracając do tematu, to:
ARE YOU FUCKING KIDDING ME?
Pierwszy raz nie wiem co napisać w komentarzu...
... Może to, że dobrze, że nic nie jadłam? Pewnie już dawno by się to znalazło w sedesie.
Dziewczyno, może mi uwierzysz, może nie, ale ja mam ciary. Oczy zaraz mi wyskoczą z orbit.
Boże. Nie mam słów.
Na początku zobaczyłam "pisany narracją trzecioosobową" czy jakoś tak (leniwej Patrycji nie chce się zobaczyć) i moja pierwsza myśl: "O Jezu. Nienawidzę takich. Rozdział będzie pewnie nudny".
Przeczytałam i stwierdzam, że napisałaś to (w sensie rozdział pisany narracją trzecioosobową) lepiej, niż niektórzy zawodowi pisarze.
Nie no, ja chyba ten tekst wyślę do Mam Talent xd
Masz talent, nie strać go.
Biedny Lou... ;c
Nie mogę się doczekać kolejnego, oby przeżył.
Pozdrawiam, pełna podziwu faith was strong.
Jejku mam nadzieje, że to wszystko dobrze się skończy. ;c
OdpowiedzUsuńRozdział jak zwykle świetny.
Boże, dziewczyno. ja naprawdę nie mam pojęcia, co napisać. już parę razy układałam sobie treść tego komentarza w głowie, ale za każdym razem wydawało się to takie głupie...
OdpowiedzUsuńten rozdział wydawał się nie mieć końca. czytałam i czytałam, a on się ie kończył. ja już nawet nie wiem, czy to dobrze, czy źle...
sterujesz moją psychiką. sterujesz moim mózgiem. sterujesz MNĄ. Jezu, ja czytałam to trzęsąc się tak, jakbym dostała padaczki. mój oddech był tak płytki, że prawie w ogóle go nie było. i długo musiałam się uspokajać, naprawdę. naprawdę długo.
jeszcze żadna książka, film, czy chociażby opowiadanie nie poruszyło mnie aż tak, jak ten rozdział. ten jeden rozdział. to jest horror w czystej postaci, ja nie potrafię opisać słowami tego, co dzieje się teraz w moim mózgu. tak jak ed, nie postępują nawet potwory. nie jest wart tego, żeby jego imię napisać wielką literą, o nie.
Boże, Kaja, Louis... nie ogarniam co tu się w ogóle dzieje! przez cały czas mam nadzieję, wierzę, Boże, ja błagam, żeby ktoś ich uratował, żeby to wszystko okazało się jakimś cholernie potwornym koszmarem! oni nie mogą umrzeć. ja przeżywam to wszystko tak, jak oni. umieram razem z nimi. ale nie umrę, bo oni też nie. NIE. NIE MOGĄ. ROZUMIESZ? O N I N I E M O G Ą U M R Z E Ć !
nie ogarniam siebie. nie ogarniam tego wszystkiego. ani ładu, ani składu. zupełnie jak u mnie w mózgu.
Czytając rozdział dygotałam cała w środku, nawet teraz ręce mi się trzęsą jak to piszę, a łzy w oczach zasłaniają monitor.
OdpowiedzUsuńNie mogę uwierzyć, po prostu nie mogę uwierzyć, że ta jeszcze niegdyś szczęśliwa Kaja Makowska przeżywa teraz takie katusze! Podziwiam Cię za to, że z taką dokładnością i precyzją opisałaś wszystkie tortury. Wszystko jest takie rzeczywiste.. Czytając rozdział przed oczami ukazywało mi się coś w rodzaju filmu, widziałam wszystko w swojej wyobraźni, co zdarza mi się tylko wtedy gdy czytam naprawdę dobre książki :). SZACUN!
Wracając do akcji. Jestem bardzo ciekawa kim jest córka Eda. Coś mi mówi, że to Laura, a pożar w jej domu był jego sprawką. Są to pewnie tylko moje wymysły, ale czasem warto pomarzyć :). Szkoda mi Kai, z rozdziału na rozdział przytrafiają jej się coraz to gorsze rzeczy. Biedna- jeśli przeżyje, na co mam ogromną nadzieję- nie będzie mogła się pozbierać i będzie potrzebować naprawdę dużo wsparcia. No i jeszcze mamy Louisa... ten to się dopiero nacierpi, biedak.
Czytając pierwsze rozdziały tego bloga nie przypuszczałam, że z tej całkiem pogodnej historii powstanie niemal horror. Piszę w każdym komentarzu, ale co tam JESTEŚ CHOLERNIE NIEPRZEWIDYWALNA i za to kocham twoje opowiadanie najmocniej na świecie ♥ . WENY KOCHANA, WENY ♥ XX
Płaczę. Łzy ciekną mi po twarzy. Płaczę.
OdpowiedzUsuńNie mogę ich powstrzymać, spływają tak mimowolnie, jakbym nie ja nimi sterowała. Jakby ktoś wyciskał mi strzykawkę prosto spod oczu. To straszne.
Opowiadania są dobre, gdy podczas czytania szargają nami emocje, gdy przeżywamy wszystko, jakbyśmy byli częścią tych historii. I właśnie tak czuję się czytając twój twór. Nie jestem w stanie nawet napisać czegoś sensownego i długiego, po prostu nie jestem w stanie. Cały czas mam przed oczyma obraz tego wszystkiego, czuję się, jakbym była tam i nie mogła im pomóc. I jeszcze fakt, że nie potrafię przewidzieć co będzie w następnej linijce, jeszcze bardziej potęguje wszystko.
A wiesz co jeszcze nasunęło mi się na myśli? Ed i jego córka. Czyżby to była Laura? A może coś przeoczyłam? Nie wiem. Cząsteczki moje ciała szepczą mi, że to Laura.. i to miałoby jakiś sens! Ale nie ma co gdybać, bo jeśli za bardzo się nakręcę, a okaże się to być fałszem - będę czuła pewnego rodzaju niedosyt.
Czekam na kolejny, ekscytujący rozdział, który mam nadzieję - przysporzy mi jeszcze więcej dreszczy i myśli, bo skoro moja głowa jest już zapełniona.. to czemu by nie przepełnić?
Asdfghjkl. Jeeejku... Mam nadzieję, że Lou i Kaja przeżyją, a wszystko skończy się happy endem. Przeżywam to opowiadanie jakbym co najmniej była świadkiem zdarzenia. CUDO! Nie mogę się doczekać co będzie dalej. Pozostaje mi czekać na następny rozdział, więc życzę weny. :)
OdpowiedzUsuńJa nie mogę...
OdpowiedzUsuńGenialne, ale ale czemu?...
Weź mnie za potwora. Weź mnie za psychopatkę. Weź mnie za kogo chcesz, ale czytając to wszystko uśmiechałam się lekko pod nosem z rozbawieniem.
OdpowiedzUsuńKażdego dnia staję się mniej wrażliwa. Każdego dnia staję się potworem.
Piszę opowiadanie gdzie są same problemy, gdzie bohaterkę nie wzrusza śmierć ludzi, gdzie ona marzy o śmierci, ma podły charakter i dwie twarze.
Ona jest mną.
Nie uroniłam ani jednej łzy. Nie było mi jej żal, a kiedy czytałam o jej cierpieniu mój wzrok był obojętny, pusty i... sama nie wiem.
Nie wzrusza mnie cierpienie ludzi. Nie obchodzi mnie to, że każdego dnia umierają dzieci z głodu, ktoś kogoś zakatuje na śmierć czy ktoś popełni samobójstwo, ale obchodzą mnie zwierzęta.
Wiesz... Niedawno byłam u psychologa i kobieta zadała mi takie pytanie ''Co byś zrobiła jakbym kopnęła twojego psa?'' Odpowiedziałam jej, że bym oddała jej tysiąc razy mocniej. Zadała kolejne pytanie ''Co byś zrobiła gdyby byli twoją mamę?'' Wiesz jaka była moja odpowiedź? ''Biją i co?'' odpowiedziałam to tak obojętnie. Z taką obojętnością w oczach. Jednak poleciały mi łzy. Nie, nie dlatego, że było mi smutno. Dlatego, że nie mogłam znieść uczucia, że kobieta, która mnie urodziła jest moją matką. To uczucie jest nie do zniesienia. Nie raz zastanawiałam się w myślach po co mnie urodziła. I chyba już wiem. Po to by ktoś zabił ją słowami.
Krzyk Louisa słyszałam w głowie. Widziałam w głowie to co mężczyzna im robi, a mimo to pozostałam obojętna.
Cierpią, bo muszą. To za te wszystkie błędy popełnione w całym życiu. Każdy za nie zapłaci.
Chyba jeszcze nigdy nie spotkałaś się z takim komentarzem co? A może jeszcze nigdy nie wiedziałaś, że można być tak obojętnym na cierpienie mając prawie trzynaście lat? Nie wiem.
Pozdrawiam Mila z the--end-of-love.blogspot.com/
A ja, płakałam czytając twój komentarz... :<
UsuńPrzepraszam z góry, bo nie chcę Cię urazić. Pozwól, że Cię zacytuję. ''Cierpią, bo muszą. To za te wszystkie błędy popełnione w całym życiu'' Czy Ty widzisz co Ty napisałaś? Wiem, że to jest tylko opowiadanie, ale nie życzę nikomu, przysięgam NIKOMU, nawet mojemu najgorszemu wrogowi przeżycia czegoś takiego. Przecież oni nic nie zrobili, nie byli niczemu winni. Zastanawia mnie więc jedna rzecz. Skoro uważasz, że każdy na to zasługuje, powiedź mi, Ty też chcesz przeżyć takie cierpienia? Uważasz, że sobie na to zasłużyłaś? Tak samo jak każdy jesteś człowiekiem, masz swoje słabości, przewinienia, ale czy to znaczy, że masz cierpieć, bo popełniłaś błąd? Przepraszam, ale nie rozumiem Cię. Nie chcę krytykować, bo to Twoje życie, ale ja po prostu musiałam napisać co myślę na ten temat.
UsuńNie mówią, że każdy ma cierpieć w taki sam sposób. Po prostu każdy cierpi za swoje błędy. Źle mnie trochę zrozumiałaś.
UsuńTakie życie. Co poradzisz?
miazga , potrafisz trzymac w napieciu
OdpowiedzUsuńOddychaj ...
OdpowiedzUsuńMam drgawki czuję się jakbym nam była nie napisze dużo bo zwyczajnie trzęsą mi się ręce :]
Rozdział zaje***** i chyba nie doczekam następnego wiesz mi ,że codziennie wchodziłam na twojego bloga zerkając czy nie ma następnego
Dzisiaj rano weszłam ,ale nie było pomyślałam może teraz spróbuje i jest!
po prostu zaczęłam się śmiać i cieszyć jak głupia.
Czułam się przy tym jakbym tam była widziałam wszystko i słyszałam krzyk Louisa po prostu brak mi słów
Pewnie masz mnóstwo takich komentarzy gdzie piszą Ci ,że jesteś wspaniała i powinnaś pisać bo robisz to fenomenalnie !!
Dla mnie jesteś FENOMENALNA!!
Czekam na następny rozdział i błagam (możesz tego nie lubić...) dodaj jak najszybciej !
Całuski TWOJA Fanka KreMoWa WoWa
EEE moim zdaniem nie było takich odrażających scen ;) Tak, jestem okropna. To znaczy szkoda mi Louisa i Kai, ale po prostu nie płakałam czy coś... Odruchów wymiotnych też nie miałam. Po prostu zaciekawiona czytałam bez żadnego wyrazu twarzy. Tylko, że jak skończyłam czytać, to musiałam sobie trochę przeanalizować, że to już koniec rozdziału ;p Świetny rozdział ;) Nie mogę się doczekać co będzie dalej ;p
OdpowiedzUsuńJezu........ Jak mi ich szkoda, Maju, wypuść ich :c
OdpowiedzUsuńKOCHAM CIĘ!
Boże, ten psychopatyczny debil rujnuje to opowiadania... Ale powiem ci, że ta fabuła jest straaszliwie oryginalna i cię za to podziwiam.
http://invincible-image.blogspot.com/ jeżeli będziesz miała chwilkę wolnego czasu, to zapraszam :)
@OffficialNatasza
*ZGON*
OdpowiedzUsuńPrzeczytałam ostrzeżenie i przyniosłam sobie miskę i paczkę miętowych gum. Mówiąc szczerze to nawet nie było tak źle jak myślałam, ale pod koniec, wzmiance o Louisie zrobiło mi się słabo i wzięłam trzy gumy. Jak Ed znęcał się nad nim jedna mała łza spłynęła po moim rozgrzanym (z przejęcia) policzku. Jak było o Laurze to mi się tak dziwnie zrobiło, ona była fajna. Wiesz, jestem wielką fanką Eda Sheerana i czytając te rozdziały myślę, że to on i tak dziwnie mi się słucha jego piosenek. Mogłabyś dodać jakieś jego zdjęcie, z opisu wynika, że to jakiś mięśniak, więc wpisz w google "Mafia, mięśniak i kitka" Coś na pewno znajdziesz :D Jesteś wielka i ta narracja nowa mi się bardzo podoba.
Życzę weny i trzymaj się ciepło (nie wiem jak u Ciebie, ale u mnie jest śnieg na polu)
KOCHAM♥♥♥♥♥
P.S. Spodziewaj się maila ode mnie. Mam taką prośbę, ale to się później dowiesz.
P.S. Myślałaś o pracy nad jakimś Horrorem? No ja tu widzę potencjał na podnoszenie ciśnienia, niektóre momenty były takie mraśne (sorry za moje nieartykułowane określenia, ale to znaczy, że coś było zajebiste)
Podziwiam i dałaś mi follow na Twitterze!! Czemu na profilowym masz kanapkę, na asku też ją masz. Nie ogarniam -,- Masz takie fajowskie photoshopy Kai z Harrym, czemu ich nie ustawisz na avatara?
KOCHAM!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥
nie, nie wiem co mam napisać płaczę ... nienawidzę tego Eda... Oby Silvian domyślił się że coś jednak jest nie tak. Tak strasznie szkoda mi Kai i Louisa... Jak można być takim chujem jak Ed ?! Musza dać radę... muszą dla siebie nawzajem. Przepraszam ale dziś się nie rozpiszę nie mam siły. Tak , to właśnie ze mną zrobiłaś ale Kocham cię Dziewczyno <3
OdpowiedzUsuńCzekam na następny z niecierpliwością jak inni ;)
o kurwaa... ( sorry za słownictwo ale na nic innego mnie nie stać)
OdpowiedzUsuńto jest G E N I A L N E ! GENIALNE ! Nigdy w życiu nie czytałam czegoś tak dobrego i nie mówię tylko o opowiadaniach w necie ale i o książkach, których trochę przeczytałam ! te emocje, strach, ból aż mnie wszystko boli czytając to. wszystko tak dokładnie opisane, uczucia, sytuacje, przedmioty, odgłosy, smaki xd no brak mi słów ! chciałabym ci to jakoś wyrazić jak mi się to podoba no ale nie mam słów ! to jest jascjdsihsdjsmxkdlsiohvjdnvkc ! <3
nie wiem, patrząc a komentarze, piszą, że płaczą, ja nie płaczę. Mam coś takiego, że w takich sytuacjach rzadko płaczę ale czuję ten ból w umyśle, ten smutek, żal, współczucie albo jak widzę zdjęcia zranionych psów czy chorych dzieci jest mi źle ale nie płaczę. Czytając ten rozdział, przeżywałam z nimi, z Kają, to jak chciała wezwać pomoc, teraz nie pójdę spać, muszę się pozbyć tego uczucia... ahaha nie wiem nawet czy to co napisałam ma sens ale mniejsza z tym
cudowny rozdział ! genialny blog !
co więcej mogę powiedzieć ?
cieszę się strasznie, że dawno temu znalazłam twój blog i jestem z bohaterami prawie od początku <3
Zabije cie !
OdpowiedzUsuńJak ty możesz tak bosko pisać ?!
Czekam z niecierpliwością na następny :*
No ja nie wiem po prostu jak mam opisać to co czuje.. tego w sumie nie da się opisać. Jak czytałam to co Kaja przeżywa to miałam łzy w oczach. Jak przeczytałam : Zielone tęczówki. Poczuła bombę wybuchającą wprost w jej czaszce. Panorama Nowego Jorku z Birdy w tle. Zimno ogarnęło każdy milimetr jej ciała. Kropelki potu zajęły całą powierzchnię czoła i skroni. Uderzenie w bęben przy dźwięku pianina w sklepie muzycznym. Przepełniła ją frustracja i złość na świat. Poranek w domu Harrego. Straciła wszystko. Louis mówiący „kocham cię” w świetle księżyca. Tak bardzo chciała się rozpłakać, lecz nie potrafiła. Odebrano jej nawet to. Nie miała jak okazać swojej słabości. Laura. Chciała krzyczeć, ale knebel o smaku jej koszmaru zatykał usta na dobre. Uśmiechnięta Laura. Poczuła do siebie wstręt. Brzydziła się własnym ciałem, a raczej tym co z niego zostało. Laura i jej oczy. O wiele ciemniejsze, niż zwykle. Brzydziła się tym, co musiała robić. Brzydziła się tym, o czym musiała myśleć. Brzydziła się własnym umysłem.
OdpowiedzUsuńTo sie rozryczałam jak dziecko :'( To już nid pierwszy raz kiedy płacze czytając twojego bloga. Ty to tam opisujesz, że czuje jakbym to ja przeżywała.. Czuje nawet ten ból.. Nie mam pojęcia dlaczego ale jak to teraz pisze aż mi się ręce trzęsą. Nie może dojść do mnie to co przed chwilą przeczytałam. Nadal mam łzy w oczach. Ja kompletnie nie spodziewałam się, że to wszystko tak bardzo się zmieni i obróci się cały świat o 360 stopni.. Bardzo się cieszę, że twój blog bardzo się wyróżnia. W większości blogów można przewidzieć co będzie w kolejnym rozdziale. U Ciebie tego nie ma. Jest taka jakby tajemnica co będzie dalej.. na pewno nie tylko ja tak myślę, bo kto by się spodziewał jeszcze kilka rozdziałów temu, że takie coś się zdarzy.. Ja nie mam pojęcia co będzie dalej , czy okaże się, że to był tylko jakiś sen , może jej wyobraźnia , a może na prawdę to się wydarzyło.. Nie wiadomo, to już zależy tylko od ciebie. Nie ukrywam, że jestem bardzo ciekawa co będzie dalej. Nie będę się więcej rozpisywać, bo mogłabym tu nawijać i nawijać ale po co .. Na razie muszęto wszystko ogarnąć, bo jeszcze to do mnie nie doszło. Pozdrawiam i czekam z NIECIERPLIWOŚCIĄ na kolejny <3
kuźwaa ryczę :(
OdpowiedzUsuńjak tak można
no chyba bym sama tam od razu zmarła
to tak strasznie musi ich boleć
boże ...
czekam nn <3
Całujee Lolaa ;*
P.S. rozdział genialny *_*
DŻISYS
OdpowiedzUsuńJa...Ja...Po prostu...No i w ogóle...świetne...Pisać...
Przez Ciebie już kompletnie straciłam zdolność wysławiania się....
To wszystko jest okropne. Nie, nie płakałam nad losem Kai i Lou, ale zapewne zrobiłabym to , gdyby nie fakt, że na dzisiaj już wyczerpałam mój limit łez. To jest straszne, obrzydliwe i naprawdę nie moge tego pojąć.Najbardziej ciekawi mnie motyw działania Eda i to co wycierpiała jego córka. Ciekawi mnie równiez reakcja Sila, Wierzę w niego. Oby nie zawiódl Kai i Louisa.
Wiem, że piszę Ci to już któryś z kolei raz, ale piszesz genialnie, nawet te najbardziej brutalne, przepelnione bólem sceny. To sie nazywa TALENT. Twoje pomysły coraz bardziej mnie zaskakują. Z coraz większą niecierpliwością oczekuje wyjaśnienia tej sprawy. Nie mogę się doczekac kiedy wreszcie będe mogla powiedzieć: "A więc o to tu chodziło!"
Pozdrawiam i życzę weny!
-Naleśnik Mmm...
PS: Najmocniej przepraszam za wszystkie błędy ;)
OMG, LAURA CÓRKĄ EDA???? I NAGLE WSZYSTKO NABRAŁO SENSU! DZIEWCZYNO KOCHAM CIĘ ♥
UsuńLOL,LOL,LOL
CZEMU WCZESNIEJ NA TO NIE WPADŁAM???????!!!!!!!!!!!!!!!!
JA NIE MOGE JESTEŚ GENIALNA!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
GDZIE TY BYLAŚ CAŁE MOJE ŻYCIE???????
JA NIE MOGĘ, ŻEBY COS TAKIEGO WYMYSLIĆ????????!!!!!!!!!!!!!!!!
*ZGON*
O! I jeszcze Cię pomecze ;)
UsuńMoja ulubiona liczba to 13, ale jak mówią jest pechowa, a w tym Opowiadaniu też tak jest...Kurde szkoda, że nie dało się przeskoczyć od razu do 14, ale to chyba i tak by nie ulżyło cierpieniu Kai...
Pod koniec rozdziału wgryzłam się we własną rękę, nie wiem czemu ._. Nigdy bym się nie spodziewała, że ten blog pójdzie w takim kierunku. Od samego początku z każdym rozdziałem mnie zadziwiasz.
OdpowiedzUsuńCzy tylko ja mam wrażenie, że Laura to córka Eda ? Pewnie się mylę, ale mam takie nieodparte wrażenie.
Teraz zaś będę kilka razy dziennie wchodzić i sprawdzać czy nie ma nowego rozdziału. Jejku, nie umiem sensownego i spójnego komentarza napisać.
CUDO !
Fajnie by było gdyby harry ich uratował :3 mam ciary po przeczytaniu xd
OdpowiedzUsuńOMG ! Tak swietnie napisalas ten rozdzial , ze ja czytajac go normalne plakalm ! O.O Ryczalam jak z nut . Nwm jak ty to robisz , ale jestes w tym swietna ! A nawet bardziej !
OdpowiedzUsuńjhsgfjdhskjgnjkghjsngjnjkghkjshg....
OdpowiedzUsuńNie mogę się opamiętać......haghdghghvdshvh! ŚWIETNY!
Dziewczyno kocham Ciebie i Twoje opowiadanie! JESTEŚ CUUDOWNA a Twoje opowiadanie nie może się porównać do nie których książek (które są o wiele nudniejsze xd) Cieszę się, ze trafiłam na Twojego bloga! I dziękuje Ci za możliwość jego czytania. :) Nie przejmuj się hejterami (jeżeli w ogóle tacy są) Tylko pisz dalej, bo świetnie Ci to wychodzi!
Ten rozdział był smutny, brutalny, tajemniczy,i ogólnie cuuudowny.
Laura.....córka Eda?
Teraz zaczęło to mieć sens.
Tylko co ma Kaja do śmierci Laury.
Rozumiem, że do Katy, ale Laura?
Kaja wiedziała tylko, że Katy jest córką Nicka.
To co ma wspólnego z śmiercią Laury, A tym bardziej Edem, który jak się okazuje jest ojcem Lury.
Zaczęło się wszystko plątać, ale i rozjaśniać.
Nie mogę się doczekać następnego!
Życzę DUUZO WENY, CIERPLIWOŚCI ORAZ CZASU przy następnym rozdziale!
Wierna fanka, która czyta Twojego bloga od samiutkiego początku! <3
Jula
W trakcie czytania tego cudownego, a zarazem przerażającego dzieła twoich rąk nie płakałam. Moje zmysły, uczucia i emocje prysły. Zostało tylko porządanie do następnych liter i słów, zdań i wersów. Nastał koniec , to właśnie w tym momencie moje uczucia i emocje wyszły ze mnie. Płacz i trzęsąca się szczęka dawały ulgę sercu, bo to ono najbardziej ucierpiało. Wiem że to wszystko jest wystorem twojej zmysłowej wyobraźni, ale napisane w tak rzeczywisty sposób, wywołało u mnie wiele emocji. Czułam obwę, strach, współczucie i wiele innych rzadkich uczuć, ale na końcu zamknęłam oczy jakbym bała się końca, ich końca. Końca osób, nawet ni osób tylko postaci. Ten rozdział zmienił mnie, zmienił mój tok myślenia, jestem inna. Postacie literackie cierpią, każdy cierpi. Teraz, gdy emocje już opadły, zostały tylko myśli, one też przygasną, ale wieczorem wrócą i zamienią inne w te najgorsze, najgorsze o zwykłym życiu. Ukazałaś świat nierealny w najbardziej rzeczywisty sposób jaki kiedykolwiek ktokolwiek ukazał .
OdpowiedzUsuńTeraz ty, osobo czytająca ten komentarz pomyśł. Wszystko jest złe, dlatego poszukaj w złym dobra, ale niestety nie we wszystkim je znajdziesz. Nie znasz mnie, ale zrób coś dla mnie pomyśl czy ty jesteś złym czy tym złym co jest dobry.
Drogi dręczycielu, możesz mnie zabijać powoli lub szybko, ale to nie zmiemi faktu że mnie zabijasz.
Już inna.
Niech ten koszmar się zakończy ! Oni mają być szczęśliwi ! Silvan niech ich uratuje !
OdpowiedzUsuńRozdział przerażający.. Wszystko opisane jest bardzzzzzo realistycznie. Czytając miałam wrażenie, że widzę pomieszczenie i to co się w nim dzieje. Jestem bardzo ciekawa skąd miałaś pomysł na coś tak brutalnego. Lubisz oglądać horrory? Oczywiście rozdział świetny jak całe opowiadanie i z niecierpliwością będę wypatrywała następnego rozdziału. Mam nadzieje że K&L przeżyją i już nie długo wrócą do normalnego życia. Czytając o telefonie już myślałam, że jest po wszystkim i uda im(jej) skontaktować się ze światem. Ohh ten Ed skąd u niego tyle nienawiści no i o co chodzi z tą córką?
OdpowiedzUsuńpozdrawiam ;**
po pierwsze to jest GENIALNE!
OdpowiedzUsuńna początku takie wstrętne,odrażające momenty.poźniej takie,jej.
jak mi ich szkoda,ale wciaz sie zastanawiam skad bierzesz na to pomysły.to coś pięknego.
loud-dream.blogspot.com
Omg kiedy będzie dobrze? Ciekawa jestem czy ona umrze ... tam? właśnie tam? Jakiś istny Horror przysięgam. Z niecierpliwością czekam na następny, mam nadzieję, że w kolejnym będzie lepiej :c
OdpowiedzUsuńZabiję Cię już nie długo ! Jestem tak cholernie z Ciebie dumna ! ODWALIŁAŚ KAWAŁ DOBREJ ROBOTY ZIOMENCJUSZU ! <3
OdpowiedzUsuńCzekałam na ten rozdział, ale szczerze mówiąc nie mam nerwów do takich scen. Nie gniewaj się, to, co napisałaś na pewno jest cudowne, ale okropnie obrzydził mnie początek, dlatego nie czytałam go dalej.
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że następny będzie... inny.
Ale mi się chcę rzygaćć....
OdpowiedzUsuńYhhh!
Daj znać jak już nie będzie takich scen, bo ich nie znoszę, wolę chyba jedno i to samo niż takie coś. Fuuu! :/
Przeczytałam całe. Umieramz Louisem... Jesteś cudowna, ale przestań już...
OdpowiedzUsuńMam gęsią skórkę !!
OdpowiedzUsuńO co chodzi z tą córką Ed'a??
Jejku nie wiem co napisać...
Czekam na kolejny, pozdrawiam:)
ja pierdole! sory za słownictwo, ale inaczej już nie moge. to, ten horror, on mi ryje głowe w 100 %! niby jest super, świetnie buduje napięcie i wgl. ale...
OdpowiedzUsuńale , kurw!, ja się tak cholernie boje o Kaje i Lou!! niech oni przeżyją, niech ten pieprzony dupek Ed już skończy swoja kretyńska zabawe!!! !!!!!!!!
ale nie przesłodź też, prosze, ich ewentualnego powrotu do radości, i normalnego życia z dnia na dzień.
ale nie ch to sie mimo wszystko skończy.
właśnie sie poryczałam, no brawo dla ciebie, bo mimo wszystko rzadko coś jest w stanie do tego stopnia wyprowadzić mnie z równowagi.
długo bd nam kazała czekać na nexta??
B Ł A G A M C I Ę!!! niech już bd radość i cukier i tęcza!
a przynajmniej ich nie zabijaj, i niech OBOWIĄZKOWO bd razem!!
~Ela
PS tak, wiem, dosyć dużą ilość razy sie powtórzyłam w tym komentarzu. ale zrozum- emocje ;c
OMG!!! Super nie wiem jak wpadłaś na tak genialny pomysł z torturami, ale wyszło ci świetnie. Mimo wszystko i tak nie mogę znieść myśli, że to może być już koniec.
OdpowiedzUsuńMAM NADZIEJĘ ŻE NA NASTĘPNY NIE TRZEBA BĘDZIE CZEKAĆ TAK DŁUGO..
OdpowiedzUsuńALE MIMO TO EXTRA!!!!!!!!!!!!!
TYLE UCZUĆ W TO WŁOŻYŁAŚ.. ŻE O RANY..
KOCHAM TEGO BLOGA! PEWNIE NIE RAZ TO SŁYSZAŁAŚ..
BIEDNA KAJA.. BIEDNY LOU..
CAŁYMI NOCAMI ZASTANAWIAM SIĘ KTO I JAK ICH URATUJE. NO BO KTOŚ MUSI!
MUSI! KPW?! NO TO JAK SOBIE WSZYSTKO WYJAŚNIŁYŚMY TO TERAZ TA NAJMILSZA CZĘŚĆ:
NA BOGA NIE PISZ TAK DRASTYCZNYCH SCEN BO JADŁAM SPAGETTI! HAHAH! NIE NO TERAZ TAK NA POWAŻNIE.. PISZESZ ŚWIETNIE I MYŚLĘ ŻE NIGDY (POWTARZAM NIGDY!) NIE PRZESTANIESZ PROWADZIĆ TEGO BLOGA!!!!
POZDRAWIAM! WASZA PRZEBOSKA I NAJINTELIGENTNIEJSZA (NIE, TYLKO TAKIE JAJA SE ROBIE) KARISK!
Nie wiem co powiedzieć, to absolutnie genialne i przerażające... Nie wiem czy koniec tej historii się już zbliża... Wiem, że ten rozdział jest pełen bólu, jednak mimo to podbił moje serce...
OdpowiedzUsuńświetny, ale straszny :o
OdpowiedzUsuńbiedna Kaja i Louis, nie wiem czemu ale ten ed kojarzy mi się z edem sheeranem O.o
no nie ważne. ty tak dobrze piszesz i dobierasz muzykę, wow, jestem pod wrażeniem.
pozdrawiam x
To jest GENIALNE!!! Opisujesz to wszystko tak realistycznie, momentami myślałam że nie dam rady czytać dalej. Proszę, niech to już się skończy, niech Kaja już tak nie cierpi. To co robi jej Ed jest takie okropne i obrzydliwe.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i czekam na kolejny rozdział :*
Matko!!! Wczoraj czytałam ten rozdział, a w nocy mi on się śnił. OMG!!! Tyle, że ja byłam na miejscu Kai. :( Podobno wrzeszczałam na cały dom.
OdpowiedzUsuńRozdział genialny. :*
Mam wrazenie ze on się mści za Laure...
OdpowiedzUsuńMylę sie?
Rozdział żdziebko przerazający jak dla mnie ale i tak napisany z wielkim talentem
I znowu przerwałaś w takim momencie. Ale rozdział boski jak zawsze
OdpowiedzUsuńrobi się dziwnie ......
OdpowiedzUsuńPoczątek był straszny normalnie bałam się co będzie dalej i później były te momenty obrzydliwe a na koniec smutne, okropne i teraz ryczę tak jakby to wszystko było prawdziwe i jedna z bliskich osób cierpiała ;CC W takim momencie? Czekam na ciąg dalszy dodaj jak najszybciej będziesz mogła
OdpowiedzUsuńWOOW talen jak nic... ;))
------------- Zapraszam do mnie
http://dreamsdocometrueyoujusthavetowant.blogspot.com/2013/03/rozdzia-10.html
no myślałam ze już w tym rozdziale uda im się uwolnić;/ a tu nic.. hmmm.. ile jeszcze potrwa to ich cierpienie ? kiedy ktoś ich uratuje ? mam nadzieje że już za niedługo i wszystko bd dobrze:) mam taką nadzieje. bo chyba nie chcesz zakończyć ich śmiercią! ? mam nadzieje że nie chcesz. Teraz jest smutno co nie ale jakoś nie komentowałam od początku ale czytałam i chcę CI powiedzieć że jestes Wielka ! nie wiem jak to zrobiłaś! ale jest to coś nie możliwego! to nie chodzi o nich czyli 1D tylko o sens tej historii o tym wszystkim co w niej przedstawiłaś jest to coś niewyobrażalnie pięknego <3
OdpowiedzUsuńKocham....Cię......Kobieto!!! To jest genialne, a zarazem okropne... Masz taaaaaaaaaaaaaki wielki talent... Co godzinę wchodzę sprawdzać czy nie dodałaś czego nowego! Czekam na nexta jak wariatka!!! <3
OdpowiedzUsuńWow, świetny ;)
OdpowiedzUsuńNominowałam Cię do The Versatile Blogger ;*
OdpowiedzUsuńSzczegóły na moim blogu : http://beautifullgreeneyes.blogspot.com/
Ojeej.:) Świetnie piszesz ! Zapraszam do mnie ! http://onedirectionmoimswiatem.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńO Boże!
OdpowiedzUsuńOd czego tu zacząć?
Po pierwsze - wiedz, że po raz pierwszy miałam ciarki na jakimkolwiek opowiadaniu! Wielkie brawa :)
Po drugie - przez cały rozdział moje serce biło jak oszalałe. Nie wspominając już, że wypróżniłam zawartość mojego żołądka na pewnym fragmencie (dobrze wiesz jakim). Płakałam, trzęsłam się i w ogóle wyglądałam jak chora psychicznie.
Ale się tego nie wstydziłam.
Bo szczerze mogę przyznać, że jestem Kajanator (wymyśliłam nazwę fanek twojego opowiadania :3).
Każde zdanie w tym rozdziale jak i w każdym innym sprawia, że chcę więcej i więcej, i jeszcze więcej! Naprawdę podziwiam cię, że masz jeszcze pomysły na opowiadanie.
Duży plus za dobranie muzyki i głębokie opisy przeżyć.
No i sam pomysł po prostu idealny :)
Dużo, dużo weny, kochana! xx
Trzymaj się cieplutko,
Torii xx
OMG, to straszne, nie wiem co powiedzieć, nie spodziewałam się tego, pisz dalej... Musze wiedzieć jaki będzie ciąg dalszy :D
OdpowiedzUsuńWejdzie ktoś ? http://foreverinmymemoryanddreams.blogspot.com/
Cudowny rozdział *.* Dopiero znalazłam twojego bloga, troche późno ale ważne że wogóle. :D
OdpowiedzUsuńTy to potrafisz doprowadzić człowieka do łez, niech już będzie dobrze. :3
Jak będziesz miała chwilke wpadnij, jest już IV rozdział http://lovestorymyboys.blogspot.com/ :P
O . MÓJ . BOŻE .
OdpowiedzUsuńNIGDY W ŻYCIU NIE PRZESTANĘ CZYTAĆ TEGO BLOGA, JESTEM TU NIEMALŻE OD SAMEGO POCZĄTKU TEGO BLOGA I TAK BARDZO GO KOCHAM, JEZUUUUU JDSVBJBEFBUIEF. MASZ TAKI TALENT, ŻE WIELU ZAZDROŚCI, PRZYSIĘGAM. JESTEŚ CUDOWNA!
http://justin-bieber-stories.blogspot.com/
To było niesamowite!Niesamowicie doskonałe!<3 Czekam na więcej!
OdpowiedzUsuńhttp://nicole-and-onedirection.blogspot.com/
Końcówka kompletnie mnie rozwaliła, aż się popłakałam. Miałam taką ogromną nadzieję, ze Kai uda się wezwać pomoc, a tu taka klapa. Mam nadzieję, że później Ed zostanie za to wszystko surowo ukarany. Czy on jest chory psychicznie, czy co? Na dodatek chcę z Kai wyciągnąć informacje na temat jej rodziny i przyjaciół, co ich też chcę skrzywdzić? Rozdział jest wprost fenomenalny.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
czekam na następny z nie cierpliwoscią
OdpowiedzUsuńCudowny! Bardzo ciekawie piszesz. Zawsze wstrzymuję oddech czytając rozdziały twojego opowiadania!
OdpowiedzUsuńPs. Zapraszam do siebie serdecznie:
http://1dopowiadaniaa.blogspot.com/
Przecudowny rozdział kurcze jestem w szoku wspaniale piszesz!
OdpowiedzUsuńzapraszam do mnie
http://przyjazncharliebrown.blogspot.com/
Ten blog jest jednym z moich ulubionych. Jestem bardzo ciekawa o co tutaj chodzi. Może to tylko zwykły sen? Wolałabym, żeby tak było. Czekam na kolejny!
OdpowiedzUsuńZapraszam: http://1dlittleaccident.blogspot.com/
Świetnyy :D
OdpowiedzUsuńZapraszam do mniee http://imaginyo-onedirection.blogspot.com/
No i dlaczego popłakałam się jak to czytałam? Piszesz tak szczegółowo, że sobie to wyobraziłam. Czułam się jakby Louis był moją bliską osobą :(
OdpowiedzUsuńZapraszam na mojego błoga: http://you-will-always-be-my-love.blogspot.com/
świetny rozdział :)
OdpowiedzUsuńzapraszam na mojego bloga w między czasie :)
http://fifthyharmony-and-onedirection.blogspot.com/
Boże, dziewczyno kocham cię normalnie! Płakałam jak to czytałam ! Dawaj szybko next bo nie wytrzymam! Zapraszam na mojego bloga: Infection-o-one-direction.blogspot.com :)
OdpowiedzUsuńKIEDY KOLEJNY BO JUŻ NIE MOGE WYTRZYMAĆ ! Mam nadzieje że Silvian się domyśli o co chodziło, to bystry chłopak ! Jezu, mam nadzieje że Lou przeżyję, tego sie boje najbardziej...
OdpowiedzUsuńhttp://krejzi4ever.blogspot.com/ hejaaaaa, zapraszamy na blooga, to początek ale mamy fajny pomysł na niego ;*
OdpowiedzUsuńZostałaś nominowana do Liebster Award. Więcej informacji na blogu http://in-l-o-v-e.blogspot.com/ w notce: #Liebster Award ♥
OdpowiedzUsuńGratulacje! Enjoy! xx
Hej ! Zostałaś nominowana do The Versatile Blogger Więcej informacji na http://onedirectionsandme.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńSuper
OdpowiedzUsuńMasz zajefajnego bloga!
OdpowiedzUsuńPisz dalej!
Zapraszam do mnie http://anything-is-possible-story.blogspot.com/
ŚWIETNA, CUDOWNA, NIESAMOWITA, ZASKAKUJĄCA, SUPER I MOGŁABYM TAK JESZCZE WYMIENIAĆ DALEJ !! To w jaki sposób piszesz jest niesamowite ! Zawsze gdy czytam twoje opowiadanie buzują we mnie emocje czasami takie jak gniew i złość, a kiedy indziej jestem szczęśliwa. Czytając to uśmiech sam pojawia się na mojej twarzy. Wszędzie gdzie tylko mogę polecam twojego bloga i opowiadam moim koleżankom jak wielki masz dar pisania. Manipulujesz moimi emocjami ! Dziewczyno ty jesteś po prostu świetna ale sama powinnaś o tym wiedzieć : > Życzę ci abyś spełniła w przyszłości swoje marzenia i żebyś napisała książkę, którą na pewno w przyszłości kupię i przeczytam, a, gdy będę już stara wezmę ją do ręki i będę wspominać to świetne opowiadanie i niesamowitą autorkę ! Mam nadzieję, że Kai i Lou nic nie będzie. No cóż czytam dalej i życzę WIELKIE, WIELKIE, WIELKIE...WIELKIE, WIELKIE NOO I TAK DALEJ POWODZENIA !! : D
OdpowiedzUsuńAaa no i zapraszam do siebie. Jak będziesz mieć chwilę to zajrzyj do mnie :)
OdpowiedzUsuńŚWIETNE!! Zajebisty blog!!!!!!!!!!! Zapraszam do siebie :http://bowzyciupieknesatylkochwille-mystory.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńJEZUS MARIA! Nie umiałam złapać tchu, kiedy to czytałam. Utrzymujesz nas w napięciu, a to mnie denerwuje, bo nie mogę się doczekać kolejnego i kolejnego rozdziału!Jest świetny rozdział jak i blog!
OdpowiedzUsuńNo i zapraszam do mnie. Mam już bohaterów opowiadania, i jutro powinnabym wstawić pierwszy rozdział. Naprawdę mi na tym zależy, bo jestem tu nowa, no i ciekawa, jak będziecie oceniać mój styl pisania: http://i-and-my-one-direction.blogspot.com/
:) Jeszcze raz powtarzam cudne! :)
Ledwo oddychałam czytając ten rozdział. Bałam się jak cholera. Super, super i jeszcze raz super! Czekam z niecierpliwością na następny rozdział i zapraszam do mnie: http://witaj-w-ny.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńBoże. na samym początku myślałam, że zwymiotuję. jak napisała tego sms'a to cieszyłam się jak głupia, a na samym końcu rozdziału ryczałam. cudowne. bardzo podoba mi się również cały pomysł na opowieść. siedziałam całą noc i czytałam od samego początku. jestem pod wielkim wrażeniem i ogromnie zazdroszczę talentu oraz oczywiście oczekuję na kolejną część. *,*
OdpowiedzUsuńhttp://marzenia-1d-opowiadania.blogspot.com/ <3
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńseerio, wstrzymywałam oddech czytając to. piszesz jedno z lepszych opowiadań o 1D, stuprocentowo będę z niecierpliwością czekać na kolejną notkę. i niech wszystko skończy się dobrze!
OdpowiedzUsuńzapraszam do mnie. :) www.liam-and-nicole.blogspot.com
jeden z bardziej oryginalnych blogów jakie czytałam. Naprawdę godny polecenia ;)
OdpowiedzUsuńzapraszam do siebie
http://are-we-friends-or-are-we-more.blogspot.com/