Wtorek; 13.11.2012.
Nowy Jork; Hotel
- No więc, o czy chciałaś ze mną porozmawiać? - spytał niepewnie, gdy tylko zamknęłam za nami drzwi do części sypialnianej. Zostaliśmy sami. Pati i Niall czekali w pokoju dziennym. Przynajmniej mieli tam czekać. Jednak nie zdziwiłabym się, gdyby w tamtym momencie stali pod drzwiami i najprościej w świecie podsłuchiwali...
- O nas Lou - odparłam cicho, a na te słowa chłopak momentalnie na mnie spojrzał. Jego tęczówki jakby na chwilę zapłonęły. Płonęły prawdziwym uczuciem. Uczuciem, którego tak już dawno nie widziałam w niczyich oczach. Na ten widok nieznacznie się uśmiechnęłam i lekko zaczerwieniłam. Zresztą on również. Na całe szczęście zdołałam się w porę opamiętać i przywrócić mojej twarzy powagę. - Źle. Nie o nas, tylko o tym, co do mnie czujesz i nawet nie próbuj mówić, że jest inaczej. Dobrze wiesz, że Emmily wszystko mi powiedziała. - Im dłużej mówiłam, tym bardziej byłam z siebie dumna. Nigdy nie sądziłam, że mam w sobie aż tak ogromne pokłady odwagi, bo co, jak co, ale rozmawianie z kimś na tak delikatne i zarazem przeraźliwie osobiste tematy, wcale nie jest czymś łatwym. - Nie rozumiem tylko, dlaczego przestałeś się ze mną kontaktować i nie raczyłeś nawet odpisać mi na jednego, głupiego smsa!
- Kaja, to wszystko nie jest takie łatwe, jak ci się wydaje... - wyszeptał, po czym znowu utkwił swój speszony wzrok na ziemi.
- Co jest w tym trudnego Lou? Powiedz mi proszę, bo tego nie rozumiem - odezwałam się równie cicho, co on, po czym podeszłam do okna i skupiłam swój wzrok na przejeżdżających po ulicy autach. - Byleś mi potrzebny. Potrzebowałam twojego głosu, który mówi mi, że wszystko będzie dobrze, że sobie poradzę, a ty...ty po prostu przestałeś się do mnie odzywać - wyszeptałam prawie płacząc. - Myślałam, że jesteśmy przyjaciółmi...
- Jesteśmy - zapewnił robiąc kilka kroków w moją stronę.
- Nie Louis. Przyjaciół nie zostawia się w najgorszym okresie ich życia! Rozumiem, że wszyscy dookoła, wasze fanki, całe moje miasto, cala szkoła, że oni mnie znienawidzili, ale ty? - Chłopak widocznie chciał coś powiedzieć, ale ja byłam jak w transie. Gadałam jak najęta. Nijak nie dałam mu dojść do słowa. - W jedną z dziewczyn musiałam rzucić butem, za to co mi zrobiła i przez to zostałam zawieszona! - krzyczałam.
Nie byłam w stanie nad sobą zapanować. Pozwoliłam, żeby to emocje mówiły za mnie. Prawda jest taka, że odrzucenie przez Louisa bolało mnie równie mocno, jak to przez Harrego. Chociaż nie byłam pewna, czy nawet nie mocniej. W końcu Styles otwarcie powiedział mi, że to koniec...a Louis? Louis cały czas zapewniał, że jest moim przyjacielem. Tylko który przyjaciel postępuje w taki sposób? I w czym Tomlinson był lepszy od Emmily? Nie miałam pojęcia, jednak coś w głowie mówiło mi, że on mimo wszystko jest lepszy. Przy nim czułam się taka bezpieczna, taka wyzwolona, jak gdyby nic na świecie nie mogło mnie zatrzymać i co dziwniejsze, czułam się tak nawet w tym momencie. Nie kochałam go. O nie. Królem mojego serca nadal był tylko i wyłącznie Harry i nic nie wskazywało na jego rychłą abdykację, jednak to, co czułam do Louisa i czego nijak nie potrafiłam zdefiniować, z każdą kolejną chwilą spędzoną przy nim, było coraz silniejsze.
- Widziałem filmik. Nieźle jej przywaliłaś - usilnie próbował zażartować, żeby oczyścić ciążącą nad nami atmosferę, jednak mu się to nie udało.
- Gdyby nie ta książka, to z pewnością już dawno wylądowałabym w psychiatryku z nieuleczalną depresją.
- Czyli jednak mój pomysł był dobry... - szepnął chyba bardziej do siebie, niż do mnie, a wtedy momentalnie odwróciłam się w jego stronę i spytałam:
- Jak to? To ty wpadłeś na pomysł mojej książki?
- Nie ważnie. Nie wracajmy do tego - odparł nieco głośniej.
- Dla mnie to ważne. Powiedz.
- No dobra, to był mój pomysł, ale to jest nie ważne. Chciałem po prostu dać ci coś, co pozwoli ci zapomnieć...
- Na pewno nie pozwoliło mi zapomnieć o tobie - pomyślałam na głos, chociaż wtedy równie dobrze mogłam ugryźć się w język.
- Czegoś tu nie rozumiem - zaczął Lou - dlaczego cały czas mówisz tak, jakbyś...jakbym nie był dla ciebie kimś obojętnym? Przecież kochasz Harrego, prawda?
- Kocham was wszystkich, ale faktem jest, że Harrego kocham inaczej. Tylko widzisz... Zayn, Liam, Niall...ich kocham tak, jak się kocha przyjaciół, a to co czuje do ciebie, jest inne. Nie takie, jak to co czuje do Harrego, ale zdecydowanie bliższe temu, niż uczuciom na przykład do Nialla... - Tak. Wtedy już naprawdę powinnam ugryźć się w język. Szczerze mówiąc zawsze bałam się myśleć o Louisie w taki sposób, ale wypowiadając to wszystko na głos, zupełnie bezwiednie, chyba nareszcie zaczynało do mnie docierać... - Powiedz mi tylko jedno - odezwałam się znowu w obawie przed nastaniem zbyt długiej chwili ciszy, której już nie tak łatwo będzie można się pozbyć. - Jesteś szczęśliwy z El?
- Nie, ale mangament chce żebym z nią był, bo nasze zerwanie będzie, cytuję: źle wyglądało w prasie.
- Rozumiem.
- A teraz ty powiedz mi tylko jedno...
- Pytaj.
- Czy istnieje jakakolwiek szansa, że poczujesz do mnie to, co czujesz do Harrego? Bo jeśli tak, to jestem skłonny czekać na ciebie aż do śmierci. - Te słowa zabrzmiały tak cholernie szczerze, że pojedyncze łzy zaczęły swobodnie spływać po moich policzkach. Uśmiechnęłam się, bo w głębi serca cieszyłam się, że to powiedział. Jednak wiedziałam, że nie mogę go zwodzić. Nie mogę go krzywdzić i że chce, żeby znowu był moim przyjacielem. Wiedziałam, jak bardzo go potrzebuje i jak bardzo za nim tęsknie. Nie mogłam znowu stracić z nim kontaktu.
- Szansa istnieje, ale nie mogę ci nic obiecać. Chce żebyś był szczęśliwy. I nie możesz na mnie czekać. Masz czekać na kogoś, kto będzie w stanie dać ci szczęście. Może to będę ja, a może nie. Ale jeżeli spotkasz ktoś takiego, to masz w ogóle nie zwracać na mnie uwagi. A teraz obiecaj mi, że już nie odejdziesz i że naprawdę będziesz dla mnie przyjacielem - powiedziałam półszeptem ocierając łzy spod oczu.
Nowy Jork; Hotel
- No więc, o czy chciałaś ze mną porozmawiać? - spytał niepewnie, gdy tylko zamknęłam za nami drzwi do części sypialnianej. Zostaliśmy sami. Pati i Niall czekali w pokoju dziennym. Przynajmniej mieli tam czekać. Jednak nie zdziwiłabym się, gdyby w tamtym momencie stali pod drzwiami i najprościej w świecie podsłuchiwali...
- O nas Lou - odparłam cicho, a na te słowa chłopak momentalnie na mnie spojrzał. Jego tęczówki jakby na chwilę zapłonęły. Płonęły prawdziwym uczuciem. Uczuciem, którego tak już dawno nie widziałam w niczyich oczach. Na ten widok nieznacznie się uśmiechnęłam i lekko zaczerwieniłam. Zresztą on również. Na całe szczęście zdołałam się w porę opamiętać i przywrócić mojej twarzy powagę. - Źle. Nie o nas, tylko o tym, co do mnie czujesz i nawet nie próbuj mówić, że jest inaczej. Dobrze wiesz, że Emmily wszystko mi powiedziała. - Im dłużej mówiłam, tym bardziej byłam z siebie dumna. Nigdy nie sądziłam, że mam w sobie aż tak ogromne pokłady odwagi, bo co, jak co, ale rozmawianie z kimś na tak delikatne i zarazem przeraźliwie osobiste tematy, wcale nie jest czymś łatwym. - Nie rozumiem tylko, dlaczego przestałeś się ze mną kontaktować i nie raczyłeś nawet odpisać mi na jednego, głupiego smsa!
- Kaja, to wszystko nie jest takie łatwe, jak ci się wydaje... - wyszeptał, po czym znowu utkwił swój speszony wzrok na ziemi.
- Co jest w tym trudnego Lou? Powiedz mi proszę, bo tego nie rozumiem - odezwałam się równie cicho, co on, po czym podeszłam do okna i skupiłam swój wzrok na przejeżdżających po ulicy autach. - Byleś mi potrzebny. Potrzebowałam twojego głosu, który mówi mi, że wszystko będzie dobrze, że sobie poradzę, a ty...ty po prostu przestałeś się do mnie odzywać - wyszeptałam prawie płacząc. - Myślałam, że jesteśmy przyjaciółmi...
- Jesteśmy - zapewnił robiąc kilka kroków w moją stronę.
- Nie Louis. Przyjaciół nie zostawia się w najgorszym okresie ich życia! Rozumiem, że wszyscy dookoła, wasze fanki, całe moje miasto, cala szkoła, że oni mnie znienawidzili, ale ty? - Chłopak widocznie chciał coś powiedzieć, ale ja byłam jak w transie. Gadałam jak najęta. Nijak nie dałam mu dojść do słowa. - W jedną z dziewczyn musiałam rzucić butem, za to co mi zrobiła i przez to zostałam zawieszona! - krzyczałam.
Nie byłam w stanie nad sobą zapanować. Pozwoliłam, żeby to emocje mówiły za mnie. Prawda jest taka, że odrzucenie przez Louisa bolało mnie równie mocno, jak to przez Harrego. Chociaż nie byłam pewna, czy nawet nie mocniej. W końcu Styles otwarcie powiedział mi, że to koniec...a Louis? Louis cały czas zapewniał, że jest moim przyjacielem. Tylko który przyjaciel postępuje w taki sposób? I w czym Tomlinson był lepszy od Emmily? Nie miałam pojęcia, jednak coś w głowie mówiło mi, że on mimo wszystko jest lepszy. Przy nim czułam się taka bezpieczna, taka wyzwolona, jak gdyby nic na świecie nie mogło mnie zatrzymać i co dziwniejsze, czułam się tak nawet w tym momencie. Nie kochałam go. O nie. Królem mojego serca nadal był tylko i wyłącznie Harry i nic nie wskazywało na jego rychłą abdykację, jednak to, co czułam do Louisa i czego nijak nie potrafiłam zdefiniować, z każdą kolejną chwilą spędzoną przy nim, było coraz silniejsze.
- Widziałem filmik. Nieźle jej przywaliłaś - usilnie próbował zażartować, żeby oczyścić ciążącą nad nami atmosferę, jednak mu się to nie udało.
- Gdyby nie ta książka, to z pewnością już dawno wylądowałabym w psychiatryku z nieuleczalną depresją.
- Czyli jednak mój pomysł był dobry... - szepnął chyba bardziej do siebie, niż do mnie, a wtedy momentalnie odwróciłam się w jego stronę i spytałam:
- Jak to? To ty wpadłeś na pomysł mojej książki?
- Nie ważnie. Nie wracajmy do tego - odparł nieco głośniej.
- Dla mnie to ważne. Powiedz.
- No dobra, to był mój pomysł, ale to jest nie ważne. Chciałem po prostu dać ci coś, co pozwoli ci zapomnieć...
- Na pewno nie pozwoliło mi zapomnieć o tobie - pomyślałam na głos, chociaż wtedy równie dobrze mogłam ugryźć się w język.
- Czegoś tu nie rozumiem - zaczął Lou - dlaczego cały czas mówisz tak, jakbyś...jakbym nie był dla ciebie kimś obojętnym? Przecież kochasz Harrego, prawda?
- Kocham was wszystkich, ale faktem jest, że Harrego kocham inaczej. Tylko widzisz... Zayn, Liam, Niall...ich kocham tak, jak się kocha przyjaciół, a to co czuje do ciebie, jest inne. Nie takie, jak to co czuje do Harrego, ale zdecydowanie bliższe temu, niż uczuciom na przykład do Nialla... - Tak. Wtedy już naprawdę powinnam ugryźć się w język. Szczerze mówiąc zawsze bałam się myśleć o Louisie w taki sposób, ale wypowiadając to wszystko na głos, zupełnie bezwiednie, chyba nareszcie zaczynało do mnie docierać... - Powiedz mi tylko jedno - odezwałam się znowu w obawie przed nastaniem zbyt długiej chwili ciszy, której już nie tak łatwo będzie można się pozbyć. - Jesteś szczęśliwy z El?
- Nie, ale mangament chce żebym z nią był, bo nasze zerwanie będzie, cytuję: źle wyglądało w prasie.
- Rozumiem.
- A teraz ty powiedz mi tylko jedno...
- Pytaj.
- Czy istnieje jakakolwiek szansa, że poczujesz do mnie to, co czujesz do Harrego? Bo jeśli tak, to jestem skłonny czekać na ciebie aż do śmierci. - Te słowa zabrzmiały tak cholernie szczerze, że pojedyncze łzy zaczęły swobodnie spływać po moich policzkach. Uśmiechnęłam się, bo w głębi serca cieszyłam się, że to powiedział. Jednak wiedziałam, że nie mogę go zwodzić. Nie mogę go krzywdzić i że chce, żeby znowu był moim przyjacielem. Wiedziałam, jak bardzo go potrzebuje i jak bardzo za nim tęsknie. Nie mogłam znowu stracić z nim kontaktu.
- Szansa istnieje, ale nie mogę ci nic obiecać. Chce żebyś był szczęśliwy. I nie możesz na mnie czekać. Masz czekać na kogoś, kto będzie w stanie dać ci szczęście. Może to będę ja, a może nie. Ale jeżeli spotkasz ktoś takiego, to masz w ogóle nie zwracać na mnie uwagi. A teraz obiecaj mi, że już nie odejdziesz i że naprawdę będziesz dla mnie przyjacielem - powiedziałam półszeptem ocierając łzy spod oczu.
- Zgoda - uśmiechnął się, po czym rozłożył ramiona i
spytał: - Przyjacielski uścisk?
Nie odpowiedziałam, tylko wtuliłam się w niego i znowu poczułam, że jestem niesamowicie bezpieczna i wolna.
- Ale, żeby nie było, że tak łatwo ci wybaczam - zaczęłam wyswobadzając się z uścisku - to muszę się jakoś odegrać, za te dwa i pół miesiąca milczenia - uśmiechnęłam się podstępnie, po czym wyjęłam kwiaty z niebieskiego wazonu stojącego na szafce nieopodal i oblałam Louisa wodą. Ten natomiast od razu zdjął z siebie mokrą koszulkę i walną mnie nią przeraźliwie mocno.
- Jak będę miała siniaka, to zginiesz! - krzyknęłam, po czym rzuciłam się na niego z pięściami. Udało się. Mój Lou wrócił....
Jakiś czas później
Nie odpowiedziałam, tylko wtuliłam się w niego i znowu poczułam, że jestem niesamowicie bezpieczna i wolna.
- Ale, żeby nie było, że tak łatwo ci wybaczam - zaczęłam wyswobadzając się z uścisku - to muszę się jakoś odegrać, za te dwa i pół miesiąca milczenia - uśmiechnęłam się podstępnie, po czym wyjęłam kwiaty z niebieskiego wazonu stojącego na szafce nieopodal i oblałam Louisa wodą. Ten natomiast od razu zdjął z siebie mokrą koszulkę i walną mnie nią przeraźliwie mocno.
- Jak będę miała siniaka, to zginiesz! - krzyknęłam, po czym rzuciłam się na niego z pięściami. Udało się. Mój Lou wrócił....
Jakiś czas później
Pomijając fakt, że w międzyczasie zdążyło się już zrobić ciemno i Silvian na wieść o tym, że wieczorem wybieram się z chłopakami na imprezę, odwiedził mnie w hotelu przynosząc trzy kreacje do wyboru i ucinając sobie ze mną krótką pogawędkę na temat Harrego i jego rannej ucieczki przed spotkaniem ze mną, po czym obiecał zająć się Pati i wybrał się z nią do kina, nie działo się nic szczególnego. Razem z Niallem i Lou kilka godzin spędziliśmy wylegując się na kanapie, zjadając kilogramy smakowitych przekąsek i oglądając jakieś durne filmy w dziennej części apartamentu. Śmialiśmy się i żartowaliśmy, jak za dawnych, dobrych czasów. Było przyjemnie. Naprawdę przyjemne. Aż w pewnej chwili Niall oznajmił, że musi iść coś zjeść i przesiadł się do „kąciku herbacianego”, który obfitował w liczne smakołyki i który mieścił się tuż za białą kanapą, na której siedziałam razem z Lou.
Przez kilka minut zamiast donośnego śmiechu Horana słyszeliśmy tylko i wyłącznie niezwykle głośne hrup-hrup-hrup, mlask-mlask-mlask, a od czasu do czasu nawet gul-gul-gul. Jednak w końcu blondas przemówił:
- Kaja, Louis, odwróćcie się do mnie. - Byliśmy nieco zdziwieni, ale posłusznie wykonaliśmy jego polecenie kierując swoje głowy prosto na niego i podpierając się przy tym rękoma o oparcie kanapy. - Dobrze, tak jest dobrze - stwierdził Niall badawczym tonem, po czym uniósł telefon i dodał: - chce wasze zdjęcie na tapecie, więc uśmiech proszę. Pstryk.
- Okej.
Przez lampę świecicie się, jak żarówki, ale nie jest źle -
uśmiechnął się Niall wystukując coś na swoim telefonie.
Nie minęło dziesięć minut, a Eleanor zaczęła dzwonić do Louisa i opierdalać go za siedzenie bez koszulki (która po prostu dosychała w łazience, po przygodzie z wazonową wodą) na jednej kanapie ze mną. Darła się tak głośno, ze dopóki Tomlinson nie wyszedł do drugiego pokoju, ja i Niall słyszeliśmy każde jej słowo.
- Oby zerwali - odezwał się Horan zaraz po tym, jak zostaliśmy już tylko we dwójkę.
- Po co wysyłałeś jej to zdjęcie? Wiesz, że on cię za to zabije, prawda?
- Powkurza się trochę, ale nie zabije. Spokojnie. Zrobiłem to dla jego dobra. Poza tym przy tobie będzie bał się pokazać swojej morderczej strony.
- Skoro tak uważasz...
Fakt – Louis go nie zabił, ale muszę przyznać, że Horan ledwo wyszedł z tego wszystkiego w jednym kawałku. Na szczęście w porę zadzwonił Liam i zapowiedział, że przyjadą po nas za pół godziny. Na śmierć zdążyłam zapomnieć już o tej całej imprezie... Byłam wkurzona. A nie przepraszam, poprawka: byłam wkurwiona. Chcecie wiedzieć czemu? Nie. Nie dlatego, że nie byłam jeszcze gotowa, albo że coś mnie bolało, tylko dlatego, że z ostatniego telefonu od Li dowiedziałam się, że Harry znowu przede mną uciekł i nie będzie go na imprezie. No jak on może się tak dziecinnie zachowywać?! Przecież podobno rozstaliśmy się w zgodzie! Na koncercie machał do mnie i się uśmiechał, a teraz...a teraz znowu przede mną uciekł?! Poza tym ja tak bardzo chciałam go znowu zobaczyć...
Nie minęło dziesięć minut, a Eleanor zaczęła dzwonić do Louisa i opierdalać go za siedzenie bez koszulki (która po prostu dosychała w łazience, po przygodzie z wazonową wodą) na jednej kanapie ze mną. Darła się tak głośno, ze dopóki Tomlinson nie wyszedł do drugiego pokoju, ja i Niall słyszeliśmy każde jej słowo.
- Oby zerwali - odezwał się Horan zaraz po tym, jak zostaliśmy już tylko we dwójkę.
- Po co wysyłałeś jej to zdjęcie? Wiesz, że on cię za to zabije, prawda?
- Powkurza się trochę, ale nie zabije. Spokojnie. Zrobiłem to dla jego dobra. Poza tym przy tobie będzie bał się pokazać swojej morderczej strony.
- Skoro tak uważasz...
Fakt – Louis go nie zabił, ale muszę przyznać, że Horan ledwo wyszedł z tego wszystkiego w jednym kawałku. Na szczęście w porę zadzwonił Liam i zapowiedział, że przyjadą po nas za pół godziny. Na śmierć zdążyłam zapomnieć już o tej całej imprezie... Byłam wkurzona. A nie przepraszam, poprawka: byłam wkurwiona. Chcecie wiedzieć czemu? Nie. Nie dlatego, że nie byłam jeszcze gotowa, albo że coś mnie bolało, tylko dlatego, że z ostatniego telefonu od Li dowiedziałam się, że Harry znowu przede mną uciekł i nie będzie go na imprezie. No jak on może się tak dziecinnie zachowywać?! Przecież podobno rozstaliśmy się w zgodzie! Na koncercie machał do mnie i się uśmiechał, a teraz...a teraz znowu przede mną uciekł?! Poza tym ja tak bardzo chciałam go znowu zobaczyć...
Z racji tego, że nie
miałam zbyt dużo czasu na szykowanie, postanowiłam, że jedynym co
zrobię, będzie wskoczenie w jakąś sukienkę, szpilki, zrobienie
delikatnego makijażu i upięcie włosów w niechlujnego koka. Z
dwoma ostatnimi zdaniami uporałam się dosłownie w dziesięć
minut, niestety wybór kreacji zajął mi znacznie więcej czasu.
Miałam do dyspozycji trzy przygotowanie przez Silviana sukienki:
prostą mała czarną, zwiewną różową i zdecydowanie zbyt
wyzywającą czerwoną. Patrząc na ostatnią [LINK] przez chwilę
myślałam, że Silvianowi totalnie odwaliło, ale wtedy
przypomniałam sobie treść ostatniego smsa, którego wysłał mi w
drodze do kina z Pati:
Nie będę cię do niczego namawiać, ale wybierając sukienkę pamiętaj, że Harry z pewnością zobaczy zdjęcia z tej imprezy. Spraw, żeby poczuł się zazdrosny.
Doskonale wiedziałam, którą z sukienek miał na myśli, pisząc mi tego smsa. Przecież sama mu mówiłam, że chcę, żeby Styles był o mnie zazdrosny. Tyle tylko, że wtedy myślałam, że pojedzie z nami...
Nie będę cię do niczego namawiać, ale wybierając sukienkę pamiętaj, że Harry z pewnością zobaczy zdjęcia z tej imprezy. Spraw, żeby poczuł się zazdrosny.
Doskonale wiedziałam, którą z sukienek miał na myśli, pisząc mi tego smsa. Przecież sama mu mówiłam, że chcę, żeby Styles był o mnie zazdrosny. Tyle tylko, że wtedy myślałam, że pojedzie z nami...
Po kilku długich minutach bicia się z
własnymi myślami wybrałam czerwoną. Jeżeli Harry naprawę
zobaczy te zdjęcia, to niech chociaż uświadomi sobie, co stracił. Pospiesznie wskoczyłam w sukienkę i poprosiłam Nialla, żeby
pomógł mi z zapięciem. Po kolejnych pięciu minutach miałam już
na sobie wysokie czarne szpilki oraz beżowy płaszcz, a przez ramie
przewiesiłam czarną torebkę i biegłam do windy, przed którą
czekali na mnie chłopcy.
- Szybciej to nie łaska było? - jęknął Tomlinson, na co od razu oberwał mocny cios w lewe ramie.
Na dole czekała na nas limuzyna, w której siedziała już cała reszta zespołu (oprócz Harrego rzecz jasna)...
- Szybciej to nie łaska było? - jęknął Tomlinson, na co od razu oberwał mocny cios w lewe ramie.
Na dole czekała na nas limuzyna, w której siedziała już cała reszta zespołu (oprócz Harrego rzecz jasna)...
W drodze do klubu Liam kazał zatrzymać limuzynę przed jednym z wysokich apartamentowców i poprosił mnie, żebym poszła z nim na górę. Nie wiedziałam dokąd, ani gdzie mnie ciągnie, ale postanowiłam pójść za nim.
- Um... Liam? - odezwałam
się dość nieśmiało zaraz po wejściu do budynku.
- Tak? - zwrócił się do mnie z szerokim uśmiechem na twarzy.
- Gdzie my tak właściwie idziemy?
- Musimy skoczyć na chwilę do mojego kuzyna. Wypada, żebym się z nim chociaż przywitał, skoro już tu jestem, prawda? Chyba, że masz coś przeciwko...
- Nie, spoko. Rozumiem. Rodzina jest ważna - uśmiechnęłam się, po czym grzecznie weszłam z nim do windy. Ta zawiozła nas aż na dziesiąte piętro, czyli na samą górę tego apartamentowca, w którym, jak się dowiedziałam od Liama po drodze, każde z mieszkań miało po dwa poziomy. Nie pytajcie mnie, czemu rozmawiałam z nim o czymś tak durnym, jak poziomy apartamentów, a nie spytałam, dlaczego to własnie mnie wlecze za sobą w odwiedziny do kuzyna, bo sama siebie nie rozumiem....
- Tak? - zwrócił się do mnie z szerokim uśmiechem na twarzy.
- Gdzie my tak właściwie idziemy?
- Musimy skoczyć na chwilę do mojego kuzyna. Wypada, żebym się z nim chociaż przywitał, skoro już tu jestem, prawda? Chyba, że masz coś przeciwko...
- Nie, spoko. Rozumiem. Rodzina jest ważna - uśmiechnęłam się, po czym grzecznie weszłam z nim do windy. Ta zawiozła nas aż na dziesiąte piętro, czyli na samą górę tego apartamentowca, w którym, jak się dowiedziałam od Liama po drodze, każde z mieszkań miało po dwa poziomy. Nie pytajcie mnie, czemu rozmawiałam z nim o czymś tak durnym, jak poziomy apartamentów, a nie spytałam, dlaczego to własnie mnie wlecze za sobą w odwiedziny do kuzyna, bo sama siebie nie rozumiem....
Po wjechaniu na górę
skręciliśmy korytarzem w prawo i podeszliśmy do pierwszych drzwi.
Wtedy znajdujący się nieopodal mnie chłopak zaczął grzebać w
kieszeni wyraźnie czegoś poszukując. Wyciągnął z niej pęk
kluczy, po czym otworzył drzwi jednym z nich. Nie zapukał ani nic,
tylko najprościej w świecie otworzył je i szarmanckim ruchem
zaprosił mnie do środka. Co miałam zrobić? Weszłam. Chociaż
przyznaję, że jeszcze zanim zdążyłam przekroczyć próg, zrozumiałam, że coś tu śmierdzi. Moje przeczucia potwierdziły
się, gdy tylko zobaczyłam siedzącego na ogromnej, bordowej kapanie
Harrego, który na mój widok od razu poderwał się do góry.
- A co ona tu robi? - spytał stojącego w progu Liama.
- Chyba to raczej ja powinnam zapytać się, co on tu robi? I gdzie jest twój kuzyn? - zwróciłam się do Liama, który spojrzał na nas z jakimś podejrzanym uśmieszkiem na twarzy.
- Kuzyn? - zdziwił się Harry. - Przecież twój kumpel wpuścił mnie i kazał czekać, aż przyjdziesz oglądać z nami mecz.
- A kiedy wyszedł?
- No już jakąś godzinę temu. Powiedział, że idzie po piwo.
- Nie sądzisz, że to trochę dziwne kupować przez godzinę piwo? - spytał Liam z miną pod tytułem: Styles, jesteś głupszy, niż mi się wydawało.
- A co ona tu robi? - spytał stojącego w progu Liama.
- Chyba to raczej ja powinnam zapytać się, co on tu robi? I gdzie jest twój kuzyn? - zwróciłam się do Liama, który spojrzał na nas z jakimś podejrzanym uśmieszkiem na twarzy.
- Kuzyn? - zdziwił się Harry. - Przecież twój kumpel wpuścił mnie i kazał czekać, aż przyjdziesz oglądać z nami mecz.
- A kiedy wyszedł?
- No już jakąś godzinę temu. Powiedział, że idzie po piwo.
- Nie sądzisz, że to trochę dziwne kupować przez godzinę piwo? - spytał Liam z miną pod tytułem: Styles, jesteś głupszy, niż mi się wydawało.
-
Myślałem, że jest kolejka... - Harry spuścił głowę z lekka
zażenowany.
- Liam to nie jest śmieszne! - podniosłam głos widząc, jak ten zaczyna chichotać pod nosem.
- Oj jest, jest. Podziękujecie mi rano - wyszczerzył się, po czym w mgnieniu oka wszedł zamykając za sobą drzwi. Wmurowało mnie. Nigdy, ale to przenigdy nie sądziłam, że Liam jest zdolny do zrobienia czegoś aż tak durnego!
- Liam, otwórz to! Nie wydurniaj się! - krzyczałam waląc w drzwi.
Kiedy Harry zauważył, że na nic idą moje starania, podszedł do drzwi i uczynił dokładnie to samo, co ja, jednak o wiele głośniej i dobitniej:
- PAYNE! OTWIERAJ TO DO CHOLERY! NIE MAM ZAMIARU SIEDZIEĆ TU Z NIĄ CAŁEJ NOCY!
Przyznaję, że słysząc te słowa z jego ust aż się we mnie zagotowało. Zabolało również, ale chyba era „wiecznego smutku po Harrym” zdążyła mi już minąć i zastąpiła ją „niepohamowana złość na Harrego”, nad którą jeszcze nie do końca potrafiłam zapanować.
- LIAM KURWA!!! OTWIERAJ TO! - Styles krzyczał i krzyczał, a winowajca za drzwiami nadal milczał. Chociaż możliwe też, że już dawno stamtąd zwiał....
- Wezwijmy ślusarza - zwrócił się do mnie Pan Nie-mam-zamiaru-siedzieć-tu-z-nią-całej-nocy już nieco cichszym tonem, jednak jego głosem nadal rządziła głównie wściekłość.
- Genialny pomysł - prychnęłam - może od razu policje, straż pożarną i pogotowie? Ślusarzowi będzie raźniej. - Tak, byłam sarkastyczna. Tak, wkurzało mnie jego zachowanie. Tak, chciałam go zabić wzrokiem i tak, on tak samo patrzył wtedy na mnie. - Niby gdzie ty teraz znajdziesz ślusarza, co? Jest już prawie dwudziesta druga i tak poza tym jesteśmy w zupełnie obcym mieście, ba! W zupełnie obcym kraju!
- Liam to nie jest śmieszne! - podniosłam głos widząc, jak ten zaczyna chichotać pod nosem.
- Oj jest, jest. Podziękujecie mi rano - wyszczerzył się, po czym w mgnieniu oka wszedł zamykając za sobą drzwi. Wmurowało mnie. Nigdy, ale to przenigdy nie sądziłam, że Liam jest zdolny do zrobienia czegoś aż tak durnego!
- Liam, otwórz to! Nie wydurniaj się! - krzyczałam waląc w drzwi.
Kiedy Harry zauważył, że na nic idą moje starania, podszedł do drzwi i uczynił dokładnie to samo, co ja, jednak o wiele głośniej i dobitniej:
- PAYNE! OTWIERAJ TO DO CHOLERY! NIE MAM ZAMIARU SIEDZIEĆ TU Z NIĄ CAŁEJ NOCY!
Przyznaję, że słysząc te słowa z jego ust aż się we mnie zagotowało. Zabolało również, ale chyba era „wiecznego smutku po Harrym” zdążyła mi już minąć i zastąpiła ją „niepohamowana złość na Harrego”, nad którą jeszcze nie do końca potrafiłam zapanować.
- LIAM KURWA!!! OTWIERAJ TO! - Styles krzyczał i krzyczał, a winowajca za drzwiami nadal milczał. Chociaż możliwe też, że już dawno stamtąd zwiał....
- Wezwijmy ślusarza - zwrócił się do mnie Pan Nie-mam-zamiaru-siedzieć-tu-z-nią-całej-nocy już nieco cichszym tonem, jednak jego głosem nadal rządziła głównie wściekłość.
- Genialny pomysł - prychnęłam - może od razu policje, straż pożarną i pogotowie? Ślusarzowi będzie raźniej. - Tak, byłam sarkastyczna. Tak, wkurzało mnie jego zachowanie. Tak, chciałam go zabić wzrokiem i tak, on tak samo patrzył wtedy na mnie. - Niby gdzie ty teraz znajdziesz ślusarza, co? Jest już prawie dwudziesta druga i tak poza tym jesteśmy w zupełnie obcym mieście, ba! W zupełnie obcym kraju!
- Dobra, starczy.
Zrozumiałem - odburknął, po czym jeszcze raz zastukał w drzwi i
zawołał Liama. Kiedy znowu nie usłyszał od niego żadnej
odpowiedzi, spojrzał na mnie i spytał: - To co teraz zrobimy?
Przyznaje, że wtedy miał minę, jakby co najmniej chciał zwymiotować. A rzygowinami opryskać mój beżowy płaszcz, w który przy okazji mówiąc, było mi strasznie gorąco.
- Jak widać twoje metody nie skutkują, więc pozwól, że użyje swoich - odparłam chłodno, po czym podeszłam do drzwi i zaczęłam mówić łagodnym, ale dość wyraźnym tonem: - Liam, proszę. Otwórz. Liam...
Oczywiście również zero reakcji. Wtedy też przystawiłam ucho do drzwi. Wyglądało na to, że nikogo za nimi nie ma. Schyliłam się i zajrzałam przez dziurkę od klucza.
- Nie ma go. Spróbuj zadzwonić.
Harry bez słowa wykonał moje polecenie. Jednak Payne, tak samo jak i cała reszta, kompletnie ignorował jego telefony. Ja również próbowałam się do kogoś z nich dzwonić, ale na próżno. Jedynie Pati wysłała mi smsa o następującej treści:
Przestańcie dzwonić, to nic nie da. Odezwiemy się rano.
A następnie wyłączyła telefon.
- To nie ma sensu - mruknęłam pod nosem, po czym rozpięłam płaszcz i powoli zaczęłam go zdejmować.
Mimo że moja złość już dawno zdążyła przeistoczyć się w bezradność, to i tak postanowiłam zemścić się na Harrym za to jego „nie mam zamiaru siedzieć tu z nią całej nocy”. Wiedziałam, że jedyne, co mogłam zrobić, to odegrać się na nim tak, jak kobiety mszczą się na facetach - rozbudzić w nim pożądanie, a potem odprawić z kwitkiem. Miałam plan i muszę przyznać, że sukienka, którą założyłam, bardzo ułatwiła mi jego realizację. Czyli jednak dobrze, że się na nią zdecydowałam...
Jeżeli jeszcze tego nie wiecie, to zapamiętajcie - czerwony jest kolorem, który pobudza Harrego szybciej, niż widok kobiecych piersi. Poza tym Styles ma słabość do widoku nagich pleców i karku, a tak się składa, że moja czerwona sukienka miała z tyłu dość mocne wycięcie, co idealnie uwidoczniały moje upięte do góry włosy...
- Wiesz, gdzie jest łazienka? - spytałam z lekkim uśmieszkiem na twarzy odwieszając płaszcz na wieszak obok drzwi.
- Schodami na górę. Pierwsze drzwi po lewej - wyszeptał niemalże bezdźwięcznie widząc moją kreacje.
Nie wiem, czy zdawał sobie z tego sprawę, ale kilka razy zmierzył mnie całą, przez co z lekka się zaczerwienił, a w jego oczach jakby pojawiły się iskierki. Widocznie jemu również zrobiło się gorąco, bo po chwili zdjął z siebie szarą marynarkę, którą odwiesił dokładnie pomiędzy swoją brązową skórą, a moim płaszczem.
Powolnym krokiem ruszyłam schodami do góry wystukując obcasami powolny, zmysłowy rytm. Cały czas czułam na sobie jego wzrok. Doskonale wiedziałam, że czerwone podeszwy w moich szpilkach już dawno zdążyły rzucić mu się w oczy. Jeszcze w trakcie przechadzki po schodach zaczęłam je zdejmować i pozostawiając gdzieś za sobą, spokojnie kroczyłam dalej. Czułam jak dół sukienki rytmicznie kołysze się razem z moimi biodrami. Przy czym bezustannie słyszałam coraz cięższy i ciągle przyspieszający oddech Harrego. Wchodząc do łazienki byłam całkowicie pewna - mój plan się powiódł. Tylko co będzie dalej?
Przyznaje, że wtedy miał minę, jakby co najmniej chciał zwymiotować. A rzygowinami opryskać mój beżowy płaszcz, w który przy okazji mówiąc, było mi strasznie gorąco.
- Jak widać twoje metody nie skutkują, więc pozwól, że użyje swoich - odparłam chłodno, po czym podeszłam do drzwi i zaczęłam mówić łagodnym, ale dość wyraźnym tonem: - Liam, proszę. Otwórz. Liam...
Oczywiście również zero reakcji. Wtedy też przystawiłam ucho do drzwi. Wyglądało na to, że nikogo za nimi nie ma. Schyliłam się i zajrzałam przez dziurkę od klucza.
- Nie ma go. Spróbuj zadzwonić.
Harry bez słowa wykonał moje polecenie. Jednak Payne, tak samo jak i cała reszta, kompletnie ignorował jego telefony. Ja również próbowałam się do kogoś z nich dzwonić, ale na próżno. Jedynie Pati wysłała mi smsa o następującej treści:
Przestańcie dzwonić, to nic nie da. Odezwiemy się rano.
A następnie wyłączyła telefon.
- To nie ma sensu - mruknęłam pod nosem, po czym rozpięłam płaszcz i powoli zaczęłam go zdejmować.
Mimo że moja złość już dawno zdążyła przeistoczyć się w bezradność, to i tak postanowiłam zemścić się na Harrym za to jego „nie mam zamiaru siedzieć tu z nią całej nocy”. Wiedziałam, że jedyne, co mogłam zrobić, to odegrać się na nim tak, jak kobiety mszczą się na facetach - rozbudzić w nim pożądanie, a potem odprawić z kwitkiem. Miałam plan i muszę przyznać, że sukienka, którą założyłam, bardzo ułatwiła mi jego realizację. Czyli jednak dobrze, że się na nią zdecydowałam...
Jeżeli jeszcze tego nie wiecie, to zapamiętajcie - czerwony jest kolorem, który pobudza Harrego szybciej, niż widok kobiecych piersi. Poza tym Styles ma słabość do widoku nagich pleców i karku, a tak się składa, że moja czerwona sukienka miała z tyłu dość mocne wycięcie, co idealnie uwidoczniały moje upięte do góry włosy...
- Wiesz, gdzie jest łazienka? - spytałam z lekkim uśmieszkiem na twarzy odwieszając płaszcz na wieszak obok drzwi.
- Schodami na górę. Pierwsze drzwi po lewej - wyszeptał niemalże bezdźwięcznie widząc moją kreacje.
Nie wiem, czy zdawał sobie z tego sprawę, ale kilka razy zmierzył mnie całą, przez co z lekka się zaczerwienił, a w jego oczach jakby pojawiły się iskierki. Widocznie jemu również zrobiło się gorąco, bo po chwili zdjął z siebie szarą marynarkę, którą odwiesił dokładnie pomiędzy swoją brązową skórą, a moim płaszczem.
Powolnym krokiem ruszyłam schodami do góry wystukując obcasami powolny, zmysłowy rytm. Cały czas czułam na sobie jego wzrok. Doskonale wiedziałam, że czerwone podeszwy w moich szpilkach już dawno zdążyły rzucić mu się w oczy. Jeszcze w trakcie przechadzki po schodach zaczęłam je zdejmować i pozostawiając gdzieś za sobą, spokojnie kroczyłam dalej. Czułam jak dół sukienki rytmicznie kołysze się razem z moimi biodrami. Przy czym bezustannie słyszałam coraz cięższy i ciągle przyspieszający oddech Harrego. Wchodząc do łazienki byłam całkowicie pewna - mój plan się powiódł. Tylko co będzie dalej?
- Już jestem - oznajmiłam stając tuż za nim i nieznacznie stukając go przy tym w prawe ramie.
Chłopak dosłownie podskoczył i zaraz złapał się za
galopujące serce. Nie byłam do końca pewna, czy było to
spowodowane dźwiękiem mojego głosu, czy też dotykiem, ale prawdę
mówiąc: miałam to gdzieś. Chłopak powoli odwrócił się w moją
stronę i uśmiechnął. Widząc to, uderzyła we mnie
gigantyczna fala ciepła. Wewnętrznego ciepła. Przez tą chwilę
czułam się tak, jakbyśmy w ogóle nie zerwali. Jakbyśmy nigdy się
nie rozstawali. Jakby pomiędzy nami nic się nie zmieniło.
- To może ja włączę radio czy coś - speszył się. Centralnie poczerwieniał i się zawstydził, po czym szybko podszedł do czarnego urządzenia otoczonego przez dwa wysokie głośniki, które stało całkiem blisko nas. Jak się okazało, tego wieczoru muzyka była po mojej stronie.
W radiu leciała akurat piosenka Lany Del Rey [LINK]
- To może ja włączę radio czy coś - speszył się. Centralnie poczerwieniał i się zawstydził, po czym szybko podszedł do czarnego urządzenia otoczonego przez dwa wysokie głośniki, które stało całkiem blisko nas. Jak się okazało, tego wieczoru muzyka była po mojej stronie.
W radiu leciała akurat piosenka Lany Del Rey [LINK]
...wanted you to know /...chciałam, żebyś wiedział
That, baby, you're the best / Że kochanie, jesteś najlepszy
I got my red dress on tonight / Mam na sobie czerwoną sukienkę dzisiejszej nocy
Dancing in the dark in the pale moonlight / Tańcząc w ciemności, w bladym świetle księżyca
Done my hair up real big beauty queen style / Z upiętymi włosami w stylu prawdziwej królowej piękności
High heels off, I'm feeling alive / Ściągnięte szpilki, czuję, że żyję
Oh, my God, I feel it in the air / O mój Boże, czuję to w powietrzu
Telephone wires above are sizzling like a snare / Kable telefoniczne powyżej, skwierczą jak sidła
Honey, I'm on fire, I feel it everywhere / Skarbie, płonę, czuję to dosłownie wszędzie
Nothing scares me anymore / Nic mnie już nigdy nie przerazi
[…]
Przez pierwsze dwie minuty
piosenki Harry praktycznie nie odrywał ode mnie wzroku. Patrzył mi
w oczy. Z początku był lekko zawstydzony, ale widząc pewność
siebie i zdecydowanie, którymi emanowało moje spojrzenie - zupełnie
przestał się denerwować. W tamtym momencie chyba również
przestał myśleć...
Podszedł do mnie i nie odrywając ode mnie wzroku rozpuścił włosy, a wtedy jasno-brązowe loki opadły miękko na moje ramiona. Położył moje ręce na swoich barkach, a ja od razu oplotłam nimi jego szyję. Chwycił mnie w pasie. Mocno. A potem jeszcze mocniej przysunął tak blisko siebie, że ledwo co mogłam oddychać. Prawą ręką chwycił moją lewe udo i jedyny płynnym ruchem podniósł na wysokość swojej miednicy. Zszokowana spojrzałam mu prosto w oczy, jednak nie widziałam w nich nic, oprócz pożądania. Postanowiłam nie być mu dłużna. Podskoczyłam oplatając go nogami zaraz nad miednicą i zaczęłam całować. Zachłannie. Pożądliwie. Namiętnie. W tamtym momencie najwidoczniej obydwoje straciliśmy głowę...
Podszedł do mnie i nie odrywając ode mnie wzroku rozpuścił włosy, a wtedy jasno-brązowe loki opadły miękko na moje ramiona. Położył moje ręce na swoich barkach, a ja od razu oplotłam nimi jego szyję. Chwycił mnie w pasie. Mocno. A potem jeszcze mocniej przysunął tak blisko siebie, że ledwo co mogłam oddychać. Prawą ręką chwycił moją lewe udo i jedyny płynnym ruchem podniósł na wysokość swojej miednicy. Zszokowana spojrzałam mu prosto w oczy, jednak nie widziałam w nich nic, oprócz pożądania. Postanowiłam nie być mu dłużna. Podskoczyłam oplatając go nogami zaraz nad miednicą i zaczęłam całować. Zachłannie. Pożądliwie. Namiętnie. W tamtym momencie najwidoczniej obydwoje straciliśmy głowę...
Harry zaniósł mnie na
górę i rzucił na łóżko w sypialni, które przy tym zaskrzypiało
dość mocno. Od razu pociągnęłam go za sobą i zaczęłam ściągać
jego koszulkę. Po chwili i ja i on nie mieliśmy na sobie już ani
jednej części garderoby. Jego ciepłe dłonie były dosłownie na
każdym milimetrze mojego ciała i vice versa.
Zdecydowanie nie było
tak, jak za naszym pierwszym razem. Było zupełnie inaczej.
Drapieżniej. Namiętniej. Szybciej. Mocniej. I o niebo
przyjemniej.
Robiliśmy to wszędzie zużywając wszystkie prezerwatywy, jakie tylko znaleźliśmy w kieszeni Harrego i tym domu. Na łóżku. Nie raz i nie dwa. Na biurku. Na kuchennej wyspie. Na dywanie w salonie i nawet raz na schodach, ale to akurat było skarnie niewygodne. Krótko mówiąc: zachowywaliśmy się jak wyposzczone zwierzęta. Z każdą kolejną chwilą stawaliśmy się coraz bardziej głodni swoich ciał, swojej bliskości. Uwierzcie mi, że jeszcze nigdy w życiu nie doświadczyłam czegoś tak niesamowitego, jak to. Wtedy z Harrym...
Robiliśmy to wszędzie zużywając wszystkie prezerwatywy, jakie tylko znaleźliśmy w kieszeni Harrego i tym domu. Na łóżku. Nie raz i nie dwa. Na biurku. Na kuchennej wyspie. Na dywanie w salonie i nawet raz na schodach, ale to akurat było skarnie niewygodne. Krótko mówiąc: zachowywaliśmy się jak wyposzczone zwierzęta. Z każdą kolejną chwilą stawaliśmy się coraz bardziej głodni swoich ciał, swojej bliskości. Uwierzcie mi, że jeszcze nigdy w życiu nie doświadczyłam czegoś tak niesamowitego, jak to. Wtedy z Harrym...
Środa
14.11.2012
Nadal mieszkanie kumpla Li
Nie mam pojęcia, która była godzina, kiedy się obudziłam. A może w ogóle nie zdołałam zasnąć? Faktem jest, że kiedy otworzyłam oczy, za oknem zaczynało się przejaśniać. Harry spał jak kamień. Natomiast ja w nie potrafiłam robić nic innego, niż patrzeć na jego cudowne oblicze. Oblicze, które tak przeraźliwie cały czas i mimo wszystko bardzo kocham. Oddychał powoli. Miarowo. Rytmicznie. I w taki też sposób nieznacznie unosiła się jego klatka piersiowa. Wyglądał tak niewinne. Tak grzecznie a pomyśleć, że jaszcze kilka godzin temu... Nie. Nie mogłam o tym myśleć. Nie mogłam, bo nie wiedziałam, co tak właściwie mam o tym wszystkim myśleć. Spędziliśmy razem pełną namiętności noc, ale co to znaczy? Czy my znowu...? Czy on mnie nadal...? Czy ja przypadkiem...czy ja przypadkiem nie zaczęłam kochać go jeszcze bardziej? Myślenie w tamtym momencie mnie bolało. Dosłownie bolało. Bezlitośnie atakowało moją bezbronną głowę. Nie. Nie mogłam na to dłużej pozwolić. Odwróciłam się na drugi boki i zakryłam cieplutką kołdrą aż po sam czubek nosa. Zamknęłam oczy. Chciałam zasnąć, żeby przestać myśleć, ale nie mogłam. Przed oczami cały czas wyświetlamy mi się obrazy z poprzedniej nocy.
Nadal mieszkanie kumpla Li
Nie mam pojęcia, która była godzina, kiedy się obudziłam. A może w ogóle nie zdołałam zasnąć? Faktem jest, że kiedy otworzyłam oczy, za oknem zaczynało się przejaśniać. Harry spał jak kamień. Natomiast ja w nie potrafiłam robić nic innego, niż patrzeć na jego cudowne oblicze. Oblicze, które tak przeraźliwie cały czas i mimo wszystko bardzo kocham. Oddychał powoli. Miarowo. Rytmicznie. I w taki też sposób nieznacznie unosiła się jego klatka piersiowa. Wyglądał tak niewinne. Tak grzecznie a pomyśleć, że jaszcze kilka godzin temu... Nie. Nie mogłam o tym myśleć. Nie mogłam, bo nie wiedziałam, co tak właściwie mam o tym wszystkim myśleć. Spędziliśmy razem pełną namiętności noc, ale co to znaczy? Czy my znowu...? Czy on mnie nadal...? Czy ja przypadkiem...czy ja przypadkiem nie zaczęłam kochać go jeszcze bardziej? Myślenie w tamtym momencie mnie bolało. Dosłownie bolało. Bezlitośnie atakowało moją bezbronną głowę. Nie. Nie mogłam na to dłużej pozwolić. Odwróciłam się na drugi boki i zakryłam cieplutką kołdrą aż po sam czubek nosa. Zamknęłam oczy. Chciałam zasnąć, żeby przestać myśleć, ale nie mogłam. Przed oczami cały czas wyświetlamy mi się obrazy z poprzedniej nocy.
Ja i on w salonie.
Leżę na podłodze. On jest na górze. Uśmiecha się, a ja
uwodzicielsko przygryzam dolną wargę. Nachyla się, żeby mnie
pocałować, a wtedy wyślizguje się spod niego i już kilka sekund
później to ja znajduję się nad nim wpijając się w jego
rozgrzane do czerwoności wargi.
Ponownie otwierając oczy doznałam niemałego szoku. Na dworze było już zupełnie jasno, a Słońce dosłownie mnie oślepiało.
- Czyli
jednak udało mi się zasnąć - szepnęłam pod nosem, po czym
momentalnie poderwałam się z łóżka. Harrego już w nim nie było.
Przyznaję, że w tamtym momencie ogarnął mnie strach, a może
nawet i panika. Bałam się. Bałam się, że sobie poszedł. Że
najprościej w świecie uciekł i zostawił mnie tu samą. Bałam
się, że wczoraj zrobiłam coś nie tak, albo że on zaczął tego
wszystkiego żałować. Bałam się, że...
- Wolisz jajecznice czy tosty? - spytał wychodząc z łazienki.
- Wolisz jajecznice czy tosty? - spytał wychodząc z łazienki.
Nawet nie wyobrażacie
sobie, jaką wielką ulgę odczulam w tamtym momencie. Był tu. Nie
uciekł. Był. Po prostu brał prysznic. Uff... Wyglądał na
zadowolonego. Uśmiechał się od ucha do ucha wycierając włosy
białym ręcznikiem, ale z jego kosmyków i tak kapały całe litry wody.
Drugim niebieskim natomiast obwiązał się u dołu brzucha, chociaż
po wczorajszym równie dobrze mógł to sobie odpuścić.
- Wolę tosty - uśmiechnęłam się, po czym podeszłam do niego. Przetarłam zaspane oczy. Ucałowałam w policzek i oznajmiając, że teraz moja kolej na prysznic, bez uprzedzenia zdarłam z niego niebieski ręcznik i tryumfalnie nim wymachując wkroczyłam do łazienki.
Po śniadaniu
- Wolę tosty - uśmiechnęłam się, po czym podeszłam do niego. Przetarłam zaspane oczy. Ucałowałam w policzek i oznajmiając, że teraz moja kolej na prysznic, bez uprzedzenia zdarłam z niego niebieski ręcznik i tryumfalnie nim wymachując wkroczyłam do łazienki.
Po śniadaniu
Atmosfera pomiędzy mną i Harrym była co najmniej dziwna. Nie zła, nie dobra, tylko jakaś taka...taka...no taka dziwna. Niby oboje byliśmy szczęśliwi i zadowolenia, ale mimo to dało się wyczuć bijący od nas strach. Co nijak nie umniejszało panującego nad nami pożądania, które hamowaliśmy chyba tylko ze względu na brak prezerwatyw. Nie byliśmy już zamknięci. Gdyż w trakcie pałaszowania przepysznych tostów przyrządzonych przez mojego byłego chłopaka, zadzwonił Liam informując nas, że zapasowy klucz do drzwi znajduje się w górnej szufladzie biurka, po czym uznał, że jeżeli go nie znaleźliśmy, to musieliśmy się razem doskonale bawić. Poinformował mnie również, że Pati razem z Silvianem są już w samolocie do Polski, a mój bilet przebukowali na dziś wieczór. A i kiedy dzwonił, oni również byli już na lotnisku, więc Harry został zmuszony wrócić do Londynu na własna rękę. Tak czy siak nie żałowałam, że przegapiłam samolot, ani że Liam zamknął nas razem poprzedniego wieczoru. Byłam tu. Z nim. Tylko my. Razem. Bez spięć. Tylko my.
- Harry - odezwałam się niepewnie przerywając wydłużającą się pomiędzy nami ciszę - wczoraj nie oznacza, że jesteśmy razem, prawda?
- Nie - uśmiechnął się.
- I nie zanosi się na to, że w najbliższym czasie będziemy?
Chłopak jedynie uniósł kąciki ust ku górze i przecząco pokiwał głową.
- Będę z tobą szczery - zaczął nieco poważniejszym tonem - na razie nie jestem pewien, czy jestem w stanie ci ponownie zaufać i nie mogę obiecać, że kiedykolwiek jeszcze ci zaufam, ale musisz wiedzieć, że szaleje na twoim punkcie. - Na te słowna mimowolnie się uśmiechnęłam. - Na razie jest dobrze tak, jak jest.
- Czyli wieczorem wsiądziemy do swoich samolotów i to będzie na tyle? - spytałam już nieco mniej szczęśliwa.
- Nie! - zaprzeczył od razu. - Nie chce kończyć tego wszystkiego na jednym spotkaniu.
- W takim razie czego chcesz? - spytałam spoglądają prosto w jego zielone tęczówki, które w tamtym momencie wydały mi się jakieś takie inne. Nadal cudowne. Piękne. Kochające, ale inne. Tkwiło w nich niezdecydowanie, a zakrywała jakaś niewidzialna dla innych bariera. Coś było nie tak. Mimo to byłam w stanie zgodzić się na każdą jego propozycję, byleby tylko spędzić z nim jeszcze trochę czasu.
- Nie wiem Kaja. Naprawdę. Nie myślmy o tym. Cieszmy się chwilą. W końcu mamy jeszcze cały dzień przed sobą - wyszczerzył się, co od razu odwzajemniłam.
- Niech będzie.
Wstałam i zrobiłam sobie kubek pysznej, gorącej czekolady, z którą stanęłam po przeciwnej stronie wyspy kuchennej, przy której siedział Harry. Stawiając na niej mój płynny kawałek szczęścia, pochyliłam się lekko opierając łokciami o zimny blat i zaczęłam dmuchać tak, żebym spokojnie mogła to wypić.
- Czyli Pati wróciła
dzisiaj do domu?
- Yhym - pokiwałam twierdząco głową unosząc ją nieznacznie znad kubka mojej gorącej czekolady.
- A ty masz samolot dopiero wieczorem? - spytał z zadziornym uśmieszkiem.
- Dokładnie - uśmiechnęłam się.
- I twoim jedynym planem na dzisiaj jestem ja? - spytał znowu chociaż dobrze wiedział, że wszystkie zdawane przez niego pytania nie mają najmniejszego sensu. W końcu oboje doskonale znaliśmy na nie odpowiedzi.
- Yep - przytaknęłam znowu.
- No to może chciałabyś wybrać się ze mną na wystawę?
- Hmm.... i co mielibyśmy robić na takiej wystawie? - spytałam odstawiając kubek i siadając na stołku obok niego.
- No oglądać obrazy, rozmawiać z różnymi ważnymi osobistościami, podjadać przekąski i takie tam - wyszczerzył się przy końcówce poruszając śmiesznie brwiami.
- Mówiąc takie tam, masz na myśli seks w łazience?
- Możliwe - odparł jak gdyby nigdy nic, jednak słysząc moje pytanie od razu poczerwieniał.
- I mam tam iść jako twoja przyjaciółka?
- Tak.
- No dobra. Niech stracę.
- W takim razie zbieraj się, bo po drodze musimy jeszcze wskoczyć do sklepu, żeby uzupełnić zapasy.
Słysząc to, od razu poderwałam się i pomknęłam schodami na górę. Moje gołe stopy wydawały śmieszny dźwięk przy zetknięciu z chłodnymi, drewnianym panelami, ale i tak nie były w stanie zagłuszyć chichotu, który wywołało u mnie to całe „uzupełnianie zapasów”. Nie mógł po prostu powiedzieć, że trzeba dokupić więcej prezerwatyw?
Godzinę później; Miejsce wystawy
- Yhym - pokiwałam twierdząco głową unosząc ją nieznacznie znad kubka mojej gorącej czekolady.
- A ty masz samolot dopiero wieczorem? - spytał z zadziornym uśmieszkiem.
- Dokładnie - uśmiechnęłam się.
- I twoim jedynym planem na dzisiaj jestem ja? - spytał znowu chociaż dobrze wiedział, że wszystkie zdawane przez niego pytania nie mają najmniejszego sensu. W końcu oboje doskonale znaliśmy na nie odpowiedzi.
- Yep - przytaknęłam znowu.
- No to może chciałabyś wybrać się ze mną na wystawę?
- Hmm.... i co mielibyśmy robić na takiej wystawie? - spytałam odstawiając kubek i siadając na stołku obok niego.
- No oglądać obrazy, rozmawiać z różnymi ważnymi osobistościami, podjadać przekąski i takie tam - wyszczerzył się przy końcówce poruszając śmiesznie brwiami.
- Mówiąc takie tam, masz na myśli seks w łazience?
- Możliwe - odparł jak gdyby nigdy nic, jednak słysząc moje pytanie od razu poczerwieniał.
- I mam tam iść jako twoja przyjaciółka?
- Tak.
- No dobra. Niech stracę.
- W takim razie zbieraj się, bo po drodze musimy jeszcze wskoczyć do sklepu, żeby uzupełnić zapasy.
Słysząc to, od razu poderwałam się i pomknęłam schodami na górę. Moje gołe stopy wydawały śmieszny dźwięk przy zetknięciu z chłodnymi, drewnianym panelami, ale i tak nie były w stanie zagłuszyć chichotu, który wywołało u mnie to całe „uzupełnianie zapasów”. Nie mógł po prostu powiedzieć, że trzeba dokupić więcej prezerwatyw?
Godzinę później; Miejsce wystawy
Nie zwracając uwagi na to, że byłam ubrana w za szerokie jeansy, biały T-shirt i za dużą marynarkę, która była na mnie o wiele za długa (i pomijając to, że każdą z tych rzeczy wyjęłam z szafy chłopaka, który mieszkał w tym apartamencie, więc wszystkie były męskie...) oraz moje czarne szpilki z wczoraj, a włosy związałam jedynie w luźnego warkocza, to czułam się dosyć swobodnie. Dobrze chociaż, że idąc na imprezę przezornie wpakowałam do torebki kilka kosmetyków... Tak czy siak Harry powiedział, że wyglądam pięknie, więc opinie całej reszty świata miałam w dupie. Nie obchodziło mnie nawet to, że na wystawie co krok czaił się jakichś fotograf, dla którego ja i Harry byliśmy potencjalnie ciekawym obiektem. W sumie to nic dziwnego - Styles pokazuję się publicznie razem ze swoją byłą dziewczyną, która w dodatku ma na sobie męskie ubrania (skąd mogą wiedzieć, że nie należą do niego?). Przyznaję, tamtego dnia naprawdę mogliśmy wywołać w prasie małą aferę, ale oboje zbytnio się tym nie przejmowaliśmy. Chcieliśmy po prostu spędzić ze sobą trochę czasu. Jako przyjaciele - jak to zadecydował Harry - chociaż raczej powinnam powiedzieć: jako seksprzyjaciele.
Cała wystawa odbywała się w jakiejś mega ekskluzywnej kawiarni, która mieściła się na parterze w ciągu wysokich budynków gdzieś pośrodku dżungli Nowego Jorku. Swoim poziomem zrównywała się z chodnikiem przy ulicy. Cała jej ściana od jego strony była przeszklona, a pośrodku niej znajdowały się ogromne - również szklane - drzwi. W środku było przyjemnie. Na ścianach z cegły powieszone były obrazy artysty, o którego istnieniu nie miałam wcześniej bladego pojęcia, a którym cała reszta była wyraźnie zachwycona. Po przeciwległej stronie drzwi znajdował się drewniany bar, a obok niego drzwi do toalet (na których widok Harry od razu się uśmiechnął), dalej po prawej poustawiane były stoliki. Natomiast po lewej - czyli tam gdzie staliśmy my - pod niektórymi obrazami stały wygodne, jasne kanapy z mnóstwem kolorowych poduszek. I może to wszystko wyglądałoby zupełnie tak, jak wnętrze każdej innej przeciętnej kawiarni, gdyby nie fakt, że przestrzeń całego lokalu była ogromna. Chyba trzy razy większa od mojego salonu. No dobra. Przyznaję - co najmniej cztery razy większa. Poza tym wszystko wydawało się być takie elitarne... Cała kawiarnia wypełniona była samymi sławami i szychami, a do tego na ścianach wisiały te wszystkie przepiękne obrazy... Krótko mówiąc: wow.
Staliśmy właśnie z Harrym przeglądając się
jednemu z płócien, kiedy zaczepił nas fotograf.
- Kaja, Harry mogę prosić o zdjęcie? - spytał uprzejmie.
- Jasne - uśmiechnęłam się nieznacznie, po czym razem z Harrym zwróciłam się w stronę aparatu.
Pstryk - do moich uszu dobiegł głośny dźwięk migawki.
- Dziękuje bardzo - mężczyzna uśmiechnął się uprzejmie, po czym od nas odszedł.
- Um..Harry - odezwałam się do stojącego oko mnie Stylesa. - Dlaczego on nie jest tak nachalny, jak inni paparazzi? - spytałam zdziwiona zachowaniem fotografa.
- Bo ten jest tutaj, żeby fotografować gości, a nie szukać sensacji. Za to mu zapłacili - wyjaśnił, po czym nieśmiało spojrzał w stronę łazienek i szepnął mi na ucho: - Idziemy?
Nie odpowiedziałam. Zamiast tego od razu ruszyłam w stronę łazienki, a Harry rzecz jasna dotrzymywał mi kroku. Weszliśmy do męskiej, oczywiście uprzednio sprawdzając, czy nikt nas nie obserwuje. Uznaliśmy, że tam będzie bezpieczniej niż w damskiej. Chociaż dla mnie było to całkowicie obojętne.
Pospiesznie wpadliśmy do pomieszczenia z kabinami i zamknęliśmy się w jednej z nich. Była sterylna i ekskluzywna tak, jak cała reszta lokalu, ale ja nie zwracałam na to uwagi. Zajęłam się tym, o czym myślałam od samego wejścia do tej kawiarni - zaczęłam rozbierać Harrego. W tamtym momencie znowu przestałam myśleć. Pozwoliłam porwać się emocjom. Oj, porwały mnie. I to jak! Nie minęły dwie minuty, a my już praktycznie nadzy przeszliśmy do rzeczy. Z początku staraliśmy się zachowywać dość cicho, ale po kilku następnych minutach mieliśmy to w dupie. Teraz liczyliśmy się już tylko my. Ja i on. Razem w tej kabinie. A oprócz naszych przyspieszonych oddechów i rytmicznych jęków, nie byliśmy w stanie usłyszeć już niczego innego. Zamknęłam oczy, żeby pozwolić wyostrzyć się innym zmysłom i przez to, co wtedy zobaczyłam, aż krzyknęłam z przerażenia.
- Wszystko w porządku? - przeraził się Harry.
- Tak, jasne - odparłam od razu. „To, że będąc tu z tobą mam przed oczami twarz Louisa rzeczywiście jest w porządku...” - dodałam sarkastycznie w myślach.
____________________________________________
Irytuje Was moje ciągłe przekładanie rozdziałów? Rozumiem... Tylko może weźcie pod uwagę, że wymyślenie historii, zdarzeń, opisanie tego i przygotowanie zdjęć, czy nawet wybranie głupiej piosenki zajmuje strasznie dużo czasu. Nie umiem napisać czegoś na zawołanie w godzinę czy dwie, ale skoro już tak często pytacie o godzinę dodania, to staram się ją podawać. Spóźniam się? Tak i to zawsze, ale w porównaniu do większości blogów dodaje rozdziały dość regularnie... Moglibyście trochę wyluzować i przestać mnie zadręczać pytaniami, kiedy następny rozdział, albo wypominać mi w mailach, że znowu się spóźniam - doskonale o tym wiem! Niestety przez takie "przemiłe" wiadomości łapie jeszcze większe opóźnienie. Robię rożne konkursy, staram się, ale jak tak dalej pójdzie, to rzucę to wszystko, bo mam cholernie dość nachalności. Od teraz nie mówię na kiedy planuje dodanie nowego rozdziału - będzie to będzie, nie to nie. Dzisiaj powinnam uczyć się na konkurs, ale tego nie robię, bo dodaje rozdział, którym Wam obiecałam - fakt, jest sporo opóźniony, ale równie dobrze mogłam to rzucić i zająć się tym, co powinnam, bo teraz jestem zmuszona zarwać kolejną noc. Dodam jeszcze tylko, że takimi "poprawiającymi mnie mailami" zabijacie wszystko to, co kocham w tym blogu. Dziękuję, dobranoc.
PS Nie myślcie, że nie doceniam Waszych komentarzy i wsparcia, ale czasami pomyślcie dwa razy zanim coś napiszecie, bo to może człowieka tylko irytować. A poirytowany człowiek nigdy nie będzie w stanie napisać czegoś z sensem.
- Kaja, Harry mogę prosić o zdjęcie? - spytał uprzejmie.
- Jasne - uśmiechnęłam się nieznacznie, po czym razem z Harrym zwróciłam się w stronę aparatu.
Pstryk - do moich uszu dobiegł głośny dźwięk migawki.
- Dziękuje bardzo - mężczyzna uśmiechnął się uprzejmie, po czym od nas odszedł.
- Um..Harry - odezwałam się do stojącego oko mnie Stylesa. - Dlaczego on nie jest tak nachalny, jak inni paparazzi? - spytałam zdziwiona zachowaniem fotografa.
- Bo ten jest tutaj, żeby fotografować gości, a nie szukać sensacji. Za to mu zapłacili - wyjaśnił, po czym nieśmiało spojrzał w stronę łazienek i szepnął mi na ucho: - Idziemy?
Nie odpowiedziałam. Zamiast tego od razu ruszyłam w stronę łazienki, a Harry rzecz jasna dotrzymywał mi kroku. Weszliśmy do męskiej, oczywiście uprzednio sprawdzając, czy nikt nas nie obserwuje. Uznaliśmy, że tam będzie bezpieczniej niż w damskiej. Chociaż dla mnie było to całkowicie obojętne.
Pospiesznie wpadliśmy do pomieszczenia z kabinami i zamknęliśmy się w jednej z nich. Była sterylna i ekskluzywna tak, jak cała reszta lokalu, ale ja nie zwracałam na to uwagi. Zajęłam się tym, o czym myślałam od samego wejścia do tej kawiarni - zaczęłam rozbierać Harrego. W tamtym momencie znowu przestałam myśleć. Pozwoliłam porwać się emocjom. Oj, porwały mnie. I to jak! Nie minęły dwie minuty, a my już praktycznie nadzy przeszliśmy do rzeczy. Z początku staraliśmy się zachowywać dość cicho, ale po kilku następnych minutach mieliśmy to w dupie. Teraz liczyliśmy się już tylko my. Ja i on. Razem w tej kabinie. A oprócz naszych przyspieszonych oddechów i rytmicznych jęków, nie byliśmy w stanie usłyszeć już niczego innego. Zamknęłam oczy, żeby pozwolić wyostrzyć się innym zmysłom i przez to, co wtedy zobaczyłam, aż krzyknęłam z przerażenia.
- Wszystko w porządku? - przeraził się Harry.
- Tak, jasne - odparłam od razu. „To, że będąc tu z tobą mam przed oczami twarz Louisa rzeczywiście jest w porządku...” - dodałam sarkastycznie w myślach.
____________________________________________
Irytuje Was moje ciągłe przekładanie rozdziałów? Rozumiem... Tylko może weźcie pod uwagę, że wymyślenie historii, zdarzeń, opisanie tego i przygotowanie zdjęć, czy nawet wybranie głupiej piosenki zajmuje strasznie dużo czasu. Nie umiem napisać czegoś na zawołanie w godzinę czy dwie, ale skoro już tak często pytacie o godzinę dodania, to staram się ją podawać. Spóźniam się? Tak i to zawsze, ale w porównaniu do większości blogów dodaje rozdziały dość regularnie... Moglibyście trochę wyluzować i przestać mnie zadręczać pytaniami, kiedy następny rozdział, albo wypominać mi w mailach, że znowu się spóźniam - doskonale o tym wiem! Niestety przez takie "przemiłe" wiadomości łapie jeszcze większe opóźnienie. Robię rożne konkursy, staram się, ale jak tak dalej pójdzie, to rzucę to wszystko, bo mam cholernie dość nachalności. Od teraz nie mówię na kiedy planuje dodanie nowego rozdziału - będzie to będzie, nie to nie. Dzisiaj powinnam uczyć się na konkurs, ale tego nie robię, bo dodaje rozdział, którym Wam obiecałam - fakt, jest sporo opóźniony, ale równie dobrze mogłam to rzucić i zająć się tym, co powinnam, bo teraz jestem zmuszona zarwać kolejną noc. Dodam jeszcze tylko, że takimi "poprawiającymi mnie mailami" zabijacie wszystko to, co kocham w tym blogu. Dziękuję, dobranoc.
PS Nie myślcie, że nie doceniam Waszych komentarzy i wsparcia, ale czasami pomyślcie dwa razy zanim coś napiszecie, bo to może człowieka tylko irytować. A poirytowany człowiek nigdy nie będzie w stanie napisać czegoś z sensem.
I LOVE<3*___*^^*___*
OdpowiedzUsuńOLA STYLES:*
jej. Cudo. Ale to seksprzyjaciele? serio? Przeciez sie kochaja. A łączy ich tylko sex, pomijajac oczywiscie uczucia.... I ta twarz Lou po zamknięciu oczu...Kurde. Nieźle się to rozkręciło....ale mam nadzieje ze ona nie pomieza sie w uczuciach i nadal bedzie kochac Harrego a nie Louis'a..... A co do notek.... nie ważne kiedy, ważne że ciekawe. nie piszesz raz w miesiącu a to i tak najważniejsze. Po za tym fotki i długośc rozdziałów są zadziwiające. Pozdrawiam i czekam na c.d. :)
OdpowiedzUsuńwow genilane !!! warto bylo czekac tyle czasu <
OdpowiedzUsuńNie czekałaś miesiąca tylko kilka dni bez przesady...
UsuńZgadzam się z Mariną. Nie czkamy na rozdział miesiąc ani nawet 2 tygodnie. Tylko tydzień czasem nawet nie. Więc dziwnie się Wam że mówicie że Kaja długo nie dodaje następnej części. Ona też ma swoje prywatne życie oraz zbliżające się zakończenie roku szkolnego. Kaja przerabia również zdjęcia co Nas jeszcze bardziej 'przenosi' w tamten świat. Rozdziały są długie, 'łatwe' do czytania,zrozumienia oraz spójne. Możecie hejtować mój komentarz ale taka jest prawda KAJA JEST WIELKA ŻE ZNAJDUJE NA TO WSZYSTKO CZAS.
UsuńMacie absolutną rację. Człowiek to nie maszyna -.-
UsuńI wreszcie ktoś madrze gada ! No ! Polać Veronice ! I to tak porzadnie :D
UsuńProszę, nie denerwuj się :( przepraszamy, że przez nas zawalasz swoje sprawy.. Wiedz, że nasza miłość do tego bloga jest przeogromna :) ja osobiście nie zasypuję Cię komentarzami "kiedy dodasz nowy rozdział?" bo rozumiem, że masz inne rzeczy na głowie. chciałabym Ci to jakoś wynagrodzić, ale w rezultacie nawet nie wiem co tu napisać. to pewnie przez godzinę, ale nieważne. UWIELBIAM CIEBIE, UWIELBIAM TO OPOWIADANIE, pamietaj o tym! i DZIĘ-KU-JĘ za poświęcony czas. to tyle, co chciałam, byś wiedziała :D
OdpowiedzUsuńRozdział jak zwykle świetny !!
OdpowiedzUsuńDoskonale Cie rozumiem , nie przejmuj się tego typu komentarzami , pamiętaj jesteś najlepsza !: *
nie przejmuj się takimi "miłymi" komentarzami, są tacy co chcieli by wszystko odrazu nie myśląc jak dużo pracy u czasu poświęca na to. dodawaj kiedy tylko chcesz, a Ci którzy są fanami tego bloga na pewno będą cierpliwi do końca. Dobranoc i powodzenia na konkursie! TRZYMAM MOCNO KCIUKI!
OdpowiedzUsuńO kurde, tego się nie spodziewałam. WOW. Kaja i Hazza poszaleli xD Rozdział genialy jak zawsze, życzę weny <333
OdpowiedzUsuńOMG ! Jak dla mnie najlepszy rozdział. KOCHAM CIĘ I TEGO BLOGA!! Jak dla mnie możesz dodawać kiedy chcesz ja i tak otwieram twojego bloga codziennie
OdpowiedzUsuńKażdy normalny człowiek zrozumie twoją sytuacje . Nie jesteś maszyną , a masz także swoje życie którego nie możesz zawalić przez głupiego bloga . Lepiej bd jak nie bd mówić o której bo nigdsylly nie wiesz czy teraz np nie bd szła do sklepu czy coś . Olej to a ci co tak piszą niech schowają się .
OdpowiedzUsuńCo do rozdziału cudownyy :* jak zawsze . Przesyłam mnóstwo całusków oraz weny :)
xoxo
N.
P.S jeśli bd mieć choć kilka minutek mogłabyś wejść do mnie ? Jesteś niesamowitą pisarką i przydałaby się jakaś "ocena" . Caaałuski
xoxo
Każdy normalny człowiek zrozumie twoją sytuacje . Nie jesteś maszyną , a masz także swoje życie którego nie możesz zawalić przez głupiego bloga . Lepiej bd jak nie bd mówić o której bo nigdy nie wiesz czy teraz np nie bd szła do sklepu czy coś . Olej to a ci co tak piszą niech schowają się .
OdpowiedzUsuńCo do rozdziału cudownyy :* jak zawsze . Przesyłam mnóstwo całusków oraz weny :)
xoxo
N.
P.S jeśli bd mieć choć kilka minutek mogłabyś wejść do mnie ? Jesteś niesamowitą pisarką i przydałaby się jakaś "ocena" . Caaałuski
xoxo
Przestań. To Twój blog i możesz dodawać rozdziały kiedy ci się żywnie podoba, a ludzie są, byli i będą ciekawscy!:P
OdpowiedzUsuńJak ja tęskniłam za Harrym... najbardziej w opowiadaniach lubię czytać takie smutne momenty z perspektywy smutnych, niekochanych dziewczyn, ale ten rozdział mi się straaaaaaasznie podobał. Kaja już sobie pocierpiała wystarczająco. :)
OdpowiedzUsuńBoski!:)
OdpowiedzUsuńNie przejmuj się tymi ludźmi, właśnie to jest Twój blog i możesz robić z nim co chcesz.
OdpowiedzUsuńRozdział jest super a to wyznanie Louisa takie słodkie, kto wie może Kaja da mu kiedyś szansę.
Jesteś najlepsza pamiętaj !
Przykro mi, że niektórzy nie potrafią docenić starań innych osób ;(
O matko...
OdpowiedzUsuńnormalnie kocham ten rozdział.. czytam go już kilka razy i nie mogę przestać.
masz dar dziewczyno. :D
jestem twoją fanką.
Rudaaaaaaa. <3
p.s.
co za niesamowite zakończenie. dobrze, że nikt nie słyszał jak krzyczałam ,,ŻE CO?!''
Rozdział wspaniały, nigdy bym się ''tego'' w nim nie spodziewała ; oo :)
OdpowiedzUsuńRozdział świetny i ty zapewne o tym wiesz. Wszystko dokładnie opisane i wgl. Czytając to czułam sie jakbym oglądała namiętną scenkę jakiegoś filmu.
OdpowiedzUsuńA co do tekstu pod rozdziałem to rozumiem cię. Co prawda i ja czekałam na ten rozdział z niecierpliwością ale wcześniej pisałaś o tym konkursie i ja to rozumiem. I nie żebym chciała aby rozdziały były dodawane później ale powinnaś najpierw się pouczyć a potem pisać. Nauka jest ważniejsza i nie możesz jej zaprzepaścić a jeśli dodasz tu rozdział z jedno lub dwudniowym opóźnieniem nic się nie stanie.
(nie pomyśl sobie że ci matkuję jakby co ;D )
To tyle. Czekam na kolejny rozdział i trzymam za ciebie kciuki w nauce. ;>
Pozdrawiam Mila.
mega :)
OdpowiedzUsuńJezu, jest świetny! Ale mnie zaskoczyłaś (i za to cie kocham). Czekam na następny, pozdrawiam :-) xx
OdpowiedzUsuńNajwspanialszy blog jaki kiedykolwiek czytałam. Naprawdę. Fakt faktem wczoraj wieczorem co jakiś czas, w zasadzie bardzo często sprawdzałam czy przypadkiem nie dodałaś nowego rozdziału, ale pod żadnym pozorem nie jestem na Ciebie ani trochę zła za to, że dodałaś go później. Doceniam, naprawdę doceniam to co dla nas robisz. Przecież wcale nie musisz publikować, informować kiedy mniej więcej dodasz kolejny rozdział, dodawać zdjęcia a mimo wszystko robisz to. Robisz to i za to wszystko bardzo Ci dziękuję. Kocham to co tworzysz i kocham także Ciebie. Czytając Twoje opowiadanie potrafię płakać a innym razem tak strasznie się cieszyć. Sprawiasz, że przeżywam wszystko z głównymi bohaterami tej historii. Mam nadzieję, że mimo tych nachalnych osób, które Ci to wypominają, nie rzucisz tego tak po prostu. Tak cholernie podoba mi się tutaj. Sposób w jaki piszesz oraz cała fabuła... Niebo. Naprawdę wszystko mi tutaj jak najbardziej pasuje. Czekam na kolejny rozdział i oczywiście bardzo bym się cieszyła gdyby pojawił się tutaj lada dzień aczkolwiek nie będę miała Ci tego za złe jeżeli dodasz go później. Rozumiem, że masz także inne, ważne sprawy.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Ania :) x
Pierwszy moj komentarz, ale dlatego ze zaczelam czytac twoj blog przedwczoraj i chcialam wszystko przeczytac jak najszybciej. Straaasznie wciaga!!! ;) Serio najlepszy jaki kiedykolwiek przeczytalam!!! Kocham Cie!!! Dodawaj kiedy chcesz. Jak dla mnie to i tak czesto dodajesz. Kiedy nastepny konkurs?! :D Buziaczki !!! <3
OdpowiedzUsuńUwielbiam twoj blog i powiem szczeze malo mi robi jak nie dodajesz na czas bo ja wiem ze tyto normalny czlowiek z roznymi zajeciami- powiem wiecrj ja nawet nie sprawdzam kiedy mowisz kiedy dodasznn
OdpowiedzUsuńDziewczyno, tym rozdziałem to mnie zabiłaś normalnie ! Najlepszy ! Albo, nie. Jeden z najlepszych, bo całe opowiadanie jest po prostu mega. Ta scena w apartamencie to od razu mi przypomniała taką podobną w plotkarze, pomiędzy Chuckiem i Blair - cudowna. Jesteś po prostu niesamowita. I nie przejmuj się. Nieważne kiedy dodajesz my i tak będziemy spokojnie czekać. <3
OdpowiedzUsuńOMG co by to było gdyby ona zaszła w ciąże z Harrym :O Jezus co ja piszę *Facepalm*.Bardzo ciekawy rozdział :D
OdpowiedzUsuńTakie sex story hahahah! Świetny! Czekam na następny! Zapraszam na mojego bloga http://notidealbutmylife.blogspot.com
OdpowiedzUsuńNie przejmuj się :). Jak dodasz, to będzie. Jak nie, to poczekamy :D
OdpowiedzUsuńRozdział zajebisty :3.
zajebisty : 3 sexfriends ;d haha : 3
OdpowiedzUsuńNie przejmuj się tamtymi komentarzami i różnymi emailami, bo przecież trudno jest wymyślić co będzie w następnych, trzeba to dokładnie przemyśleć,żeby potem nie żałować. Ja rozumiem Ciebie, bo wiem jak to wszystko trudno jest zaplanować, więc się nie przejmuj ;) Równocześnie mogłabyś iść sobie na imprezę, czy gdzieś, a nie siedzieć przed kompem i wymyślać przez kilka godzin nowy rozdział. Ale to robisz i za to Tobie dziękuję :) Masz wspaniałego bloga, jest wspaniała główna bohaterka po prostu to wszystko tutaj jest tak wspaniałe ;) Cieszę się bardzo, nawet nie wiesz jak, że dodałaś nowy rozdział, ale ja do niczego cię nie popędzam ;) Rozumiem, że niekiedy są gorsze dni, albo brak weny, a Ty- zresztą tak jak i my- mamy rodzinę, przyjaciół i szkołę - czyli liczne obowiązki i niekiedy bardzo trudno jest to wszystko ze sobą związać i za to Cię podziwiam dziewczyno, że sobie radzisz i organizujesz przeróżne konkursy, reklamy i wiele podobnych rzeczy wymagające czasu. Co do rozdziału nie wiem jak go opisać.. Czy normalne słowa; świetny rozdział, wystarczą? Zdecydowanie nie, bo Twoje opowiadanie nie jest super, ani świetne. To zdecydowanie coś więcej... Mało się spotyka tak cudownych blogów, które są idealne i wspaniale dopracowane... Po prostu masz wielki talent, może kiedyś napiszesz własną książkę i ją wydasz? Kto wie.. Wszystko jest możliwe, a Ty masz ogromny talent i przede wszystkim wyobraźnię, a to tutaj jest potrzebne. Podziwiam Ciebie, podziwiam Twoje opowiadanie, po prostu całą Cię podziwiam ;)
OdpowiedzUsuńŻyczę weny
Pozdrawiam ;)
O tym właśnie pisałam !
OdpowiedzUsuńWyluzujcie trochę ! Kaja ma też swoje życie !
Rozdział ... oj wiesz <3
buziiioole :*
:O jeeeeeeej! czy tylko ja kibicuje Louisowi?
OdpowiedzUsuńchociaż Harry jest w jej sercu to Louis jest taki niewinny i słodki :3 świetny rozdział ;D jestem ciekawa co będzie po jej powrocie ;d
ZA-WO-DO-WE! Jestes genialna...a jesli ktos probuje wyciagac od ciebie informacje na tamat daty nowych rozdzialow, to chyba nie wie, o co prosi! Rozumiem cię i jak dla mnie to i tak szybko doajesz nowe odcinki x czekam na nn i zapraszma do siebie http://ifindyourlips.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńKaju, tak jak pisałam w innym komentarzu - kocham Cię, po prostu. <3 Pamiętaj, że ludzie zawsze będą pragnęli krytykować to, w co ktoś inny (w tym przypadku Ty) wkłada całe swoje serce, poświęca czas i nie ugina się pod ciężarem tych obowiązków. Jesteś niesamowita... nie tylko dla mnie, dla wielu osób. Dzięki Tobie pokochałam pisanie dwa razy mocniej, czytanie trzy razy mocniej, a One Direction milion razy mocniej. Jestem Ci za to wdzięczna i bardzo dziękuję za to, że piszesz. Rób to co kochasz, bo właśnie o to w tym wszystkim chodzi. Z każdym dniem coraz bardziej zatapiam się w Twoim blogu. Za każdym razem jak czytam coś nowego i moja mama o tym wie to jest coś w stylu : "to czytaj, skoro tak bardzo lubisz ten blog". Uwielbiam Cię, kocham Cię. <3 Mam nadzieję, że się nie podłamiesz przez hejterów. : *
OdpowiedzUsuńuwielbiam ♥ to chyba najlepsze opowiadanie jakie czytałam i bardzo mnie cieszy, że piszesz jego 2 część. rozdziały są długie i bardzo dopracowane, zawsze coś się dzieje i jest ciekawie. trochę tutaj popłakałam, trochę się uśmiałam i często czytając to wszystko to aż czuję taki ścisk w brzuchu *-*
OdpowiedzUsuńnie powinnaś przejmować się takimi komentarzami, które cię ponaglają. ludzie nie zdają sobie sprawy ile pisanie DOBREGO rozdziału zajmuje czasu. bo owszem, można by było napisać to na szybkiego ale autor chce stworzyć przecież coś dobrego, a nie byle co, aby tylko było szybko. to twoje opowiadanie przede wszystkim, a ludzie najchętniej ułożyliby ci czas aby oni byli zadowoleni. masakra jakaś.
życzę weny, aby kolejne rozdziały były równie cudne ♥
cieszę się, że Harry'ego i Kaję tak do siebie ciągnie, ale martwi mnie jej uczucie do Louis'a ; c.
Naprawdę świetne i doceniam, że znajdujesz dla nas czas. Niecierpliwie czekam na następny. Mam nadzieję, że wyjaśni się to z Louisem.
OdpowiedzUsuńŻyczę weny :)
dziękuję , że jesteś i piszesz , prowadzisz dalej to jakże niezwykłe opowiadanie ! nie denerwuj sie , choć wcale się nie dziwię . ci którzy czytają twojego bloga tak naprawdę , zrozumieją wszystko i będą czekać ile trzeba !
OdpowiedzUsuńpozdrawiam , clauds <3
Świetne jak zawsze :) I nie przejmuj się tymi mailami. Ludzie nie doceniają tego co robisz. A chcesz żeby to było jak najlepsze a nie napisane na szybko. Życzę wytrwałości i dużo dużo weny :)
OdpowiedzUsuńxoxo
genialnie to napisałaś <33
OdpowiedzUsuńi ci seksprzyjaciele :D
jestem ciekawa co dalej będzie... :)
Z rozdziału na rozdział kocham ten blog coraz bardziej :) Nie przejmuj się tymi emailami ;d Na pewno każda z nas rozumie to, że jesteś tylko człowiekiem, a nie maszyną i musisz też robić inne ważniejsze rzeczy niż pisanie nowych rozdziałów :D Oczywiście widać, że pisanie jest twoją pasją. Jeżeli się spóźnisz z dodaniem nowego rozdziału to nie przejmuj się, my poczekamy :* Btw rozdział zajebisty jak zawsze. Ciekawi mnie to uczucie Kai do Louisa, bo wiadomo co on do niej czuje, ale ona ciągle ma w sercu Harrego, ale wszystko może się zmienić ;*
OdpowiedzUsuńNo wow !! Nie spodziewałam się, że tak potoczą się sprawy. Rozdzialik B O S K I ;* :3
OdpowiedzUsuńWow. Jaki długi rozdział O.O
OdpowiedzUsuńJest cudowny. *-*
zapraszam do mnie lovedyoufirst.blogspot.com
genialny <3
OdpowiedzUsuńuwielbiam cię ^^
czekam nn *_*
O jejciu, o jejciu .
OdpowiedzUsuńSeksprzyjaciele ?
Ahaa. Ale ta twarz Lou ?
No proszę Cię... Kaja sama nie wie który lepszy i to widać.
Ale seksprzyjaciele ..
Durny Styles..
Weź,nie przejmuj się tymi mailami. Wiem,że jesteś zirytowana i w ogóle,ale ważne,że masz stałe grono czytelniczek,które będą czekać na nowy rozdział nawet 3 miesiące i słowem nie wspomną o spóźnianiu. (tak właśnie taką jestem). Wiem jak to jest kiedy nie wyrabiasz wykonywać obowiązków związanych ze szkołą i domem a co dopiero gdy dochodzi do tego prowadzenie bloga itp. Co do rozdziału? Jak zwykle WSPANIAŁY. Harry&Kaja jako seksprzyjaciele-> bomba :) Ale znów pojawia się motyw z Louis'em. Najpierw sen ze ślubem,teraz jego twarz podczas tiruriru ;) Ciekawe jak to wszystko się potoczy. Czekam już na nówkę :) Pozdrawiam, M ;))
OdpowiedzUsuńPodziwiam Twojego bloga < 3 najlepszy blog na wszechświecie ;d
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńchciałabym napisać coś na tyle przekonującego, żebyś się nie zadręczała tym ale chyba nie umiem :D W każdym razie nie martw się kochana. Według mnie i tak jest dobrze, wręcz wspaniale! Zawsze dodajesz jakieś zdjęcia, czasami piosenki a historia ciągle jest interesująca! To że ludzie się Ciebie czepiają to chyba kwestia tego że opowiadanie jest cudowne <3 A nie mają czego się czepiać bo znam blogi, gdzie rozdziały są o wiele, wiele krótsze i ciekawością nie grzeszą. Więc trzymaj się jakąś! :*
OdpowiedzUsuń/ Marzeenka :) x
Ooo ja!!!! TO żeś pocisła!!! Wpozytywnym sensie tego słowa!!! Powiem tylko: po prostu totalny zaskok!Naprawdę C-U-D-N-Y rozdział!
OdpowiedzUsuńCo do tych wszystkich "miłych" komentarzy to się nimi nie przejmuj. My jesteśmy straaaaaaaaaaasznie ciekawe co będzie dalej. BO to jest takie opowiadanie a właściwie jak to skończysz ( co mam nadzieję nie stanie się szybko) to książka, która każdego wciąga i czyta się ją z zapartym tchem do samego końca. Bardzo się cieszę, ze podjęłaś się pisania tego bloga, Twój talent nie powinien się marnować. Dodawaj rozdziały kiedy tylko bedzie ci pasować. Ja będę cierpliwie czekać na kolejny rozdział, który w twoim wykonaniu jest prawdziwym brylancikiem. Nie ważne kiedy pojawi się następny , zawszę będę miała pewność ,ze jest perfekcyjny :)
Pozdrawiam-Nalesnik Mmm...
PS: Jak już wydasz książkę to proszę napisz do mnie maila z tytułem. Będę pierwsza w kolejce do kasy ;D No i nareszcie poznam twoje imię ;P
Ja nie mogę bark mi słów na ten rozdział.
OdpowiedzUsuńJest tak idealny, że to się w głowie nie mieści. Mam nadzieję, że w końcu do siebie wrócą.
A tymi nachalnymi ludźmi się nie przejmuj. Choć czasami jest to trudne, to trzeba ignorować to co inni mówią o tobie ;).
Nie mogę się już doczekać następnego rozdziału ;D
Pozdrawiam ;)
x1dforevernumber1x.blogspot.com
OMG! Co rozdział to lepszy! Najlepsze : seks-przyjaciele. xd Wgl świetnie to wymyśliłaś, to że Liaś ich zamknął i ogólnie. Ruchanie się przez całą noc zawsze spoko. Jak to czytałam to nie mogłam się oderwać, a kurde ciągle ktoś mi przeszkadzał! Ja nie wiem jak ty to robisz, że piszesz tak świetnie! A możesz nawet nie pisać przez miesiąc, a potem wstawiasz takie cudo to momentalnie się zapomina, że nie wstawiałaś nic przez ileś tam ;3
OdpowiedzUsuńNie przejmuj się tymi nachalnymi ludźmi. Nie wiedza jaka to ciężka praca. Ja cię rozumiem, mam bloga, nie tak sławnego i świetnego ale wiem że ciężko jest wymyślić wydarzenia itd.
No po prostu znowu brakuje mi słów do wyrażenia mojego zachwytu! Serce mi biło 3 razy szybciej jak to czytałam! *_*
Nie spodziewałam się takiego obrotu sytuacji! I jeszcze taki długi, że WOW!
Chciałabym Ci jakoś przekazać jak mi się ten blog podoba ale nie umiem! Chyba nie ma takich słów! Najchętniej bym cię wycałowała albo spotkanie z chłopakami załatwiła ; 3
Rozpisałam się, no ale nie da się inaczej! A i jeszcze jedno Kaja&Harry + Louis! Coś czuję zamieszanie w uczuciach Kai. Ale liczę, że w końcu wrócą do siebie z Hazzą <3 I El dzwoniąca i opieprzająca Lou też była dobra! *_*
PODZIWIAM CIĘ DZIEWCZYNO ! MASZ OGROMNY TALENT ! KOCHAM CIĘ NORMALNIE ! Czytając twój blog zapominam o wszystkim, o wszystkich problemach. Dziękuje za to ! <3 <3
A i zapomniałam dodać, że widać twoje zaangażowanie, bo zamiast iść na imprezę no i oczywiście się uczyć ty piszesz rozdziały. Widać że lubisz to robić <3
OdpowiedzUsuńnie no nie mogę! to jest mega ! nawet nie próbuj kończy z pisaniem.nawet mi tego nie rób. co tu dużo pisać jak zwykle mega mega rozdział uwielbiam twój blog najlepszy jaki czytałam. mam nadzieje że Harry będzie z Kają. loveczkii <33
OdpowiedzUsuńKocham cię poprostu za tego wspaniałego bloga !
OdpowiedzUsuńuwielbiam czytac nowe rozdziały, ten był naprawde bardzo ZAJEBISTY ! oby Harry był z Kaja ;d
a ta twarz Louisa oby tylko Kaja nie zakochala się w Louisie ;d
Genialnie <3 Mam nadzieje że Harry będzie Kają:)I do następnego :)
OdpowiedzUsuńNie wierzę. NIE WIERZĘ. To Twój najlepszy rozdział chyba, Jeju kochana uwielbiam Cię :o Twój styl pisania jest po prostu genialny, to jak trzymasz w napięciu, strasznie mi się podoba! I chyba mogę powiedzieć, że to najlepsze opowiadanie jakie kiedykolwiek czytałam. Mam nadzieję, że kiedyś wydasz książkę :D! Bo będę pierwszą osobą, która ją kupi haha. Uwielbiam po prostu uwielbiam i już nie mogę doczekać się kolejnego rozdziału! Pisz spokojnie i nie zwracaj uwagi na tych, któzy Cię pospieszają. W końcu każdy ma też swoje życie, nie jesteś maszyną. Więc pisz spokojnie, życzę mnóóóóstwo weny!
OdpowiedzUsuńo matko *.* uwielbiam ten blog, to jak piszesz i Ciebie rzecz jasna!
OdpowiedzUsuńJesteś genialna! ♥
__________
Tylko pozazdrościć takiego talentu, ja też coś tam piszę, ale chyba nigdy Ci nie dorównam! :D Pozdrawiam! ;*
MASZ OGROMNY TALENT ! Mam nadzieję, że Kaja będzie z Lou. Jak Harry nie może się zdecydować to niech Lou korzysta :)
OdpowiedzUsuńSeksprzyjaciele ? Hahah <3 Boże to mój ulubiony rozdział ! On jest cudowny ^^ kocham cię za to co robisz, za te rozdziały i konkursy :)) już nie mogę się doczekać nastepnego, jestem ciekawa, co wymyslisz :3 uhuhu . :* oby coś podobnego do tg rozdziału! <33 pozdrawiam xx
OdpowiedzUsuńNa prawdę najlepszy blog jaki czytam ! Ten rozdział wygrał wszystkie poprzednie ! PISZ DZIEWCZYNO ! jak nie ty to kto ?!?!?!?! : )
OdpowiedzUsuńCudne, cudne, cudne. ♥ Arr, jaram się tym jak mało kto ! :D Chcę już nowy rozdział ;) Nie wiem jak to powiedzieć, ale to jest świetne ! :D
OdpowiedzUsuńhttp://kayle-and-louis.blogspot.com
AAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA ! ♥
OdpowiedzUsuńNIE DAWNO PRZECZYTAŁAM TWOJE CAŁE OPOWIADANIE I MUSZĘ CI POWIEDZIEĆ, ŻE LEPSZEGO NIE CZYTAŁAM ! OPOWIADASZ JAKBYŚ TAM UCZESTNICZYŁA, JAKBY TO BYŁY TWOJE WSPOMNIENIA ! KOCHAM TWOJEGO BLOGA ! ♥♥♥ -ANITA ♥
ZOSTAŁAŚ NOMINOWANA DO LIEBSTER AWARD ! WIĘCEJ INFORMACJI U NAS ! ♥♥
ŻYCZĘ WENY I POZDRAWIAM ♥ !
I NIE OBRAZIŁABYM SIĘ JAKBYŚ WPADŁA DO NAS :)
Wiem że moje opowiadanie nawet w połowie nie jest takie dobre jak twoje ale mimo wszystko zapraszam! Friendship-and-One-Direction.blogspot.com
OdpowiedzUsuńA więc, nie chce napisać czegoś banalnego {ale znając moje ''umiejętności'' tak to właśnie wyjdzie}. O Twoim blogu powiedziała mi przyjaciółka, na początku powiem prosto z mostu nie miałam najmniejszej ochoty go czytać bo przysłowiowo ''oceniłam książkę po okładce''. Lecz wczoraj, wczoraj kiedy leżałam w tym przeklętym łóżku zarywając kolejną noc pomyślałam, że może się skuszę. I buum! Od godziny bodajże 22 do 2 w nocy czytałam a z każdym rozdziałem moje oczy rosły z podziwu. Masz taki niebywały styl pisania, opisywanie sytuacji, dialogi wszystko jest takie naturalne. To jak utożsamiłaś się z postacią Kai jest świetne, po porostu piękne. No oczywiście całego bloga ogarnąć w 3 godziny nie dałam, także gdy tylko otworzyłam oczy o godzinie 10 do teraz czytałam i czytałam z przerwami na przysłowiowe ''siusiu''. I wiesz co chcę Ci powiedzieć? Jesteś świetna, niebywale zazdroszczę ci lekkości pisania stylu i pomysłu na tą całą historię. Jesteś osobą którą zawsze chciałam być i nie mam pojęcia jak wyrazić mój podziw do Twojej osoby Kaju.
OdpowiedzUsuńWięc najlepiej może już skończę, wybacz jeśli mój komentarz jest bezsensowny ale po prostu nie potrafię ubrać jakoś ładnie i przyzwoicie w słowa to co czuję po przeczytaniu tego bloga.
Ps. W tym momencie czuję {nadużywam tego słowa ;-;} jakby Kaja była moją przyjaciółką, najlepsza przyjaciółką która właśnie siedzi na moim łóżku z kubkiem kakao i opowiada świetną historię.
Zgadzam się, całkowicie. Ja też odnoszę wrażenie, że Kaja M. stała się częścią mnie i obecnie, nie wyobrażam sobie życia bez niej. Przeżywam wszystko razem z nią, każdy smutek, ale i każdą radość (tak, seks z Harrym też, chociaż były to chyba tylko moje ciche, psychopatyczne pomrukiwania :3). Czytam dalej :)
UsuńZazdroszczę talentu.
OdpowiedzUsuńZapraszam na my-independent-game.blogspot.com - pojawił się nowy rozdział ;P
Hej :)
OdpowiedzUsuńSorki za spam, ale może chcesz poczytać coś o Niallu? :)
http://gorzka-strona-cukierka.blogspot.com/
Kocham!!! piszesz geNIALLnie <3 czytałam całą noc od samego poczatku i jestem zachwycona... ciekawi mnie jak to się wszystko skończy pisz dajej!!! Xx
OdpowiedzUsuńzapraszam też do mnie
http://dirctionowezycie.blogspot.com/
Jak byłam tu pierwszy raz był rozdział 6 a jak przestałam wchodzić 24 i czytałam prawie wsyzstko ale się pogubiłam. Przepraszam. Teraz czytam wszystko . <3
OdpowiedzUsuńBlog jest zajebisty ^^ Z niecierpliwością czekam na nowy rozdział xx . I zapraszam na mojego bloga --> http://loveanehurt.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńZarwałam kilka nocy żeby przeczytać twojego bloga i nie żałuję... On jest niesamowity i jeszcze te zdjęcia... Ach takie realistycznie *_* Chciałabym umieć pisać tak jak ty ;**
OdpowiedzUsuńkocham♥
OdpowiedzUsuńjak ktoś ma czas niech wpada do mnie http://takemehome69h.blogspot.com/ - dopiero zaczynam ale mam nadzieję że się spodoba
W swoim życiu czytałam naprawdę wiele blogów, ale TEN zdecydowanie jest moim faworytem! Podziwiam Twój styl pisania i wątki, które wymyślasz. Wydaje się jakbyś pisała z niesamowitą lekkością - przez co bloga czyta się rewelacyjnie. Jeśli przeczytasz mój komentarz to chciałabym jeszcze Tobie uświadomić, że czytanie kolejnych rozdziałów an Twoim blogu jest dla mnie czysta przyjemnością. Osobiście zapraszam na mojego bloga, choć z pewnością niczym nie jest wstanie dorównać Twojemu! Pozdrawiam i życzę dalszej weny: Fretka.
OdpowiedzUsuńHmmm, mi to nie przeszkadza że tak rzadko dodajesz rozdziały, ogólnie ja też piszę bloga i nie zawsze mam w ogóle czas żeby pisać, lub nawet wenę i głowę do tego, człowiek jest człowiekiem i nie zmieni tego czy się dobrze czuje czy nie (Psychicznie) bo czasem mamy po prostu wszystkiego dosyć i nie chcemy po prostu nic robić tylko zrelaksować się w ciszy i samotności. Rozdział mi się bardzo podoba i życzę Ci weny! Kocham twojego bloga i czytałam go od początku. Przepraszam że często nie pisałam komentarzy ale to od niedawna stało się moim nawykiem :D I miło że się dla nas starasz dobierając piosenki, zdjęcia i wgl wszystko! Jesteś niesamowitą pisarką! I jak wydasz książkę to na pewno ją kupię.! Czekam na nowy rozdział.
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział, z resztą jak zawsze :) Jeden z moich ulubionych blogów, na które wchodzę codziennie :D Komentarz tak późno, bo nadrabiałam zaległości - wchodzę, patrzę, jest rozdział, czytam kawałek i wychodzę. Przez to trochę zaległości jest xd
OdpowiedzUsuń- A co ona tu robi? - spytał stojącego w progu Liama.
OdpowiedzUsuń- Chyba to raczej ja powinnam zapytać się, co on tu robi? I gdzie jest twój kuzyn? - zwróciłam się do Liama, który spojrzał na nas z jakimś podejrzanym uśmieszkiem na twarzy.
- Kuzyn? - zdziwił się Harry. - Przecież twój kumpel wpuścił mnie i kazał czekać, aż przyjdziesz oglądać z nami mecz.
- A kiedy wyszedł?
- No już jakąś godzinę temu. Powiedział, że idzie po piwo.
- Nie sądzisz, że to trochę dziwne kupować przez godzinę piwo? - spytał Liam z miną pod tytułem: Styles, jesteś głupszy, niż mi się wydawało.
- Myślałem, że jest kolejka... - Harry spuścił głowę z lekka zażenowany.
Btw... Na tym fragmencie mój policzek przywitał się z podłogą za sprawą swatki o imieniu śmiech i chyba bardzo się polubili... xd
uhuhuh takiego obrotu akcji to się nie spodziewałam! :D będzie ciekawie! jeden z najlepszych rozdziałów!
OdpowiedzUsuńKocham twoje opowiadanie<3
OdpowiedzUsuńPo prostu jest cudowne widać, że umiesz pisać!
No i oczywiście z niecierpliwością będę czekać na następne
rozdziały<3
No i była bym wdzięczna, raczej zaszczycona jak byś weszła na mojego bloga
mam dopiero 6 rozdziałów :)! zapraszam : http://pysska.blogspot.com/
<3
Noo powiem, że nie spodziewałam się tego jak potoczyła się akcja. Świetnie piszesz i czekam na kolejne rozdziały.
OdpowiedzUsuńzapraszam do mnie: http://1d-foreverandever.blogspot.com/
Szczerze? Harry mnie już wkurza! Niech się lepiej zastanowi czy chce być z Kają, czy nie. Właściwie, nie wiem czemu, ale wolałabym chyba, żeby Kaja była z Lou. On wydaje się być taaaaaaaaaaaki kochany *.* I ja jestem pewna, że Kaja go kocha, ale jeszcze o tym nie wiem, bo jest zaślepiona pragnieniem posiadania Styles'a! ;d No ale cóż, pożyjemy, zobaczymy jak to będzie :> Życzę weny! ;)
OdpowiedzUsuńZajebisty jeeest ^^ Czekam na kolejne rozdziały i chciałabym mieć taki talent jak TY ♥ Te zdjęcia są tak realistyczne ! Chciałabym ,żeby Kaja i Harry byli razem, ale on jest jakiś pojebany. :D hahaha ;d Tylko na jednym mu zależy ^^
OdpowiedzUsuńNie denerwu się, bo nie ma sensu takimi błachostkami nie warto. Sama prowadzę bloga i wiem jak trudno jest wymyślać kolejne rozdziały i wogóle mieć jakiś pomysł. Pisz dalej tak jak piszesz, bo nie tylko mi się to podoba :3 i oczywiście zapraszam do mnie: believe-in-your-dream1.blogspot.com ;)
OdpowiedzUsuńŚwietne, zapraszam do mnie! ;)
OdpowiedzUsuńC U D O W N E!! Kocham twojego bloga i twoje wspaniałe pomysły. Czekam tylko na wydanie twojej książki. ;*
OdpowiedzUsuń