Pierwszego stycznia z
samego rana zadzwonił mój telefon. Szef. Mimo że byłam na
wpół przytomna, bo jak to po sylwestrze przystało – położyłam
się spać bladym świtem, musiałam odebrać. Doskonale wiedziałam,
czemu dzwonił. Byłam gotowa na opieprz. Nie liczyłam na
wyrozumiałość, ani łagodność. Fakt – to ja nosiłam miano
ofiary w tej sprawie, ale nie przesłanie na czas listy z
potencjalnymi złodziejami mojego pamiętnika, stanowiło
bezapelacyjny powód do obarczenia mnie surową reprymendą.
Oczywiście w niczym się
nie myliłam. Mój szef, czyli osobisty menadżer One Direction,
zaczął rozmowę od: Co ty sobie do diaska wyobrażasz?!, a
skończył słowami: Jeśli nie wyślesz listy dzisiaj, to
przyjadę do tego przeklętego Nowego Jorku i własnoręcznie cię
uduszę! Zaleciało groźbą, co nie? Jednak szef miał rację,
dlatego też nie broniłam się ani przez ułamek sekundy. Jak mogłam
zbagatelizować coś, co nie dawało mi spać po nocach?
Dobra...przesadziłam. Od wigilijnego pocałunku z Lou sypiałam
lepiej, niż kiedykolwiek, co było chyba najmocniejszym dowodem na
to, że jego usta są po prostu zaczarowane.
Ostatnimi czasy mój mózg zaczął się psuć. Przybrał jakąś dziwną metodę
chronienia mnie przed sprawami, które raniły – najprościej w
świecie wymazywał je z głowy. Sprawę pamiętnika też wymazał...
Niestety, problemy nie znikają ot tak sobie. Żeby się ich pozbyć,
trzeba stanąć do walki, trzeba ruszyć na wojnę. Wiedziałam to.
Wiedziałam, a mimo to nie miałam siły podjąć się tego starcia.
Nie potrafiłam myśleć o moich najbliższych, jak o złodziejach. W
głębi serca nie chciałam uwierzyć w to, że ktokolwiek z nich
mógł mi to zrobić. Byłam pewna, że gdy tylko zacznę ich
podejrzewać, zwariuję. A naprawdę nie chciałam zwariować. Koniec
końców moją listę zamknęłam w słowach: Sprawdźcie albo
wszystkich, albo nikogo. Nie jestem w stanie wybrać. Sprawdzili
wszystkich.
Tego
samego dnia zadzwoniła do mnie Patrycja... wściekła Patrycja.
- Nienawidzę cię! - wydarła się na przywitanie. - Jak mogłaś mi to zrobić?!
- Ale co? - zdziwiłam się.
- Jak mogłaś na sylwestra zabrać tamtą dziewczynę, a nie mnie! Kim ona w ogóle jest?!!!
- To moja przyjaciółka - odpowiedziałam przyciszonym głosem.
- A ja jestem twoją siostrą kurwa! Przyjaciółek ci się zachciało?! Super! Ja siedzę w tej dziurze i pilnuję twojego psa, a ty... Nienawidzę cię!!! - Przerwała połączenie.
- Nienawidzę cię! - wydarła się na przywitanie. - Jak mogłaś mi to zrobić?!
- Ale co? - zdziwiłam się.
- Jak mogłaś na sylwestra zabrać tamtą dziewczynę, a nie mnie! Kim ona w ogóle jest?!!!
- To moja przyjaciółka - odpowiedziałam przyciszonym głosem.
- A ja jestem twoją siostrą kurwa! Przyjaciółek ci się zachciało?! Super! Ja siedzę w tej dziurze i pilnuję twojego psa, a ty... Nienawidzę cię!!! - Przerwała połączenie.
Przyznaję,
na początku zrobiło mi się jej trochę żal, ale... potem
przypomniałam sobie jak zwykła mnie traktować i ile razy umyślnie
zrobiła mi na złość, więc przeszło mi.
Niedługo
po sylwestrze Harry i Taylor wyjechali na Wyspy Dziewicze, a ja,
Marta i Silvian spędzaliśmy czas na ostatecznym przygotowaniu do
premiery oraz zwiedzaniu miasta. Mój menadżer, jako rodzimy
nowojorczyk, doskonale wiedział, co naprawdę warto tu zobaczyć.
Naprawdę fajnie upłynął nam ten czas.
Potem
przyszedł piątek – dzień mojej pierwszej premiery w USA. Z rana
miałam wywiad telewizyjny dla „GDay New York”, gdzie
spotkałam niejaką Judy Finch, która tak jak ja promowała tam
swoją książkę, a później
udałam się do księgarni Brive, gdzie odbywała się
premiera, która praktycznie niczym nie różniła się od tej w
Warszawie i Londynie. Ścianka, przedstawienie mnie, kilka słów o
książce, odczytanie dwóch pierwszych rozdziałów, odpowiadanie na
pytania, podpisywanie pachnących świeżym drukiem egzemplarzy
„Letters from Beata”, zdjęcia z „fanami” i after party z
tzw. największymi szychami mojej branży w tym mieście. Koniec.
Niby nic, niby nie pierwszy raz, niby powinnam się już
przyzwyczaić, a ja cały czas byłam bardziej zestresowana i zarazem
bardziej szczęśliwa, niż tylko można to opisać.
Następny
dzień spędziliśmy na podróży do Denver, gdzie w niedzielę
odbyła się kolejna promocja mojej książki. Potem
obraliśmy kierunek na ostatni punkt premierowy w tym kraju, czyli na
Los Angeles.
Poniedziałek;
7.01.2013
Późny
wieczór
Hotel
w Los Angeles
Wiesz, jak człowiek
reaguje na wieść, że nienawidzi go cały świat? Zaczyna się od
szoku i lekkich drgawek, które po chwili przejmują władzę nad
całym Twoim ciałem. Trzęsiesz się. Zęby szczękają tak szybko,
że musisz cofać język, żeby przez przypadek go sobie nie odgryźć.
Na początku kilka razy upewniasz się, czy dowody, jakie na to masz,
na pewno są prawdziwe. Kiedy już wiesz, że są, całe Twoje ciało
oblewa zimny pot. Drgawki wzbierają na sile. Zasycha ci w gardle na
dobre odbierając mowę. Nie. Nie płaczesz. To jeszcze nie ta
chwila. Najpierw kolej na to, żebyś popełnił największy i
niestety nieodzowny błąd... Jeśli jest tak, jak w moim przypadku –
zaczynasz czytać. Zapoznajesz się z „opinią” ludzi, którzy są
wobec ciebie bezlitośni. Wraz z każdym kolejnym słowem kapiącym
nienawiścią, w twoich oczach gromadzi się coraz więcej łez.
Zimnych, słonych, nieprzyjemnych łez. Czytasz dalej. Za wszelką
cenę starasz się być silnym, ale nie wytrzymujesz. W którymś
momencie pękasz. Bezbarwna ciesz zalewa Twoje rozgrzane policzki.
Mimo to nie przestajesz czytać. Podtrzymujesz twarz dłońmi bujając
się przy tym w przód i w tył. To jeden z tych momentów, w których
jednocześnie chcesz być sam i z kimś. Pragniesz niesamotnej
samotności. Potrzebujesz kogoś, kto cię przytuli, kto wesprze, kto
po prostu będzie. Żebyś nie był sam... żebyś tylko nie był
sam...
Niestety, gdy to
zobaczyłam, byłam sama. Zupełnie sama. Samiutka. Marta z Silem
poszli na kolację, a ja zostałam, bo byłam zmęczona. Chciałam
odreagować ostatnie stresy związane z premierami, lecz zamiast tego
dostałam od życia jeszcze więcej nieprzyjemności. Ja. Tylko ja.
Sama w momencie, w którym przeciwko mnie stanął cały świat.
#KajaWillDestroy1D
Dwadzieścia nowych
tweetów na sekundę. Tysiące wiadomości, w których mnie obrażano,
obwiniano i wyzywano od najgorszych. Jednak spomiędzy tych
wszystkich okropnych słów, najbardziej zabolało mnie zdanie
dziewczyny z mojego własnego kraju: Mam nadzieję, że ten
„tętniak” niedługo ją zabije.
Podciągnęłam
swoje kolana tuż pod brodę, a pięty oparłam na krańcu kanapy, na
której w tamtej chwili siedziałam i za wszelką cenę starałam się
jakoś oddychać. Objęłam nogi. Oparłam o nie brodę. Kołysałam
się. W przód. W tył. W przód. W tył... Wiedziałam, że to
prawda. Wiedziałam, ale naprawdę nie chciałam w to wierzyć.
Ukradli
mój pamiętnik.
Ukradli
moje wspomnienia.
A
teraz kradli moją duszę.
Mogli
mnie nienawidzić za to, że wygrałam konkurs zabierając im
miejsce. Mogli mnie nienawidzić za to, że związałam się z
Harrym, a nawet za to, że go skrzywdziłam. Mogli mnie nienawidzić
za to, że „zrobiłam karierę dzięki 1D”. Mieli tyle realnych
powodów, przez które mogli mnie nienawidzić, a oni uczepili się
tego, że zniszczę zespół. Tylko dlaczego?
Fakt –
to nie był pierwszy raz, kiedy czytałam przykre wpisy na swój
temat, albo jakieś durne plotki typu: „Kaja wyszła z Harrym ze
szpitala, na pewno jest w ciąży”, co już przecież miało
miejsce. Mimo to teraz bolało bardziej. Dziwne, nie? Zamiast się
uodparniać poprzez doświadczenie, ja stawałam się coraz
podatniejsza, wrażliwsza i czulsza na to wszystko. Ten cały
nieprzyjemny rozgłos zaczął mnie przytłaczać. Okropne uczucie.
Siedziałam
i jak głupia wpatrywałam się w dziesiątki bezustannie
napływających tweetów. Nie mówię, że wszystkie były obraźliwe.
Zdarzały się też miłe, tylko co z tego? Nienawiść i tak bolała.
Wtedy
usłyszałam, jak ktoś łapie i przekręca klamkę do mojego pokoju
hotelowego. Odruchowo odwróciłam się do tyłu. Nie wiedziałam
czemu, ale byłam przerażona. Nie chciałam, żebym ktokolwiek
widział mnie w takim stanie. Byłam słaba, a słabość
zdecydowanie nie zaliczała się do cech, które pragnęłam
pokazywać światu.
Dębowe
drzwi powoli przesuwały się do przodu. Usłyszałam śmiechy.
Znajome śmiechy. W szale nieprzyjemnych emocji, wstydu i słabości,
które wtedy mną kierowały, zaczęłam ścierać z twarzy łzy. To
jednak nie pomagało. Cały czas czułam na policzkach nowe.
Całkowicie syzyfowa praca.
Najpierw
zza drzwi wyłoniła się duża niebieska walizka, a zaraz po niej
trampek. Mój oddech stał się ciężki. Śmiechy coraz
głośniejsze. Coraz bliższe. Drewniana przeszkoda raptownie
przesunęła się do granic swoich możliwości odsłaniając przede
mną grupkę radosnych ludzi, z którymi dawniej zwykłam spędzać
całe dnie.
-
NIESPODZIANKA!!! - wydarli się jednocześnie, lecz kiedy tylko
dostrzegli, w jakim stanie obecnie się znajduje, momentalnie ucichli
i spoważnieli.
Na
samym przodzie stał Louis, który trzymał rączkę od niebieskiej
walizki na kółkach. Zza niego wystawał kawałek Nialla, pół
głowy Liama, ćwierć Danielle, czupryna Zayna i chyba nawet blond
pasemko Emmily.
- Co się stało?! - przejął się Horan. Próbował wyminąć Tomlinsona, by do mnie podbiec, jednak ten zablokował ramieniem przejście.
Ja stałam jak wryta. Rozwarłam lekko usta. Chciałam coś powiedzieć. Naprawdę chciałam. Zmarszczyłam brwi ku dołowi, a moje oczy błądziły po podłodze zataczając na niej jakieś chore piruety.
- Idźcie stąd na razie - szepnął Louis do pozostałych, po czym wszedł do środka dokładnie zamykając za sobą dębowe drzwi. Podszedł do mnie i mocno przytulił, a jego walizka została porzucona gdzieś z tyłu. - Co się stało? - zapytał, lecz ja nadal nie byłam w stanie nic z siebie wydusić.
Delikatnie wyswobodziłam się spod ramion chłopaka, po czym chwyciłam go za dłoń i pociągnęłam w stronę kanapy. Posadziłam na niej, położyłam na kolanach laptopa, a następnie przyglądałam się jego reakcji, tyle tylko, że żadnej reakcji nie było. Przez kilka minut z całkowicie niewzruszoną miną przeglądał obrażające mnie tweety, później powoli zamknął komputer, wstał pozostawiając oszołomioną mnie na kanapie, podszedł do walizki, wyjął z niej chyba telefon, postukał w niego - długo stukał, odłożył go, wrócił, z powrotem usiadł na kanapę, otoczył mnie ramionami i delikatnie pocałował w czoło.
Podniosłam wzrok na jego zmęczone oczy o totalnie niezidentyfikowanym kolorze, wąskie usta i kilkudniowy zarost, przez co mimowolnie się uśmiechnęłam.
- Tęskniłam...
- Co się stało?! - przejął się Horan. Próbował wyminąć Tomlinsona, by do mnie podbiec, jednak ten zablokował ramieniem przejście.
Ja stałam jak wryta. Rozwarłam lekko usta. Chciałam coś powiedzieć. Naprawdę chciałam. Zmarszczyłam brwi ku dołowi, a moje oczy błądziły po podłodze zataczając na niej jakieś chore piruety.
- Idźcie stąd na razie - szepnął Louis do pozostałych, po czym wszedł do środka dokładnie zamykając za sobą dębowe drzwi. Podszedł do mnie i mocno przytulił, a jego walizka została porzucona gdzieś z tyłu. - Co się stało? - zapytał, lecz ja nadal nie byłam w stanie nic z siebie wydusić.
Delikatnie wyswobodziłam się spod ramion chłopaka, po czym chwyciłam go za dłoń i pociągnęłam w stronę kanapy. Posadziłam na niej, położyłam na kolanach laptopa, a następnie przyglądałam się jego reakcji, tyle tylko, że żadnej reakcji nie było. Przez kilka minut z całkowicie niewzruszoną miną przeglądał obrażające mnie tweety, później powoli zamknął komputer, wstał pozostawiając oszołomioną mnie na kanapie, podszedł do walizki, wyjął z niej chyba telefon, postukał w niego - długo stukał, odłożył go, wrócił, z powrotem usiadł na kanapę, otoczył mnie ramionami i delikatnie pocałował w czoło.
Podniosłam wzrok na jego zmęczone oczy o totalnie niezidentyfikowanym kolorze, wąskie usta i kilkudniowy zarost, przez co mimowolnie się uśmiechnęłam.
- Tęskniłam...
Jakieś
pół godziny później...
Louis
poszedł do łazienki, a ja w końcu odważyłam się ponownie
włączyć komputer. Wzięłam dwa głębsze wdechy, po czym wpisałam
hasło do profilu „jestemKaja”, który już dawno przestał być
tylko mój.
To, co zobaczyłam w trendach wprawiło mnie w niemały szok. Wszędzie przewijało się hasło #RespectForKaja.
Z
początku nie miałam pojęcia, skąd wzięła się ta zmiana, lecz
kilka sekund później skojarzyłam fakt: Louis stukający w telefon
pół godziny wcześniej. Nie myliłam się. Wchodząc na jego konto
dostrzegłam serię broniących mnie wpisów.
"You hates destroys human who I care about alot. Congratulations... Remember that words can hurt. Kaja doesn't deserve that."
[Tł:
Wasze hejty niszczą człowieka, na którym bardzo mi zależy.
Gratulacje... Pamiętajcie, ze słowa potrafią ranić. Kaja na to
nie zasługuje.]
"If you hate her, you have to hate me too, cause I won't let trear her in this way any longer. She's my best friend and she deserces respect"
[Tł:
Jeśli nienawidzisz ją, musisz znienawidzić też mnie, ponieważ
nie pozwolę traktować jej w ten sposób ani chwili dłużej. Ona
jest moją najlepszą przyjaciółką i zasługuje na szacunek.]
"Show me and the world that you aren't only insensitive haters... #RespectForKaja"
[Tł:
Pokażcie mi i światu, że jesteście tylko nieczułym hejterami...
#SzacunekDlaKai]
W
jednej sekundzie poprawił mi się humor. Przyjemne ciepło opanowało
całe ciało. Odetchnęłam z ulgą. Miałam nadzieję, że to
koniec.
Popędziłam
pod łazienkę. Drzwi były otwarte. Louis mył ręce. Dostrzegł
mnie w lustrze. Uśmiechnął się. Podeszłam do niego, przytuliłam
od tyłu i wyszeptałam:
- Jesteś moim bohaterem. Dziękuję.
- Jesteś moim bohaterem. Dziękuję.
W
odpowiedzi dostałam od niego pocałunek, o którym od tak dawna
marzyłam. Słodki, delikatny pocałunek od Louisa = moje szczęście.
Noc
z 7/8.01.13
Godzina
nieznana.
Hotel
w LA.
Leżę w
wannie, co chwila schodząc pod wodę.
Przez
około minutę jestem kompletnie
zanurzona
w przeźroczystej cieczy.
Mimo to
mam otwarte oczy i wpatruję się
w światła
umieszczone na suficie łazienki, znajomej łazienki.
Próbuję
sobie przypomnieć, skąd ją znam, ale nie mogę.
Zaczyna
brakować mi powietrza. Wynurzam się.
Biorę
głęboki wdech i znowu zanurzam.
Leżę i
leżę oglądając świat zdeformowany przez
z lekka
falującą wodę. Jest jakiś dziwny.
Nagle
widzę ją przed sobą. Wszystko mi się przypomina.
Łazienka
miętowego pokoju. Laura.
Ja w
wannie, a Laura przede mną. Znowu.
Zaczyna
się schylać. Kasztanowe kosmyki
już
prawie dotykają tafli wody.
- Watch
out. I'm your train - mówi.
Mięśnie w moim ciele boleśnie kurczą się w sposób,
Mięśnie w moim ciele boleśnie kurczą się w sposób,
który
zmusza mnie do wynurzenia się.
Przecieram
oczy mokrymi dłońmi.
Już jej
nie ma.
Obudziłam
się cała zlana zimnym potem. Przeraził mnie ten sen, a jeszcze
bardziej jej słowa, których znaczenia kompletnie nie rozumiałam.
„Uważaj. Jestem twoim pociągiem.” Bezsens. Zupełny bezsens.
Zupełnie przerażający bezsens.
Wstałam
i po cichutku wsmyknęłam się pod kołdrę koło Marty. Nie
chciałam spać tej nocy sama. Jak dobrze, ze była koło mnie...
Wtorek;
8.01.2013
Późne
popołudnie
Hotel
w LA
Siedziałam
w moim pokoju hotelowym razem z Danielle, Niallem, Martą, Louisem i
oglądaliśmy razem jakiś horror. Reszta postanowiła nie marnować
pobytu w LA, dlatego też wyruszyli gdzieś w miasto. Nasza
„hotelowa” grupka była na to albo zbyt zmęczona, albo po prostu
nie miała ochoty na kontakt z ludźmi na zewnątrz.
-
Ciekawe, czy ta laska z dupą jak Taylor Swift przeżyje... -
odezwała się nagle Marta. Nie ma to jak rozładować napięcie w
najstraszniejszym momencie filmu. Wszyscy parsknęli śmiechem.
-
Wątpię, koleś z dupą jak Louis ją zabije.
- Ej! - Siedzący obok Tomlinson walnął mnie w ramię.
- No co?! Może powiesz, że on nie ma takiego tyłka jak ty? - oburzyłam się.
- Ma! Hahaha. - Z odpowiedzią ubiegła go Danielle.
- Zepsuliście mi cały film! Dzięki noooo - jęknął zdegustowany Niall. - Jak mam teraz bać się tego kolesia, skoro wiem, że ma siedzenie jak Lou?
- To akurat wina Kai - odezwała się roześmiana Marta.
- Och, czyżby? - Rzuciłam w nią popcornem. - Ty zaczęłaś.
- Fakt - wyszczerzył się blondasek.
- W takim razie przepraszam - spojrzała na niego ze smutnym uśmiechem, trzepocząc przy tym uroczo rzęsami, na co ten spalił buraka.
- Uuuuuuuuuu... - w tym momencie oboje go spalili.
- Czyżby nowy związek?
- Nie żartuj tak Dan, bo jeszcze mangament to podchwyci i wyjdzie z tego druga Haylor - zaśmiał się Louis.
- Oj przestań, nie nabijaj się z Haylor. Może Harry naprawdę coś do niej czuje - odezwałam się, a wtedy wszyscy pozostali wybuchli śmiechem.
- Taaaa, jasne hahaha i dlatego powiedział mi, że nigdy w życiu nie przedstawi jej Katie hahaha.
- Serio? - zdziwiłam się.
- No. Serio powiedział tak Niallowi. Byłam przy tym - przytaknęła Danielle.
- A w ogóle to co u małej?
- Aktualnie uczy się chodzić - uśmiechnął się Tomlinson. - Poza tym Nick przywiezie ją jutro Harremu, więc sama zobaczysz.
Jakiś czas później...
- Ej! - Siedzący obok Tomlinson walnął mnie w ramię.
- No co?! Może powiesz, że on nie ma takiego tyłka jak ty? - oburzyłam się.
- Ma! Hahaha. - Z odpowiedzią ubiegła go Danielle.
- Zepsuliście mi cały film! Dzięki noooo - jęknął zdegustowany Niall. - Jak mam teraz bać się tego kolesia, skoro wiem, że ma siedzenie jak Lou?
- To akurat wina Kai - odezwała się roześmiana Marta.
- Och, czyżby? - Rzuciłam w nią popcornem. - Ty zaczęłaś.
- Fakt - wyszczerzył się blondasek.
- W takim razie przepraszam - spojrzała na niego ze smutnym uśmiechem, trzepocząc przy tym uroczo rzęsami, na co ten spalił buraka.
- Uuuuuuuuuu... - w tym momencie oboje go spalili.
- Czyżby nowy związek?
- Nie żartuj tak Dan, bo jeszcze mangament to podchwyci i wyjdzie z tego druga Haylor - zaśmiał się Louis.
- Oj przestań, nie nabijaj się z Haylor. Może Harry naprawdę coś do niej czuje - odezwałam się, a wtedy wszyscy pozostali wybuchli śmiechem.
- Taaaa, jasne hahaha i dlatego powiedział mi, że nigdy w życiu nie przedstawi jej Katie hahaha.
- Serio? - zdziwiłam się.
- No. Serio powiedział tak Niallowi. Byłam przy tym - przytaknęła Danielle.
- A w ogóle to co u małej?
- Aktualnie uczy się chodzić - uśmiechnął się Tomlinson. - Poza tym Nick przywiezie ją jutro Harremu, więc sama zobaczysz.
Jakiś czas później...
- Mam dla ciebie propozycję - odezwał się Louis, gdy reszta gdzieś się ulotniła i zostaliśmy sami.
- Jaką propozycję?
- Wakacje - wyszczerzył się.
- Co masz na myśli mówiąc wakacje?
- Ty, ja, Machu Pihhu, a później prywatna plaża na wyspie - Na te słowa moje oczy dosłownie zapłonęły. - no i jeszcze Silvian i dwóch ochroniarzu, bo inaczej szef nas nie puści.
- Żartujesz, tak?
- Nie - wyraźnie posmutniał. - Jeśli to zły pomysł, to zaraz wszystko odwołam.
- Wakacje - wyszczerzył się.
- Co masz na myśli mówiąc wakacje?
- Ty, ja, Machu Pihhu, a później prywatna plaża na wyspie - Na te słowa moje oczy dosłownie zapłonęły. - no i jeszcze Silvian i dwóch ochroniarzu, bo inaczej szef nas nie puści.
- Żartujesz, tak?
- Nie - wyraźnie posmutniał. - Jeśli to zły pomysł, to zaraz wszystko odwołam.
- Nie!
- zaprotestowałam w mgnieniu oka. - To jest dobry pomysł!
Wspaniały! Tylko powiedz mi kiedy, na ile i w ogóle wszystko mi
powiedz!
- Zaraz po twojej premierze, na tydzień, może dwa. Zależy czy będzie ci się podobało.
- Matko Louis! Dziękuję! - krzyknęłam entuzjastycznie, po czym mocno się w niego wtuliłam.
- Nie ma za co. Mam nadzieję, że to pomoże ci trochę odreagować ostatnie dni...
Takiego Louisa właśnie uwielbiałam. Chciał gdzieś wyjechać – uzgadniał to ze mną, a na miejsce wycieczki wybierał coś, co od zawsze chciałam zobaczyć. Za to Harry – on zapewne znowu wpakowałby mnie do samolotu bez słowa wyjaśnienia i wywiózł tam, gdzie akurat jego palec dotknął mamy. Fakt, taka spontaniczność jest urocza, zaskakująca i ekscytująca, ale nie na dłuższą metę. Przynajmniej nie dla mnie. Ja potrzebowałam spokoju i stabilności. W tamtej chwili nie chciałam od życia niczego więcej.
- Zaraz po twojej premierze, na tydzień, może dwa. Zależy czy będzie ci się podobało.
- Matko Louis! Dziękuję! - krzyknęłam entuzjastycznie, po czym mocno się w niego wtuliłam.
- Nie ma za co. Mam nadzieję, że to pomoże ci trochę odreagować ostatnie dni...
Takiego Louisa właśnie uwielbiałam. Chciał gdzieś wyjechać – uzgadniał to ze mną, a na miejsce wycieczki wybierał coś, co od zawsze chciałam zobaczyć. Za to Harry – on zapewne znowu wpakowałby mnie do samolotu bez słowa wyjaśnienia i wywiózł tam, gdzie akurat jego palec dotknął mamy. Fakt, taka spontaniczność jest urocza, zaskakująca i ekscytująca, ale nie na dłuższą metę. Przynajmniej nie dla mnie. Ja potrzebowałam spokoju i stabilności. W tamtej chwili nie chciałam od życia niczego więcej.
I
jeszcze trochę później...
-
Halo, kto mówi? - spytałam, gdyż na wyświetlaczu pokazał mi się
numer zastrzeżony.
-
Kaja... - usłyszałam w słuchawce zachrypnięty głos Harrego.
- Tak?
- Potrzebuję przyjaciółki. Zerwałem z Taylor. Możemy się spotkać? - powiedział na jednym wdechu, po czym świstem wypuścił powietrze.
Rozejrzałam się po pokoju szukając wzrokiem Louisa. Siedział na kanapie i oglądał jakiś film. Naprawdę nie chciałam go teraz zostawiać, ale czułam, że jestem coś winna Harremu. Jakbym miała u niego dług, którego nigdy nie będę w stanie spłacić. I miałam. W końcu to przeze mnie musi dzielić się Katie z Nickiem.
- Jasne, a gdzie jesteś?
- W tym hotelu co wy. Pokój 213.
- Zaraz będę - rozłączyłam się.
Stanęłam przed Louisem zasłaniając mu przez to cały ekran telewizora. Ten pytająco uniósł prawą brew uśmiechając się przy tym szeroko.
- Harry zadzwonił i poprosił mnie o spotkanie, bo zerwał z Taylor - powiedziałam, jak gdyby nigdy nic, bo dla mnie to naprawdę było nic takiego. Totalnie zwykła sprawa.
- Tak?
- Potrzebuję przyjaciółki. Zerwałem z Taylor. Możemy się spotkać? - powiedział na jednym wdechu, po czym świstem wypuścił powietrze.
Rozejrzałam się po pokoju szukając wzrokiem Louisa. Siedział na kanapie i oglądał jakiś film. Naprawdę nie chciałam go teraz zostawiać, ale czułam, że jestem coś winna Harremu. Jakbym miała u niego dług, którego nigdy nie będę w stanie spłacić. I miałam. W końcu to przeze mnie musi dzielić się Katie z Nickiem.
- Jasne, a gdzie jesteś?
- W tym hotelu co wy. Pokój 213.
- Zaraz będę - rozłączyłam się.
Stanęłam przed Louisem zasłaniając mu przez to cały ekran telewizora. Ten pytająco uniósł prawą brew uśmiechając się przy tym szeroko.
- Harry zadzwonił i poprosił mnie o spotkanie, bo zerwał z Taylor - powiedziałam, jak gdyby nigdy nic, bo dla mnie to naprawdę było nic takiego. Totalnie zwykła sprawa.
- I
pójdziesz? - z deka zrzedła mu minia.
- A mam nie iść? Chyba nie jesteś o niego zazdrosny? - zaśmiałam się.
- A jak myślisz?
- A ufasz mi?
- Tak.
- W takim razie nie masz się czego obawiać - schyliłam się cmokając go przy tym delikatnie w usta, po czym uśmiechnęłam się słodko i wyszłam na korytarz.
- A mam nie iść? Chyba nie jesteś o niego zazdrosny? - zaśmiałam się.
- A jak myślisz?
- A ufasz mi?
- Tak.
- W takim razie nie masz się czego obawiać - schyliłam się cmokając go przy tym delikatnie w usta, po czym uśmiechnęłam się słodko i wyszłam na korytarz.
Po
chwili znalazłam się pod drzwiami pokoju numer 213 i
zaczęłam w nie pukać. Czekając, aż Harry mi otworzy, przygryzłam
dolną wargę mono przejeżdżając po niej zębami. Czyżbym się
denerwowała? Ale czemu? Przecież nie miałam żadnego powodu...
- Hej - usłyszałam nagle jego głos. Był gdzieś tuż przy mnie.
- Cześć.
Szarmanckim gestem prawej ręki zaprosił mnie do środka. Weszłam.
Pierwsze kilka chwil naszego spotkania było stosunkowo niezręczne. Wymieniliśmy kilka zdań odnośnie moich premier, jego prób i wspomnień z zabawy sylwestrowej (rzecz jasna tylko tych przyjemnych). Było dziwnie. Nasze tony były wręcz oficjalne, a pozycje nad wyraz „ostrożne”, ale na szczęście w którymś momencie cała ta paskudna otoczka gdzieś się ulotniła, przez co my znowu staliśmy się nami z wakacji. Przesiedliśmy się na ziemię, a plecami oparliśmy się o ścianę. To była idealna pozycja. Patrzyliśmy przed siebie – nie na siebie, ale czuliśmy swoją obecność, przez co łatwiej było nam rozmawiać.
- Hej - usłyszałam nagle jego głos. Był gdzieś tuż przy mnie.
- Cześć.
Szarmanckim gestem prawej ręki zaprosił mnie do środka. Weszłam.
Pierwsze kilka chwil naszego spotkania było stosunkowo niezręczne. Wymieniliśmy kilka zdań odnośnie moich premier, jego prób i wspomnień z zabawy sylwestrowej (rzecz jasna tylko tych przyjemnych). Było dziwnie. Nasze tony były wręcz oficjalne, a pozycje nad wyraz „ostrożne”, ale na szczęście w którymś momencie cała ta paskudna otoczka gdzieś się ulotniła, przez co my znowu staliśmy się nami z wakacji. Przesiedliśmy się na ziemię, a plecami oparliśmy się o ścianę. To była idealna pozycja. Patrzyliśmy przed siebie – nie na siebie, ale czuliśmy swoją obecność, przez co łatwiej było nam rozmawiać.
- Jak
dziewczyny reagują na zerwania? Bo męskie sposoby są stanowczo do
dupy...
- W większości słuchają smętnych piosenek o miłości, oglądają filmy i najeżdżają na byłych.
- Najeżdżałaś na mnie?
- A czy ja jestem większość?
- Nie. Zdecydowanie nie... - przycichł.
- W większości słuchają smętnych piosenek o miłości, oglądają filmy i najeżdżają na byłych.
- Najeżdżałaś na mnie?
- A czy ja jestem większość?
- Nie. Zdecydowanie nie... - przycichł.
Poczułam na sobie jego wzrok, przez co
nieznacznie przekręciłam się w lewo. Patrzył na mnie kątem oka i
uśmiechał się szeroko. Tak, że w jego policzkach pojawiły się
dołeczki. Mimo to w jego oczach widziałam ból. Naprawdę było mi
go żal. Cierpiał. Tylko, czy ta Swift była tego w ogóle warta?
- Kochałeś ją?
- Ta... - prychnął, po czym dodał po cichu z równie wielką ironią w głosie - ...ją.
- Kochałeś ją?
- Ta... - prychnął, po czym dodał po cichu z równie wielką ironią w głosie - ...ją.
Rzuciłam
mu pytające spojrzenie, jednak ten kompletnie je olał i zmienił
temat:
- Mówiłaś piosenka, tak?
- Tak. Musi być smętna i dołująca - uśmiechnęłam się niemrawo.
- Mówiłaś piosenka, tak?
- Tak. Musi być smętna i dołująca - uśmiechnęłam się niemrawo.
Chłopak
poderwał się do góry i zniknął z zasięgu mojego wzroku. Wrócił
po dwóch, albo nawet i trzech minutach niosąc w ręce laptopa.
Znowu usiadł po mojej lewej.
Wpatrywałam
się w ekran obstawiając w głowie, co Harry może włączyć,
jednak nic nie przychodziło mi do głowy. Chwilę mu to zajęło,
ale w końcu się na coś zdecydował. W milczeniu odstawił
urządzenie na podłogę po swojej lewej, po czym gwałtownie
przywarł plecami do ściany. Naprawdę mocno w nią przywalił. Aż
poczułam za sobą wibrację, nie wypominając o huku, jaki się przy
tym wytworzył. Milczeliśmy.
Kątem
oka zlustrowałam jego postawę. Przymknięte powieki, prawie
całkowicie przysłaniające jego zielone tęczówki, wyprostowane
nogi, wycierające dębowe panele ciemnym materiałem spodni i ręce
zaciśnięte w pięści do tego stopnia, że ich kostki całe
zbielały.
Delikatnie,
z odrobiną obawy sięgnęłam po jego prawą dłoń, rozprostowując
ją, a później splatając ją z moją. Czując mój dotyk znacząco
się wzdrygnął i z szeroko rozwartymi oczyma spojrzał w prawo –
zlekceważyłam to. Mocniej zacisnęłam lewą rękę na jego prawej
posyłając mu przy tym pocieszający uśmiech. Odwzajemnił obie
czynności, po czym wrócił do swojej pierwotnej pozycji zaczynając
cicho nucić słowa piosenki, którą chwilę wcześniej włączył.
[LINK]
[…]
-
Her best days will be some of my worst -
Jej najlepsze dni będą moimi najgorszymi
She finally met a man that's gonna put her first - Ona w końcu spotkała mężczyznę, który będzie stawiał ją na pierwszym miejscu
While I'm wide awake she's no trouble sleeping - Podczas gdy ja jestem rozbudzony, ona nie ma problemów ze snem
Cause when a heart breaks, no it don't break even - Ponieważ kiedy serce pęka, nie pęka równo
She finally met a man that's gonna put her first - Ona w końcu spotkała mężczyznę, który będzie stawiał ją na pierwszym miejscu
While I'm wide awake she's no trouble sleeping - Podczas gdy ja jestem rozbudzony, ona nie ma problemów ze snem
Cause when a heart breaks, no it don't break even - Ponieważ kiedy serce pęka, nie pęka równo
Przekręcił
głowę w prawo i oparł swój podbródek o moje lewe ramie tak, że
jego usta znajdowały się idealnie na wysokości mojego ucha.
Poczułam na sobie jego oddech. Jakby kopnął mnie prąd. Moje serce
przyspieszyło. Mocno. Bardzo mocno.
-
What am I suppose to do when the best part of me was always you? -
Co powinienem zrobić, skoro najlepszą częścią mnie zawsze byłaś
ty? -
śpiewał wprost do mojego ucha.
Skamieniałam. Chyba nawet
przestałam oddychać. Miałam wrażenie, że te słowa dotyczą
mnie. Przestraszyłam się.
- What am I suppose to say when I'm all choked up and you're OK? - Co powinienem powiedzieć, kiedy czuję, że nie mogę wydusić z siebie słowa, a z tobą wszystko w porządku?
I'm falling to pieces, yeah - Rozpadam się na kawałki
I'm falling to pieces
- What am I suppose to say when I'm all choked up and you're OK? - Co powinienem powiedzieć, kiedy czuję, że nie mogę wydusić z siebie słowa, a z tobą wszystko w porządku?
I'm falling to pieces, yeah - Rozpadam się na kawałki
I'm falling to pieces
[…]
Nagle
zamilkł. Wstał ciągnąc mnie za sobą. Byłam w zbyt dużym szoku,
żeby protestować. W tamtej chwili stałam się marionetką, do
której sznurki trzymał nikt inny, tylko Harry. Gdy moje ciało
znalazło się w pionie, rozplótł nasze dłonie, automatycznie
przenosząc swoje ręce na moje barki.
-
Muszę ci coś powiedzieć - oznajmił dosadnie.
Przez
wcześniejsza sytuację, którą chyba niechcący sprowokowałam,
naprawdę przeraziłam się wizji tego, co za chwile może wypłynąć
z jego ust. Do cholery, przecież wszystko miało być skończone!
Chciałam uciec, żeby do niczego nie dopuścić. Chciałam go
znienawidzić za to, że nadal ma w sobie coś, co mnie tak
skutecznie obezwładnia. Chciałam wyrwać się z jego uścisku, by
znów nie sprowokować u niego czegoś, czego później będę
żałować. Przecież miało mu przejść...
Spojrzał
mi prosto w oczy i chyba sam się przestraszył tego, co widzi. Przez
moment wydawało mi się, że nad czymś główkuje, ale kilka sekund
później po prostu parsknął śmiechem przytulając mnie, ale tak
po przyjacielsku.
- Dzięki, że mi pomagasz. Fajne te kobiece sposoby. Co było dalej? Film?
- T-tak - odparłam totalnie zawstydzona.
- Dzięki, że mi pomagasz. Fajne te kobiece sposoby. Co było dalej? Film?
- T-tak - odparłam totalnie zawstydzona.
O czym
ja do cholery przed chwilą myślałam? Jak w ogóle mogłam!
Przecież wszystko sobie ustaliśmy. Jesteśmy przyjaciółmi. Nie
muszę się niczego bać. Do niczego już między nami nie dojdzie.
On nigdy nie wypali przy mnie słownej bomby typu: Cały czas cię
kocham. Wybacz, że skłamałem, bo przecież ten rodzaj miłości
już dawno ulotnił się z jego serca. No.
Piątek;
11.01.2013; Dzień premiery
Popołudnie
Los Angeles
Popołudnie
Los Angeles
Przygotowania
do premiery przebiegały w jeszcze bardziej nerwowej atmosferze, niż
zwykle, a to dlatego, że to miała być pierwsza, na której pojawią
się chłopcy, więc chciałam, żeby wszystko wyszło perfekcyjnie.
Na całe szczęście cała współpracująca ze mną tego dnia ekipa
była przemiła.
Samo umalowanie i uczesanie mnie nie zajęło zbyt wiele czasu. Gorzej było z ciuchami. Strasznie wybrzydzałam. Nie mogłam się na nic zdecydować. Wiedziałam jedynie, że nie chcę sukienki. Miałam już ich powyżej uszu. Po godzinnej debacie z Silvianem i stylistką stanęło w końcu na bardzo prostym i eleganckim zestawie [LINK], który w połączeniu z makijażem i fryzurą wyglądał bardzo efektownie.
Po
kilku komplementach ze strony Marty, Sila i chłopaków, a nawet
jednym od Emmily, której unikałam przez cały wyjazd możliwie
bardzo, poczułam, że jestem gotowa zmierzyć się z fotoreporterami
i w końcu wyszłam razem z nimi na ściankę. Czułam się
niesamowicie, milion razy lepiej, niż na poprzednich premierach. Tym
razem miałam ich przy sobie i to było wspaniałe. Znalazłam się
tu dzięki One Direction i nareszcie mogłam świętować to z One
Direction. Poza tym miałam przy sobie też Martę, Sila, a nawet
Katie, którą Harry zabrał ze sobą. Gdyby tylko wyciąć z tła
Emmily, byłoby perfekcyjnie.
Jakiś czas później;
Moment rozdawania autografów
Jakiś czas później;
Moment rozdawania autografów
Usiadłam
w specjalnie przygotowanym dla mnie miejscu za ciemno brązowym
stołem i kiedy tylko zobaczyłam, kto zajmuje pierwszą pozycję w
kolejce po autograf, zaczęłam uśmiechać się najszczerzej, jak to tylko było
możliwe.
- Co ty tu robisz wariacie? - spytałam go chowając na chwilę twarz w dłoniach. Nie chciałam, żeby ktokolwiek dostrzegł łzy w moich oczach. Bałam się, że mogą to źle odczytać, ale to były łzy wzruszenia. Dość szybko zdołałam opanować emocje, przez co byłam gotowa znowu pokazać światu moją twarz.
- No jak to co? Przyszedłem po autograf od mojej ulubionej pisarki! - odpowiedział rozochocony Lou. - Wszyscy przyszliśmy.
Wychyliłam się zza niego i rzeczywiście. Byli tam wszyscy. Zajmowali całą czołówkę kolejki. Marta, Niall, Liam, Danielle, Harry z Katie na rękach, która strasznie wyrosła, Zayn, a nawet Emmily i Silvian. Znowu zaczęłam się szczerzyć jak głupia. To była cudowna premiera, ba! Najcudowniejsza premiera!
- Ehkm... - chrząknął Louis wymachując mi przed nosem nowiutkim egzemplarzem „Letters from Beata”. - To jak? Dostanę ten autograf?
- Jasne! - wzięłam od niego książkę i napisałam:
- Co ty tu robisz wariacie? - spytałam go chowając na chwilę twarz w dłoniach. Nie chciałam, żeby ktokolwiek dostrzegł łzy w moich oczach. Bałam się, że mogą to źle odczytać, ale to były łzy wzruszenia. Dość szybko zdołałam opanować emocje, przez co byłam gotowa znowu pokazać światu moją twarz.
- No jak to co? Przyszedłem po autograf od mojej ulubionej pisarki! - odpowiedział rozochocony Lou. - Wszyscy przyszliśmy.
Wychyliłam się zza niego i rzeczywiście. Byli tam wszyscy. Zajmowali całą czołówkę kolejki. Marta, Niall, Liam, Danielle, Harry z Katie na rękach, która strasznie wyrosła, Zayn, a nawet Emmily i Silvian. Znowu zaczęłam się szczerzyć jak głupia. To była cudowna premiera, ba! Najcudowniejsza premiera!
- Ehkm... - chrząknął Louis wymachując mi przed nosem nowiutkim egzemplarzem „Letters from Beata”. - To jak? Dostanę ten autograf?
- Jasne! - wzięłam od niego książkę i napisałam:
For Lou
(my reason to smile),
always and forever your little
always and forever your little
Kaja xx
________________________________________________
Moja mała rada: zapamiętajcie, co Laura powiedziała Kai podczas snu.
Zapraszam Was tu: [LINK] i tu [LINK]
Moja mała rada: zapamiętajcie, co Laura powiedziała Kai podczas snu.
Zapraszam Was tu: [LINK] i tu [LINK]
I dzięki za wszystkie cudowne pytania na asku! :))
Nieziemski rozdział! :D Kocham Cię za tego bloga! Będę z niecierpliwością czekała na następny! ;3 http://never-ending-story-of-me-and-1D.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńWow. Genialne.
OdpowiedzUsuńSzczerze się przyznam, że czytam twojego bloga od początku, ale dopiero teraz skomentuję. Tak, to dopiero mój pierwszy komentarz na tym blogu.
Serdecznie zapraszam do mnie http://just-believe-in-yourself-x.blogspot.com Nowo założony blog. Mam nadzieję, że się spodoba. :)
Wow, swietny rozdzial i swietne opowiadanie. Na pewno bede tutaj czesto wpadala.
OdpowiedzUsuńChcialam Cie zaprosic do mnie. jutro dodam 28 rozdzial. Zachecam do komentowania i obserwowania.
http://anotherworldcarrot.blogspot.com/2013/02/27-rozdzia.html?m=1
świetny rozdział ;)
OdpowiedzUsuńRozdział genialny. <3
OdpowiedzUsuńGenialne ♥ :)
OdpowiedzUsuńPiękny rozdział. Świetny
OdpowiedzUsuńJejku, teraz nie będę mogła spać aby rozszyfrować słowa Laury ;-;
OdpowiedzUsuńRozdział fantastyczny! Kocham twojego bloga ♥
Uwielbiam Cię, uwielbiam Cię. Kocham to co robisz! Rozdział świetny jak zawsze, niczego nie brakowało. Jeju Kaja tak bardzo pasuje do Lou, że to jest niesamowite! Mam nadzieję, ze jeszcze dużo rozdziałów przed nami! Zakochałam się w twoim blogu po same uszy, jest świetny! Gratuluje obserwatorów i także komentujących :) Po prostu jesteś niesamowitym człowiekiem z ogromnym talentem. Tak wszystko pięknie układasz iż wychodzi z tego cała perfekcyjna układanka puzzli i nie brakuje ani jednej części. Zawsze będę czytać twojego bloga i byłby to zaszczyt gdybyś odwiedziła i mojego :) pysska.blogspot.com
OdpowiedzUsuńPs: Kocham Cię i twoje opowiadanie x
Jej , scenka z Harrym *.* nie no po prostu sie rozplynelam ...
OdpowiedzUsuńTak Tak Tak ! Pieprzyć , że siostra stoi nad głową z zegarkiem w ręku !
OdpowiedzUsuńTo co robisz jest !
Boooże , fenomen <3
Uwielbiam każdą reakcję Kajii , każde wypowiedziane przez nią słowo jest tak magiczne ! Pełne szczerości .
Jest taka prawdziwa , i mimo wszystko , nie jestem zła na Harrego , bo Ona ubóstwia Kaję <3
Jednym słowem :wyśmienitozajebistyfenomen <3
Długo na niego czekałam i sie nie zawdiodłam ogromny talent masz. Muso]isz go wykorzystać w dobry sposób :)
OdpowiedzUsuńAhhh,ty to masz łeb <3
OdpowiedzUsuńKiedy wszystko się,zaczyna układać,znów coś wymyślasz :P
Jesteś świetna,tak trzymaj! :*
rozdział jest genialny <3
OdpowiedzUsuńLouis naprawdę kocha Kaję i jest zupełnie inny od Harrego :')
Co do Harrego to już myślałam ze jej powie coś w stylu "Kocham Cię" a tu kabum xD chociaż moim zdaniem nadal coś do niej czuje...
Czekam na następny rozdział i jestem ciekawa co te słowa Laury mogą oznaczać :)
Pozdrowienia i życze weny Xx
super super :) genialny rozdzial i dłuuuugi *.* wiecej Lou sie domagam haha :) xoxo zapraszam http://youngloovers.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńKurwa ty nawet nie wiesz jak ja rechotałam po przeczytaniu tego słowa " Machu Pihhu " Nie no ja myślałam, że pierdolnę xd Mój kolega z klasy cały czas nas (moje kol i przyjaciółki ) tym katuje, a jak teraz to przeczytałam pociekły mi łzy ze śmiechu.
OdpowiedzUsuńW końcu jest Laura! Nawet nie wiesz jak długo na nią czekałam. No i o co jej chodzi? Wydaje mi się, że to coś związanego z tętniakiem, ale nie mam pojęcia.
No i kurde dalej nie wiadomo kto ukradł ten pamiętni jednak mi się wydaje, że to Patrycja. Nie lubię jej. Wcześniej była ok, ale teraz to bym jej przypieprzyła w mordę xd
Matko jak ja się przestraszyłam, że Harry wyzna jej miłość! o.O Gdybyś zobaczyła moją minę to byś się zsikała ze śmiechu chyba ;d
Zrywa z Taylor... O co im poszło? ( Kocham Harry'ego bez względu co zrobi )
Jest nasza mała Katie <3 Wreszcie! Już myślałam, że jej zabraknie w dalszej części tej cudownej historii, a jednak jest ;)
Boże *.* Oni do niej po autografy? Matko to było piękne. Prawie bym się popłakała, ale udało mi się zahamować łzy. ( Jeszcze pracuję nad tym by pozbyć się uczucia "wzruszenie" i idzie mi coraz lepiej xd )
KOCHAM CIĘ DZIEWCZYNO!!!! <3 Doceń to, bo nie każdemu piszę takie słowa, a co dopiero mówię. ;)
Pozdrawiam Mila z the--end-of-love.blogspot.com/
Kaju!
OdpowiedzUsuńJestes wspaniala dziewczyna z ogromnym talentem!
Sama tez prowadze bloga, ktory nawet w najmniejszym calu nie rowna sie z twoim.
Bywa taki czas, ze brakuje mi weny, jednak wystarczy jeden rozdzial a mam mase pomyslow i az mnie palce swedza by tworzyc :)
Jestes moja inspiracja ;)
Naprawde!
Co do rozdzialu, to jest genialny!
Louis jest wsoanialy!
A Harry?
Przez chwile nawet wierzylam, ze nadal kocha Kaje.
Niestety serce nie sluga..
Piszesz tak pieknie, ze kiedy Kaja placze ja tez.
Wszystko przezywam tak jak ona.;)
Jestes niesamowita i zaskakujaca.
Najlepsza i nigdy nie waz sie o tym zapominac!
Jestes cudownym czlowiekim ;*
Pozdrawiam cieplutko, twoja imienniczka Kaja. Xx
DZIEWCZYNO, MAM TAK SAMO JAK TY! Czytam ten Twój komentarz i jakbym widziała siebie, serio. Ten blog i autorka - moja inspiracja. Wzruszenie i emocje - mam to samo. HAA, WIDZISZ MAJA, NIE TYLKO NA MNIE TAK DZIAŁASZ, mówiłam Ci. ^u^
UsuńI kolejny raz CUDOWNY rozdział xx
OdpowiedzUsuńCudo! słuchaj ja mam takie pytanko.. skąd ty bierzesz te zdjęcia Kai?!
OdpowiedzUsuńjezu cudo! <3 KOCHAM TO OPOWIADANI! Czekam na next! :D
OdpowiedzUsuńJejku już myślałam, że Harry chce wyznać Kai miłość a u nagle wielkie bum:) Przestraszyłam się, że Kaja znowu zobaczyła Laurę i boję się co stanie się później. Kocham to opowiadania i czekam na następny rozdział:)
OdpowiedzUsuńPS Jestem ogromną fanką twojego stylu pisania i strasznie zazdroszczę ci talentu:)
Po prostu brak słów.
OdpowiedzUsuńJAK MOŻNA PISAĆ TAK GENIALNIE??!!
Ja się pytam jak to w ogóle możliwe??!!
Uwielbiam Cię! Ale jestem na Ciebie zła...Normalnie tak się wystraszyłam, kiedy Harry się do niej zbliżył. Liczyłam na to, że wyzna jej miłość...Wiem, na początku pisalam, że Hazza mnie wkurza, ale teraz, kiedy stracił Kaję wydaje mi się, że wydoroślał i...zmężniał? Coś w tym stylu... -,-
I jeszcze do tego Laura. "Uważaj,jestem Twoim pociągiem." Dobra "uważaj" to jeszcze zrozumiem. Ale, że jest jej pociągiem? Pociągiem, do czego? Bo w sumie...w sumie to przez śmierć Laury Kaja została dziewczyną Harrego, w związku z czym później stała się sławna. Czyli, co? Laura jest jej pociągiem do sławy? Czy może do zguby? Czy może, w ogóle jest pociągiem, który ją przejedzie?
Ehhhh....Strasznie to skomplikowane....Wierzę , że dowiem się w kolejnych rozdziałach ;D
Dodam jeszcze tylko, że rozdział jak zwykle wspaniały, genialny i przeprzeprzeprzeprzecudowny i cieszę się , że mamy w Polsce tak wspaniałą pisarkę, jaką jesteś Ty. ♥
Pozdrawiam i życzę weny!
-Nalesnik Mmm...
Świetny jak każdy .
OdpowiedzUsuńCzekam na następny i życzę weny Maju ;*
AGHHH!!!!!! Szczerze to jestem wściekła! ;__;
OdpowiedzUsuńPrzecież... Harry... i... no przecież on... on ją kocha, no!!!!! KO-CHA!!! Z każdym rozdziałem widzę to coraz bardziej i mam ochotę udusić Kaję, za to, że ona tego nie widzi -__-
Gdybyś nie była tak cudowną pisarką, przysięgam, że wywaliłabym to opowiadanie z pamięci i nigdy do niego nie wracała...
Problem w tym, że JESTEŚ wspaniałą pisarką i dzieje się dokładnie na odwrót ;___;
Lubię Lou.. bardzo lubię. Wiem, że daje jej poczucie bezpieczeństwa i bla, bla, bla... (sorry, ale jestem tak wstrząśnięta Twoją świetną twórczością, że muszę być troszkę wredna xD)
No, ale to z Harry'm łączy ją prawdziwa miłość. Choćby waliło się i paliło ja i tak uparcie będę twierdzić, że ona go kocha :D Kocha... tylko jeszcze o tym nie wie xD
Ufff... chyba już się trochę uspokoiłam :D
Teraz mogę przejść do innych rzeczy, niż perypetie miłosne... a w tym opowiadaniu wątków nie brakuje ;)
Widzę, że Laura znowu wkracza do gry... szczerze mówiąc miałam ciary kiedy o tym czytałam ;o
No i jeszcze sprawa z zaginionym pamiętnikiem Kaji.. To mnie wyjątkowo intryguje. Szczerze mówiąc mam 4 podejrzanych, ale któż to jest, zostawię dla siebie i kiedy wszystko się wyjaśni powiem czy zgadłam czy nie :D
To co Louis zrobił dla Kaji jeśli chodzi o hejterów było na prawdę kochane (CO NIE OZNACZA, ŻE REZYGNUJĘ Z WERSJI, ŻE ONA MA BYĆ Z HARRY'M XD)
Dobra... to już chyba wszystko :D
Czekam z niecierpliwością na następny! ;3
Pozdrawiam, ściskam i całuję! ;3
http://silence-tells-me-more.blogspot.com/
extra ;*
OdpowiedzUsuńczekam nn ;3
najlepsza bloggerka ever! ♥
OdpowiedzUsuńa co do rozdziału - jak zwykle świetny, ale boje się tego co ma się wydarzyć(w związku z Laurą) :O
jesteś niesamowita. DZIEWCZYNO. Co ty ze mną robisz?! Przy każdym słowie zagłębiam się coraz bardziej w ten świat który tworzysz. Dziękuję Ci, że dałaś mi szansę odskoczyć od świata. To opowiadanie jest lepsze niż niejedna książka, którą ostatnio przeczytałam. Twój talent, twój styl, twój angaż w to wszystko... Zasługuje na stu procentowy szacunek. Uwielbiam to co tu robisz. To opowiadanie jest już częścią mnie. Mam nawet kilka zachowań Kai, co potwierdzają moi ZNAJOMI (chcę pokreślić, że namówiła kilku kolegów do lektury tej historii).
OdpowiedzUsuńPrzy tym rozdziale chcę Ci podziękować za to, że dajesz nam szczyptę radości i nieszablonowości w tym rutynowym świecie.
Kocham Cię i to co robisz! Mam nadzieję, że kiedyś dostanę szansę wynagrodzenia Ci twojej pracy!
~S
Przecudowny rozdział! Coraz bardziej mnie zaskakujesz, uwielbiam twój styl. Każde zdanie śledzę z zapartym tchem. Ah... współczuje Kai z tymi hejtami, coś czuję, że bd to grubsza sprawa, ale miejmy nadzieję, że nie. Kaja i Harry, już miałam wrażenie że on coś zrobi. Łatwo nie odpuści, nadal czuje coś do Kai. Pozostaje nam czekać. Kaja i Lou= uwielbiam ich!!! Ogółem cud, miód maliny i inne słodkości mimo,iż nie było w nim tak kolorowo. Oby tak dalej, nie mogę się doczekać następnego. Życzę weny! Pozdrawiam :*
OdpowiedzUsuńCudo. Fajnie, że Lou jest z Kają. Trzymam za nich kciuki. Ciekawe o co chodziło w tym śnie z Laurą. No nic czekam na kolejny. Pozdrawiam i życzę dużo weny.
OdpowiedzUsuńChyba odczytałam sens tych słów Laury i szczerze mówiąc boję się konsekwencji. Nie sądziłam, że ona się jeszcze pojawi... przeraziła mnie. Błagam, żeby to nie było to o czym myślę :<
OdpowiedzUsuńNie mam pojęcia skąd bierzesz wenę, ale to źródło jest genialne!
+ Lou i Kaja - idealna para :3
++ akcja z autografami - nieźli są! XD
no i na koniec: Ty pisz dalej, a ja nadal Cię kocham. <3
Aaaa on ja nadal kocha! Ja to mówię on ją kocha! Ale się powstrzymał, bo nie chciał jej rozczarować i nie chciał jej tego powiedzieć. Dusi to w sobie! Ale on ją kocha!! Aaa! Taaak! Wiedziałam! Nie jest z tą panną Swift! yeaah!
OdpowiedzUsuńKocham Cię normalnie!
Ja tam czekam na powrót Kai i Hazzy *___♥____* :D
Jestem ciekawa, co oznaczają sałowa Laury...
Pozdrawiam Rons <3
Dokładnie! Chociaż wątpię, po tym, co pisze autorka, to czekam na Haję ! <3
UsuńŚwietne !! Serio masz wielki talent, a ten blog jest jednym z najlepszych, jakie czytałam !
OdpowiedzUsuńPrzez Twój dopisek zaczęłam bać się o Kaje. Na początku mój wiecznie niedziałający umysł stwierdził, że Laura chce ją rozjechać.
OdpowiedzUsuńRozdział jak zwykle genialny. Blog z reklamami pojawi się jak zbierze się pięć blogów.
Zostałaś nominowana do Liebster Awards ;3
OdpowiedzUsuńhttp://myimagination-onedirection.blogspot.com/2013/02/liebster-awards.html
Świetnyy rozdział. Mam do cb wieeeeeeeeeeeeeeeelką prośbę. Przeczytałabyś mojego blooga http://my-story-about-onedirection.blogspot.com/ to dla mnie bardzoooooo ważne.Pozdrawiaaaamy.
OdpowiedzUsuńKolejny cudowny rozdział ! Świetnie piszesz ! zapraszam do mnie : http://myworldandonedirection.blogspot.com/ :D
OdpowiedzUsuńKolejny raz się poryczałam, a chwilę później płakałam. Nie wiem, jak to robisz, ale czytając twoje opowiadanie po prostu manipulujesz moimi emocjami. Oby tak dalej. Trzymaj się xx
OdpowiedzUsuńTorii ♥
Awww<3 Świetny rozdział ;* Nie no, kocham to jak piszesz, jesteś moim wzorem do naśladowania<3 Laja jako para jest idealna! Kocham, cudo<3
OdpowiedzUsuńNiecierpliwie czekam na następny ;*
zapraszam również do mnie: can-we-stop-this-for-a-minute.blogspot.com
Kocham cie Kaja ! Kocham cie za to jak piszesz, za t, że wydajesz mi się spoko dziewczyną i dlatego że masz niezły charakterek ;) Kocham czytać tego bloga i uwierz, że nigdy nie przestanę :)
OdpowiedzUsuńSorrry, za spam, ale muszę. Wejdź na: http://action.panda.org/ea-action/action?ea.client.id=1773&ea.campaign.id=18465 i podpisz!!! WAŻNE!!!
OdpowiedzUsuńKochanie!!!
OdpowiedzUsuńTen rozdział jest genialny :)
Muszę się przyznać, że sama siebie już nie rozumiem. Bardzo się ciesze z tego, że Kaja jest z Lou, ale w tym rozdziale wręcz krzyczałam, aby Harry wypowiedział te magiczne słowa "Nadal cię kocham", a jestem pewna, że tak jest, bo jaki inaczej można wytłumaczyć jego zachowanie? Chyba najbardziej zaskoczył mnie powrót Laury, serio myślałam, że zniknie z opowiadania na zawsze. Czyżby to ona miała zdradzić Kai uczucia Harry'ego? Końcówka jest świetna, pokazuję jak wspaniałych przyjaciół ma Kaja :) Ciekawa jestem kiedy wyjaśni się ta sprawa z pamiętnikiem. Mam nadzieje, że to opowiadanie nigdy się nie skończy, bo kocham wszystko co jest z nim związane, bohaterów, fabułę i oczywiście ciebie. Z niecierpliwością czekam na następny rozdział :D
your-last-first-kiss-1dstory.blogspot.com
x1dforevernumber1x.blogspot.com
Pociąg ją rozjedzie? xd Nie no dziewczyno jesteś genialna! Twoje opowiadanie jest boskie! Przeczytałam je całe w jeden dzień co nie było mądrym pomysłem bo mogłam sobie zostawić coś na "potem" ;) Jednak z wielką niecierpliwością wyczekuje następnych rozdziałów pisząc mojego bloga, na którego serdecznie zapraszam już niedługo dodam pierwszy rozdział :) Są już bohaterowie i parę innych zakładek gdzie można znaleźć parę informacji ;) No i mogę spokojnie powiedzieć, że to dzięki właśnie tobie polubiłam One Direction :) Dziękuję Ci za to :* Pozdrawiam Harolda :*
OdpowiedzUsuńChcesz poczytać coś o Niallu? http://gorzka-strona-cukierka.blogspot.com/2013/02/part-1.html ^^ zapraszam :)
OdpowiedzUsuńJak ja kocham twoje opowiadanie. <3 Czekam na następny ! ;**
OdpowiedzUsuńJesteswielka :3 ja nadal rozdarta miedzy aharrym i Lou, nie wiem co o tym sadzic... oo, niech zyja w trojkacie xD
OdpowiedzUsuńrewelacyjny roz, ale blagam nie wprowadj znow Laury... :p tyloonnie pociag xdd
Zapraszam do mnie www.one-moment-with-one-direction.blogspot.com mam nadzieje, ze wpadniesz <3
Genialny ! Jejku, kocham jak piszesz. Ty to wszystko tak cudownie dopasowywujesz. Jak to czytam, jestem pełna podziwu, jak ty to robisz.. Bardzo bym chciała mieć taki styl pisania jak ty. Podziwiam i uwielbiam twojego bloga. Ten rozdział jest niesamowity. Jeszcze ta Laura.. Odkąd to przeczytałam główkuje nad tym co to mogło znaczyć.. no ale skoro napisałaś, żeby zapamiętać te słowa to pewnie niedługo dowiemy się o co chodziło, a ja już się nie mogę doczekać :) Cały rozdział jest po prostu świetny. Twój blog jest najlepszym blogiem jakiego kiedykolwiek czytałam. Wiem, że dużo osób ci to pisze, no ale chciałam, żebyś wiedziała, że dla mnie też jest numerem 1. Jest idealny, nic a nic bym w nim nie zmieniła. Te wszystkie przygody, które piszesz... CUD ! Bardzo się cieszę, że znalazłam twojego bloga, bo przynajmniej jest coś co zawsze jest w stanie poprawić mi humor :) Jeszcze nigdy nie spotkałam się z kimś takim, kto tyle serca wkłada w takiego bloga. Przynajmniej tak to wygląda. Wygląda, że się starasz, żeby wszystkim się podobało no i jak widać są efekty. :) Pozdrawiam moją ulubioną pisarkę ;) <3 xx
OdpowiedzUsuńŚwietnie ! :** Zapraszam do siebie ;)
OdpowiedzUsuńhttp://laurasochaczewska.blogspot.com/
Wiesz jaka jest z Ciebie świetna pisarka i wiesz, że rozdział jest świetny, więc co mogę Ci tu jeszcze napisać?
OdpowiedzUsuńJak czytam Twojego bloga to odnoszę wrażenie, że to jest NAJLEPSZY blog jaki czytałam. Moje wypociny są niczym w porównaniu do tego co tworzysz. Jesteś bardzo utalentowana.
OdpowiedzUsuńMoment z Harrym. Jak śpiewał jej do ucha. Oh. *-* Oby tak dalej. ;*
http://completely-different-life.blogspot.com/
Ubóstwiam Twojego bloga!
OdpowiedzUsuńja dopiero zaczynam, nie mam wprawdzie takiego talentu jak Ty, no ale cóż...
http://patricia-and-one-direction.blogspot.com/
Powiem szczerze, że Twoje opowiadanie przeczytałam w ciągu niespełna 2 dni i je uwielbiam. Dziewczyno masz ogromny talent i nie marnuj go!
OdpowiedzUsuńKomentuję pierwszy raz, ale możesz mieć pewność, że to nie będzie ostatni :))
Nie mogę powstrzymać się od zadania pytania : Kiedy następny? No więc pytam, kiedy kolejny rozdział, bo już umieram z ciekawości na ciąg dalszy ? Mam ogromną nadzieję, że już niedługo.
Tak więc chcę Ci życzyć weny :))
Pozdrawiam, NEM.
Nie wiem jak Ty to robisz, ale kiedy czytam każdy rozdział tego opowiadania czuję się magicznie!!!! Szybko dodawaj następny! Kocham cię! Xx
OdpowiedzUsuńTen blog został nominowany Do Versatile Blogger Award
OdpowiedzUsuńWięcej informacji tu
http://forever-love-in-my-heart.blogspot.com/
Pozdrawiam
Hej ;3
OdpowiedzUsuńNominowałam Cię do The Versatile Blogger !
Więcej informacji znajdziesz u mnie na blogu http://szalonemarzeniaa.blogspot.com/ :)
Pozdrawiam !
Wiesz za co kocham ten blog ? Za to , że nie jest taki sam jak inne :) zawsze jest Harry -> wilka miłość -> zdrada albo coś podobnego -> przeprosiny -> wielka miłość znowu ;/ już mi się to znudziło :c a twój blog ? Jest genialny *.* Każdego dnia wchodzę po 37461782 razy zobaczyć cze nie ma nowego rozdziału :) Kiedy czytam kolejne rozdziały moja wyobraźnia pracuje lepiej niż przy najlepszej książce ;) Bardzo lobie zdjęcia , głównej bohaterki :) Jest to genialny pomysł :) Nie wiem gdzie znalazłaś tą dziewczynę , nie wiem jak "sklejasz " te zdjęcia , ale jest to niesamowite :)
OdpowiedzUsuńDziękuje , że piszesz ten blog :*
Kocham to powiadania <3
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie ;D
http://samantalouis.blogspot.com/
Jak idzie pisać tak wspaniałe opowiadanie. To jest mój ulubiony blog. Zawsze jak widze, że dodałaś nowy rozdział to od razu mam zaciesz na pysku :D. Mój blog w porównaniu z twoim to wymięka ;p
OdpowiedzUsuńRozdział jest cudowny, nieziemski. zajebisty. Powiem ci że jak przeczytałam pierwsze dwa rozdziały, to co kilka godzin sprawdzałam czy nie dodałaś nowego rozdziały. Kocham ten opowiadanie :D Anka
OdpowiedzUsuńZostałaś nominowana do The Versatile Blogger.
OdpowiedzUsuńWięcej informacji u mnie
another-world-tomlinsonowa.blogspot.com
Świetnie czekam na następny :) Nadal mam nadzieję że Laura i Harry do siebie wrócą, to tak na marginesie :P
OdpowiedzUsuńJesteś moim dzisiejszym mistrzem <3
Usuńahhahahahahahhahahaha <3
to dziwne, ale po raz pierwszy chyba od pół roku, komentuję twoje opow (:
OdpowiedzUsuńRozdział cudowny, zresztą jak każdy.
Nie wiem dlaczego, ale ciągle mi się wydaje, że Harry jednak coś innego prócz przyjaźni jeszcze czuje do Kai.
Pozdrawiam, olaa xx
Prz okazji zapraszam do siebie, nowy rozdział : rememberaboutit.blogspot.com
Boże dziewczyno,cos ty mi zrobiła?! Kocham Cię za twoją książkę! Normalnie ryczałam.Siedziałam i ryczałam jak bóbr kiedy czytałam ten rozdział,podobnie było z poprzedniejszym.Tak bardzo chciałabym,żeby Kaja była z Harrym,przecież widać,że on ją kocha! Tylko nie chcę,by Lopuis na tym ucierpiał :( Wiesz dlaczego pokochałam ciebie i tego bloga? Bo piszesz w taki a nie inny sposób.To w jaki sposób potrafisz pokazać emocje bohaterów jest niesamowity.Już nie mogę doczekać się nastepnego rozdziału!
OdpowiedzUsuńlouis* :D
OdpowiedzUsuńKocham twojego bloga . Przyznaję się to mój pierwszy komentarz a czytam tego bloga od początku . Masz wieeelki talent . Czekam na następny c:
OdpowiedzUsuńmega czekam nn :) zapraszam do mnie http://koffyou.blogspot.com
OdpowiedzUsuńDostałaś ode mnie nominację do Liebster Award na blogu http://loveme-chooseme.blogspot.com/ . ! : 3
OdpowiedzUsuńświetne opowaidanie . ; *
Świetny rozdział jak i całe opowiadanie zapraszam do nas http://loveissomethingmorethanfriendship.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńDodaj to bo padnę z ciekawości co dalej...
OdpowiedzUsuńNigdy ci nie dorównam ,ale może się spodoba
www.marchewka-louisa.blogspot.com
Rozdział świetny :)
ZOSTAŁAŚ NOMINOWANA PRZEZ NAS DO The Versatile Blogger ♥ WIĘCEJ INFO U NAS :)
OdpowiedzUsuńPREZPPRASZAM, ŻE NIE KOMENTOWAŁAM ZNWOU TAK DŁUGO, ALE WYDAJE MI SIĘ, ŻE MÓJ KOMENTARZ JEST ZBĘDNY :)
TAK WIĘC UWIELBIAM TWOJE OPOWIADANIE. TWÓJ STYL PISANIA.TO JAK WSYZTSKO OPISUJESZ-MOGŁABYM WYMIENIAĆ OHOHOHOH...TAK WIĘCEJ KOŃCZĘ ♥
PAPAPAPAPAPA CZEKAM NA NEXTA ♥♥
Świetnie piszesz! Czytam od początku, życzę weny i powodzenia w następnych rozdziałach.
OdpowiedzUsuńhttp://my-world-in-my-dream.blogspot.com/
Awww ♥ Cudowny rozdział *.*
OdpowiedzUsuńCiekawe czy Harry czuje coś jeszcze oprócz przyjaźni do Kai... Chociaż szczerze mówiąc to kibicuję Kai i Louisowi :3
Czekam z niecierpliwością na następny rozdział i pozdrawiam :)
awwww jaki świetny rozdział :3 wszystko się ukłaaada ! Mi w życiu też, Kaja też jest szczęśliwa <3 po prostu zajebiście ! ;* omnomnom xoxoxoxoxo
OdpowiedzUsuńświetne opowiadanie. ;3 czekam na kolejny rozdział. :) zapraszam na swojego bloga http://tonight-with-you.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńSkąd ty bierzesz te wszystkie zdjęcia? :o
OdpowiedzUsuń