Sobota; 12.01.2013
Ósma zero dwie
Lotnisko LA
- Ile można? - spytałam
sama siebie kolejny raz zerkając na godzinę w telefonie. Ósma zero
dwie. Super. - Marta! - wydarłam się kopiąc w drzwi łazienki. -
Marta, wyłaź! - Niestety brunetka znowu olała to, że zaraz obie
nie zdążymy na odprawę, ona do Polski z Niallem, a ja do Peru z
Lou i Silem po urzeczywistnienie pierwszej pozycji z mojej listy
marzeń...
- No zaraz!!! Jak będziesz
walić mi w drzwi, to nigdy nie wyjdę! Daj mi się skupić!
- Skupić? Kto normalny skupia się przy sikaniu?!
- Ja, do cholery, ja!
- Pytałam, kto normalny!
- Dobra, Kaja. Wyłaź stąd! Jak skończę to was dogonię!
- Skupić? Kto normalny skupia się przy sikaniu?!
- Ja, do cholery, ja!
- Pytałam, kto normalny!
- Dobra, Kaja. Wyłaź stąd! Jak skończę to was dogonię!
- No okej. Idę. Miłego...
hmm. Sikania?
- KAJA!!!
Wyczułam poziom jej poirytowania, więc najszybciej jak to tylko było możliwe wybiegłam z łazienki. Jeżeli maksimum na skali stanowiło sto, to - nie przesadzając - Marta była bliska tysiąca. Nie to, żebym się jej bała, ale wolałam nie wprowadzać jej bardziej z równowagi, gdyż to mogło grozić mi śmiercią... ze śmiechu rzecz jasna, bo wkurzona Marta, to diabelsko śmieszna Marta.
Kilkadziesiąt kroków później znalazłam się koło Louisa i Nialla, którzy zajęci byli rozmową i robieniem sobie zdjęć z fanami (mówię fanami, bo wśród kilku dziewczyn znalazł się też dziwny brunet z grzywką zaczesaną na bok). Kawałek dalej stali trzej ochroniarze, Barney oraz Ed (ci mieli lecieć z nami do Peru) i jeszcze jeden pilnujący bagaży, który wybierał się razem z Niallem i Martą do Polski. Reszta zespołu wraz z Emmily i Katie była już w drodze do Londynu. Nigdzie nie widziałam Silviana, ale ten zapewne kręcił się gdzieś w pobliżu i nadawał przez telefon w sprawach służbowych, co ostatnio na nieszczęście dla mnie robił coraz częściej. Dlaczego na nieszczęście? A no dlatego, że przez to miał coraz mniej czasu na wygłupianie się z taką jedną Kają Makowską, która nigdy nie dałaby sobie rady ogarnąć się w tej nowej, pokręconej rzeczywistości, w jaką z każdym kolejnym dniem coraz bardziej się zanurzała.
- Gdzie Marta? - spytał blondasek, gdy tylko do niego podeszłam. Właśnie skończył robić sobie zdjęcie z sympatycznie wyglądającą nastolatką, która była sporo młodsza ode mnie.
- Powiedziała, że zaraz będzie.
- Louis, a dasz mi autograf? - jazgotliwie pisnęła inna fanka, dwudziestokilkuletnia. Jej głos doprowadzał mnie do szału. Chłopak posłał jej przelotny uśmiech i wziął od czarnulki marker. - Gdzie podpisać?
- Tu! - wyszczerzyła się naciągając dekolt koszulki do dołu tak, że prawie było widać jej sutki. Mina Louisa w tamtym momencie...bezcenna. O mało nie dostał zawału, a jego ręce trzęsły się tak bardzo, że składając swój podpis na jędrnych piersiach dziewczyny, zamiast „Louis”, napisał „Iuuiz”. Wykonując tą jakże, z pozoru przyjemną dla niego czynność, cały czas patrzył prosto na mnie, a ja dosłownie pękałam ze śmiechu. Jasne, powinnam być zazdrosna, ale po prostu nie mogłam. Strach i zmieszanie w jego oczach stanowiły wtedy kwintesencję czystego komizmu. Dopiero kiedy przy oddawaniu jej mazaka, czarnulka zaczęła delikatnie smyrać go po prawej ręce, mówiąc przy tym wkurzająco-jazgotliwe: dziękuję, aż się we mnie zagotowało. Podciągnęłam rękawy cieniutkiego swetra do góry i zaciskając pięści podeszłam do niej. Nie, nie uderzyłam jej. Kiedy zorientowałam się, co najlepszego wyprawiam, wzięłam kilka głębszych wdechów i najprościej w świecie odpuściłam.
- Matko, Kaja! - pisnęła panienka Jazgotliwa. - Zrobisz sobie ze mną zdjęcie?
- Jasne - odparłam przez zaciśnięte zęby. Pomimo wszystko zdołałam wysilić się do uśmiechu, jednak kiedy dziewczyna prosiła swoją koleżankę o cyknięcie nam fotki, ja chwyciłam Louisa za nadgarstek i przyciągnęłam do siebie. Nie miałam najmniejszej ochoty być sama na zdjęciu z Jazgotliwą. Pstryk i po sprawie.
- KAJA!!!
Wyczułam poziom jej poirytowania, więc najszybciej jak to tylko było możliwe wybiegłam z łazienki. Jeżeli maksimum na skali stanowiło sto, to - nie przesadzając - Marta była bliska tysiąca. Nie to, żebym się jej bała, ale wolałam nie wprowadzać jej bardziej z równowagi, gdyż to mogło grozić mi śmiercią... ze śmiechu rzecz jasna, bo wkurzona Marta, to diabelsko śmieszna Marta.
Kilkadziesiąt kroków później znalazłam się koło Louisa i Nialla, którzy zajęci byli rozmową i robieniem sobie zdjęć z fanami (mówię fanami, bo wśród kilku dziewczyn znalazł się też dziwny brunet z grzywką zaczesaną na bok). Kawałek dalej stali trzej ochroniarze, Barney oraz Ed (ci mieli lecieć z nami do Peru) i jeszcze jeden pilnujący bagaży, który wybierał się razem z Niallem i Martą do Polski. Reszta zespołu wraz z Emmily i Katie była już w drodze do Londynu. Nigdzie nie widziałam Silviana, ale ten zapewne kręcił się gdzieś w pobliżu i nadawał przez telefon w sprawach służbowych, co ostatnio na nieszczęście dla mnie robił coraz częściej. Dlaczego na nieszczęście? A no dlatego, że przez to miał coraz mniej czasu na wygłupianie się z taką jedną Kają Makowską, która nigdy nie dałaby sobie rady ogarnąć się w tej nowej, pokręconej rzeczywistości, w jaką z każdym kolejnym dniem coraz bardziej się zanurzała.
- Gdzie Marta? - spytał blondasek, gdy tylko do niego podeszłam. Właśnie skończył robić sobie zdjęcie z sympatycznie wyglądającą nastolatką, która była sporo młodsza ode mnie.
- Powiedziała, że zaraz będzie.
- Louis, a dasz mi autograf? - jazgotliwie pisnęła inna fanka, dwudziestokilkuletnia. Jej głos doprowadzał mnie do szału. Chłopak posłał jej przelotny uśmiech i wziął od czarnulki marker. - Gdzie podpisać?
- Tu! - wyszczerzyła się naciągając dekolt koszulki do dołu tak, że prawie było widać jej sutki. Mina Louisa w tamtym momencie...bezcenna. O mało nie dostał zawału, a jego ręce trzęsły się tak bardzo, że składając swój podpis na jędrnych piersiach dziewczyny, zamiast „Louis”, napisał „Iuuiz”. Wykonując tą jakże, z pozoru przyjemną dla niego czynność, cały czas patrzył prosto na mnie, a ja dosłownie pękałam ze śmiechu. Jasne, powinnam być zazdrosna, ale po prostu nie mogłam. Strach i zmieszanie w jego oczach stanowiły wtedy kwintesencję czystego komizmu. Dopiero kiedy przy oddawaniu jej mazaka, czarnulka zaczęła delikatnie smyrać go po prawej ręce, mówiąc przy tym wkurzająco-jazgotliwe: dziękuję, aż się we mnie zagotowało. Podciągnęłam rękawy cieniutkiego swetra do góry i zaciskając pięści podeszłam do niej. Nie, nie uderzyłam jej. Kiedy zorientowałam się, co najlepszego wyprawiam, wzięłam kilka głębszych wdechów i najprościej w świecie odpuściłam.
- Matko, Kaja! - pisnęła panienka Jazgotliwa. - Zrobisz sobie ze mną zdjęcie?
- Jasne - odparłam przez zaciśnięte zęby. Pomimo wszystko zdołałam wysilić się do uśmiechu, jednak kiedy dziewczyna prosiła swoją koleżankę o cyknięcie nam fotki, ja chwyciłam Louisa za nadgarstek i przyciągnęłam do siebie. Nie miałam najmniejszej ochoty być sama na zdjęciu z Jazgotliwą. Pstryk i po sprawie.
- Jestem!… Już jestem!
- krzyknęła Marta uwieszając się na mnie. Pociągnęła mój lewy
bark do dołu tak bardzo, że o mało się nie przewróciłam. Przez
kilka chwil próbowała przywrócić sobie rytmiczny oddech. Nic
dziwnego, w końcu przebiegła pół lotniska z prędkością
światła. Dziewczyna dotknęła swojego czoła i wybuchła gromkim
śmiechem. Wszyscy przyglądali jej się ze zdziwieniem, na co ta
odparła jedynie: - No co? Spociłam się prawe jak pedofil w Smyku.
Kilkanaście minut później...
- To do zobaczenia - uścisnęłam szybko Martę wciskając jej do ręki pęk kluczy do mojego domu. - Podlej mi fikusa.
- Nie ma sprawy. Baw się dobrze z sama wiesz kim - mrugnęła do mnie porozumiewawczo.
- Będę - odpowiedziałam ze szczerym uśmiechem, po czym zrobiłam kilka kroków w lewo, przez co znalazłam się prosto przed Horankiem. - Niall... - westchnęłam - już tęsknię.
- Ja też - poczochrał mnie po włosach. Naprawdę, ale to naprawdę nie chciałam się z nim rozstawać. No ale ktoś musiał odstawić moją przyjaciółkę bezpiecznie do domu i nawet nie wiecie, jak bardzo się ucieszyłam, kiedy blondasek zaoferował, że zrobi to osobiście.
- Uważaj na nią - szepnęłam mu do ucha.
- Po to tu jestem. Bez obaw - odpowiedział mi szeptem.
- Dziękuję.
- Nie ma za co. To będzie dla mnie przyjemność. - Jego twarz w tamtym momencie się rozpromieniła. Dla mnie było to jednoznaczne.
- Jaaaaasne - przeciągnęłam powoli unosząc brodę do góry.
Kilkanaście minut później...
- To do zobaczenia - uścisnęłam szybko Martę wciskając jej do ręki pęk kluczy do mojego domu. - Podlej mi fikusa.
- Nie ma sprawy. Baw się dobrze z sama wiesz kim - mrugnęła do mnie porozumiewawczo.
- Będę - odpowiedziałam ze szczerym uśmiechem, po czym zrobiłam kilka kroków w lewo, przez co znalazłam się prosto przed Horankiem. - Niall... - westchnęłam - już tęsknię.
- Ja też - poczochrał mnie po włosach. Naprawdę, ale to naprawdę nie chciałam się z nim rozstawać. No ale ktoś musiał odstawić moją przyjaciółkę bezpiecznie do domu i nawet nie wiecie, jak bardzo się ucieszyłam, kiedy blondasek zaoferował, że zrobi to osobiście.
- Uważaj na nią - szepnęłam mu do ucha.
- Po to tu jestem. Bez obaw - odpowiedział mi szeptem.
- Dziękuję.
- Nie ma za co. To będzie dla mnie przyjemność. - Jego twarz w tamtym momencie się rozpromieniła. Dla mnie było to jednoznaczne.
- Jaaaaasne - przeciągnęłam powoli unosząc brodę do góry.
Zajmując miejsce w
samolocie cały czas myślałam o tym, jak fajnie byłoby, gdyby
Marta związała się z Niallem. I ją i jego strasznie kochałam.
Wiedziałam, że obojgu im brakuje w życiu miłości. Oczywiście
nie mówię o tym, że nikt ich nie kochał, ale stanowczo brakowało
im takiej miłości, jaka kiedyś łączyła mnie i Harrego i jaka
chyba teraz zaczyna rodzić się pomiędzy mną i Lou... Jejku, jaką
ta dwójka stanowiłaby cudowną parę... Jaką ja stanowiłabym
cudowną parę z Lou...
Podczas tamtego lotu moje
myśli, jak nigdy przepełnione były tylko i wyłącznie marzeniami,
które ku mojemu zdziwieniu zdawały się być nad wyraz realne.
Cudowne uczucie. Cudowne...
Piątek; 18.01.2013
Późny wieczór
Prywatna Wyspa w Zatoce
Meksykańskiej
Siedziałam
z Louisem na drewnianej ławce ustawionej przy krańcu pięknej,
piaszczystej plaży i po raz setny zachwycałam się minionymi
dniami. Otoczeni ciemnością nocy czuliśmy się cudownie. Ognisko
rozpalone za naszymi plecami emanowało przyjemnym żarem. Wszystko
było idealnie.
Wspominaliśmy wyprawę na Machu Picchu i moje łzy, kiedy pierwszy raz zobaczyłam ten widok. To była prześmieszna sytuacja, ponieważ Tomlinson zobaczył, jak ściągam ciemne okulary i ścieram bezbarwny płyn ze zgrzanych policzków, gdy on sam znajdował się kilkanaście metrów dalej. Oczywiście od razu rzucił się do biegu, bo jak się później tłumaczył: myślał, że coś mi się stało. Rzecz jasna płakałam wtedy tylko i wyłącznie ze szczęścia, ale skąd on mógł to wiedzieć? Podczas swojego dzikiego maratonu potknął się o kamień, przez co popchnął Silviana, który lecąc do przodu wpadł na lamę, a ta z kolei uciekając przed Silem Zabójcą Lam, staranowała ochroniarza Barneya, który sturlał się z górki, na szczęście niewysokiej. Grupka turystów idąca szlakiem za nami o mało nie umarła ze śmiechu, zresztą tak samo jak i my. Przez następne dziesięć minut ganiałam za tą lamą, jak jakaś wariatka, gdyż usilnie chciałam zrobić jej zdjęcie. I wiecie co? Zrobiłam!
Po kilku dniach
popłynęliśmy na wynajętą przez Tomlinsona wyspę w Zatoce
Meksykańskiej, która była po prostu najpiękniejszym miejscem na
świecie. Czułam się totalnie spełniona i naprawdę niczego więcej
nie potrzebowałam od życia.
Niestety Silvian rano dostał
telefon od szefa, przez co już w południe wyruszył do Londynu.
Głupio przyznać, ale strasznie się z tego powodu cieszyłam.
Ochroniarze praktycznie nie wchodzili nam w drogę i zajmowali się
sobą, a na drodze do pełni swobody przy Louisie stał mi tylko Sil,
przy którym czasami krępowałam się robić to, na co tak strasznie
miałam ochotę.
W tamtej chwili jednak byliśmy tylko my. Tylko ja i on na tej ławce przy ognisku. Coś idealnego. Pełnia księżyca przed nami sprawiała, że świat wydał mi się jeszcze piękniejszy. Od pierwszego wejrzenia pokochałam sposób, w jaki jego światło odbijało się od czarnych fal. Perfekcja w każdym calu.
-
Oh, I love the moonlight... - rozmarzyłam się bezwiednie
uśmiechając.
Louis
wstał ciągnąc mnie za rękę.
- Dancing in the moonlight [LINK] - Zaczął śpiewać prowadząc mnie wprost do czarnej, skrzącej się od księżycowego światła toni.
Everybody's feeling warm and bright - Podskakiwaliśmy na pisaku w rytm jego głosu. Nie przeszkadzało mi drapanie w stopy, jakie fundowały mi zimne już ziarenka. W gruncie rzeczy było nawet przyjemne.
It's such a fine and natural sight
Everybody's dancing in the moonlight
Znaleźliśmy się przy linii wody. Ścisnęłam mocniej dłoń Louisa zwracając wzrok w jego stronę. On nie odrywał swoich oczu ode mnie nawet na ułamek sekundy. Zarumieniłam się, jednak przez ciemność nie był w stanie tego dostrzec. Księżyc odbijał się od jego oczu i zębów odsłoniętych przez uśmiech. Nigdy w życiu nie widziałam go aż tak przystojnego. Cienie nocy idealnie podkreślały rysy twarzy Tomlinsona, a szum wody stanowił perfekcyjny akompaniament dla jego głosu.
- We like our fun and we never fight - Zaczął wypstrykiwać palcami prawej ręki rytm piosenki, a lewą, którą ściskałam, nagle okręcił mnie dookoła.
- Dancing in the moonlight [LINK] - Zaczął śpiewać prowadząc mnie wprost do czarnej, skrzącej się od księżycowego światła toni.
Everybody's feeling warm and bright - Podskakiwaliśmy na pisaku w rytm jego głosu. Nie przeszkadzało mi drapanie w stopy, jakie fundowały mi zimne już ziarenka. W gruncie rzeczy było nawet przyjemne.
It's such a fine and natural sight
Everybody's dancing in the moonlight
Znaleźliśmy się przy linii wody. Ścisnęłam mocniej dłoń Louisa zwracając wzrok w jego stronę. On nie odrywał swoich oczu ode mnie nawet na ułamek sekundy. Zarumieniłam się, jednak przez ciemność nie był w stanie tego dostrzec. Księżyc odbijał się od jego oczu i zębów odsłoniętych przez uśmiech. Nigdy w życiu nie widziałam go aż tak przystojnego. Cienie nocy idealnie podkreślały rysy twarzy Tomlinsona, a szum wody stanowił perfekcyjny akompaniament dla jego głosu.
- We like our fun and we never fight - Zaczął wypstrykiwać palcami prawej ręki rytm piosenki, a lewą, którą ściskałam, nagle okręcił mnie dookoła.
You
can't dance and stay uptight -
Wylądowałam wprost w jego ramionach. Zaśmiałam się cicho.
It's
a supernatural delight - W
jego ramionach czułam się bezpieczna, kochana. To było to. To było
moje miejsce. Miejsce, do którego idealnie pasowałam: jego
ramiona.
Everybody
was dancing in the moonlight
-
Nagle
chłopak zamilknął. Patrzył na mnie tak przenikliwym wzrokiem, że
aż miałam wrażenie, iż wdziera się do mojej duszy, do mojego
serca. Nie miałam nic przeciwko.
- Kocham cię Kaju - powiedział, a moje ciało zadrżało. Wyprostowałam się, zrobiłam dwa kroki w tył, spojrzałam w jego odbijające księżyc oczy i zamarłam. To była chwila, na którą podświadomie czekałam, której podświadomie pragnęłam, więc czemu moje dłonie się spociły? Denerwował się, a brak odpowiedzi z mojej strony tylko potęgował w nim to uczucie. Postanowiłam mu tego oszczędzić.
- Też cię kocham Harry...
- Kocham cię Kaju - powiedział, a moje ciało zadrżało. Wyprostowałam się, zrobiłam dwa kroki w tył, spojrzałam w jego odbijające księżyc oczy i zamarłam. To była chwila, na którą podświadomie czekałam, której podświadomie pragnęłam, więc czemu moje dłonie się spociły? Denerwował się, a brak odpowiedzi z mojej strony tylko potęgował w nim to uczucie. Postanowiłam mu tego oszczędzić.
- Też cię kocham Harry...
- Louis! Stój! Nie
chciałam! Słyszysz?! - Biegłam za nim ile sił w nogach, jednak on
nadal był potwornie daleko. Może gdyby otrząśnięcie się z
prawdopodobnie największego błędu w moim życiu nie zajęło mi aż
tak dużo czasu, byłabym w stanie dogonić go o wiele prędzej. Nie
reagował na moje wołania. - Nie chciałam tego powiedzieć! Nie
chciałam! Przepraszam!!!
Wszedł do naszego drewnianego domku. Minutę później ja też się w nim znalazłam. Chłopak właśnie rzucał na łóżko swoją wielką walizkę. Doskonale wiedziałam, co zamierzał z nią zrobić. Podbiegłam do niego i złapałam za ramię, na co ten odskoczył. Wyglądało to tak, jakby mój dotyk go parzył. A może rzeczywiście tak było?... Nie wiem.
- Louis, przepraszam... - zaczęłam, gdy tylko odwrócił się w moją stronę. - Nie wyjeżdżaj. Pozwól mi wytłumaczyć...
- Co ty chcesz tłumaczyć?! - W życiu nie widziałam go aż tak wściekłego, aż tak wściekłego na mnie.
- Ja naprawdę nie chciałam tego powiedzieć. Zrobiłam to z przyzwyczajenia i...
- Z przyzwyczajenia?! - przerwał mi. - Chyba sobie żartujesz!
- Nie, ja... - zaczęłam cicho, jednak on znowu mi przerwał.
- Daruj sobie Kaja! I przestań okłamywać siebie i mnie! Kochasz Harrego! Zawsze kochałaś tylko jego!
- Nie, Lou...
- Przestań! Nic nie mów! Taka jest prawda i obydwoje to wiemy! Skończmy tą farsę, wróć do niego, wtedy chociaż wy będziecie szczęśliwi.
Moje oczy przysłoniła ściana łez. Drżałam. Czułam pulsacje w całym ciele. To chyba przez ciśnienie. Nie wiedziałam, jak mam wybić mu z głowy to, że nadal kocham Harrego. Nie kochałam. Byłam tego pewna. Byłam...prawda?
Chłopak nie zwracając na mnie uwagi otworzył swoją walizkę leżącą na łóżku, a ja widząc co się w niej znajduje dosłownie doznałam szoku. Mój Duży Czarny Zeszyt z Milionem Wspomnień. Był tam! W walizce Louisa! Momentalnie chwyciłam go w ręce ściskając z całych sił okładkę.
- Jak mogłeś?! Ty?!
Louis wydawał się totalnie zmieszany. Już nie mógł mnie oszukać. Świetnie udawał przez ten cały czas. Martwił się o mnie. Pomagał. Wpierał. Mówił, że chroni, ale jak mógł chronić przez samym sobą?! Nawet w najczarniejszych wizjach nie byłam w stanie go o to posądzić. Nigdy, przenigdy nie powiedziałabym, że to on. A jednak! I jeszcze powiedział, ze mnie kocha! Kocha? Kocha?! Kocha i kradnie cały mój świat publikując go później w internecie?!
Wbiegłam do łazienki zabierając ze sobą zeszyt. Machinalnie przekręciłam klucz w drzwiach zjeżdżając po nich plecami.
- Kaja, otwórz! To nie ja! - „Nie ty? Jasne.” pomyślałam i prychnęłam. - Kaja proszę! Nigdy nie miałem go w rękach, ktoś musiał go podłożyć!
Nie reagowałam. Zamiast tego zaczęłam powoli wertować skradzione mi strony. Powoli przekładałam kolejne zapisane moim życiem kartki papieru, kiedy nagle natrafiłam na coś, przez co o mało nie umarłam ze strachu.
20.03.2012
Wszedł do naszego drewnianego domku. Minutę później ja też się w nim znalazłam. Chłopak właśnie rzucał na łóżko swoją wielką walizkę. Doskonale wiedziałam, co zamierzał z nią zrobić. Podbiegłam do niego i złapałam za ramię, na co ten odskoczył. Wyglądało to tak, jakby mój dotyk go parzył. A może rzeczywiście tak było?... Nie wiem.
- Louis, przepraszam... - zaczęłam, gdy tylko odwrócił się w moją stronę. - Nie wyjeżdżaj. Pozwól mi wytłumaczyć...
- Co ty chcesz tłumaczyć?! - W życiu nie widziałam go aż tak wściekłego, aż tak wściekłego na mnie.
- Ja naprawdę nie chciałam tego powiedzieć. Zrobiłam to z przyzwyczajenia i...
- Z przyzwyczajenia?! - przerwał mi. - Chyba sobie żartujesz!
- Nie, ja... - zaczęłam cicho, jednak on znowu mi przerwał.
- Daruj sobie Kaja! I przestań okłamywać siebie i mnie! Kochasz Harrego! Zawsze kochałaś tylko jego!
- Nie, Lou...
- Przestań! Nic nie mów! Taka jest prawda i obydwoje to wiemy! Skończmy tą farsę, wróć do niego, wtedy chociaż wy będziecie szczęśliwi.
Moje oczy przysłoniła ściana łez. Drżałam. Czułam pulsacje w całym ciele. To chyba przez ciśnienie. Nie wiedziałam, jak mam wybić mu z głowy to, że nadal kocham Harrego. Nie kochałam. Byłam tego pewna. Byłam...prawda?
Chłopak nie zwracając na mnie uwagi otworzył swoją walizkę leżącą na łóżku, a ja widząc co się w niej znajduje dosłownie doznałam szoku. Mój Duży Czarny Zeszyt z Milionem Wspomnień. Był tam! W walizce Louisa! Momentalnie chwyciłam go w ręce ściskając z całych sił okładkę.
- Jak mogłeś?! Ty?!
Louis wydawał się totalnie zmieszany. Już nie mógł mnie oszukać. Świetnie udawał przez ten cały czas. Martwił się o mnie. Pomagał. Wpierał. Mówił, że chroni, ale jak mógł chronić przez samym sobą?! Nawet w najczarniejszych wizjach nie byłam w stanie go o to posądzić. Nigdy, przenigdy nie powiedziałabym, że to on. A jednak! I jeszcze powiedział, ze mnie kocha! Kocha? Kocha?! Kocha i kradnie cały mój świat publikując go później w internecie?!
Wbiegłam do łazienki zabierając ze sobą zeszyt. Machinalnie przekręciłam klucz w drzwiach zjeżdżając po nich plecami.
- Kaja, otwórz! To nie ja! - „Nie ty? Jasne.” pomyślałam i prychnęłam. - Kaja proszę! Nigdy nie miałem go w rękach, ktoś musiał go podłożyć!
Nie reagowałam. Zamiast tego zaczęłam powoli wertować skradzione mi strony. Powoli przekładałam kolejne zapisane moim życiem kartki papieru, kiedy nagle natrafiłam na coś, przez co o mało nie umarłam ze strachu.
20.03.2012
Stoję pośrodku
ciemnego tunelu.
W oddali dostrzegam małe światełko.
Mam dwa wyjścia: iść do niego, albo stać.
Kto wie, może tam właśnie znajduje się wyjście?
Albo to nadjeżdżający pociąg, który za chwilę
W oddali dostrzegam małe światełko.
Mam dwa wyjścia: iść do niego, albo stać.
Kto wie, może tam właśnie znajduje się wyjście?
Albo to nadjeżdżający pociąg, który za chwilę
przerobi moje ciało na
kałużę krwi?
Co robię? Ryzykuję.
Idę do światła z nadzieją, że okaże się być dla mnie czymś dobrym.
Jak to się skończy? Nie wiem.
W ostateczności zginę.
Co robię? Ryzykuję.
Idę do światła z nadzieją, że okaże się być dla mnie czymś dobrym.
Jak to się skończy? Nie wiem.
W ostateczności zginę.
Doskonale pamiętałam ten
wpis. To był mój sen. Pamiętałam nerwy, gdy kreśliłam na tej
kartce każdą z kolejnych liter, każdy z kolejnych wyrazów, każde
z kolejnych zdań. Śniłam to w noc przed tym, jak wysłałam swoją
pracę do konkursu chłopaków. Prawda była taka, że to właśnie
on ostatecznie skłonił mnie do wsadzenia koperty w skrzynkę. A
teraz? Teraz patrzyłam na te wszystkie litery, na które skapywały
rytmicznie moje łzy, gdyż pod nimi urzeczywistnił się mój
koszmar. Na marginesie czarnym markerem ktoś napisał słowa Laury.
WATCH OUT. I
AM YOUR TRAIN.
Wtedy właśnie
zrozumiałam znaczenie pociągu. Pociąg w moim śnie zwiastował
moją śmierć. Zaryzykowałam pójście w stronę światła i przez
to zginę.
Podniosłam się i otworzyłam drzwi. Pokazałam Louisowi zeszyt pytając:
- Napisałeś to?
- Nie! Kaja, przysięgam! Ktoś mi to podłożył! - Spojrzałam mu w oczy i uwierzyłam. To nie mógł być on. Nie z tymi oczami.
Podniosłam się i otworzyłam drzwi. Pokazałam Louisowi zeszyt pytając:
- Napisałeś to?
- Nie! Kaja, przysięgam! Ktoś mi to podłożył! - Spojrzałam mu w oczy i uwierzyłam. To nie mógł być on. Nie z tymi oczami.
Bez słowa podeszłam do
niego wtulając się w tors chłopaka. Rozpaczliwie łaknęłam
poczucia bezpieczeństwa, jakie dawały mi jego ramiona.
Potrzebowałam kogoś bliskiego. Bałam się być wtedy sama.
Wtem dźwięk śmierci wstrząsnął naszymi ciałami. Mogę przysiąc, że widziałam, jak kula rozdziera powietrze. Mocniej ścisnęłam Louisa. Jego serce biło jeszcze szybciej niż moje. To nie był pierwszy raz, kiedy słyszałam strzał, w końcu oglądałam w życiu mnóstwo filmów, ale nigdy wcześniej nie miałam z tym do czynienia w rzeczywistości. Przez wcześniejszą pokrętną groźbę, którą wyczytałam ze swojego pamiętnika, poczułam się tak, jakby ta kula wycelowana była we mnie, jednak nie była. Dźwięk dochodził z daleka, lecz mimo to nadal pozostawał głośny. Za głośny. Rozbrzmiewał w moich uszach, jak echo, przez co nie byłam do końca pewna, czy strzały, które później słyszałam były prawdziwe, czy tylko urojone.
Louis odsunął się ode mnie i wziął do ręki jakąś twardą, kanciastą figurkę z komody obok, po czym stanowczym, lecz zarazem wystraszonym głosem powiedział:
- Idę sprawdzić, co to. Zostań tu.
- Nie ma mowy! - zaprotestowałam od razu. - Nie możemy się teraz rozdzielać.
Tomlinson przez chwilę bił się z myślami łażąc w tę i z powrotem po pokoju, aż w końcu westchnął ciężko. Podał mi do ręki drugą figurkę, po czym poważnym tonem zaznaczył.
- Tylko trzymaj się za mną.
Wyszliśmy z naszego domku. Stąpaliśmy cicho. Jak na szpilkach. Jednym dźwiękiem, jaki z siebie wydawaliśmy było łomotanie serca i przyspieszony, płytki oddech, nad którym nie byliśmy w stanie zapanować. Lekko zgięci chowaliśmy się za kolejnymi obiektami na naszej drodze. Rozglądałam się dookoła i widząc wszędobylską ciemność, którą wcześniej tak się zachwycałam, czułam ciarki na całym ciele. Sunęliśmy przed siebie, chyba sami nie wiedząc dokąd tak właściwie zmierzamy, jednak powtórny wystrzał wskazał nam cel - kwatera ochroniarzy. Na dźwięk broni oboje podskoczyliśmy. Ja zakryłam dłonią usta, a Louis złapał się za serce. Baliśmy się jeszcze bardziej. Mimo wszystko nie zatrzymaliśmy się nawet na chwilę. Powoli brnęliśmy przed siebie.
Wtem dźwięk śmierci wstrząsnął naszymi ciałami. Mogę przysiąc, że widziałam, jak kula rozdziera powietrze. Mocniej ścisnęłam Louisa. Jego serce biło jeszcze szybciej niż moje. To nie był pierwszy raz, kiedy słyszałam strzał, w końcu oglądałam w życiu mnóstwo filmów, ale nigdy wcześniej nie miałam z tym do czynienia w rzeczywistości. Przez wcześniejszą pokrętną groźbę, którą wyczytałam ze swojego pamiętnika, poczułam się tak, jakby ta kula wycelowana była we mnie, jednak nie była. Dźwięk dochodził z daleka, lecz mimo to nadal pozostawał głośny. Za głośny. Rozbrzmiewał w moich uszach, jak echo, przez co nie byłam do końca pewna, czy strzały, które później słyszałam były prawdziwe, czy tylko urojone.
Louis odsunął się ode mnie i wziął do ręki jakąś twardą, kanciastą figurkę z komody obok, po czym stanowczym, lecz zarazem wystraszonym głosem powiedział:
- Idę sprawdzić, co to. Zostań tu.
- Nie ma mowy! - zaprotestowałam od razu. - Nie możemy się teraz rozdzielać.
Tomlinson przez chwilę bił się z myślami łażąc w tę i z powrotem po pokoju, aż w końcu westchnął ciężko. Podał mi do ręki drugą figurkę, po czym poważnym tonem zaznaczył.
- Tylko trzymaj się za mną.
Wyszliśmy z naszego domku. Stąpaliśmy cicho. Jak na szpilkach. Jednym dźwiękiem, jaki z siebie wydawaliśmy było łomotanie serca i przyspieszony, płytki oddech, nad którym nie byliśmy w stanie zapanować. Lekko zgięci chowaliśmy się za kolejnymi obiektami na naszej drodze. Rozglądałam się dookoła i widząc wszędobylską ciemność, którą wcześniej tak się zachwycałam, czułam ciarki na całym ciele. Sunęliśmy przed siebie, chyba sami nie wiedząc dokąd tak właściwie zmierzamy, jednak powtórny wystrzał wskazał nam cel - kwatera ochroniarzy. Na dźwięk broni oboje podskoczyliśmy. Ja zakryłam dłonią usta, a Louis złapał się za serce. Baliśmy się jeszcze bardziej. Mimo wszystko nie zatrzymaliśmy się nawet na chwilę. Powoli brnęliśmy przed siebie.
Nawet nie zauważyłam,
kiedy znaleźliśmy się przy drzwiach drewnianego domku ochroniarzy,
a Louis łapał za klamkę odbijającą księżyc. W myślach
krzyczałam: Nie Lou, nie rób tego, jednak moje usta
pozostawały uwięzione w bezdźwięcznej pułapce.
Przekraczając próg znowu usłyszeliśmy wołanie Barneya dobiegające z piętra. Błagał o pomocy. Momentalnie wbiegliśmy schodami na górę, ale wtedy znowu rozległ się strzał. Potem kroki. Ciężkie i powolne.
Przekraczając próg znowu usłyszeliśmy wołanie Barneya dobiegające z piętra. Błagał o pomocy. Momentalnie wbiegliśmy schodami na górę, ale wtedy znowu rozległ się strzał. Potem kroki. Ciężkie i powolne.
Mężczyzna stojący przed
nami.
Broń w jego prawej dłoni.
Zgrzyt jego zębów.
Chwyciłam chłopaka i
zaczęłam uciekać. Zbiegając ręka Louisa gdzieś mi się
wysmyknęła. Skręciłam w lewo, potem w prawo i chyba znowu w lewo.
Zgubiłam się w ciemności. Coś gruchnęło. Zdecydowanie zbyt
blisko. Usłyszałam za sobą kroki. Sparaliżowało mnie. Nie mogłam
drgnąć nawet o milimetr. Kroki były coraz bliższe, coraz
głośniejsze. Ciemność dookoła wycisnęła z mojego ciała
resztki odwagi. Nie odwróciłam się, by spojrzeć w twarz oprawcy,
co było moim największym błędem. Poczułam potworne ukłucie w
szyję. Ostatnim co zdołałam usłyszeć był dźwięk zasysanego
przez strzykawkę powietrza, a ostatnim co zdołałam zobaczyć,
ciało Louisa na podłoże, które mrok odsłonił mi przy upadku.
___________________________________________________________________
KLIK
KLIK
KLIK
KLIK
KLIK
___________________________________________________________________
KLIK
KLIK
KLIK
KLIK
KLIK
:O moja rekacja, Kaju. Kim jest ten mężczyzna?! to ktoś na zlecenia Laury? Lou przeżyje? a poza tym świetny rozdział, emocje normalnie WOW. aż mnie ciarki przeszły. ciekawe, kto to jest. Może Sil?? czekam na następny, oby szybko się pojawił!!!! i żeby wszystko się tam wyjaśniło ;)
OdpowiedzUsuńświetneeeeeee, jak zwykle z resztą ;)
OdpowiedzUsuńBardzo ffffffffaaaaaajjjjjjjjjnnnnnnnyyyy czy będą następne???????:-):-):-):-):-)
OdpowiedzUsuńSiema jesteś wspaniała do widzenia <3
OdpowiedzUsuńBoże jakie emocję !
To jest... zdecydowanie jeden z lepszych rozdziałów ! Jak ty to opisałaś matko .
Zawał ;*
Po pierwsze:
OdpowiedzUsuńBardzo ci dziękuje, że wstawiłaś link do mojego bloga :)
Po drugie:
Rozdział jest... CUDOWNY, BOSKI, INTERESUJĄCY, MEGA CIEKAWY. Jednym słowem... IDEALNY !!!
Boję się tego co będzie później ;c Nie możesz zamordować Kai ! Słyszysz ? Błagam, nie rób tego.
KOCHAM CIĘ <33 I KOCHAM TEGO BLOGA ORAZ AUTORKĘ :) CZYLI CIEBIE..
Dziwny ten komentarz wychodzi. Ciekawe czy będę pierwsza.hmm.. Watpię. Ktoś mnie wyprzedzi.
NIE MOGĘ SIĘ DOCZEKAĆ KOLEJNEGO. MAM NADZIEJĘ, ŻE NIE KARZESZ NAM DŁUGO CZEKAĆ, ALE KAŻDY MA TEŻ SWOJE ŻYCIE, WIĘC ROZUMIEM JEŚLI DODASZ PÓŹNOOO :*
Weny życzę.
Chociaż wiesz, że wszystkie rozdziały są ekstra to i tak moim zdaniem ten najlepszy <3 Jeny, to było takie emocjonujące :*
OdpowiedzUsuń:OOOOOOO
OdpowiedzUsuńBrak słów.
popłakałam się *_*
OdpowiedzUsuńboże aż ciarki miałam ...
czekam nn <3
Całujee Lola ;*
Boże. Boże. Boże. Boże. serce wali mi jak jakiś młot normalnie.
OdpowiedzUsuńna początek śmiałam się jak głupia z Marty. "spociła się prawie jak pedofil w smyku" wydaje mi się, że to określenie jest z kabaretu Cezarego Pazury i uwielbiam je :) chociaż, jeżeli nie, to przepraszam, jakby co. ale tak mi się jakoś kojarzy...
Boże Święty. końcówka niczym thriller w telewizorni. nie mogę. cała drżę z emocji, a moje serce słychać chyba w Norwegii. naprawdę umiesz budować (czy jak to się tam mówi) wielkie napięcie. jak będzie następne rozdanie Oscarów to dzwonię tam do nich, żeby Cię nominowali. i to koniecznie. a i mogę się o stówkę założyć, że wygrasz :)
kurde, nie wiem, jak będę teraz żyć. w mojej głowie jest już miliardy czarnych scenariuszy, chociaż ja jestem wieczną optymistą i stawiam raczej na happy end, albo bardziej pasuje: mam nadzieję na happy end. czekam na następny rozdział baaaaaaaaaaaaaaardzo baaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaardzo baaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaardzo niecierpliwie.
KOCHAM CIĘ KOBIETO. i serdecznie gratuluję Twojemu chłopakowi tak wspaniałej dziewczyny :)
KOCHAM CIĘ KOBIETO x2
KOCHAM CIĘ KOBIETO x3
i ja bym tam mogła dłużej, ale Ci tu nie chcę miejsca zawalać, to wiesz. wystarczy, jak napiszę:
KOCHAM CIĘ KOBIETO x10000000000000000
Twój blog jest najlepszy.
i już się zamykam c:
@chocolate_tommo
ZGADZAM SIĘ Z KAŻDYM TWOIM SŁOWEM! też lałam z Marty... i z LAMY xd ale później... matko! drżę... :<
Usuńbardzo dobrze wiesz, jaka jest moja reakcja. no normalnie ja nie wiem co zrobię jak Kai albo Lou się stanie coś poważnego. no normalnie... no... no nie wiem! :< BĘDZIESZ MNIE TULIĆ I ŚPIEWAĆ MI KOŁYSANKI PRZEZ TYDZIEŃ... NIE, MIESIĄC! tak się przestraszyłam. :< bjfhcuajdayudh, i tak Cię kocham, Ty "jaram się niczym zombie w Minecrafcie" xd <3
OdpowiedzUsuńVHVBHJCHJGCKJFGYTFHVCGDJCG=jedyne co mogę powiedzieć, czyli krótko i na temat! A tak na serio to jesteś niesamowita, czekam nn, kocham cię (ta wiem, te moje wyznania), twój blog jest świetny i I LOVE EVERYTHING WHAT YOU WROTE!!!
OdpowiedzUsuńGosia ;***
Więc tak. Nadal nie wiem co się stało ale właśnie miałam zawał mimo tak młodego wieku. Moja reakcja :O. Słowa wypowiedziane z moich ust: Pierdolisz?! (aż siostra się na mnie dziwnie popatrzyła xd). W każdym bądź razie nie wiem jak to robisz ale jesteś genialna! Rozdział bardzo mi się podobał. Dobra bardzo to za mało! Zdecydowanie! Jest genialny :D Ja tutaj myślałam, że ją pociąg przejedzie, a tutaj jakiś koleś wyjeżdża ze strzykawką o.O. Znaczy of kors on ich nie zabił tylko teraz zabierze ich do swojej tajnej kryjówki i tak będzie przechowywał, a reszta One Direction przyjedzie z odsieczą! I ich uratują! Ale za nim przyjadą to on będzie ich dręczył, nękał i jeszcze tam inne takie bajery :D Tak! Tak na pewno będzie xd Ale może jeszcze coś o tej zdecydowanie przyjemniejszej części :) Tak więc to takie romantyczne, że Lou ją tam zabrał ^^ Naprawdę chłopak marzenie ;3 To teraz z powrotem do mniej przyjemnych... Taka śmierdząca ta sprawa z tym zeszytem :/ No według mnie to ten sam koleś wszystko robi. Tylko co ma na celu? Oto jest pytanie!
OdpowiedzUsuńWiem, że długi i pewnie bez większego sensu no ale wybacz tak chyba musi być...
Chciałabym baaaaaaaaaaaaaaardzo podziękować za to, że dodałaś moją reklamę! Jesteś wielka! Naprawdę kiedy ją tutaj zobaczyłam to odtańczyłam taniec radości :D Pewnie pomyślisz, że jakaś stuknięta jestem. No ale ja tak tylko czasami i nie mam 13 lat mam trochę więcej ;) No więc jeszcze raz bardzo dziękuję :*
Nie wiem czy czytasz moje wypociny czy nie ale jeżeli czytasz to zapraszam na kolejny rozdział :)
Pozdrawiam i całuję Harolda :*
Zapomniałam! Lama! Lama moich mistrzem! Nie wiem czemu ale lamy wzbudzają u mnie niepohamowaną radość na twarzy :D O i jeszcze jesteś moim mistrzem photoshopa ^^ Teraz już na pewno wszystko :D Tak więc pozdrawiam jeszcze raz Harolda :*
Usuńo ja pierdziele ! tego to ja się nie spodziewałam .. i ta akcja 'Też cię kocham Harry'.. aż wstałam xd ten rozdział no .. no brak mi słów .. no nie, chciałabym ci wyrazić jak mi się podoba ale no nie wiem jak ;o i ta akcja, ta strzelanina, Lou,ten pamiętnik, to wszystko.. no ja chcę już następny ! chce wiedzieć co dalej ! no proooszę <3 i ten nowy wygląd też jest śliczny xoxo KOCHAM CIĘ DZIEWCZYNO ! życzę weny ;* i do zobaczenia wkrótce ! <3
OdpowiedzUsuńwooooooow jestem tylko tyle w stanie napisać.... kto to ?!
OdpowiedzUsuńkto podrzucił Louisowi ten notes ?
czekam na następny xx
Nawet nie wiesz jak się ucieszyłam na słowa "Też Cię kocham Harry" :D
OdpowiedzUsuńAle ta końcówka...bożee....
Matko, matko, matko. Ale histeryzuję!!! Co bd dalej, co bd dalej?!?!?!!? Nwm czemu ale wydaje mi się że coś z tym podrzuconym pamiętnikiem bd miała wspólnego Laura, ale to chyba niemożliwe. No nie wiem... Najlepsze było to że piszesz jak to Kaja jest zauroczona Louisem, jak bardzo czuje się przy nim szczęśliwa a za chwile wyjeżdża z tekstem "Też Cię kocham Harry" Oooooooooooo ubóstwiam Cię i Twój ogromny talent!!! Końcówka strasznie przypomina mi taką książke o filmi The Fugtive... hehh.Wspaniale opisałaś to wszytsko normalnie jak jakiś kryminał!!! Życzę weny ;*
OdpowiedzUsuńJPD JPD JPD Oddychaj Julia, oddychaj... JAK TY MOGŁAŚ??? JA TU UMRĘ ZARAZ!! CO BĘDZIE DALEJ?! Jezu... Niesamowity, NIE, boski, NIE, doskonały!!! Po prostu WOW! Kocham Cię! Pisz kobieto następny, bo będziesz w sądzie za to, że JA tu umrę przez to czekanie! http://never-ending-story-of-me-and-1d.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńŚciskam, całuję i nie wiem jeszcze co! xoxo
MATKO ŚWIĘTA. JAKIE EMOCJE. BOŻE. NIE WIEM CO MAM WIĘCEJ NAPISAĆ. JESTEŚ GENIALNA, ŻE POTRAFISZ CZYTELNIKA WPĘDZIĆ W TAKI STAN. TERAZ Z NIECIERPLIWOŚCIĄ CZEKAM NA DALSZE LOSY AKCJI !!! :)))
OdpowiedzUsuńWow! Wow !Wow! . To niesamowite , kto to był ?!
OdpowiedzUsuńJesteś N I E S A M O W I T A !!!
Czekam na next .:D
Właściwie to chyba nigdy nie miałam okazji komentować twojego bloga. Zawsze myślałam, że dostajesz tyle komentarzy, że moje wypociny na nic by się nie zdały. Źle myślałam. Przecież każdy komentarz od czytelnika to kolejny uśmiech. Przynajmniej pozytywny. Zresztą.. co ja gadam? Zdarzają się też hejty osób, które nie umieją opanować emocji. Zdarzają się takie, które wytknął błędy, ale pozytywnie. Dlaczego ja nie komentowałam? Komentarz "Świetnie, zapraszam do mnie" nie jest przekonujący, a na więcej nie mam czasu. Dzisiaj jednak po przeczytaniu rozdziału coś mnie natknęło. Może za dużo myśli skłębiło się w mojej młodej głowie? Od samego początku kibicowałam Kai i Harremu. Nie dlatego, że to mój ulubieniec, bo tak nie jest. Kibicowałam mu bo wiedziałam, że jest dla niej odpowiedni. A jak teraz jest? Harry i Louis. Dwoje wspaniałych osób. Dwójka chłopaków, między którymi nie można wybrać i powiedzieć "Ten jest lepszy od tego". Nie. Prawdziwym pytaniem jest: "Kto jest lepszy DLA KAI?". To nie tylko tak, że Kaja sprawia, że Harry jest lepszą osobą. On również ją zmienił. Zaskakiwał ją, sprawiał, że pojawiały się jej inne pytania na świat. Więc tak, Harry był dla niej lepszy. I wcale nie chodzi mi o to, że ich miłość była silna i to zwykłe przyzwyczajenie. Gdy byli ze sobą wszystko ich przepełniało. A kim jest Lou? Bezpieczną opcją. Bo jest stały, bo jest czuły i troskliwy. Bo troszczy się. Bo jest jej wygodniej będąc z nim. Bo nie ma ciągłych sprzeczek, bo Louis to bezpieczna opcja. Ludzie wolą takie opcje bo boją się stawić czoła uczuciom. I być może się mylę, przecież to tylko moje refleksje, ale właśnie tak uważam. Powrócę jednak do rozdziału, w którym wątek miłosny nie jest aż tak ważny, jak ostatnia scena. Najpierw pamiętnik. Jeśli nie Louis, to kto? Nie wiem czemu, ale wydaje mi się, że to Sil. Z drugiej strony jednak.. trudno mi byłoby uwierzyć, gdyby naprawdę okazało się to właściwe. Pozostaje tylko czekać. Pociąg. Pociąg. Pociąg. Wszystko nabrało tajemniczego, a przede wszystkim nieco mrocznego klimatu, że każde słowo czytałam z obawą, iż w kolejnym pojawi się coś strasznego. I pojawiło. Ostatnie linijki wywołały u mnie pewną falę dreszczy, a w głowie zaczęły kłębić mi się pytania. Jak? Czemu? Po co? A gdzie znajdę odpowiedź? Czy w ogóle ją znajdę? Mężczyzna. Jaki miał w tym cel? Jaki cel? Co dokładnie zrobił? Pozostaje tylko czekać. A wiesz co mnie jeszcze zastanawia? Czy w tym czasie gdy Kaja straciła przytomność.. czy Harry coś poczuł. Może zalatuję teraz za bardzo wątkiem fantasy, ale wierzę w taką więź. Moja mama patrzyła na zegar, gdy nagle się zatrzymał : 14:15, równo o tej godzinie zmarła jej matka. Przypadek? Nie sądzę. Moja mama poczuła to, zanim dowiedziała się z ust cioci. Zastanawia mnie więc, czy Harry miał jakieś odczucie. Pewnie się nie dowiem, bo zapewne nie ma to większego znaczenia. Jestem po prostu nieco osobą lubiącą rozmyślać. Przepraszam, że nie rozpisałam się za specjalnie. Nie chciałam za bardzo paćkać. Za mocno przeżywam jeden filmik Delena, może dlatego? Z niecierpliwością czekam na kolejny, ale wiedz że nie zamierzam Cię poganiać. Dodasz kiedy napiszesz, a napiszesz kiedy skończysz :)
OdpowiedzUsuńŚwietny.
OdpowiedzUsuńKto mógł podrzucić Lou pamiętnik Kai.
Co Laura ma wspólnego z pamiętnikiem.
Kto jest odpowiedzialny za tą strzelaninę.
Te słowa Też Cię kocham Harry. Normalnie po nich padłam.
No nic czekam na kolejny.
Mam nadzieję że się pojawi bardzo szybko.
Pozdrawiam i życzę weny.
Kurcze nie wiem jak mam zacząć. hymmm może ten rozdział był zajebisty? Nie to przereklamowane. Kurde kobieto to co piszesz, kurde nie umiem nawet się wysłowić. Nikt jeszcze nie wymyślił takich słów które określają twojego bloga. Wiesz co teraz sobie wyobrażam? Siedzącą na fotelu 60-letnią Paulinę czytającą twoją książkę. Cóż mogę powiedzieć masz niesamowity talent. Życzę ci abyś napisała książkę i żeby podbiła świat.
OdpowiedzUsuńTak jak już mówiłam nie ma jeszcze takich słów, które mogą określić jak przepiękne, niesamowite itd. jest twoje opowiadanie. Czytając go jestem spełniona (przepraszam jeśli brzmi dwuznacznie. Cóż. Kilka razy podchodziłąm do napisania jakiegoś komentarza, żeby miał sens. A teraz siedzę dosłownie 30 MINUT i coś takiego wyszło.
A jest jeszcze jedna rzecz. Ostatnio wpadłam na pomysł, żeby wydrukować twoje opowiadanie i czytać kiedy jestem smutna, ale niestety nie można skopiować. No trudno się mówi.
A jeszcze jedna rzecz sytuacja z lamą rozwaliła mnie. Lama mój mistrz!
Także ten gratuluje talentu, czekam na następny rozdział, czekam na 20 października i na twoją książkę.
@_foreveralone_5
HUUUUU, WDECH, WYDECH, WDECH, WYDECH...To jest straszne, zaraz umrę, mam ciarki. W sumie zapowiadało się miło, ten cały wyjazd, a przerodził się w najgorszy koszmar. "WATCH OUT. I'M YOUR TRAIN." - serce mi stanęło. Kto to zrobił?! Kto jest tak okrutnym człowiekiem?! Ten sen, przepowiednia, Kaja nie może umrzeć! To nie ten czas! Stąpa po torach, w stronę światła, ale ono jest jescze dalego! TAK SIĘ NIE SKOŃCZY, PRAWDA? Umieram...
OdpowiedzUsuń@mcqueenavenue
długo zastanawiałam się czy napisać ten komentarz... Gdy już się do tego zabrałam to znowu nie wiem co napisać. Na początku śmiech i rechot z Marty, zarumienienie Nialla, gonienie uciekającej lamy i robienie jej zdjęć. Wyjazd Silviana, następnie Kaja i Louis w świetle księżyca sami na plaży. Później przez mniej więcej Kaję wszystko zaczęło się psuć. Pasiasty był zapewne zazdrosny. Wcale mu się zresztą nie dziwię. Później ktoś podłożył mu notes. Nawet wiem mniej więcej kto to, ale nie wiem czy zapewne. Kocham loczka, całyymmm swoim serduchem, ale może to on?? No tak jakoś do kupy mi się składa. Nie wiem. Pozostaje mi tylko czekać. I Louis? Co z nim?! Mam nadzieję, że wszystko będzie dobrze :)
OdpowiedzUsuńświetny rozdział :) Pełny akcji i przeżyć, zresztą jak zawsze :) Normalnie kocham Cię dziewczyno :)
Pozdrawiam ;p
Gdy pierwszy raz włączyłam twojego bloga od razu go wyłączyłam. Nie wiem czemu, po prostu nie mam pojęcia. Na jakiś czas kompletnie o nim zapomniałam... do czasu, aż nie przeczytałam na jednym z blogów, że jesteś wspaniałą pisarką. MUSIAŁAM TO SPRAWDZIĆ i ponownie weszłam na bloga, zaczęłam czytać i śmiało mogę powiedzieć, że nie żałuję ani sekundy, którą spędziłam na czytaniu rozdziałów, które chcąc nie chcą sprawiają, że mam uśmiech na twarzy! To niesamowite ♥. Pisałam to już kiedyś, ale trudno powtórzę się: jesteś naprawdę kompletnie nieprzewidywalna. Chociaż bardzo bym chciała, nie mogę przewidzieć co wydarzy się w następnym rozdziale i na pewno jest to fajne uczucie :). "Kocham Cię Harry" i moje serce zaczyna skakać z radości. Zawsze byłam/jestem/ będę za Hają i mimo iż przyzwyczaiłam się do Louisa jako wybranka Kai... to ciągle nie to samo. Akcja z pamiętnikiem- moją głowę rozsadza złość, jednak nie wierzę, że Louis zrobiłby coś takiego Kai. Wydaje mi się, że naprawdę ją kocha, mimo iż nie jest do końca pewne, czy Kaja odwzajemnia to uczucie. Na koniec akcja z pistoletem, a ja normalnie czuję się jak twoi biedni bohaterowie :). Czułam ten strach i emocje normalnie xd. Tak, jestem dziwna. Tak, uwielbiam twojego bloga ♥. Nie wiem dlaczego, ale coś podpowiada mi, że pamiętnik ukradła Emily. Mam wrażenie, że za wszelką cenę chce zniszczyć Kaję. W sumie to nie wiem czy ten komentarz ma sens, ale musiałam opisać moje przemyślenia ♥. Nie mogę doczekać się dalszego rozwoju akcji!
OdpowiedzUsuń+ Super wygląd i muzyka *.*
Wooow, po tym co przeczytałam nie jestem w stanie napisać nic sensownego, oprócz pytań: Co dalej? Co z Lou? Co się z nimi teraz dzieje? O Boże napisz ten następny rozdział jak najszybciej, pozdrawiam, życzę weny. I jeszcze raz WOOOW!!!
OdpowiedzUsuńBędę zaszczycona jak wejdziesz;
http://my-world-in-my-dream.blogspot.com/
Zalożę się, że będzie to najbardziej nieoczekiwany bohater.
OdpowiedzUsuńMój drogi Boże....
OdpowiedzUsuńprzepraszam,ale nie potrafię nic ''normalnego'' z siebie wydusić.
Totalnie zaskoczyłaś mnie tym rozdziałem. Najpierw ta wpadka Kai,potem ten pamiętnik,słowa Laury,ten strzał,ciało Lou...Jezu,Jezu,Jezu...
Rzadko dodaje komentarze do Twoich rozdziałów. Prawie wcale, fakt. ( to chyba wgl jest pierwszy raz O.o ) Nawet nie wiem czemu nie dodawałam. Może temu, że Mi się nie chciało? Może.. Ale tak pomijając ten fakt. DZIEWCZYNO ! Ty masz przeogromny talent do pisania ! *________* ! Twój blog jest.. no, nie wiem jak to określić. Po prostu brak Mi słów na to, jaki on jest cudowny ! Ba ! Coś więcej niż cudowny.. ♥
OdpowiedzUsuńOdnosząc się tego rozdziału - rewelacja ! Jeszcze ta ( jak dla Mnie ) tajemnicza końcówka. <33 Normalnie Bellissimo. *-*-*-*
Czekam z niecierpliwością na następny rozdział i Życzę Weny. ♥
Matko! Zaskoczyłaś mnie tak bardzo, że do tej pory nie mogę się otrząsnąć ;o Ten rozdział jest niesamowity, niesamowity i jeszcze raz niesamowity! Jedyne co mogę w tej sytuacji zrobić to pogratulować i życzyć dużo weny *.*
OdpowiedzUsuń*ZGON*
OdpowiedzUsuńUwielbiam Cię, jesteś niesamowita. Jeśli wydasz książkę, to proszę mi ją zaklepać i zadedykować "Dla największej fanki".
Tydzień temu pani na polskim prosiła nas o napisanie kilku zdań o ulubionym bohatera literackiego. Każdy po kolei czytał. Najczęściej był to Harry Potter. Nadeszła moja kolej "Kaja Makowska". Wszyscy na mnie popatrzyli. Nie przejmowałam się tym i czytałam dalej "Kaja jest bohaterką najlepszego bloga w historii blogów. Podziwiam ją, że mimo przeciwności losu nie poddaje się." Może nie była to jakaś długa i błyskotliwa wypowiedź i nie wiem czy Kaja zalicza się do tego typu bohaterów CHUJ MI NA TYM!
Dawno nie komentowałam, bo czytałam każdy rozdział na telefonie i tam są małe przyciski i nie wklikam ich i jeszcze miałam mały wypadek i zalałam telefon wodą, więc nie było jak czytać. Czytałam na tablecie, ale za długo na nim siedziałam i miałam karę (musiałam wpisać kod do odblokowania) po nocach siedziałam i główkowałam co to za liczby. Jak się okazało było to 0000 -,- siedziałam pod kołdrą dusząc się tym skwarem z pod kołdry, ale to uzależnienie od Kai było zbyt silne. Wydaje Ci się to głupie i myślisz "Co ona komputera nie ma?" Teraz juŻ mam, ale wcześniej rozwaliłam monitor (długo historia) a reszta familii ma hasła bo "Zawirusuję im komputer." Chodziłam do koleżanki na czytanie i tam przeżywałam takie emocje jak podczas EURO 2012. Osobiście jestem twoją fanką i serdecznie chciałabym Cie zaprosić na mój blog http://moja-historia-z-one-direction.blogspot.com/ To ty byłaś moja inspiracją do pisania. Zapewne pamiętasz Darię/Larry. W rozdziale 17 pisałaś jej podziękowania. Ona wprowadziła mnie w świat Kai.
KOCHAM CIĘ I ŻYCZĘ WENY
Obiecywałaś większą akcję niż przy lekko zwęglonej Laurze no i jest.
ZAJEBISTOŚĆ W CZYSTEJ POSTACI *.*
UWIELBIAM TWOJEGO BLOGA! Matko dziewczyno czytam go już od dość dawna, kiedyś komentowałam (pod inną nazwą więc możesz nie wiedzieć), ale potem jakoś tak nigdy nie miałam czasu, bo z reguły czytałam na telefonie. Dzisiejszy rozdział, był tak wspaniały, cudowny, genialny (mogłabym tak jeszcze długo, długo, długo wymieniać), że po jego przeczytaniu, pomyślałam "No po prostu muszę to skomentować!". W pewnym momencie, kiedy zaczęło się Kaja i Louis oraz pojawiła się Taylor myślałam, że to będzie już koniec. Znaczy, może nie do końca koniec, ale sądziłam, że w takim stanie się ta historia zakończy. Niestety (oczywiście bardzo pozytywnie niestety) na tym był taki jakby nowy początek. Od czasu tego snu, strasznie zastanawiały mnie słowa Laury. "WATCH OUT. I AM YOUR TRAIN." Było to dla mnie tak ogromną zagadką. Mój umysł Tworzył wiele wersji, jakie mogą się wydarzyć, ale żadna z nich za nic nie przypominała tego co napisałaś! Zaskoczenie kompletne! Po prostu nie wiem co powiedzieć! Najpierw śmiech, radość Marta i Niall, wyjazd do Peru, gonienie lamy, spad ochroniarza, wyjazd Silla, Louis i Kaja sam na sam przy świetle księżyca, ta wpadka, złość, mieszane uczucia, ucieczka Louisa, pamiętnik, strach, rozczarowanie, strzał, ponowna zmiana uczuć, ciągle budujące się napięcie. Sama nie wiem w co wierzyć. Kto mógł to zrobić! Dlaczego teraz? Co to w ogóle mogło oznaczać? Po co ten ktoś podrzucił pamiętnik Kai Louisowi!? Tysiące takich pytań mam w głowie i nie umiem znaleźć na nie odpowiedzi. Mogę tylko podejrzewać, ale i tak wiem, że Ty czymś nas zaskoczysz i będzie zupełnie inaczej niż myślałam! Właśnie dlatego uwielbiam Twoje opowiadanie! Ciągłe zwroty akcji, zaskoczenia, wszystko dokładnie ułożone, dopracowane i ta spójność w pisaniu, co jest chyba najważniejsze! Mam jakby pustkę w głowie! Jestem tak okropnie ciekawa co będzie dalej! PISZ DZIEWCZYNO PISZ i NIE PRZESTAWAJ, bo wychodzi Ci to (przepraszam, że użyję wulgaryzmu) ZAJEBIŚCIE! CZEKAM BARDZO NIECIERPLIWIE NA KOLEJNY! :)
OdpowiedzUsuńOMG!!! Moje serce bije jak powalone ze strachu. Proszę oby Kaja i Lou przeżyli<3 Rozdział świetny jak zawsze(: Życzę weny!!
OdpowiedzUsuńTwój blog jest super :) Polecam swojego ---> http://wszystkoodpocztaku.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńTy masz taki talent o jakim filozofom się nie śniło. :D :D :D
OdpowiedzUsuńBoski. ;* :3
ojaojaojaoja!
OdpowiedzUsuńnormalnie umrę jak szybko nie przeczytam następnego :o
Nie da się opisać emocji których przeżyła czytając ten rozdział. W żołądku mi tak skakało jak nigdy dotąd! Najpierw akcja z pomyleniem imienia która podniosła moje ciśnienie do Miarów nie możliwych! Zatem później te szczały! Chcesz żebym zaliczyła zgon? To bravo bo Ci się udało, piszę nie żyjąc. Z wrażenia prawie nie wstawiłam komentarza a to raczej nie na twoją korzyść! Po chwili sobie przypomniałam, że tego nie zrobiłam i wróciłam tutaj. Japierdziele dalej boli mnie brzuch z nerwów! tyle emocji po przeczytaniu jednego rozdziału i totalny szok. Jestem ciekawa co za tym wszystkim stoi bo sama nie mam pojęcia i nikt sensowny nie przychodzi mi do głowy. Ale cała ta akcja źle wróży i czuje, że będzie ostro. A ostro w twoim wykonaniu to pewnie znaczy istna burza i nie pewnie tylko na pewno! Aż zaczynam się bać. I moje myśli się tłumią z niedoczekania kiedy wstawisz nowy rozdział, bo zżera mnie ciekawość! Co stanie się z Lou? A z Kają? Wtf?! Zaczynam się obawiać.
OdpowiedzUsuńPs:Będę czekać do upadłego. I love you xoxo
Już chcę następny.
OdpowiedzUsuńZgon! Dziewczyno jesteś moim ideałem, I love you. Masz tak olbrzymi talent, ze nie da się tego opisac slowami. Blagam nie zabijaj Lou ! ;3
OdpowiedzUsuń@1DWixx
Nieeeeee. Kaja no! Nie zabijaj Lou i Kai!! No weź!! Fajny rozdział. Ciekawe kto to strzelał...
OdpowiedzUsuńNajpierw podziękuję ci za link pod rozdziałem do mojego bloga, a więc Dziękuję.
OdpowiedzUsuńZaskoczyłaś mnie strasznie. Początek był taki spokojny, a nawet śmieszny. Robienie zdjęć z Jazgotliwą rozbroiło mnie doszczętnie. Śmiałam się do monitora co swoją drogą mogło wyglądać dziwnie, ale taka prawda. Później te wakacje i tutaj tak romantycznie. Zdjęcia, zabawa...raj. Nagle Louis wyznaję miłość Kai i aż się zacięłam i przeczytałam to jeszcze raz. Kiedy już uwierzyłam, że to napisałam, ty wyskoczyłaś z "Ja też cię kocham Harry" i tu załamka. No błaagam. Przecież ten człowiek też ma uczucia no...ale. Później zszokowałaś mnie tym pamiętnikiem, ale ponieważ jestem z teamu Kaja&Louis uważam, że jednak został on mu tam podłożony. No a miało być tak uroczo...
Teraz przeżywałam to, że już się pogodzili, a tu nagle jakieś strzały. Aż się sama wystraszyłam. Z każdym ich krokiem bałam się, czy nic im się nie stanie. Końcówka rozdziału jest przerażająca. Nie zabijaj ich, proszę.
Jak zwykle napiszę ci, że jesteś moim autorytetem i masz ogromny talent o czym wiesz. : )
Ciąg dalszy w twoim wykonaniu będzie imponujący po czymś takim.
WIĘC NAPISZĘ TYLKO : W.T.F?!
OdpowiedzUsuńMATKO BOSKA . :O
JA TYLKO CZEKAM NA NASTĘPNY ROZDZIAŁ, NICZEGO WIĘCEJ OD ŻYCIA NIE CHCĘ XD
Nie wiem skąd się wziął link do mojego bloga pod tym rozdziałem, ale bardzo za to dziękuję <3 Na prawdę dziękuję.
OdpowiedzUsuńNo, a teraz przejdźmy do tego rozdziału... Prawda jest taka, że sama nie wiem co powinnam o nim napisać. Czy mnie zaskoczył? Bardzo!
Jak Kaja zobaczyła u Louisa dziennik to miałam ochotę go rozszarpać, a potem jak przeczytałam jej wpis to pomyślałam, że ona śni, a jeszcze potem, że Laura była z nią zawsze, a ona tego nie wiedziała.
Dalej nie wiem kto ukradł dziennik. Teraz już serio wydaje mi się, że za tym wszystkim stoi ta Laura.
No mam nadzieję, że dowiem się tego w nowym rozdziale.
Że co kurwa?! Jakie strzały? Wgl jakie strzykawki?! Dziewczyno ja sie czułam jakbym oglądała horror.
Czekam na kolejny wspaniały rozdział z niecierpliwością i pozdrawiam Mila z the--end-of-love.blogspot.com/
Co to do cholery było?! Boże, ale się przestraszyłam. Kto strzelał, czego? Laura... oj nie, ona nie jest dobra. Teraz wiem. Pociąg miał zabić Kaję, a ona mówi, że nim jest. A co do Kai i Harry'ego, to myślę, że ona go jednak podświadomie kocha, tylko Lou przyćmiewa to uczucie. Mam nadzieje, że będzie Haja Come Back :) Ale wiem, że jesteś osobą (tak mi się wydaje), która zrobi, co chcę, więc zostaje mi czekać... Wspaniały rozdział! ♥
OdpowiedzUsuńTa wyżej dobrze gada, polać jej! :D
Usuńpopisuje się pod wszystkim:D
I NEED HAJA COME BACK ! ;')
NIe, nie, nie, nie mogę w to uwierzyć.! Że niby strzelanina? Kto? Po co? Dlaczego? Nie rób nic złego Louisowi. Błagam!
OdpowiedzUsuńBoże jak można zatrzymać się w takim momencie!?! No jak!?! Teraz się na niczym przez Ciebie nie skupię do póki nie przeczytam 12 rozdziału.
OdpowiedzUsuńAle ta nasza Kaja potrafi sobie życie utrudnić wręcz na zawołanie: Kocham cię Harry.
DA FAK?!!!
OdpowiedzUsuńCO TO DO MA KURDE BYĆ?! O__________________________o
Czy tylko ja nie ogarniam, co się dzieje?!!!
OMGOMGOMGOMGOMG POWIEDZ, ŻE TO ŻART.
Głupi żart, który nam wycięłaś dla zabawy...
JAKIE, KURWA (bardzo przepraszam za słownictwo, ale musisz mnie zrozumieć xd) STRZAŁY?! CO TU SIĘ DO CHOLERY DZIEJE?!! CO TU KURWA, LAURA W CZYJEŚ CIAŁO WSTĄPIŁA ŻEBY ICH WSZYSTKICH WYMORDOWAĆ?!!
WOT DE FAAAAK?!!!!
nieogarniamnieogarniam NIE OGARNIAM :o
Wiesz jak się teraz boje?! xD
Siedzę sama w domu czytam sobie grzecznie Twojego bloga, a Ty mi tu kurde nagle z jakimś horrorem wyskakujesz!!!
Wgl czy to nie powinno być nielegalne, że ktoś tak utalentowany wykorzystuje swój dar opisywania, by przyprawić czytelnika o zawał serca?! ;ooo
I jeszcze ta akcja z "też cię kocham, Harry"...
JA WIEDZIAŁAM :D
Wie-dzia-łam, że ta miłość nie mogła tak po prostu zginąć śmiercią naturalną!
Tylko weź teraz, niech wszystko okaże się snem, Kaja zda sobie sprawę, że kocha Harry'ego i wszyscy będą happy! (a w szczególności ja :D)
Kurde no... ja Cię kocham, dziewczyno!
Jesteś genialna, nawet jeśli teraz bd bała się jechać na jakąkolwiek wyspę xD
Pozdrawiam, ściskam i całuję! ;3
BOŻE, JEZUS, MATKO BOSKA, CO TO MA BYĆ??
OdpowiedzUsuńCZY TO JAKIŚ SEN, TAK BŁAGAM ŻEBY TO BYŁ SEN...
Co się stanie??
JESZCZE TYLKO RAZ SPRÓBUJESZ ZAKOŃCZYĆ ROZDZIAŁ W TAKI SPOSÓB, TO CIĘ ZATŁUKĘ! PRZYSIĘGAM!!!
Matko ta akcja z tymi strzałami! i strzykawkami??
Boże, jak mi się zrobiło gorąco, no ale ok.
Jak Kaja powiedziała, że kocha Harr'ego to się wystraszyłam, a jak zobaczyłam pamiętnik u Lou to myślałam, że go zabiję.
Teraz chyba nie będę w stanie myśleć o niczym innym, jak o tym rozdziale...
Czekam i pozdrawiam. :)
PS Jak ty potrafisz mnie zdenerwować...
Świetny jak zwykle :* Czekam niecierpliwie na kolejny :P
OdpowiedzUsuńPozdrawiam <3
Ten rozdział jak i całe opowiadanie jest :
OdpowiedzUsuńabsolutnie cudowne.
artystyczne.
atrakcyjne
arcymistrzowskie
boskie
bombowe
bardzo twórcze
ciekawe
czarujące
doskonałe
dobre
doprawdy bardzo twórcze
extra
ekscytujące
fajne
fascynujące
fenomanalne
genialne
interesujące
idealne
inteligentne
magiczne
mistrzowskie
miłe
mądre
mega
niezwykłe.
niebiańskie
nieskazitelne
nieziemskie
oryginalne
odlotowe
olśniewające
profesjonalne
przecudne
przemąrde
przeboskie
przewspaniale
podniecające
perfekcyjne
porywające
rozkoszne
rewelacyjne
super
świetne
szałowe
twórcze
urocze
wyjątkowe
wyborne
wybitne
wyszczałowe
zniewajalające
zajefane
.zajebiste
zmysłowe
zaskakujące
zabójcze
zajebiste po raz drugi : P Mogłabym tak dłuuugo wymieniać, ale pewnie by mi wyrazów zabrakło :) Jest to jeden z moich ulubionych rozdziałów na tym blogu. Końcówka świetna, pfu! co ja piszę, wszystko jest świetne. Matchu Pitchu (nie wiem czy dobrze napisałam) Wyobrażałam sobie, ze oglądam jakiś dobry fim w którym nagle akcja zmienia się o 180 stopni. Miłość wisiała w powietrzu, a jeszcze Niall i Marta! Słooodko <333 Uwielbia i kocham. Lou który wynajął prywatna wyspę (roozmarzyłam się *.*) A końcówka mnie naprawdę przeraziła. Mam nadzieję, że nic nie stanie się Kai oraz Lou, to musi być jakiś szaleniec! Ostatni akapit wyobrażałam sobie jako zwolniona scenę. Moja ciekawość wzrasta. Dziękuję za wspaniały rozdział! Życzę weny i czasu! Pozdrawiam :*
jdbhfsbahfnakjrlbglawbv;wo3qeaipas;lnvwAbdsanklf???????????!!!!!!!!!!!!
OdpowiedzUsuń•
•
•
•
•
•
•
•
To właśnie mam w głowie po przeczytaniu tego rozdziału. Dziękuje -,- Co to będzie jutro w szkole....
Ehhhh....Brak mi słów.
Tyle pytań, tyle nie wiadomych.....
Ach... Najchętniej to bym zapadła w śpiączkę i obudziła się dopiero na 12 rozdział.
Nie powinnam Cie pośpieszać, nie mam do tego prawa. Ale zlituj się nad nami dobra kobieto i oszczędź nam życia w niepewności!!! (Co za zbieg okolicznosci. Słucham właśnie Bednarka "Chodź ucieknijmy" i tam własnie padają te słowa o.O)
Mam taki mętlik w głowie, jak....Jak....Brak mi porównania na to co czuję.
Kurde, doprowadzić mnie do takiego stanu? Foch! Foch forever!
Dodam jeszcze, że ciesze się, że Kaja pomyliła Louisa z Harrym, aczkolwiek nie wierzę, żeby to Lou ukradł jej pamiętnik, ani też, że to Hazza mu go podłożył. Jesli chodzi o Laurę, to ja już kompletnie nic nie wiem. Wydaje mi się, że to ona napisła te słowa 'Watch out. I am your train' jakąś magiczną mocą , którą posiadają wszystkie duchy o,O
Dobra kończę, bo jeszcze większe bzdury Ci tu powypisuje i wtedy na pewno zabiora mnie do psychiatryka, założą kaftan i zamknął w izolatce.
Ok, już się ogarniam.
Piszesz świetnie! Najlepszy blog jaki kiedykolwiek czytałam ;)
Pozdrawiam, życzę weny, zdrowia i w ogóle wszystkiego naj z okazji 11 rozdziału!
-Nalesnik Mmm...
PS:Przepraszam, ze te wszystkie błedy, ale jestem w totalnym szoku.
Świetny blog. Zapraszam na mój http://my-story-about-1d-pl.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńA ja napisze tylko "WOW" bo na nic innego mnie nie stać
OdpowiedzUsuńJezu, mam łzy w oczach. Jak można mieć taki talent, no jak można?
OdpowiedzUsuńAch, och.. czekam na kolejny, w którym pewnie wyjaśnią się pewne sprawy.
garden-of-rose.blogspot.com @OfficialNatasza
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńo boże, o boże, o boże.
OdpowiedzUsuńto jest tak przemyślane.. tak fascynujące... takie piękne.. takie przerażające że ja nie mogę.
Super!! Zapraszam do mnie opowiadaniakarolina-onedirection.blogspot.com
OdpowiedzUsuńP... pozwól, że... że zacznę od... od... od początku o_o
OdpowiedzUsuńPrzy scence z Martą i Kają ryłam ze śmiechu xd Poprostu nie mogłam xd :D
Marta + Niall? SUPER! Nie mogę się doczekać ślubu :) Tzn. kiedy zaczną chodzić xd Fajna będzie z nich para ;> No ale nic nie powiedziane, że będą, chociaż ja mam taką cichą nadzieję :D
Kaja+Louis *-* Awww, super para! :D A lama? Hahhahhahaha, ryłam ze śmiechu dosłownie xD Aż się kanapką zadławiłam xd JESTEŚ ZABÓJCĄ, PRAWIE MNIE OGÓRKIEM KISZONYM ZABIŁAŚ.
Kurde, mała siostra mi siedzgi i nsa klaswiature mi kłsdzie te knapki.
Dopppra, już :)
Ha ha ha -.- TY SE CHYBA JAJA ROBISZ? Że niby chcesz rozwalić "związek" Kai i Louis'a? -.- Normalnie bym Ci tego nie wybaczyła, ale wiem, że cokolwiek zrobisz w opowiadaniu, będzie super, więc... OK! Świetny pomysł! :D
Laura od dzisiaj będzie mi się śnić o_O
Boże o_O Końcówka rozdziału też o_O
Jezu o_O
DODAWAJ MI NASTĘPNY BO UMRĘ JAK TEN OCHRONIARZ
Tzn. nie napisałaś, że on umarł, ale wróżka Patrycja ma takie przeczucie xd
Dobra, sory, piłam frugo, trochę we łbie mi się poprzewracało :)))
No więc ten, dodawaj rozdział ;** Nie mogę się doczekać<3
Zapraszam też do mnie: can-we-stop-this-for-a-minute.blogspot.com
Boski.. Jesteś najlepszą i najbardzie utalentowaną dziewczyną jaką znam. Nie mogę doczekać się nn. ;* <3
OdpowiedzUsuńCuudowny <333
OdpowiedzUsuńCzekam na następny :)
O cholera! Żadna książka, żadne opowiadanie ani nawet film nie wzbudza w mnie takich emocji! Po tym rozdziale jestem w stanie jedynie powiedzieć, że kocham Cię z nienawiści i nienawidzę z miłości! To jest takie realistyczne, interesujące, niesamowite i piękne. Jesteś artystką. Jak to dobrze, że rodzą się jeszcze tacy ludzie jak ty którzy zamieniają ten podły internet zamieniają w coś pięknego. Jesteś niesamowita, a moje monotonne, nieciekawe myślenie zamieniasz w umysł detektywa, a wyobraźnię w istną mieszankę wybuchową w tym dobrym znaczeniu! Kocham ten rozdział zdecydowanie najbardziej od czasu rozdziału z pierwszym snem o Laurze. Jesteś ucieleśnieniem Boga. Tak.. Zdecydowanie nim jesteś.
OdpowiedzUsuńMatko, czytałam to przed snem a w nocy miałam takie koszmary że bajka ; (
OdpowiedzUsuńAle i tak kocham twojego bloga i ciebie ; )
Dodaj szybko nexta jeśli możesz ; )
http://koalalove1d.blogspot.com/
Niech Lou i Kaja nie umierają!!! *-* Oni nie mogą umrzeć!!! Please!!!
OdpowiedzUsuńMam nadzieje, że to się tylko Kai śni (końcówka oczywiście) jak leciała samolotem ;p Akcja z lamą była boska! Świetny rozdział, taki inny niż pozostałe ;)
OdpowiedzUsuńhbsjgsdhgjkfjah....
OdpowiedzUsuńZGON! ZGON NA MIEJSCU!
Chcesz mnie doprowadzić o zawał serca!?
Niech Louis nie umiera. Bo on miał umrzeć?
A Kaja zda sobie sprawę, że kocha Harrego..
I wszyscy będą szczęśliwi...;D (a w szczególności ja! ;D)
A tak w ogóle to świetny rozdział! <3
Z resztą jak zawsze! ;*
Czekam na następny!!!!!!
Oby był szybko! <3 ;*
Zajeebiiste ! *o*
OdpowiedzUsuńNie wiem czemu ale ja myślę że to Marta wzięła ten zeszyt. No nwm czemu ale takie mam odczucia :D
NIech z Lou wszystko bd ok ;( On nie może umrzeć! <3
Czekam na następny ;*
Całuję ;x
i Weny !
U! i zapraszam do siebie oczywiście.
http://rock-me-one-direction.blogspot.com/
Przyznaję się bez bicia, że nie czytałam Twojego bloga. Aż poleciła mi go moja przyjaciółka... Na początku zwlekałam z odwiedzeniem go i teraz wiem, że był to błąd. Nie będę pisać, że jest on genialny. Wiem, że jest naprawdę dobry, a nie napiszę, że jest genialny, bo po prostu nie miałam czasu go przeczytać. Głupio byłoby pisać `tak, ta akcja była świetna`, gdybym nie wiedziała o co chodzi. Może uważasz, że robię to tylko po to, żeby zareklamować swojego bloga, ale tak nie jest. Jeśli coś postanowię, to to realizuję, a właśnie zdecydowałam, że w najbliższym czasie nadrobię zaległości u Ciebie. jedna już po przeczytaniu prologu, wiedziałam, ze na pewno znajdziesz się na liście nominowanych do Liebster Award. Także po pytania zapraszam do mnie [http://i-always-dream-can-come-true.blogspot.com/], a ja gdy tylko przeczytam, obiecuję, że będę na bieżąco ~Klaudzia
OdpowiedzUsuńMam teraz totalny mętlik w głowie... Kim jest ten mężczyzna? Czy ich wszystkich zabije? Czego od nich chce? I jak dostał się na prywatną wyspę?! A może to tylko kolejny z dziwnych snów Kai?
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział, w ciągu 24 godzin przeczytałam całego bloga i nie przesadzę mówiąc, że to jeden z lepszych rozdziałów. Wow! Jestem pod wrażeniem!
Nigdy wcześniej nie komentowałam twojego bloga, bo uważałam, że mój komentarz nic ci nie da. Ale od niedawna sama bloguje i wiem, że każdy komentarz to jeden uśmiech... Chciałam ci powiedzieć, że czytam je od początku i jest cudowne, zaskakujące a ty cudownie piszesz. Chciałabym byś wydała książkę :D Byłby to bestseller numer jeden na świecie. I jeszcze te realistyczne zdjęcia... no mówię ci... jesteś genialna :) Czekam na następny rozdział i zapraszam na swojego bloga: arrazkerra.blogspot.com :) Dopiero zaczynamy :)
OdpowiedzUsuńHej, świetny blog, na pewno zacznę go odwiedzać regularnie. Zaczęłam pisac opowiadanie o ONE DIRECTION i chciałabym Was zachęcić do odwiedzenia mojego bloga http://i-just-need-love-1d.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńJak dasz radę to jak najszybciej dodaj nexta (nie ponaglam cię ani nic, ale jak napiszesz go to szybciutko dodaj proszę) Jak zwykle rozdział jest nieziemski i genialny. Kiedy Kaja powiedziała Kocham Cię Harry to miałam minę typu WTF. Przez chwilę serio myślałam, że Lou ukradł jej pamiętnik. Chyba Louis żyje nie? Co ja wygaduję przecież, że żyje! Jego po prostu nie można uśmiercić :)
OdpowiedzUsuńyour-last-first-kiss-1dstory.blogspot.com
x1dforevernumber1x.blogspot.co,
PS: O widzę nowy wygląd bloga, bardzo mi się podoba :)))
I rracjonalny
OdpowiedzUsuńL ubiany
O lśniewający
V ipowski
E kstrawaganski
I nteresujący
T rzymający w niepewności
!
CUDNE CUDNE *_*
OdpowiedzUsuń<333
http://nicole-and-onedirection.blogspot.com
fascynujące, świetne i genialne :D kocham twojego bloga :)
OdpowiedzUsuńTo opowiadanie jest świetne ;)
OdpowiedzUsuńej z tego wyjdzie dobra książka niedługo <3
Masz ogromny talent ;)
A jeżeli wyjdzie twoja książka napisz.... bo muszę ją zdobyć <3
Zazdroszczę Ci talentu i życzę żeby ta książka się pojawiła ;)
Zapraszam do siebie :****
hej, hej, hej. to ja. znowu ;) tym razem może streszczę sie nieco bardziej. końcówka wyprała mi mózg. to przerażajace co się dzieje. naprawdę, a ogółem co do Lou i Kajii to myślę, że to jeszcze nie to , co da jej pełnię szczęścia. Pamiętnik. mam pewne podejrzenia otyczące osoby, któa go podłózyła, tylko zastanawia minie ta Laura.. to dziwne, ae fascynujące i pociągające. nie mogę się doczekać kolejnej części <3
OdpowiedzUsuńpozdrawiam :* caroots
ps. masz niesamowity talent pisarski !
Kooochaaam twoje opowiadanie!!! Trochę mi zajęło żeby przeczytać ale jest boooskie <3 Nie mam więcej słów nie umiem określić..Zapraszam do mnie..Proszę podostawić po sb ślad ;D
OdpowiedzUsuńHttp://one-way-or-another-one-direction-love.blogspot.com
Myślała, że zaraz się zesram z tych emocji. Za dużo wszystkiego... Jjednak mimo to, cudowne.
OdpowiedzUsuń