środa, 25 kwietnia 2012

Rozdział 8


      - Kaja, wyglądasz...- zaczął Harry nie mogąc oderwać ode mnie wzroku – przepięknie.
      - Sugerujesz, że wcześniej byłam brzydka?

      - Nie! Skąd! - Styles za wszelką cenę próbowały wybrnąć z sytuacji, w jakiej go postawiłam – w bluzie Nirvany jesteś równie piękna!
      - Dobra. Nie wysilaj się tak – położyłam prawą rękę na jego ramieniu i uśmiechnęłam się najsztuczniej jak tylko potrafiłam – i tak na przyszłość: zapamiętaj sobie, że ja nie jestem jedną z tych pustych lasek, które bezkarnie pozwalają ci się całować. Zrozum, że w przeciwieństwie do ciebie, dla mnie pocałunek znaczy coś więcej, niż podanie ręki na przywitanie.
      - Ale dla mnie to też coś znaczyło! To znaczy, znaczy!
      - Czy tylko ja mam wrażenie, że to jakieś piepszone Deja Vu?! - wtrącił się Zayn.
      - Tym razem kiedy chciałeś nam powiedzieć? Po sześciu czy dziesięciu miesiącach? - co prawda Niall spytał nieco spokojniejszym tonem, jednak nie dało się nie wyczuć wyrzutu w jego głosie.
      - Chłopaki to nie tak, jak myślicie! - na twarzy Harrego zaczęło malować się poczucie winy. Tylko z jakiego powodu? I o co im teraz chodzi? Już naprawdę zaczynam się w tym wszystkim gubić...
      - Czyli tej jeszcze nie kochasz? - Zayn w jakiś dziwny sposób podkreślił słowo 'jeszcze'. Spojrzałam na niego pytająco podnosząc brew, a on wybuchł śmiechem:
      - Widzę Kaju, że Harry nie opowiedział ci o swoim związku z Laurą.
      - Zayn! Zamknij się! - przerwał mu Styles.
      - Stary, o co ci chodzi? Jak na mój gust Kaja powinna o tym wiedzieć.
      - O czym wiedzieć? - spytałam.
      - O Harrym i jego przyzwyczajeniu do potajemnych związków – Zayn objął mnie prawym ramieniem, a lewą dłonią zaczął delikatnie przeczesywać moje ciemne loki – Biedna Kaja...Nieświadomie stała się kolejną zabawką w rękach naszego kochasia.
      - Kaju, wszystko ci wytłumaczę – Styles odtrącił ode mnie Zayna i chwycił moją dłoń.
      - W tym momencie możesz to sobie darować. Do zobaczenia po koncercie – wyrwałam się i wyszłam z ich garderoby.
      Ku mojemu zdziwieniu Emmily również. Nie miałam ochoty na siedzenie tu i czekanie na ten ich durny występ. Musiałam natychmiastowo zmienić otoczenie. Blondynka zauważyła to i zaciągnęła mnie do najbliższego Bierstube, czyli niemieckiej pijalni piwa. Emmily co chwilę prosiła o dolewkę, a ja zapychałam sobie usta kolejnymi porcjami frytek, gdyż ze względu na mój stan zdrowia picie alkoholu jest tak jakby na Liście Rzeczy Zakazanych, która na moje nieszczęście jest przeraźliwie długa.
      Im więcej procentów blondynka wlewała w siebie, tym bardziej stawała się wylewna i przy tym lekkomyślna. Bawiłyśmy się doskonale. Narzekałyśmy na tą głupszą połowę ludzkości (patrz: facetów) i wyśmiewałyśmy ich na każdym możliwym kroku. Emmily opowiedziała mi o swoim byłym chłopaku, którego zostawiła, bo uważał, że bycie z kimś w związku nie stanowi przeszkody do spotykania się z innymi (co za dupek...). Otworzyła się przede mną. Nie wiem czy w tym co mówiła była choć odrobina prawdy (w końcu jako pisarka ma bujną wyobraźnię, a do tego na własnej skórze przekonałam się, jaka dobra z niej aktorka), ale w głębi duszy miałam nadzieję, że stworzyłyśmy fundament do naprawdę udanej znajomości. Oczywiście, żadna z nas choć przez sekundkę nie zawracała sobie głowy kontrolowaniem czasu. Dopiero kiedy Emmily zaczęła podrywać barmana, który usilnie tłumaczył jej, że nie interesują go dziewczyny, wróciłam na ziemię i spojrzałam na zegarek.
      - Blondi! Wracamy! Przegapiłyśmy już prawie cały koncert. Zabiją nas! – podeszłam do niej okrywając ją jej marynarką i wyprowadziłam z lokalu.
      - Don't worry, be happy – śpiewała kołysząc się przy dźwiękach tej właśnie piosenki.
      Z trudem udało mi się doprowadzić ją do jednego z tylnych wejść stadionu, na którym tego wieczoru koncertowało One Direction. Była kompletnie zalana. Wściekałam się na siebie za to, że pozwoliłam jej doprowadzić się do takiego stanu. Nie miałam siły już dalej jej taszczyć, a do tego złamał mi się obcas...Postanowiłam więc zostawić ją w jednej z szatni i pobiegłam poszukać kogoś do pomocy. Po chwili natrafiłam na Nialla:
      - Dzięki Bogu, że jesteś! Chodź szybko. Musisz mi pomóc – chwyciłam blondyna za rękę i pociągnęłam za sobą.
      W drodze wytłumaczyłam mu co się stało. Zdziwiło mnie, że nie był wkurzony. Ani na Emmily, za to, że się upiła, ani na mnie, za to, że pozwoliłam Emmily się upić. Na szczęście dziewczyna cały czas siedziała tam, gdzie ją zostawiłam. Razem z Niallem zabraliśmy ją do hotelu. Blondas powiadomił resztę, o tym co się stało przez telefon. Na całe szczęście musieli zostać i udzielić jeszcze kilku wywiadów. Czułam się trochę podle, że tak znienacka oderwałam Nialla od jego zajęć. Chłopak jednak zapewniał mnie, że nic się nie stało i w sumie jest mu to na rękę, bo nie ma dzisiaj humoru na wywiady, zdjęcia i tak dalej. Pożyliśmy Emmily spać, ale z racji tego, że nie znam jej na tyle, by wiedzieć jak jej organizm reaguje na alkohol (czy na przykład nie wymiotuje po nim pół nocy), postanowiłam posiedzieć i popilnować jej jeszcze przez jakiś czas. Niall oświadczył, że będzie mi towarzyszył. Nalegałam, żeby to olał i poszedł spać, jednak on był nieugięty.   Usiedliśmy na moim łóżku wpatrując się w śpiącą już blondynkę.
      - Więc...Kaja, jak ci idzie pisanie? - zaczął nieśmiało.
      - Nijak. Miałam dwadzieścia stron, ale przez przypadek się usunęły i niestety nie mogę się zebrać, żeby zacząć od nowa.
      - Za bardzo sugerujesz się tym co było.
      - Dokładnie.
      - Wiesz, że jeśli coś wydarzyło się raz, to nie znaczy, że to kiedykolwiek się powtórzy, prawda?
      - Czy my nadal rozmawiamy o mojej książce? Czy raczej o...
      - Harry to mój przyjaciel – przerwał mi blondas – ale to nie znaczy, że pochwalam jego zachowanie.
      - Chcesz mi przez to powiedzieć, że jeśli pocałował mnie raz, to więcej tego nie zrobi? Bo nie czaje... - po tonie mojego głosu dało się wyczuć, że ten temat nie jest tym, który pragnę teraz poruszać.
      - Nie. Znając Harrego może zrobić to jeszcze z milion razy, ale on nigdy nie będzie czuł do ciebie tego, co ty do niego. Naprawdę nie chce patrzeć, jak cierpisz przez tego pacana.
      - Nic do niego nie czuje! - krzyknęłam, po czym szybko podeszłam do łóżka Emmily, by sprawdzić czy dalej śpi. Kiedy wracałam na swoje miejsce, Niall spojrzał na mnie. Na jego twarzy malował się jakiś dziwny grymas, którego nie mogłam rozgryźć.
      - Harry podczas przedostatniej piosenki wziął Laurę na scenę i oświadczył się jej – zamurowało mnie. Dolna warga bezwładnie powędrowała ku ziemi, a oczy zaszkliły się od napływających łez – coś do niego czujesz. Widzę to i dlatego jeszcze bardziej jestem na niego zły, zresztą jak my wszyscy.
      - Niall, błagam. Zostaw mnie teraz samą – wyszeptałam łamiącym się głosem.
      Chłopak opuścił pokój bez słowa. Zakluczyłam za nim drzwi i popędziłam do łazienki. Na początku myślałam tylko o tym, jak powstrzymać się od płaczu. Jednak okazało się, że nie jestem w stanie uronić ani jednej łzy. Wzięłam szybki prysznic. Przebrałam się w wygodne ciuchy, spakowałam bagaże i z powrotem usiadłam na łóżku, żeby pilnować Emmily. Do świtu wpatrywałam się w to, jak oddycha. Nie myślałam. Nie mogłam. Czasami dopadają mnie takie momenty, w których staję się jak roślina. Nie żyję, tylko wegetuję. Nie myślę, tylko skupiam wzrok na jednym punkcie i czekam. Tym razem czekałam na 6:15, bo właśnie o tej godzinie miałam wsiąść do auta z kierowcą, który odwiezie mnie do domu. Po cichu zniosłam swoje rzeczy do samochodu. Odjechałam bez pożegnania, zastanawiając się nad tym, czy teraz powinnam zrezygnować i oddać Emmily wygraną. To chyba będzie najlepsze wyjście.

______________________________________________________________________
Rozdział celowo jest krótszy, niż zwykle ;p Ale nie martwcie się w piątek postaram dodać się kolejny (już normalnej długości), w którym zobaczycie, jak zmieniło się życie Kai po powrocie do domu i oczywiście jaką decyzję podjęła.

15 komentarzy:

  1. Po prostu nie mogę się doczekać następnego rozdziału. :) A ten jak zawsze świetny. Tylko szkoda, że taki krótki. :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dziękuje, następny rozdział będzie hmm inny :)

      Usuń
  2. Ej Maleńka! Ale oni chyba bedą ze sobą co nie>? Proszę powiedz że tak! ; (

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. tzn kto z kim? :) Kaja z Harrym? Kaja z Niallem? Laura z Harrym? czy może Kaja z Laurą;>

      Usuń
  3. Niech Kaja będzie z Hazzą . Proszę ! Proszę ! Proszę !

    PS. Rozdział ZAJEBISTY <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Przecudnie kontrolujesz napięcie. Jest kilka rzeczy które odrobinę wadzą ale ogólnie jest tak, że aż czytam z zapartym tchem. Ten rozdział jest świetny. Końcówka majstersztyk. Pomysł przedstawienia głównej bohaterki jako tej trzeciej - jak dla mnie genialny. Wprowadza to trochę innych uczuć do opowiadania. Trudno zdecydować jakie jest najlepsze wyjście z sytuacji.
    Może zważył na tym fakt przeczytania rozdziału o Laurze?

    Jeśli nadal będzie bawić się tak moimi uczuciami, masz mnie ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki :D Nawet nie zdawałam sobie sprawy, że potrafię kontrolować napięcie, ale to jest tak jak z błędami - ktoś kto pisze nie jest w stanie wychwycić ich tak dobrze, jak ktoś kto czyta ;p

      Usuń
  5. Jest zajebisty!!! Czekam na następny i mam nadzieje że Kaja będzie z Harrym :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dziękuje :) ja w sumie też mam taką nadzieję, ale sama nie mam pojęcia, jak to wszystko się dalej potoczy ;p

      Usuń
  6. Mam nadzieję, że Kaja będzie z Harrym.
    Świetny rozdział, czytam dalej :)

    OdpowiedzUsuń
  7. zajebisty mam nadzieje ze hazza z modrzeje i bedzie z kaja albo niall z kaja

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za Twój komentarz :)