piątek, 13 kwietnia 2012

Rozdział 4


      Jeszcze jakiś czas stałam na parkingu przyglądając się drzwiom, w których niedawno zniknął menażer i wlokący się za nim Harry. Chciałam pobyć sama. Złapać oddech, bo od wczoraj wszystko dzieje się w tak przeraźliwym tempie, że mój umysł nie jest w stanie tego wszystkiego ogarnąć. Zgłosiłam się do konkursu. Wygrałam. Jestem tu. Walczę z Emmily o wydanie książki. Wczoraj przeżyłam jedną z najgorszych chwil w moim życiu, a dzisiaj? Sama już nie wiem co mam o tym myśleć. On nie chciał, tzn teraz tak mówi. Tylko czy jest szczery? Nie wiem. Mam nadzieję, że ta nasza rozmowa wszystko wyjaśni. O ile w ogóle do niej dojdzie...O ile w ogóle będzie o tym pamiętał...
      Schyliłam się i spojrzałam na swoje odbicie w lusterku busa. Poczułam, że jestem gotowa, że mogę w końcu naprawdę zacząć to, po co tu przyjechałam. Złapałam za klamkę. Przekraczając próg poczułam, jakbym wkroczyła do innego świata. Około dwudziestu osób przygotowywało plan zdjęciowy, kilka kolejnych obskakiwało chłopaków ze wszystkich stron. A więc tak wygląda ich codzienność? Pozazdrościć. Też bym chciała, żeby ktoś układał za mnie fryzurę, wybierał mi ubranie i podawał picie, gdy tylko poczuje się spragniona. Chciałabym stanąć przed obiektywem, zmieniać pozy i dostawać za to kasę. Jednak gdy popatrzyłam na to dłużej zrozumiałam, że to nie tylko wdzięczenie się przed aparatem. To coś o wiele więcej. To ich praca. Ciężka praca. Praca przede wszystkim nad sobą, a każda dziewczyna, która postanawia przejść na dietę i każdy chłopak, który obiecuje sobie, że od dzisiaj zaczyna ćwiczyć na siłowni, zrozumie czym jest praca nad sobą. Jak trudno jest zmusić siebie do czegokolwiek, zmienić swoje nawyki. 
      Wiedziałam dokładnie jakimi słowami powinnam rozpocząć pierwszy rozdział. Usiadłam na krześle w rogu studia i zaczęłam pisać („Czy którakolwiek z was widząc ich na ekranie telewizora, słysząc w radiu czy wzdychając do ich plakatów wiszących na ścianie pomyślała, że to są tylko zwykli ludzie, tacy jak każdy z nas? Oni też popełniają błędy. Też śpią, jedzą i chodzą siku. Różni ich jedynie fakt, że nie siedzieli z dupą przed telewizorem i nie obżerali się chipsami narzekając, że są o wiele lepsi od tej całej hołoty pokazywanej na ekranie, tylko zawalczyli o swoje marzenia i wygrali...”). Zapełniałam słowami kolejne strony, nie zastanawiając się nad tym co piszę. Czy jest to choć odrobinę poprawne. Czy ma sens. Nim się obejrzałam zegar wskazywał 9:30. Rozejrzałam się dookoła i zobaczyłam, że Emmily zajmuje się tym co ja. Siedzi w przeciwnym koncie i pisze. Zauważyła mnie. Uśmiechnęłam się do niej. Miałam niesamowicie dobry humor (jak zawsze, gdy widzę, że są na tym świecie ludzie, którzy kochają robić to co ja. Nie ważnie kto by to był). Zauważyłam jak blondynka zamyka laptopa i podchodzi do mnie. Wyglądała na bardzo radosną.
      - Masz tremę? - spytała zajmując miejsce koło mnie.
      - Tremę? - spojrzałam na nią pytająco i wtedy przypomniałam sobie – wywiad... - burknęłam pod nosem.
      - Nie martw się. Ja przed swoim pierwszym wywiadem też byłam przerażona – nie wiedziałam, jak mogłam o tym zapomnieć. Razem z Emmily mamy wziąć udział w wywiadzie dla radia. W końcu każda nastolatka chce się dowiedzieć, jak to jest być tą szczęściarą. Tą, która wygrała. Tą, która zajęła ich upragnione miejsce. Co mam powiedzieć? Wczoraj Harry się do mnie dobierał, ale jak się okazało był na tyle pijany, że nic nie pamięta. Mogłabym skłamać i wychwalać to, jak wspaniale jest być wśród chłopaków. Jest tylko jeden problem. Ja nie umiem kłamać! Od razu zaczynam się jąkać i brzmię niczym dwuletnie dziecko.
      - Spójrz na nich – Emmily wskazała na piątkę stojącą w świetle reflektorów – oni na pewno zapomnieli już co to trema.
      Odpowiedziałam jej tylko szybkim uśmiechem i oznajmiłam, że muszę iść do toalety. Trafiłam we właściwe miejsce dopiero po czwartej próbie. Wcześniej zahaczyłam o garderobę, jakiś magazyn i biuro.
      - Cholera! - krzyknęłam do siebie, gdy tylko upewniłam się, że w łazience nie ma nikogo więcej.
      Po jakiś dwudziestu minutach wróciłam do studia. Nie zwróciłam nawet uwagi na przedziwne akrobacje, które właśnie wyczyniało One Direction. Usiadłam tam gdzie wcześniej i otworzyłam laptopa. Chciałam zacząć pisać dalej, żeby zapomnieć o wywiadzie, ale wszystkie strony zniknęły. Przejrzałam dokładnie każdy z możliwych folderów. Nie ma! Spojrzałam na Emmily, która przyglądała się mojej wściekłej minie. Ta uśmiechnęła się i pomachała do mnie. Tym razem w jej oczach dostrzegłam coś dziwnego. Naprawdę ucieszył ją fakt, że jestem zła. Jakby dokładnie wiedziała co się stało. Chwila. Ona to wie!
      - Zabiję ją! - syknęłam przez zęby. Wstałam i ruszyłam w jej kierunku, a wtedy ktoś krzyknął:
      - Mamy to! Dziękuję za współpracę! - to był fotograf.
      Nagle wszyscy zaczęli przemieszczać się po całym studiu przysłaniając mi siedzącą w koncie Emmily. Kiedy pomieszczenie opustoszało blondynka zniknęła. 
      - Gdzie ona jest?! Gdzie Emmily?! - wybiegłam krzycząc najgłośniej jak mogłam. Wszyscy patrzyli na mnie, jakbym była jakąś wariatką, ale w tym momencie było mi wszystko jedno. Niech tylko dostanę ją w swoje ręce! Ta żmija nie wyjdzie z tego cało!
      - Kaja? Co się dzieje? - Niall zatrzymał mnie. Wtedy zrozumiałam, czemu tak na mnie patrzyli. Przecież drę się po polsku...
      - Niall, wiesz gdzie jest Emmily? – spytałam, lecz już w języku, w którym mnie zrozumiał.
      - Chyba wsiadła już do busa.
      - Chodź ze mną, bo nie wiem czy inaczej ona zdoła przeżyć spotkanie ze mną – zwróciłam się do blondasa, który pobiegł za mną.
      - Powiesz mi chociaż o co chodzi? 
      - Zaraz się dowiesz! - krzyknęłam gwałtownie otwierając drzwi busa.
      - Zabiję cie! Słyszysz?! Zabiję! Jak mogłaś?! Całe 20 stron?!
      - Nie mam pojęcia o czym ty mówisz – spojrzała na mnie i zrobiła niewinną minkę. A to podstępna żmija! Teraz będzie usiłowała zrobić ze mnie wariatkę. Powie, że pewnie sama to usunęłam i zwalam na nią winę, albo coś w tym stylu, a ja nie będę w stanie się wybronić, bo kto mi niby uwierzy? Jedynie Niall, choć i tego nie byłam do końca pewna.
       - Doskonale wiesz o czym mówię – zaczęłam już całkowicie spokojnym tonem – nie jestem zła. W sumie cieszę się, że to zrobiłaś, bo teraz mam okazję napisać coś lepszego – uśmiechnęłam się do niej i usiadłam na miejscu koło kierowcy.
       Opuściłam lusterko i wtedy zobaczyłam zdziwioną minę Emmily. Ten widok był bezcenny. Widać pokrzyżowałam jej plany. Byłam z siebie dumna. Chyba pierwszy raz udało mi się wygrać z emocjami i nie zrobiłam czegoś kompletnie nieprzemyślanego.
Siedziba radia była dość blisko (jak na przeogromny Londyn oczywiście), więc po około dwudziestu minutach byliśmy na miejscu. Trzęsłam się na samą myśl o tym, że za chwilkę będę musiała udzielić wywiadu, a nie mam pojęcia co powiedzieć. Obejrzałam się za siebie. Nikogo nie było. Ci idący z przodu pewnie nie zauważą, jak po cichu wymknę się z budynku i powiem, że zabłądziłam modląc się przy tym, żeby ktokolwiek mi w to uwierzył. Zatrzymałam się. Jedyne co czułam to szalone bicie serca, które z każdą chwilą przyspieszało. Zakręciło mi się w głowie. Podparłam się ściany i spuściłam wzrok na dziwne szare coś pokrywające całą podłogę. 
       - Dobrze się czujesz? - poczułam jak ktoś chwyta mnie za ramię.
       - Ta-tak – wyprostowałam się i spojrzałam na Harrego. Nie miałam już szans na ucieczkę, gdyż Styles podprowadził mnie pod same drzwi. Szłam, co prawda chwiejnym krokiem, starając się nie pokazywać, że źle się czuję. Nie chciałam, żeby ktokolwiek dowiedział się co mi jest, choć jeśli czytali moje opowiadanie to mogą się domyślać.
       - Czemu chciałaś zwiać? - spytał otwierając przede mną drzwi (znowu...).
       - Ja? No coś ty. Nie chciałam...
       - Nie umiesz kłamać – szepnął mi do ucha – nie masz się czego bać. 
         „Raz kozie śmierć” - pomyślałam. Nie ukrywam, że jego uśmiech i opanowanie dodały mi odrobinę odwagi, lecz i tak to było za mało. Dalej byłam przerażona.
Pierwsze dziesięć minut wszystkie pytania kierowane były do One Direction. Wkurzało mnie to, bo wolałam już mieć mój 'wywiad' z głowy. Nie zauważyłam, że zaczęłam nerwowo bujać się na krześle. Emmily jednak postanowiła wykorzystać moje przerażenie.
      - Są z nami dwie przepiękne dziewczyny. Zwyciężczynie konkursu na książkę o One Direction. Emmily Jefferson prosto z UK i Kaja Makowska rodowita polka – powiedział opanowany i rozluźniony prowadzący program ciemnoskóry mężczyzna (nic dziwnego. To przecież jego praca) – Dziewczęta zdradźcie nam swój patent na wygraną – spiker spojrzał na mnie wymownym wzrokiem, a zaraz po nim cała reszta.
      - A więc...- zaczęłam bardzo niepewnie. Nie miałam czasu na wymyślenie czegoś sensownego, więc postawiłam na czysty spontan – tu nie ma żadnego patentu. Sama nie wiem, jakim cudem wygrałam. Miałam po prostu dużo szczęścia. Nie sądziłam, że moje króciutkie opowiadanie w ogóle się spodoba...
      - Mogę jej przerwać? - Niall zwrócił się do prowadzącego.
      - Możesz – rzuciłam szybko.
      - Skoro dama pozwala – uśmiechnął się mężczyzna.
      - Wygrałaś, bo twoje opowiadanie było prawdziwe, szczere – zarumieniłam się. To ewidentnie nie spodobało się Emmily, która przerwała blondasowi.
      - Ja, w przeciwieństwie do mojej drogiej koleżanki z polski, nie wygrałam przez jakąś ckliwą historyjkę, która miała wzbudzić współczucie. Nie to, żeby mi się ona nie podobała. Jest cudowna Kaju, jednak opowieść o dziewczynie z tętniakiem w głowie, która walczy o każdy dzień jest trochę naciągana – zatkało mnie. Jak ona mogła to teraz wyciągnąć? Na żywo w radiu? - Moim zdaniem, żeby wygrywać trzeba od najmłodszych lat ciężko pracować, poszerzać doświadczenie, wiedzę i co najważniejsze zaskakiwać czytelników, którzy nie chcą smutnych zakończeń, jak na przykład śmierci głównego bohatera – w tym momencie spojrzała na mnie – oni wolą widzieć, że jeśli się postarają dojdą do celu.
      Przez chwilę nikt nie wiedział co powiedzieć. Patrzyli na zmianę na mnie i na Emmily. Czułam jak łzy napływają mi do oczu. Zamknęłam je i wzięłam głęboki wdech, a potem powoli wypuściłam powietrze. Nie pozwolę jej mnie zniszczyć. Nie tak. Nie tu. Nie teraz. 
      - Masz absolutną rację Emmily – zaczęłam ku zdziwieniu wszystkich (znowu byłam z siebie dumna. Tym razem nawet bardziej. Niech wie, że nie tak łatwo się mnie stąd pozbędzie) – wezmę twoje rady do serca i następnym razem nikogo nie uśmiercę – zdjęłam słuchawki i wyszłam. Nikt mnie nie zatrzymywał. Słuchacze nie mieli pojęcia, że zamiast siedzieć przy mikrofonie, była na korytarzu i kłóciłam się z menadżerem 1D.
      - ...W tej chwili wracaj do środka! Podpisałaś kontrakt, więc teraz wykonuj to co jest w nim napisane! - darł się nie dopuszczając mnie do słowa.
      - Człowieku, zamknij się wreszcie! - nie wytrzymałam. Byłam pewna, że zaraz usłyszę: pakuj się i wracaj do Polski – w kontrakcie była również mowa o tym, że zapewniacie mi opiekę zdrowotną - ciągnęłam nieco ciszej – a ze względu na mój stan zdrowia, o którym został pan wcześniej poinformowany, muszę wrócić do swojego pokoju i odpocząć. Chyba nie chce pan, żeby w każdej jutrzejszej gazecie pisano o tym, że wylądowałam w szpitalu, bo przez pana upartą naturę mój stan się pogorszył?
      - Zaraz zamówię ci taksówkę. Poczekaj na dole - odpowiedział po chwili.
      - Dziękuję bardzo! - powiedziałam podniesionym głosem i ruszyłam w kierunku drzwi.

      Kiedy zespół ,wraz z moim nowym wrogiem numer jeden – Emmily, zajęty był podpisywaniem płyt rozkrzyczanym fankom, ja leżałam oglądając sufit mojego tymczasowego pokoju, a głowa bolała coraz bardziej. Czułam, jakby walec jeździł po moim mózgu spłaszczając go na naleśnik. Nie zauważyłam kiedy zasnęłam. 
      Obudziłam się, gdy zegar pokazywał 19:11. Wzięłam dość długą kąpiel. Wyszłam. Nie zdążyłam nawet owinąć się ręcznikiem, kiedy usłyszałam jak Harry mnie woła. Wlazł do mojego pokoju bez pukania?!
      - Chwilę! - odkrzyknęłam. Szybko zawinęłam włosy w ręcznik i założyłam szlafrok.
      - Tak ci ładniej – powiedział kiedy weszłam do pokoju. Siedział na moim łóżku, z tym swoim szerokim uśmieszkiem przyklejonym do twarzy.
      Spojrzałam na niego pytająco unosząc brew, a on rozumiejąc o co mi chodzi dodał:
      - No tak bez makijażu – cholera! Znów spotykam go w takim stanie – więc... Możemy porozmawiać? - jednak nie zapominał...Tylko, że musiał wybrać sobie jeden z najmniej odpowiednich momentów.
      - Jutro dobrze?
      - No dobrze – zrobił smutną minę, która tym razem mu się udała – możesz chociaż powiedzieć co się stało w radiu? Bo żaden z nas nie może tego ogarnąć.
      - Harry, błagam. Jutro.



_______________________________________________________________________
Postaram się, żeby następny rozdział był radośniejszy :)

8 komentarzy:

  1. Hej,to znowu ja! Jak dla mnie rozdziały mogą być dołujące,bo mało jest takich opowiadań! Błagam dodaj szybciej,bo umieram z ciekawości! Btw masz twittera albo fejsa?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. niestety następny rozdział najszybciej we wtorek lub środę ;/

      Usuń
    2. Kaju piszesz jak byś z nieba spadła.Harry to twój wybór a ja mam zaciesz bo go wybrałaś.Kocham cię i twój blog też<3.

      Usuń
  2. Haj,
    po pierwsze cieszę się, że to Harry jest twoim wyborem. Choć długo broniłam się przed przyznaniem nawet przed sobą, że ten 'bożyszcze nastolatek' mógłby mnie zauroczyć to właśnie jego moje oczy szukają. Przede wszystkim jednak polubiłam sposób w jaki przedstawiasz bohaterów. Nie drażnią. Mam tylko taką propozycje byś nie ograniczała się do dzielenia postaci na złe i dobre. Wszyscy jesteśmy 'szarzy'(mam nadzieję, że wiesz co chce przekazać). <>
    Poza tym całkiem przyzwoicie :)
    Moje pytanie na koniec - ile bohaterka ma lat? Skoro wyjeżdża w maju to zapewne ukończyła szkołę i jest pełnoletnia, czyż tak? :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dokładnie wiem o co Ci chodzi z tymi szarościami ;p i staram się do tego dążyć, ale uznałam, że na początku muszę pokazać kontrast pomiędzy postaciami. poza tym każdy z nas się zmienia, więc kto wie jak zmienią się postacie ;p
      bohaterka jest w 1 kl szkoły średniej, ma 17 lat. ten wyjazd jest pierwszy, będzie trwał tylko kilka dni i właśnie w taki sposób obie dziewczyny będą się spotykać z zespołem (podsumowując: kilkudniowe wyjazdy co jakiś czas) :)

      Usuń
  3. Na co jest chora bohaterka, bo nie ogarniam.?

    OdpowiedzUsuń
  4. wszystko jest bardzo dobrze, ale zdaje się, że dziewczyny siedziały w różnych kątach, nie kontach tamtego pomieszczenia :D

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za Twój komentarz :)