Siedziałam i natarczywie
gapiłam się na Harrego i brunetkę przy stoliku pod oknem.
Rozmawiają już od...niech tylko spojrzę na telefon. Od ponad
dziesięciu minut. Miotają mną tak przeróżne emocje, że sama nie
wiem, jak mam je zdefiniować. Czuję się trochę jak na imprezie
urodzinowej mojej siostry jakieś osiem lat temu, kiedy banda
dzieciaków, które moi genialni rodzice powierzyli mi w opiece,
przywiązały mnie do krzesła w jadalni, zakneblowały usta i
rzucały we mnie wszystkim co wpadło im w ręce. W efekcie czego
byłam wysmarowana dżemem, jajkami, resztkami tortu, obrzucona przeróżnymi
chrupkami i żelkami. Na końcu obsypali mnie mąką i proszkiem do
prania...Tylko dlaczego patrząc na Harrego i tajemniczą Laurę
czuje się tak, jak w tamtym właśnie momencie? Może to przez to, że
mam nieodparte wrażenie, że przez ich widok, coś
przykleiło mnie do krzesła, na którym siedzę, zakneblowało mi
usta – no bo w końcu nie wypada wypytywać o tą Laurę. Wtedy na
pewno by się domyślili, że pomiędzy mną i Harrym do czegoś
doszło, a Lou jeszcze nic nikomu nie powiedział. Czuję się, jakby
ze stolika pod oknem rzucali we mnie czym popadnie, a najostrzejszymi
przedmiotami trafiali wprost w moje serce. Nie byłam w stanie
określić, o czym rozmawiają ludzie siedzący przy moim stoliku.
Zbyt usilnie starałam się usłyszeć konwersację tamtej dwójki.
Zacisnęłam powieki. Uznałam, że jak zamknę oczy mój słuch się
wytęży. Gdzieś kiedyś słyszałam, że to działa, ale szczerze
mówiąc to gówno prawda. Nadal nie byłam w stanie zrozumieć
żadnego z ich słów. Otworzyłam oczy i zobaczyłam, że Harry
odsuwa Laurze krzesło i ruszają w naszą stronę. Piepszony
dżentelmen...
- Cześć! - Niall
przywitał brunetkę uściskiem, a po nim zrobiła to cała reszta
zespołu. Potem dziewczyna spojrzała na mnie i Emmily
zdezorientowanym wzrokiem. Liam wyczuł budujące się
pomiędzy nami napięcie i zaczął nas przedstawiać:
- Laura poznaj, to jest
Emmily Jefferson i Kaja Makowska. Dziewczyny to jest Laura Johnson –
dziewczyna podała nam kolejno dłoń, po czym usiadła na jedynym
wolnym miejscu naprzeciwko mnie, pozbawiając tym samym krzesła
Harrego. Styles spojrzał na mnie błagalnym wzrokiem i wyszeptał:
- Mogę cię wziąć na
kolana? - zgodziłam się. Wstałam, a potem usiadłam na kolanach
Harrego.
- Dziękuję – wyszeptał
mi do ucha. Czułam jego niespokojny oddech na całej szyi.
Skrzyżował ramiona obejmując mnie tym samym i zamilkł.
- To jak długo my się
nie widzieliśmy, co? - Lou zlitował się i przerwał tą niezręczną
ciszę.
- Ponad rok –
odpowiedziała Laura. Boże, jaka ta dziewczyna jest ładna. Grube
proste brązowe włosy z kasztanowym poblaskiem, wręcz czarne oczy,
idealna cera, pięknie wykrojone usta i przesłodki uśmiech. Nic
dziwnego, że Styles nie przestał jej kochać. Ona jest po prostu
piękna, a ja nie dorastam jej do pięt.
- No coś ty! To już tak
długo? - wyrwał Zayn.
- Aż trudno uwierzyć –
dziewczyna posłała krótkie i zarazem smutne spojrzenie Harremu.
Niestety nie mogłam zobaczyć jego reakcji, gdyż nadal siedziałam
na jego kolanach. Po chwili poczułam, że jego uścisk robi się
coraz mocniejszy i że kładzie swoją głowę na moim ramieniu.
Ogarnęło mnie niesamowicie silne poczucie bezpieczeństwa, a w moim
brzuchu pojawiło się to przyjemne uczucie, jakby były w nim setki
motyli. Zaczerwieniłam się modląc się przy tym, żeby nikt tego
nie zauważył.
- Opowiadaj co się u
ciebie zmieniło, jak nowa praca? - spytał Lou.
- A więc...dostałam nową
posadę w Mute Records
i zaczynam za dwa miesiące.
- Mute Records? To chyba w
Londynie? - dopytywał Louis.
- Tak. Będę musiała wrócić do miasta – gdy tylko Laura to powiedziała wszyscy członkowie One Direction spojrzeli na Harrego. Poczułam, jak ten prostuje się i zabiera swoją głowę z mojego ramienia. Zapanowała niezręczna cicha, która z każdą chwilą stawała się coraz bardziej nie do zniesienia.
- Tak. Będę musiała wrócić do miasta – gdy tylko Laura to powiedziała wszyscy członkowie One Direction spojrzeli na Harrego. Poczułam, jak ten prostuje się i zabiera swoją głowę z mojego ramienia. Zapanowała niezręczna cicha, która z każdą chwilą stawała się coraz bardziej nie do zniesienia.
- A jak z mieszkaniem?
Wracasz do rodziców? Czy może kupujesz własne? - Louis znowu
wyratował nas z tego nieznośnego milczenia.
- Kupuję. Właściwie to
już kupiłam.
- Jedno czy dwuosobowe? -
zapytał nieśmiało Harry.
- Harry możesz po prostu
spytać czy mam kogoś – uśmiechnęła się brunetka.
- A masz? - ciągnął
Styles.
- Nie – w tym momencie
chłopak rozluźnił ramiona i zabrał je, jakby chciał pokazać
Laurze, że on też jest sam. Poczułam się okropnie. Jakbym była
jakimś śmieciem. Zabawką, która mu się znudziła i której
pragnie się jak najszybciej pozbyć.
Rozmawialiśmy, a raczej oni rozmawiali z Laurą jeszcze kilka minut. Miałam ochotę wybiec z tego przeklętego lokalu i wrócić do domu choćby pieszo.
- Wybaczcie, ale muszę skoczyć do toalety – powiedziała Laura posyłając Harremu jakieś dziwne spojrzenie. Chwilkę po tym, kiedy zniknęła za ciemnobrązowymi drzwiami poczułam, że Styles zaczyna się wiercić, więc wstałam, a on oznajmił, że też musi do łazienki. Chłopcy posłali mu wściekłe spojrzenia, a Lou złapał go za rękę:
- Hazza, nie pakuj się w to znowu.
Ten jednak nie posłuchał i wyrywając się z jego uścisku popędził do łazienki.
- Liam zrób coś – blondas zwrócił się do niego błagalnym tonem.
- Dlaczego ja?
- Bo on tylko ciebie posłucha!
- No dobra. Zobaczę co da się zrobić – Liam wstał i powolnym krokiem powędrował do łazienki.
„No szybciej!” - krzyczałam w myślach. Ręce zaczęły mi drżeć, gdy tylko chwycił za klamkę. Raptownie otworzył drzwi, a naszym oczom ukazał się obraz obściskującej się dwójki – Harrego i Laury. Do oczu zaczęły napływać mi miliony łez.
- Nie warto się przejmować. On naprawdę nie jest tego wart – siedzący obok Lou szepnął mi do ucha, gdy tylko zauważył, że sekundy dzielą mnie od zalania całego stołu potokiem łez.
- Muszę się przewietrzyć – oznajmiłam i prawie wybiegłam z restauracji.
Nie pytajcie, co działo się ze mną dalej, bo sama nie jestem w stanie na to odpowiedzieć. Broniłam się na wszelkie możliwe sposoby, ale nie zdołałam wygrać z moją emocjonalną stroną. Po około pięciu minutach usłyszałam za plecami Louisa:
- Cześć. Proszę – podał mi chusteczkę, gdy tylko obróciłam się w jego stronę – postaraj się jakoś ogarnąć, bo za chwilkę jedziemy.
Minutę zajęło mi doprowadzenie się do stanu używalności. Zaczynając współpracę z 1D nie sądziłam, że w przeciągu czterech dni, które spędzę z zespołem trzy przepłaczę przez Stylesa.
Limuzyna podjechała pod drzwi restauracji. Wsiedliśmy. Na całe szczęście bez Laury, jednak jak się okazało Harry zaprosił ją na wieczorny koncert. Super! Już nie mogę się doczekać... Podczas drogi do hotelu chłopcy zaczęli opierdzielać Harrego za to, co zrobił. Nie miałam ani zamiaru, ani ochoty tego wysłuchiwać. Wetknęłam słuchawki w uszy i puściłam „Better Luck Next Time” Lifehouse'a. Oparłam głowę o szybę i wlepiłam wzrok w moje trampki. Przesiedziałam tak całą drogę. Myśli w głowie zagłuszałam taksami kolejnych piosenek. W hotelu okazało się, że wylądowałam w jednym pokoju z Emmily.
Rozmawialiśmy, a raczej oni rozmawiali z Laurą jeszcze kilka minut. Miałam ochotę wybiec z tego przeklętego lokalu i wrócić do domu choćby pieszo.
- Wybaczcie, ale muszę skoczyć do toalety – powiedziała Laura posyłając Harremu jakieś dziwne spojrzenie. Chwilkę po tym, kiedy zniknęła za ciemnobrązowymi drzwiami poczułam, że Styles zaczyna się wiercić, więc wstałam, a on oznajmił, że też musi do łazienki. Chłopcy posłali mu wściekłe spojrzenia, a Lou złapał go za rękę:
- Hazza, nie pakuj się w to znowu.
Ten jednak nie posłuchał i wyrywając się z jego uścisku popędził do łazienki.
- Liam zrób coś – blondas zwrócił się do niego błagalnym tonem.
- Dlaczego ja?
- Bo on tylko ciebie posłucha!
- No dobra. Zobaczę co da się zrobić – Liam wstał i powolnym krokiem powędrował do łazienki.
„No szybciej!” - krzyczałam w myślach. Ręce zaczęły mi drżeć, gdy tylko chwycił za klamkę. Raptownie otworzył drzwi, a naszym oczom ukazał się obraz obściskującej się dwójki – Harrego i Laury. Do oczu zaczęły napływać mi miliony łez.
- Nie warto się przejmować. On naprawdę nie jest tego wart – siedzący obok Lou szepnął mi do ucha, gdy tylko zauważył, że sekundy dzielą mnie od zalania całego stołu potokiem łez.
- Muszę się przewietrzyć – oznajmiłam i prawie wybiegłam z restauracji.
Nie pytajcie, co działo się ze mną dalej, bo sama nie jestem w stanie na to odpowiedzieć. Broniłam się na wszelkie możliwe sposoby, ale nie zdołałam wygrać z moją emocjonalną stroną. Po około pięciu minutach usłyszałam za plecami Louisa:
- Cześć. Proszę – podał mi chusteczkę, gdy tylko obróciłam się w jego stronę – postaraj się jakoś ogarnąć, bo za chwilkę jedziemy.
Minutę zajęło mi doprowadzenie się do stanu używalności. Zaczynając współpracę z 1D nie sądziłam, że w przeciągu czterech dni, które spędzę z zespołem trzy przepłaczę przez Stylesa.
Limuzyna podjechała pod drzwi restauracji. Wsiedliśmy. Na całe szczęście bez Laury, jednak jak się okazało Harry zaprosił ją na wieczorny koncert. Super! Już nie mogę się doczekać... Podczas drogi do hotelu chłopcy zaczęli opierdzielać Harrego za to, co zrobił. Nie miałam ani zamiaru, ani ochoty tego wysłuchiwać. Wetknęłam słuchawki w uszy i puściłam „Better Luck Next Time” Lifehouse'a. Oparłam głowę o szybę i wlepiłam wzrok w moje trampki. Przesiedziałam tak całą drogę. Myśli w głowie zagłuszałam taksami kolejnych piosenek. W hotelu okazało się, że wylądowałam w jednym pokoju z Emmily.
Przerażała mnie
perspektywa, że ten dzień jeszcze się nie skończył. Kiedy zespół
szykował się do koncertu, my nadal siedziałyśmy w pokoju robiąc
przeróżne rzeczy. Zaczęłam przeglądać swoje ubrania, w końcu
nie pójdę na występ w starych dżinsach i bluzie taty. Wyjęłam
prostą czarną sukienkę i przymierzałam ją do siebie przed lustrem.
- Zobacz tą – Emmily rzuciła we mnie czerwoną sukienką. Krótką i mega obcisłą. Na grubych ramiączkach, z dość mocno wyciętymi plecami – będziesz wyglądała niesamowicie – podeszła do mnie i uśmiechnęła się do mojego odbicia w lustrze.
- Zobacz tą – Emmily rzuciła we mnie czerwoną sukienką. Krótką i mega obcisłą. Na grubych ramiączkach, z dość mocno wyciętymi plecami – będziesz wyglądała niesamowicie – podeszła do mnie i uśmiechnęła się do mojego odbicia w lustrze.
- Nie mogę jej włożyć.
- Możesz i założysz.
Harry musi wiedzieć co stracił.
- Skąd ty wiesz o Harrym?
- zdziwiłam się. Czyżby Lou zdążył się wygadać?
- A więc miałam racje.
Coś was łączy. Podejrzewałam to. Opowiesz mi do czego pomiędzy
wami doszło?
- Tak, ale tylko, jak ty
mi powiesz dlaczego wczoraj płakałaś.
Emmily podeszła do okna i skupiła wzrok na ruchliwej ulicy, po czym usiadła na łóżku obok.
- Moja mama ma raka. Wczoraj dowiedziałam się, że tuż po moim wyjeździe wykryto u niej kolejne przerzuty – powiedziała łamiącym się głosem.
Emmily podeszła do okna i skupiła wzrok na ruchliwej ulicy, po czym usiadła na łóżku obok.
- Moja mama ma raka. Wczoraj dowiedziałam się, że tuż po moim wyjeździe wykryto u niej kolejne przerzuty – powiedziała łamiącym się głosem.
Przez
chwilę nie wiedziałam, co mam zrobić. Nigdy nie byłam dobra w
okazywaniu współczucia. Po prostu usiadłam koło niej i przytuliłam
ją. W przeciągu kilku sekund Emmily zaczęła płakać. Ucieszył
mnie fakt, że w tej dziewczynie są jakieś dobre uczucia i
równocześnie było mi jej strasznie żal.
- No a teraz opowiadaj co
było z Harrym – powiedziała Emmily zaraz po tym, gdy otarła
łzy. Na jej twarzy pojawił się ciepły uśmiech. Może jest
szansa, żebyśmy zdołały się zaprzyjaźnić lub chociaż znosić
swoją obecność?
- Pocałował mnie dzisiaj
i to na tyle.
- Chyba aż tyle. Teraz doskonale rozumiem czemu jesteś na niego wściekła.
- Nie jestem – zaprzeczyłam a Emmily rzuciła mi spojrzenie, które mówiło samo za siebie.
- Zakładaj sukienkę i zaraz zrobimy cię na bóstwo. Będzie błagał na kolanach, żebyś mu wybaczyła!
- Chyba aż tyle. Teraz doskonale rozumiem czemu jesteś na niego wściekła.
- Nie jestem – zaprzeczyłam a Emmily rzuciła mi spojrzenie, które mówiło samo za siebie.
- Zakładaj sukienkę i zaraz zrobimy cię na bóstwo. Będzie błagał na kolanach, żebyś mu wybaczyła!
Jak powiedziała - tak
zrobiła. Po metamorfozie jaką mi zafundowała wyglądałam
niesamowicie. Przeprosiłam czerwoną sukienkę, mocniejszy makijaż,
który wcześniej negowałam i nawet szpilki! Kiedy obie byłyśmy
już gotowe złapałyśmy taksówkę i z przepustkami za kulisy
weszłyśmy na salę. Do koncertu było jeszcze pół godziny. W tym
czasie zespół 'przygotowywał się' w ogromnej garderobie. W środku
panował półmrok. Cała piątka skakała w rytm nieznanej mi
piosenki. Nic dziwnego, że nie usłyszeli jak pukamy. Musiałyśmy
wejść same. Emmily otworzyła drzwi. Szłam za nią, a serce waliło
mi jak oszalałe. Gdy tylko znalazłyśmy się w środku chłopcy
zamarli. Patrzyli głównie na mnie z niedowierzaniem (bo przecież
od początku wiedzieli, że z Emmily jest niezła laska, ale chyba
nie sądzili, że ja też mogę tak wyglądać).
- Kaja, wyglądasz...- zaczął Harry nie mogąc oderwać ode mnie wzroku – przepięknie.
- Sugerujesz, że wcześniej byłam brzydka?
________________________________________________________________________
Dla zainteresowanych: Historia Laury - http://laura-and-one-direction.blogspot.com/ :)
- Kaja, wyglądasz...- zaczął Harry nie mogąc oderwać ode mnie wzroku – przepięknie.
- Sugerujesz, że wcześniej byłam brzydka?
________________________________________________________________________
Dla zainteresowanych: Historia Laury - http://laura-and-one-direction.blogspot.com/ :)
Superr rozdział ! Na serio ! Z niecierpliwością czekam na następny !!!
OdpowiedzUsuńDziękuje :) następny jutro albo pojutrze :)
UsuńŚwietny rozdział. Jestem ciekawa jak rozwiniesz wątek Harrego i Laury. :)
OdpowiedzUsuńMam już cały dokładnie rozpisany, jak na mój gust powinno być ciekawie :D
UsuńNo to czekam. :P
UsuńKAJA, JAK ŚMIESZ PISAĆ TAK PRZECUDOWNE ROZDZIAŁY ?!
OdpowiedzUsuńAż brak mi słów, żeby opisać jak ubóstwiam Twoje opowiadanie. *_*
hehe, bardzo mnie cieszy, że Ci się podoba :)
Usuńojacieżpierdziele!! Ale zajekurwabiste o_O. Czekam na nexta! :P
OdpowiedzUsuńhehe dziękuje :)
UsuńStyles zachował się jak skończony kretyn.
OdpowiedzUsuńZaczęłam lubić Emmily :)
Świetny rozdział!
zajebisty :P
OdpowiedzUsuńDziewczyno dopiero zaczynam czytać twoje opowiadania, ale brak słów po prostu. Jest przepiękne ;)
OdpowiedzUsuń