niedziela, 17 czerwca 2012

Rozdział 21


      Chwyciłam w ręce pudełko z rzeczami Laury i weszłam na górę. Stanęłam pod drzwiami Harrego i ostrożnie przytknęłam do nich prawe ucho. Chciałam sprawdzić czy Katie jeszcze śpi. Bałam się, że mogłabym ją obudzić choćby dźwiękiem przekręcania klamki, która jak na złość akurat u Harrego musiała niemiłosiernie skrzypieć, gdy tylko się ją poruszyło (od kiedy tu jestem, jeszcze nikt tego nie naprawił wrrr -.- za co oni płacą tym wszystkim pracującym tu osobom?!). Na szczęście usłyszałam, jak mój kręcono-włosy przyjaciel mówi do małej. Cicho zapukałam, a kiedy już usłyszałam: proszę, weszłam do środka, z całych sił ścisnęłam szare pudło i przełknęłam gulę, którą stres, strach, czy kij wie co, stworzył w moim gardle.
      - Harry – zaczęłam niepewnie – przed chwilą przyniósł to policjant – oznajmiłam, po czym postawiłam to coś, co za chwilę miało okazać się dla niego istną puszką pandory na biurku i wyjaśniłam – to rzeczy Laury.
      - Tak, wiem. Czekałem na nie – dodał po chwili i uśmiechnął się w moją stronę, co kompletnie wybiło mnie z pantałyku.
      - Jeśli chcesz to zabiorę Katie, żebyś mógł w spokoju...
      - Nie – przerwał stanowczym tonem – zostań.
      Zaskoczona tym co powiedział, usiadłam na jego łóżku biorąc małą na ręce. Ostrożnie otoczyłam ją swoimi ramionami, zaciągnęłam się jej niewinnie słodkim zapachem (normalnie uwielbiam to, w jaki sposób pachną maluchy), ucałowałam ją w główkę i zaczęłam delikatnie kołysać.
      Leżała spokojnie patrząc raz na mnie, raz na otaczającą ją przestrzeń. Była niezwykle grzeczna, bardzo rzadko płakała i miała przepiękne ciemnoniebieskie oczy, a na jej głowie gdzieniegdzie pojawiały się krótkie ciemne włoski.
      Spojrzałam na Harrego. Starał się udawać szczęśliwego, jednak już zdążyłam go trochę poznać, więc od razu wyczułam, że się boi. Nie byłam zdziwiona. Ja też się bałam, kiedy pierwszy raz weszłam do pokoju Beaty po jej śmierci. Dlaczego? Do tej pory nie umiem tego zdefiniować. To jest chyba jeden z takich nieuzasadnionych rodzajów strachu, z którym nawet największy twardziel nie jest w stanie wygrać.
      Otworzył pudło, po czym odetchnął. Chyba mu ulżyło. Tylko czemu? To było dziwne. Co spodziewał się tam zobaczyć? Wyjął misia, potem jakieś płyty, na widok których się uśmiechnął, a następnie stos papierów. Właśnie na nich skupił swoją uwagę. Uważnie czytał każdą stronę.
      - Spójrz na to – podał mi jedną z białych kartek.
      Wzięłam ją i zaczęłam czytać. To był wiersz zatytułowany „Zielonooki potwór”.
    „To zielonooki potwór w taką zmienił mnie
      przez niego wciąż ląduję na samym dnie
      ciągle się podnoszę lecz dobija coś
      to zielonooki potwór, żaden inny ktoś...”
- po przeczytaniu kilku pierwszych linijek przeniosłam wzrok na Harrego i spytałam:
      - To o tobie?
      - Nie – zachichotał – obczaj datę.
      - 8. marca 2006 – wyszeptałam.
      - Ale przyznaję, że to mogłoby być o mnie – dodał, po czym na chwile zamilkł, spuścił głowę i poczerwieniał, jakby to, co powiedział było powodem do wstydu. Widać zrobił jej coś, czego nadal żałuje.
      Nagle w całym pomieszczeniu rozbrzmiało „Fix You”. To oczywiście znaczyło, że ktoś do mnie dzwonił. Podałam Harremu małą i szybko wyciągnęłam telefon z kieszeni. Jakub Smoliński.
      -
Muszę to odebrać – oświadczyłam, po czym wciskając zieloną słuchawkę opuściłam jego pokój.
      - Halo? Kuba?
      - No a kto inny dzwoniłby z mojego telefonu geniuszu? A tak poza tym, to cześć. Mi też miło cię słyszeć – na sam dźwięk jego radosnego głosu na mojej twarzy automatycznie pojawił się uśmiech.
      - Cześć – zachichotałam – a więc Kubusiu, powiedz po co do mnie dzwonisz.
      - Mam niespodziankę.
      - Jaką?
      - Dzisiaj lecę do Tomka (jego brata).
      - Nie gadaj, że będziesz w Londynie! - uradowałam się.
      - Gadam. Będę na miejscu koło piętnastej, więc jeśli masz czas wieczorem to... - ciągnął nieśmiało.
      - Jasne, że mam! Musimy się spotkać.
      - Dobra to jeszcze się zdzwonimy.
      - Okej, do zobaczenia – rozłączyłam się.
      Nawet nie zdawałam sobie sprawy z tego, że wchodząc z powrotem do pokoju Harrego, szczerzyłam się sama do siebie.
      - Kto dzwonił? - spytał widząc mój uśmiech, wtedy też opanowałam się i na mojej twarzy ponownie pojawiła się maska obojętności.
      - Mój przyjaciel z Polski, przyjeżdża do Londynu i chciałby się ze mną spotkać. Masz coś przeciwko? - spytałam widząc jego reakcję, która nie wydawała się być zbyt radosna.
      - Jasne, że nie – odparł przyciszonym tonem.
      - To dobrze – ucieszyłam się – w takim razie idę powiedzieć reszcie, że wieczorem mnie nie ma.
      - Dzisiaj wieczorem?
      - No tak – zdziwiło mnie jego pytanie.
      - Dzisiaj nie możesz.
      - Czemu?
      Chciał odpowiedzieć, jednak do pokoju wpadł zdyszany Niall i oznajmił nam, że natychmiast mamy zejść na dół, bo menadżer zespołu zwołał „naradę”. Na niej dowiedziałam się z jakiego powodu nie będę mogła spotkać się dzisiaj z Kubą.
      - Czyli wieczorem wszyscy mamy iść na tą premierę? - dopytałam, gdyż nie do końca mogłam uwierzyć w to, że za jakieś dwanaście godzin będę przechadzać się razem z One Direction po czerwonym dywanie, gdzie setki fotoreporterów będą robić nam zdjęcia i gdzie spotkam mnóstwo sławnych osób. Idziemy na premierę nowego filmu z Zac'iem Efron'em i Taylor Schilling. Ale jazda! Patrycja oszaleje z zazdrości, jak tylko się dowie!
      - Tak, wszyscy. Tylko mamy mały problem – jak zwykle. Ten cholerny facet zawsze musi znaleźć gdzieś jakiś problem...- Kaja nie może iść sama.
      - Jak to? - zdziwiłam się.
      - Czemu nie może? - dopytał Styles.
      - Głównie przez to, że w prasie pojawiły się plotki dotyczące jej romansu z tobą. A ostatnio jeszcze afera z jej domniemaną ciążą odnoście waszych zdjęć sprzed szpitala...
      - Ach, o to chodzi – szepnęłam.
      - I co teraz? - odezwał się Liam.
      - Musimy znaleźć jej jakiegoś partnera – zarządził stanowczo menadżer.
      - Tak się składa, że już go mam – uśmiechnęłam się i wytłumaczyłam – mój przyjaciel Kuba przylatuje dzisiaj do Londynu, na pewno zgodzi się pójść.
      - Doskonale. Tylko niech założy garnitur.
      - Ma się rozumieć – wyszczerzyłam się – idę do niego zadzwonić.
      Szybko wyszłam na korytarz, wyciągnęłam telefon i zadzwoniłam do Kuby. Tak jak się spodziewałam, zgodził się od razu. Ucieszyło mnie to. W sumie to cieszyłam się podwójnie. Po pierwsze: zobaczę Kubę, a po drugie: pójdę na najprawdziwszą londyńską premierę! Tylko czy to nie za szybko dla Harrego? W końcu dzisiaj mija dopiero piąty dzień...
      Kiedy wróciłam do salonu, gdzie odbywało się to całe „spotkanie” zauważyłam, że sytuacja zrobiła się nieprzyjemna.
      - Co planujesz dalej Harry? Mogę przesunąć trasę koncertową jeszcze o tydzień, ale potem musisz wziąć się w garść i wrócić do pracy.
      - Yhy...- mruknął Styles.
      - A co do Katie...
      - Nie ma szans! Nie zostawię jej! - oburzył się.
      - Nie musisz jej zostawiać, ale nie możesz też przez nią zrujnować kariery sobie i chłopakom. Daje ci jeszcze tydzień, a potem wznawiamy trasę i raczę ci postarać się nie zepsuć tego swoim zachowaniem. Pamiętaj, że podpisałeś kontrakt. Tymczasem was żegnam. Do zobaczenia na premierze – zakończył strasznie wrednym tonem. Było widać, że ta cała sytuacja z Harrym, Laurą i Katie ani trochę nie jest mu na rękę i tylko wszystko komplikuje... dosłownie dziesięć sekund zajęło mu wyjście z posiadłości (ugh...jak ja nienawidzę tego gościa -.-).
      Wiedziałam, że to wszystko jest bardzo trudne dla Harrego, jednak od powrotu do Londynu nie dał mi żadnej szansy, żebym mogła mu jakoś pomóc. Bez słowa wrócił na górę i zamknął się z Katie w swoim pokoju. Nie reagował na moje prośby dotyczące wpuszczenia mnie, więc postanowiłam odpuścić.
      Poszłam do swojego pokoju i otworzyłam mój duży czarny zeszyt. Zaczęłam od zapisania dzisiejszej daty i słów:
„Jestem ciekawa, czy gdybym wtedy nie powiedziała mu, że go kocham, to teraz byłoby inaczej? Od momentu, w którym uświadomiłam sobie, co tak naprawdę do niego czuję, wszystko się zmieniło. Jest trudniej. Nie tylko mi, jemu pewnie też. Więc czemu wtedy w Polsce, kiedy zamknął nas w łazience, czemu wtedy znowu mnie pocałował?...”.
      Kiedy skończyłam pisać było koło jedenastej. Przez jakiś czas bez celu spacerowałam po miętowym pokoju. Przemierzałam wzrokiem każdy jego milimetr. Dokładnie badałam każdy, nawet najmniejszy punkcik. Przestałam dopiero kiedy moje tęczówki natrafiły na szufladę, w której schowałam listy od Beaty. Wyciągnęłam je i otworzyłam ten z napisem
„jeżeli się zakochałaś”. Niestety w tamtym momencie nie było mi dane go przeczytać. Przerwała mi rozochocona blondynka, która bez pukania wbiegła do mojego pokoju.
      - To jak, masz już kieckę na premierę? - spytała wygodnie rozsiadając się na łóżku.
      W odpowiedzi jedynie skrzywiłam się i pokiwałam głową na znak, że nie.
      - Doskonale. Idź się ogarnij i za godzinę jedziemy na zakupy – zarządziła.
      Nie mogłam się nie zgodzić no bo w końcu nie wypadało, żebym poszła na imprezę w powyciąganych dresach.
      Wyjrzałam za okno. Pogoda była beznadziejna, więc żegnajcie szorty – witaj ciepła bluzo. Poszłam do garderoby i włożyłam LINK. Potem związałam włosy w niechlujnego koka, pociągnęłam rzęsy tuszem i już w pełnej gotowości zeszłam do kuchni coś zjeść.
       Około dwunastej wyruszyłam razem z Emmily, Niallem i Zaynem do galerii. Byliśmy na miejscu po niecałej godzinie. Przez kolejną chłopcy pomagali nam w poszukiwaniu odpowiednich kreacji, jednak gdy atmosfera zrobiła się nieprzyjemna, postanowili, że pójdą się przejść. Czemu atmosfera zrobiła się nieprzyjemna? A otóż dlatego, że Emmily zaczęła na każdym kroku docinać Zaynowi, potem przerzuciła się również na Nialla, a na końcu oberwało się i mnie.
      - Musimy porozmawiać – oznajmiłam stanowczym tonem, gdy tylko wyszłyśmy z kolejnego sklepu (w którym też nie było tego, czego szukałyśmy...).
      - Musimy to kupić sukienki, resztę możemy sobie darować.
      - O nie, nie, nie. Siadaj – popchnęłam ją na ławkę, koło której przechodziłyśmy.
      - Ugh – jęknęła.
      - Cicho! Słuchaj uważnie, bo nie mam zamiaru się powtarzać...
     Opowiedziałam jej o tym, co wczoraj powiedział mi Zayn i ochrzaniłam ją za to, w jaki sposób potraktowała mnie i Nialla, bo co jak co, ale na to nie zasłużyliśmy. Zrobiło jej się głupio. Przeprosiła mnie.
     - Czyli mówisz, że Zayn chciałby do mnie wrócić? - uśmiechnęła się zadziornie.
     - Tak.
     - To doskonale się składa – zaczęła pocierać ręce i zrobiła złowieszczą minę, na co po chwili obie wybuchłyśmy śmiechem.
     - A więc ty też chcesz do niego wrócić?
     - Może tak, może nie. Na razie trochę go podręczę za to jak mnie potraktował i sprawie, że będzie o mnie zazdrosny, a ty mi w tym pomożesz!
     - No nie wiem...
     - Bez dyskusji! Jemu pomagasz, więc mi nie możesz odmówić!
     - No dobrze – zgodziłam się dość niechętnie.
     - A teraz patrz! - wydarła się uradowana – tam są nasze sukienki! - wskazała palcem na witrynę sklepu, który znajdował się jakieś 10 metrów od nas.
      Od razu wstałyśmy i szybko wbiegłyśmy do środka. Już po dwóch minutach ściskałam w ręku wieszak z „moją” sukienką. Emm też coś znalazła. Dobrałyśmy jeszcze kilka dodatków i popędziłyśmy do kasy.
      Potem poszłyśmy szukać chłopaków. Jak się okazało czekali na nas w jednej z knajp na parterze. Nie mieliśmy już czasu na jedzenie, więc zamówiliśmy sobie po koktajlu. Niestety okazało się, że dwóch dresów stojących w kolejce przed nami tak bardzo nie lubi One Direction, że gdy rozpoznali Nialla i Zayna, wylali na nich swoje szejki.
      - Pedałom wstęp wzbroniony! - warknął jeden z nich, a drugi tylko pogroził chłopakom pięścią.
      Nie ukrywam, że się przestraszyłam. Jednak Niall i Zayn spojrzeli na siebie nawzajem i zaczęli się śmiać, a blonas ze smakiem oblizał swoją rękę.
      - Mmmm...Pycha!
      Razem z Emm wybuchłyśmy śmiechem. Potem zrobiło się nieprzyjemnie, gdyż dresiarzom najwidoczniej nie spodobała się reakcja chłopaków i zaczęli się do nich rzucać. Na szczęście Emmily załagodziła całą sytuację. Podeszła do jednego z tych gości i zaczęła szeptać mu coś do ucha. Następnie ku zdziwieniu wszystkich poszła z nim do łazienki. Wyszli po niecałych dziesięciu minutach. Blondynka wyglądała na zadowoloną z siebie.
      - Tu masz mój numer – powiedziała zapisując na serwetce jakieś liczby.
      - Byłaś niezła – dres obleśnie poruszył brwiami i klepnął ją w tyłek.
      Do auta szliśmy w zupełnym milczeniu. Wszyscy byliśmy zaskoczeniu zachowaniem dziewczyny.
      - Dobra, dosyć tego – zaczął Zayn, kiedy już usiadł za kierownicą.
      Niall siedział koło niego, a ja i blondynka z tyłu.
      - Emmily gadaj co ty z nim robiłaś!
      - Chyba sobie żartujesz! Ja się ciebie nie pytam o to, co robisz z tą swoją Kerrie!
      - Perrie - poprawił ją.
      - Może być i Merrie. Gówno mnie to obchodzi, a teraz zamiast gadać, jedź! - rozkazała, a Zayn ruszył z piskiem opon. Nie ma co...ta dziewczyna uwielbia rozstawiać ludzi po kątach.
      Spojrzałam pytająco na Emmily.
      - Sukces – uśmiechnęła się.
      - Ty i ten gość, no wiesz...czy wy...
      - No coś ty – szepnęła – zapłaciłam mu 150 funtów, żeby to powiedział, a numer zmyśliłam.
      - Uff...To dobrze – odetchnęłam z ulgą.
      - Ale pamiętaj, Zayn nie musi o tym wiedzieć – puściła mi oczko.

_______________________________________________________________________
Jutro dodam następny rozdział, bo już zdążyłam go napisać ;p

8 komentarzy:

  1. Hejka, super rozdział. Tak się ciesze że Kaja idzie z Kubą bo Hazza będzie zazdrosny. Muahahahahaha. Biedny Zayn Emm go będzie teraz torturować. Co ja gadam zasłużył sobie. Jak dodasz dzisiaj rozdział nie obrażę się. NAPRAWDĘ! xD Jestem cholernie ciekawa jak będzie na tej premierze. Coś czuję że się coś wydarzy.
    ~Darka..;p

    OdpowiedzUsuń
  2. Jeju dziewczyno to jest świetne! Nie mogę się doczekać następnego :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Ty Emmily niedobra dziewuszko xd Świetny rozdział!! :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Co tu dużo pisać...
    GENIALNIE!!!

    OdpowiedzUsuń
  5. Rozdział świetny jak zwykle zresztą *.* Uwielbiam sposób jakim piszesz.. Czyta się strasznie lekko i jest mega wciągające. Zazdroszczę talentu :) A i jeżeli można wiedzieć kiedy dodasz rozdział na bloga o Laurze ? :>

    OdpowiedzUsuń
  6. koniec świetny! pomysłowy ;p
    podoba mi się ;)

    zapraszam do mnie http://fefa-opowiadaniaoonedirection.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  7. świetnie piszesz! dodawaj jeszcze :) xx

    OdpowiedzUsuń
  8. Jej ! Kocham twojego Bloga !! ♥

    jeżeli masz czas i chęć to wpadnij do mnie :>
    http://life-with-the-spotlight.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za Twój komentarz :)