Gdy tylko skończył mówić, wstał
delikatnie wyswobadzając się z mojego uścisku i wyszedł z pokoju
zostawiając nas w nim w jeszcze większym szoku, niż przed chwilą.
Ku zdziwieniu wszystkich Harry zachowywał się niezwykle spokojnie.
Był opanowany. Nawet nie trzasnął drzwiami, tylko zamiast tego
zamknął je tak delikatnie, że praktycznie tego nie usłyszeliśmy.
Kiedy zniknął za jasnymi drzwiami nikt z nas nie miał pojęcia,
jak ma się teraz zachować. Przyznaję, że nasza bezczynność
bardzo mnie irytowała, więc nie ma się co dziwić, że to ja
odezwałam się jako pierwsza.
- Nie możemy tak siedzieć. Musimy coś zrobić - mój niezwykle poważny i zarazem przerażony ton zdawał się nie robić wrażenia na pozostałych.
- Przecież słyszałaś Harrego. To już koniec - rzucił Zayn bezradnie wzruszając ramionami.
- Czy wy naprawdę nie macie zamiaru nic z tym wszystkim zrobić? - Spytałam.
- Nie możemy tak siedzieć. Musimy coś zrobić - mój niezwykle poważny i zarazem przerażony ton zdawał się nie robić wrażenia na pozostałych.
- Przecież słyszałaś Harrego. To już koniec - rzucił Zayn bezradnie wzruszając ramionami.
- Czy wy naprawdę nie macie zamiaru nic z tym wszystkim zrobić? - Spytałam.
Przejechałam
wzrokiem po przebywających w pokoju osobach i nic. Jedyną
odpowiedzią na moje pytanie było gaworzenie Katie. Wkurzyłam się
widząc zawstydzone miny, których nie dali rady zamaskować. Oni
naprawdę się poddali. Było im głupio z tego powodu, ale to nie
zmienia faktu, że najzwyczajniej w świecie się poddali.
- Dobra, jak
chcecie. Miejcie w dupie przyszłość waszego kumpla, która zapewne
zaważy też na waszej. Nie obchodzi mnie wasza bezczynność. Ja tak
tego nie zostawię! - Czerwona ze złości wybiegłam z
pokoju.
Pędziłam korytarzem, jak szalona. Wiedziałam, że Harry nie mógł odejść daleko. Po chwili zobaczyłam go na końcu ciemnoniebieskiego korytarza po prawej i odetchnęłam z ulgą.
- Harry, stój! - krzyknęłam za nim.
Wiedziałam, że mnie usłyszał, gdyż dzieląca nas odległość nie była zbyt duża, jednak chłopak nawet się za mną nie obejrzał.
- Stój, słyszysz?! Karzę ci się w tej chwili zatrzymać!
Przyspieszyłam i dosłownie po trzech sekundach byłam już na tyle blisko niego, że zdołałam złapać go za ramiona. Pod naciskiem moich dłoni zatrzymał się. Przez jakiś czas stał w bezruchu milcząc. Ja też milczałam i gdyby nie mój ciężki oddech, który był oczywiście konsekwencją tego jednoosobowego wyścigu, a raczej pogoni, jaką sobie urządziłam, panująca wokół cisza byłaby nie do zniesienia.
- Nie możesz mi rozkazywać – powoli odwrócił się w moją stronę, jednak nie miał na tyle dużo odwagi, czy może nawet siły, by spojrzeć mi w oczy. Zamiast tego ciskał wzrokiem w jasne panele, którymi wyłożona była podłoga hotelowego korytarza.
- Mogę i będę. Muszę ci rozkazywać, a ty musisz mnie słuchać Harry. Przecież wiesz, że chcę dla ciebie jak najlepiej. Pozwól mi do cholery sobie pomóc!
- Nie możesz mi pomóc. Już za późno na jakąkolwiek pomoc Kaju. Wszystko się skończyło. Zrozum. To już koniec. - Ostatnie zdanie wypowiedział niemal bezdźwięcznie. Widocznie myślał, że teraz odpuszczę, bo znowu obrócił się w przeciwnym do mnie kierunku i zaczął iść gdzieś przed siebie.
- Koniec czego? - Spytałam, ale on znowu nie zamierzał reagować. Przez poczucie bezradności, jakie powoli zaczęło przepełniać każdą cząstkę mojego ciała, zaczęłam płakać. Nie mogłam patrzeć na to, jak on się poddaje. Jak odpuszcza. - Koniec czego? - Postanowiłam spróbować raz jeszcze. Nie wiem, czy to przez moje łzy, czy przez mój upór, ale udało się. Znowu się zatrzymał.
- Koniec wszystkiego - zaczął. - Koniec marzeń, koniec kariery, koniec miłości fanów, a przede wszystkim koniec One Direction.
- Że co?! Czy ty się w ogóle słyszysz Harry? Chcesz się poddać przez jakąś głupią aferę?!
- Kaja, ja już nie mam wyboru. Myślisz, że którykolwiek z fanów będzie chciał mieć za idola kogoś takiego jak ja? Albo raczej jak ten ja, o którym mówią w telewizji?
- No to zrób coś z tym!
- Niby co mam zrobić? Myślisz, ze media uwierzą, kiedy wyznam całą prawdę? Znowu powiedzą, że chcę się tylko wybielić.
- Czy prawdziwi fani Michaela Jacksona odeszli od niego, kiedy oskarżono go o molestowanie nieletnich? Nie! Oni stali pod sądem i krzyczeli, że jest niewinny! A wiesz dlaczego? Bo on tak powiedział, a prawdziwy fan wie, kiedy jego idol kłamie, a kiedy mówi prawdę! I jestem pewna, że każdy prawdziwy directioner będzie po twojej stronie Harry... Musisz im tylko pokazać, jak wygląda ta twoja strona!
- Tylko jak mam im to pokazać?
- Już wasz menażer coś wymyśli – uśmiechnęłam się nieznacznie i delikatnie go przytuliłam.
- I ty naprawdę myślisz, że powiedzenie wszystkim prawdy ma jakikolwiek sens? - Mówił półszeptem wprost do mojego prawego ucha opierając swoją głowę na moim ramieniu.. - Przecież...
- Oj, zamknij się już – nieznacznie się od niego odsunęłam i dodałam: - Prawda zawsze wygra z kłamstwem Harry. Zapamiętaj to. A ja zawsze będę koło ciebie i nie pozwolę ci zrobić czegoś równie głupiego, jak odejście z One Direction. To twoje marzenia, a marzeń nie można od tak wyrzucić do kosza!
- Nie wierzę, że to mówię, ale masz rację - uśmiechnął się tym swoim magicznym, stuprocentowo szczerym uśmiechem. - Dziękuję Kaju - przytulił mnie, a później ucałował w czoło. - Jesteś najlepszym co mnie w życiu spotkało, wiesz?
- Nie przesadzaj – zarumieniłam się, na co ten objął mnie jeszcze mocniej.
- Nie przesadzam – zapewnił stanowczym, ale jednocześnie przepełnionym miłością tonem.
Pędziłam korytarzem, jak szalona. Wiedziałam, że Harry nie mógł odejść daleko. Po chwili zobaczyłam go na końcu ciemnoniebieskiego korytarza po prawej i odetchnęłam z ulgą.
- Harry, stój! - krzyknęłam za nim.
Wiedziałam, że mnie usłyszał, gdyż dzieląca nas odległość nie była zbyt duża, jednak chłopak nawet się za mną nie obejrzał.
- Stój, słyszysz?! Karzę ci się w tej chwili zatrzymać!
Przyspieszyłam i dosłownie po trzech sekundach byłam już na tyle blisko niego, że zdołałam złapać go za ramiona. Pod naciskiem moich dłoni zatrzymał się. Przez jakiś czas stał w bezruchu milcząc. Ja też milczałam i gdyby nie mój ciężki oddech, który był oczywiście konsekwencją tego jednoosobowego wyścigu, a raczej pogoni, jaką sobie urządziłam, panująca wokół cisza byłaby nie do zniesienia.
- Nie możesz mi rozkazywać – powoli odwrócił się w moją stronę, jednak nie miał na tyle dużo odwagi, czy może nawet siły, by spojrzeć mi w oczy. Zamiast tego ciskał wzrokiem w jasne panele, którymi wyłożona była podłoga hotelowego korytarza.
- Mogę i będę. Muszę ci rozkazywać, a ty musisz mnie słuchać Harry. Przecież wiesz, że chcę dla ciebie jak najlepiej. Pozwól mi do cholery sobie pomóc!
- Nie możesz mi pomóc. Już za późno na jakąkolwiek pomoc Kaju. Wszystko się skończyło. Zrozum. To już koniec. - Ostatnie zdanie wypowiedział niemal bezdźwięcznie. Widocznie myślał, że teraz odpuszczę, bo znowu obrócił się w przeciwnym do mnie kierunku i zaczął iść gdzieś przed siebie.
- Koniec czego? - Spytałam, ale on znowu nie zamierzał reagować. Przez poczucie bezradności, jakie powoli zaczęło przepełniać każdą cząstkę mojego ciała, zaczęłam płakać. Nie mogłam patrzeć na to, jak on się poddaje. Jak odpuszcza. - Koniec czego? - Postanowiłam spróbować raz jeszcze. Nie wiem, czy to przez moje łzy, czy przez mój upór, ale udało się. Znowu się zatrzymał.
- Koniec wszystkiego - zaczął. - Koniec marzeń, koniec kariery, koniec miłości fanów, a przede wszystkim koniec One Direction.
- Że co?! Czy ty się w ogóle słyszysz Harry? Chcesz się poddać przez jakąś głupią aferę?!
- Kaja, ja już nie mam wyboru. Myślisz, że którykolwiek z fanów będzie chciał mieć za idola kogoś takiego jak ja? Albo raczej jak ten ja, o którym mówią w telewizji?
- No to zrób coś z tym!
- Niby co mam zrobić? Myślisz, ze media uwierzą, kiedy wyznam całą prawdę? Znowu powiedzą, że chcę się tylko wybielić.
- Czy prawdziwi fani Michaela Jacksona odeszli od niego, kiedy oskarżono go o molestowanie nieletnich? Nie! Oni stali pod sądem i krzyczeli, że jest niewinny! A wiesz dlaczego? Bo on tak powiedział, a prawdziwy fan wie, kiedy jego idol kłamie, a kiedy mówi prawdę! I jestem pewna, że każdy prawdziwy directioner będzie po twojej stronie Harry... Musisz im tylko pokazać, jak wygląda ta twoja strona!
- Tylko jak mam im to pokazać?
- Już wasz menażer coś wymyśli – uśmiechnęłam się nieznacznie i delikatnie go przytuliłam.
- I ty naprawdę myślisz, że powiedzenie wszystkim prawdy ma jakikolwiek sens? - Mówił półszeptem wprost do mojego prawego ucha opierając swoją głowę na moim ramieniu.. - Przecież...
- Oj, zamknij się już – nieznacznie się od niego odsunęłam i dodałam: - Prawda zawsze wygra z kłamstwem Harry. Zapamiętaj to. A ja zawsze będę koło ciebie i nie pozwolę ci zrobić czegoś równie głupiego, jak odejście z One Direction. To twoje marzenia, a marzeń nie można od tak wyrzucić do kosza!
- Nie wierzę, że to mówię, ale masz rację - uśmiechnął się tym swoim magicznym, stuprocentowo szczerym uśmiechem. - Dziękuję Kaju - przytulił mnie, a później ucałował w czoło. - Jesteś najlepszym co mnie w życiu spotkało, wiesz?
- Nie przesadzaj – zarumieniłam się, na co ten objął mnie jeszcze mocniej.
- Nie przesadzam – zapewnił stanowczym, ale jednocześnie przepełnionym miłością tonem.
Znowu poczułam się
taka wyjątkowa, taka kochana i taka doceniana. Znowu poczułam się
taka szczęśliwa. Byłam szczęśliwa. Najszczęśliwsza na świecie.
Miałam go. Mojego Harrego. I to mi zupełnie wystarczało.
Niestety jednocześnie czułam się też najpodlejszą osobą, jaka w
ogóle ma czelność chodzić po tej planecie. Jak mogłam mówić
mu, że prawda zawsze wygrywa z kłamstwem, jeżeli tak naprawdę
cały czas go okłamuję? Dlaczego nie mogę być z nim szczera?
Przecież on ma prawo wiedzieć, kto jest ojcem Katie. Tak samo jak i
Nick. Kim ja jestem, żeby to przed nimi ukrywać? Ale czy mogę
złamać obietnicę, którą złożyłam Laurze? I ile jeszcze zniosę
to poczucie winy? Ile jeszcze będę patrzeć mu w oczy wiedząc, że
go okłamuje? Muszę mu powiedzieć. Muszę. Tylko jak? I przede
wszystkim kiedy?
Następnego dnia
około dziewiątej rano...
- Haaaarry! Chodź
szybko! Pokazują wasz wczorajszy koncert! - Krzyknęłam do
chłopaka, który aktualnie przebywał w łazience robiąc jakieś
bliżej niewiadome mi rzeczy.
- Szybciej, bo przegapisz! - Ponagliłam go i już po chwili zza jasnych drzwi wyskoczył Harry, który podskakując na jednej nodze i próbując założyć spodnie na drugą, jakimś cudem zdołał dotrzeć w miejsce, z którego mógł zobaczyć ustawiony przed ogromnym łóżkiem telewizor. Natomiast ja siedziałam na jednej z wcześniej spakowanych już walizek i karmiłam Katie.
- Daj głośniej – powiedział, kiedy już zdołał uporać się z dolną częścią swojego ubrania.
- Szybciej, bo przegapisz! - Ponagliłam go i już po chwili zza jasnych drzwi wyskoczył Harry, który podskakując na jednej nodze i próbując założyć spodnie na drugą, jakimś cudem zdołał dotrzeć w miejsce, z którego mógł zobaczyć ustawiony przed ogromnym łóżkiem telewizor. Natomiast ja siedziałam na jednej z wcześniej spakowanych już walizek i karmiłam Katie.
- Daj głośniej – powiedział, kiedy już zdołał uporać się z dolną częścią swojego ubrania.
Od razu wzięłam do
ręki pilota leżącego na walizce po mojej prawej i wcisnęłam ten
magiczny plus zwiększający liczbę decybeli, którą wydawało
urządzenie.
* obraz na
ekranie *
Mężczyzna w średnim wieku siedział za sporym ciemnobrązowym blatem, natomiast w lewym górnym rogu niebieskiego tła za nim pokazane było zdjęcie Harrego z wczorajszego koncertu One Direction w Denver.
- Reakcja Stylesa na wczorajsze plotki dotyczące jego związków i małej Katie była natychmiastowa! Na chwilę przed wczorajszym koncertem Harry pojawił się na scenie i poprosił fanów o to, żeby nie wierzyli w to, co mówią o nim media. Zapowiedział również, że w najbliższych dniach zostanie zorganizowana konferencja prasowa, na której przedstawi swoją, jak podkreślił, prawdziwą wersję wydarzeń. Po jego zejściu ze sceny fani skandowali: „We are with you, Harry”. Directioners kolejny raz pokazały, że słowa chłopaków są dla nich ważniejsze, niż plotki.
Mężczyzna w średnim wieku siedział za sporym ciemnobrązowym blatem, natomiast w lewym górnym rogu niebieskiego tła za nim pokazane było zdjęcie Harrego z wczorajszego koncertu One Direction w Denver.
- Reakcja Stylesa na wczorajsze plotki dotyczące jego związków i małej Katie była natychmiastowa! Na chwilę przed wczorajszym koncertem Harry pojawił się na scenie i poprosił fanów o to, żeby nie wierzyli w to, co mówią o nim media. Zapowiedział również, że w najbliższych dniach zostanie zorganizowana konferencja prasowa, na której przedstawi swoją, jak podkreślił, prawdziwą wersję wydarzeń. Po jego zejściu ze sceny fani skandowali: „We are with you, Harry”. Directioners kolejny raz pokazały, że słowa chłopaków są dla nich ważniejsze, niż plotki.
A teraz
przechodzimy do...
* ~~~~~~~~*
* ~~~~~~~~*
Gdy tylko prezenter
porannych wiadomości skończył interesujący nas temat, wyłączyłam
telewizor. Spojrzałam na Harrego i nie mogłam powstrzymać swojego
uśmiechu.
- Mamy najlepszych fanów na świecie - powiedział z dumą szczerzący się Styles, po czym do pokoju wpadł podminowany menadżer.
- Patrzcie i płaczcie! - Rzucił na łóżko za mną całą stertę gazet. - A tak na poważnie to nawet nie wiecie, jak się cieszę z tej konferencji prasowej. Dziennikarze nie dają mi żyć! Harry - zwrócił się do stojącego pod oknem chłopaka - zdecydowałeś się już na jakiś termin?
- Im szybciej tym lepiej - odparł natychmiastowo.
- Racja. Dzisiaj już nie damy rady, bo sama podróż do LA zajmie nam pewnie cały dzień, ale mogę wszystko zorganizować jutro przed koncertem.
- Dobrze - uśmiechnął się Harry.
Niecałą minutę później menażer wyszedł z pokoju zostawiając nas z wcześniej rozrzuconą stertą gazet. Kiedy już skończyłam karmić Katie, wzięłam do ręki jedną z nich i przeleciałam wzrokiem po wyssanym z palca tekście. Na widok zdania „One Direction fans are disappointed” nieźle się wkurzyłam.
- Mamy najlepszych fanów na świecie - powiedział z dumą szczerzący się Styles, po czym do pokoju wpadł podminowany menadżer.
- Patrzcie i płaczcie! - Rzucił na łóżko za mną całą stertę gazet. - A tak na poważnie to nawet nie wiecie, jak się cieszę z tej konferencji prasowej. Dziennikarze nie dają mi żyć! Harry - zwrócił się do stojącego pod oknem chłopaka - zdecydowałeś się już na jakiś termin?
- Im szybciej tym lepiej - odparł natychmiastowo.
- Racja. Dzisiaj już nie damy rady, bo sama podróż do LA zajmie nam pewnie cały dzień, ale mogę wszystko zorganizować jutro przed koncertem.
- Dobrze - uśmiechnął się Harry.
Niecałą minutę później menażer wyszedł z pokoju zostawiając nas z wcześniej rozrzuconą stertą gazet. Kiedy już skończyłam karmić Katie, wzięłam do ręki jedną z nich i przeleciałam wzrokiem po wyssanym z palca tekście. Na widok zdania „One Direction fans are disappointed” nieźle się wkurzyłam.
-
Niby jak wasi fani mogą być rozczarowani, skoro wczoraj przed
koncertem... - zaczęłam mówić podniesionym tonem, na co Harry
wybuchnął śmiechem.
- Spokojnie Kaja –
zabrał mi z ręki gazetę – w dzisiejszych gazetach piszą o tym,
co się działo wczoraj w dzień, więc zapewne informacja o tym, co
się działo na koncercie pojawi się w gazetach dopiero jutro. Poza
tym, kto w dzisiejszych czasach czyta jeszcze gazety, skoro w
internecie jest wszystko na bieżąco?
- No w sumie...
- No w sumie...
Następnego dnia
– konferencja prasowa
- Raz, dwa. Próba
mikrofonu – zdenerwowany Harry stał przy mikrofonie ustawionym na
samym środku podestu, pod którym tłoczyły się dziesiątki
dziennikarzy i sprawdzał, czy urządzenie działa. Na jego szczęście lub nieszczęście działało.
Już na pierwszy rzut oka widać było przerażenie w jego oczach. Biedactwo. Stał tam sam jak palec dosłownie wystawiony na pożarcie tym hienom. Nie miał żadnego wsparcia, a jego jedyną bronią było to, co miał zamiar powiedzieć. Stałam za kulisami nerwowo zaciskając dłonie, lecz gdy tylko Harry obrócił się w moją stronę, od razu przybrałam postawę typu nie-martw-się-wszytsko-będzie-dobrze i uśmiechając się do niego życzyłam mu bezdźwięcznie „powodzenia”. On tylko skinął do mnie głową i obrócił się w stronę „publiczności”. Starcie Harry kontra dziennikarze uważam za rozpoczęte...
Już na pierwszy rzut oka widać było przerażenie w jego oczach. Biedactwo. Stał tam sam jak palec dosłownie wystawiony na pożarcie tym hienom. Nie miał żadnego wsparcia, a jego jedyną bronią było to, co miał zamiar powiedzieć. Stałam za kulisami nerwowo zaciskając dłonie, lecz gdy tylko Harry obrócił się w moją stronę, od razu przybrałam postawę typu nie-martw-się-wszytsko-będzie-dobrze i uśmiechając się do niego życzyłam mu bezdźwięcznie „powodzenia”. On tylko skinął do mnie głową i obrócił się w stronę „publiczności”. Starcie Harry kontra dziennikarze uważam za rozpoczęte...
- Ekhm... -
odchrząknął i wziął kilka głębokich wdechów, po czym zaczął
czytać tekst zapisany starannie na niewielkiej białej kartce: -
Byłem w związku z Laurą Johnson na długo przed oświadczynami.
Przyznaję, że nasz związek nie był typowy. Mimo to kochaliśmy
się. Tak, Laura była naszą tekściarką. Nie chcę się zagłębiać
w to, jak wyglądała nasza relacja. Powiem tylko, że do jej upadku
przyczyniła się głównie walka o ukrycie jej przed światem.
Teraz już wiem, że była ona błędna. - Doskonale wiedziałam, co Harry ma powiedzieć (w końcu sama pomagałam mu to napisać), ale i
tak bardzo się denerwowałam. - Moje oświadczyny były zwykłym
impulsem. Nie przemyślałem ich. Co również było moim błędem.
Zrobiłem to podczas przypadkowego spotkania jej w Berlinie po ponad
roku od naszego zerwania. Nie miałem bladego pojęcia, że w tym
czasie Laura zdążyła zajść w ciążę i urodzić dziecko. O
Katie dowiedziałem się dopiero po pożarze. Wtedy też Laura
poprosiła, żebym się nią zajął i zrobiłem to. Mimo że nie
jestem biologicznym ojcem małej to strasznie ją kocham i mam
zamiar ją dobrze wychować. Bardzo zabolały mnie insynuacje na
temat tego, że zostawiłem narzeczoną na łożu śmierci. To
nieprawda. Byłem przy niej do ostatniej chwili. Kłamstwem jest
również to, że podczas związku z Laurą miałem romans z Kają.
Fakt, właśnie wtedy zrozumiałem, że ją kocham, ale nie
zostawiłem Laury. Po jej śmierci również nie mieliśmy zamiaru
być razem, jednak nie ma na tym świecie siły, która zdołałaby
wygrać z miłością. Zapewniam wszem i wobec, że nasz związek
nie jest ustawiony. Był, jest i zawsze będzie czymś prawdziwym.
Nigdy nie sądziłem, że kiedyś dojdzie do tego, że będę musiał
tłumaczyć się z mojego prywatnego życia przed całym światem.
Do wszystkich, który nie rozumieją co to prywatność i nie umieją
uszanować ludzkiej śmierci: powinniście się wstydzić. O mało
nie zniszczyliście życia nie tylko mi, ale i wielu innym ludziom.
Nie życzę sobie, żeby ktokolwiek pisał o Laurze. Pozwólcie jej
spoczywać w spokoju. Już wszyscy wystarczająco się
nacierpieliśmy. Dajcie nam wreszcie święty spokój. I teraz
najważniejsze: przepraszam wszystkich directioners za to,
że musieli patrzeć na ten cały cyrk. Dziękuję. To wszystko co
miałem do powiedzenia – odszedł od mikrofonu pozostawiając
wykrzykujących dziennikarzy samych sobie.
Nawet nie możecie sobie wyobrazić, jaka byłam z niego dumna. Dał radę. Zrobił to. Tylko skoro on dał radę przyznać się do prawdy przed całym światem, to ja powinnam znaleźć w sobie na tyle dużo odwagi, żeby zrobić to przed nim, prawda? Muszę mu w końcu powiedzieć...
Nawet nie możecie sobie wyobrazić, jaka byłam z niego dumna. Dał radę. Zrobił to. Tylko skoro on dał radę przyznać się do prawdy przed całym światem, to ja powinnam znaleźć w sobie na tyle dużo odwagi, żeby zrobić to przed nim, prawda? Muszę mu w końcu powiedzieć...
Kolejne dni upłynęły
nam zdecydowanie za szybko. Ostatnie dwa koncerty z trasy po USA
odbyły się w Los Angeles. Fani dopisali, a chłopcy byli pewni, że
teraz będzie już tylko lepiej. Prasa trochę się uspokoiła, co
wszystkim nam było na rękę. Z wiadomych względów musiałam przez
te kilka dni zając się małą. Nie marudziłam, bo z każdą
kolejną chwilą kocham ją coraz bardziej. I kto wie, może któregoś
dnia zdołam ją pokochać tak, jak kochałabym własną córkę?
Niestety przez cały
ten czas biłam się z myślami. Nadal nie zdołałam zebrać się na
odwagę, żeby wyznać Harremu prawdę. Tak, wiem. Jestem okropna,
ale ja chyba naprawdę nie potrafię tego zrobić. Na szczęście
druga z nurtujących mnie zagadek rozwiązała się podczas
przedwczorajszej próby chłopców, podczas której zdołałam się
wyrwać sama z Katie i Emmily.
- W końcu możemy porozmawiać o Louisie - zaczęła gdy tylko zostałyśmy same.
- Rozmawiajmy - odpowiedziałam od razu.
- No więc, ostatnim razem mówiłam ci, że widziałam coś w jego telefonie - zaczęła dość nieśmiało, co było dla mnie czymś potwornie dziwnym. W końcu Emmily i nieśmiałość to anormalne połączenie. Właściwie nieśmiałość jest jej kompletnym zaprzeczeniem...
- No i nie powiedziałaś mi, co w nim było!
- Już mówię. Nie pomyśl, że jestem wścibska czy coś, ale przejrzałam jego esemesy i nie tylko...
- Emmily – popatrzyłam na nią z politowaniem – przecież ty jesteś definicją wścibstwa – zaczęłam się śmiać.
- Fakt – zachichotała – ale nie zaprzeczysz temu, że moje wścibstwo jest bardzo pożyteczne.
- W końcu możemy porozmawiać o Louisie - zaczęła gdy tylko zostałyśmy same.
- Rozmawiajmy - odpowiedziałam od razu.
- No więc, ostatnim razem mówiłam ci, że widziałam coś w jego telefonie - zaczęła dość nieśmiało, co było dla mnie czymś potwornie dziwnym. W końcu Emmily i nieśmiałość to anormalne połączenie. Właściwie nieśmiałość jest jej kompletnym zaprzeczeniem...
- No i nie powiedziałaś mi, co w nim było!
- Już mówię. Nie pomyśl, że jestem wścibska czy coś, ale przejrzałam jego esemesy i nie tylko...
- Emmily – popatrzyłam na nią z politowaniem – przecież ty jesteś definicją wścibstwa – zaczęłam się śmiać.
- Fakt – zachichotała – ale nie zaprzeczysz temu, że moje wścibstwo jest bardzo pożyteczne.
- A czy ja
zaprzeczam? Poza tym, to jest mało ważne. Mów wreszcie co było w
tym telefonie!
- Jaka ty jesteś niecierpliwa...
- Emmily! No mów wreszcie! - Ponaglałam ją.
- No już mówię. Poza tym, że Louis miał w
telefonie mnóstwo twoich zdjęć, które chyba najwidoczniej robił
ci z ukrycia, to w dodatku natrafiłam na pewną rozmowę z nim i
Eleanor. Ona napisała cytuję: Wróć do mnie, a wybaczę ci
Kaje. A on na to: Nie masz mi czego wybaczać. Wyznałem ci
prawdę, a ty powiedziałaś, że już mnie nie chcesz. Na co
ona: A jak mogłam cię chcieć wiedząc, że zakochałeś się w
innej? I teraz mój ulubiony tekst: Ona chociaż nie zdradza
swojego chłopaka na prawo i lewo, jak ty. A Eleanor na to: Ile
masz zamiar mi to jeszcze wypominać? Przecież ostatnio było
dobrze. No i Louis: Było dobrze tylko w twojej głowie. A
to, że wtedy ci wybaczyłem było największą głupotą w moim
życiu. Na co ona odpisała: Przecież dobrze wiesz, że nie
umiemy bez siebie żyć. Skończ tą szopkę i wróć. No i
ostatni sms: Wolę żyć w tej szopce wzdychając do kogoś, kogo
nie mogę mieć, niż być z kimś takim jak ty. Już nigdy więcej
nie dam ci się omotać. Żegnam i dziękuję, że w końcu mnie
zostawiłaś. To najlepszy prezent jaki kiedykolwiek od ciebie
dostałem. Miłego życia z dala ode mnie.
Chyba nie ma się
co dziwić, że kiedy tylko dowiedziałam się, że Louis się we
mnie... że się we mnie...no sami wiecie co, nasze kontakty się skomplikowały. Mimo że on nie wiedział, że ja wiem, to i tak starałam się spędzać z nim jak najmniej czasu. Co prawda to wszystko tłumaczy jego dziwaczne zachowanie
wobec mnie, ale do jasnej cholery jak on mógł się we mnie
zakochać?! Kim ja jestem, że już 3/5 One Direction coś do mnie
poczuło?! Przecież to jest kurwa nienormalne! Dobrze, że chociaż Niall już sobie kogoś znalazł...
Na
szczęście od razu po powrocie do Londynu, który miał miejsce w
sobotę nad ranem (mieliśmy małe opóźnienie) ja, Harry i Katie
wyruszyliśmy do Holmes Chapel, gdzie miał się odbyć ten cały
ślub, na który zaprosił mnie mój ukochany. Przyznam szczerze, że
bardzo się cieszyłam na perspektywę spędzenia całego weekendu z
dala od reszty chłopaków. Po trzech godzinach jazdy dotarliśmy
pod dom Harrego.
Wysiadłam z samochodu lekko przerażona
perspektywą spotkania z sami wiecie kim.
- Kaja, ile razy mam ci
jeszcze powtarzać, że nie masz się czego bać? - spytał Harry
wyjmując Katie z fotelika.
- A skąd ci w ogóle przyszło do
głowy, że się boję, co? - Postanowiłam zgrywać głupka.
- Spójrz na swoje ręce i sama mi
odpowiedz - uśmiechnął się szeroko, po czym popędził w
stronę swojej mamy, która właśnie wyszła z domu. Miała na
sobie długaśny, puchaty szlafrok w kolorze zgniłej zieleni, a na
nogach pluszowe kapcio-króliki.
Spojrzałam na swoje drżące
ze strachu ręce i do razu jęknęłam:
- Cholera... - Jednak
starałam się być silna i chwiejnym krokiem ruszyłam na powitanie z panią Styles,
która aktualnie zajęta była ściskaniem małej.
- Mamo - zaczął Harry, gdy tylko zobaczył, że odważyłam się do nich
podejść - to jest...
- Kaja! - Krzyknęła kobieta, po czym
oddała dziecko synowi i zaczęła mnie lekko podduszać. - Jesteś
jeszcze ładniejsza, niż na zdjęciach! Harry opowiadał mi o tobie
tyle dobrego! Cieszę się, że w końcu możemy się poznać!
Co jak co, ale takiej reakcji to ja się nie spodziewałam. Kto wie, może moje obawy dotyczące jego mamy naprawdę były przesadzone?
Co jak co, ale takiej reakcji to ja się nie spodziewałam. Kto wie, może moje obawy dotyczące jego mamy naprawdę były przesadzone?
super super super kocham twojego bloga ;d czekam na następny :)
OdpowiedzUsuńSuper ! Dodaj szybko kolejny bo juz sie nie moge doczekac . Ciekawa jestem jak i pewnie wszystkie czytelniczki jak si9e dalej to potoczy . Spodobalo mi sie : " Kim ja jestem, że już 3/5 One Direction coś do mnie poczuło?! Przecież to jest kurwa nienormalne! " ;) pisz i nie przestawaj ;)
OdpowiedzUsuń' - Koniec czego? - Spytałam, ale on znowu nie zamierzał reagować. Przez poczucie bezradności, jakie powoli zaczęło przepełniać każdą cząstkę mojego ciała, zaczęłam płakać. Nie mogłam patrzeć na to, jak on się poddaje. Jak odpuszcza. - Koniec czego? - Postanowiłam spróbować raz jeszcze. Nie wiem, czy to przez moje łzy, czy przez mój upór, ale udało się. Znowu się zatrzymał' Kocham ten fragment, za dużo emocji na jeden raz, po prostu... uwielbiam Twoje opowiadanie :) Jedno z najlepszych, najlepiej pisanych, lekko i w ogóle, wszystko jest takie prawdziwe. Ah, czekam na Twoja ksiazke. I nie skoncze nigdy dziekowac za to, ze moj blog jest w Twoich polecanych!
OdpowiedzUsuńBoski !! :3 Ja nie mogłam z reakcji mamy Harrego . :D
OdpowiedzUsuńjejkuuu chcę next'a *-*
OdpowiedzUsuńZAJEBISTY, ZAJEBISTY ZAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA-JEEEEEEEEEEEEEE-BISSSSSSSSSSSSSS-TYYYYY ! ♥
ps. zapraszam do mnie. ---> cecyliaross.blogspot.com
Jak każdy rozdział świetny , naprawde jest to moje ulubione opowiadanie !! Mam nadzieje ze Harremu i Kaji w koncu zacznie sie ukladac !! xx
OdpowiedzUsuńświetny!! czekam na następny xx
OdpowiedzUsuńLove <3 Love <3 Love<3
OdpowiedzUsuńzabije cie ! czemu taki krótki ??;DD
OdpowiedzUsuńSuuper. Kocham ten twój styl pisania :)
OdpowiedzUsuńPS: zapraszam do mnie http://1derfull-love.blogspot.com/ Dopiero zaczynam pisać i nie wiem jak mi to narazie wychodzi... :)
fajnie by było gdyby harry sie pokłócił z louisem o kaje ;DD
OdpowiedzUsuńSupper kocham tego bloga , jest zarąbisty nie no naserjo super . Nie moge sie doczekac nastepnego :)
OdpowiedzUsuńKocham ! kocham ! wkońcu wyjaśnienie co bylo w tym telefonie ! :D jestem teraz ciekawaa co będzie z Niall'em i dziewczyna z twitcama ! <3
OdpowiedzUsuńŚwietne!!!!!!!!!! <3<3 <3
OdpowiedzUsuńgenialny ! ja chcę kolejny ! :D
OdpowiedzUsuńZajebisty. Czekam nn
OdpowiedzUsuńJPDLKURWAMAĆDOJASNEJCHOLERY ! To jest ZAJEBIŚCIE ZAJEBISTE ! Dziewczyno jaki ty masz talent. Wyobrażasz Sobie jaki by był z tego świetny film ? O jezusiu moja pojebana wyobraźnia daje o Sobie znać.
OdpowiedzUsuńPs. Nie myśl Sobie że jestem stuknięta czy coś ja po prostu po przeczytaniu każdego rozdziału szczerzę się do ekranu laptopa jak głupi do sera i podskakuję na krześle. !!! : D Już nie mogę się doczekać kiedy kolejny rozdział ! Dlaczego ty tak rzadko dodajesz te rozdziały... ? Chcesz żebym umarła z ciekawości ? No ale rozumiem że masz też życie prywatne więc przeboleję to i czekam na nn.
Pozdrawiam i zapraszam przy okazji do mnie - http://fable--or-dream.blogspot.com/
Co prawda nie piszę tak świetnie jak ty ale staram się : >
Ja, jak gabby też jestem ciekawa co tam u Niall'a. Że też chciało Ci sie wstawiac urywek gazety:) rozdział jak zwykle intrygujący i w niewłaściwym (dla nas czytelników) momencie skończony...
OdpowiedzUsuńnareszcie zdjęcie kai!:)
OdpowiedzUsuńJaaaaaaacie ten rozdział jest zajebistyy. Z każdym następnym piszesz coraz lepsze i nie można się zdecydować który jest najlepszy. Czekam na nexta <3
OdpowiedzUsuńJak zwykle świetny rozdział, zapraszam do siebie http://lost-in-cruel-life.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńAwwwwwwwwwwwwwwwwwww !! .. Super ;D
OdpowiedzUsuńKocham twoj blog ! Piszesz tak ciekkawie I prrawdziwie , nie przedstawiasz 1D jak male dzieci ;*** serio jest zajebisty *.*
OdpowiedzUsuńPopaczajcie na bloga mojej koleżanki http://blogwiki1d.blogspot.com/ :)
OdpowiedzUsuńTwój blog jest niesamowity tak świetnie piszesz, ja teraz właśnie zaczynam swoją przygodę z pisaniem. Może będziesz miała ochotę zajrzeć
OdpowiedzUsuńhttp://niezwyklahistoria.blogspot.com/
kocham kocham kocham twoje opowiadanie! dodawaj nastepny rozdzial!: **
OdpowiedzUsuńJaram się twymi opowiadaniami jak Ksiądz nowym ministrantem ♥
OdpowiedzUsuńJa też zaczęłam pisać: http://moja-przygoda-z-1-direction.blogspot.com/
Na pewno moje opowiadanie nie będzie nigdy tak wspaniałe jak twoje ale się rozwinie i postaram się napisać dalsze rozdział najlepiej jak potrafię :)
Pozdrawiam xoxo
Cześć : ) założyłam bloga o One Direction i chciałabym poznać opinię innych ludzi na jego temat, jak masz czas i ochotę to wpadnij i skomentuj :33
OdpowiedzUsuńwww.crazyidiotsonedirection.blogspot.com
jeśli chcesz wklej też w komentarzu adres swojego bloga ;3
zajebisty :)
OdpowiedzUsuńMmmmmm jaram się twoim blogiem jak pszczoła miodem (jak kolwiek to zabrzmiało ) :D
OdpowiedzUsuńKiedy idziemy porwać 1D ? :D
hahahah
:**********
Tradycjonalnie :hahahahha
zapraszam do siebie :
http://opowiadanie-o-onedirection-lovstory.blogspot.com/
Dobra KONIEC :d
hmmm przyszły weekend mi pasuje :D
Usuń