Jedyne
co do tej pory pamiętam z opowieści Harrego to: i
wtedy lekarz zapisał czas zgonu. Przeklęta dwudziesta trzecia
dwadzieścia trzy. Słuchałam
go. Słuchałam uważnie, jednak nie mogłam zrozumieć, co do mnie
mówił. Mój mózg chyba wytworzył sobie blokadę chroniącą go
przed przyjmowaniem kolejnych złych wieści.
Siedzieliśmy w moim salonie już od jakiejś dobrej godziny. Popijaliśmy zimną herbatę, a Katie położyliśmy spać. Nagle moja ukochana siostrzyczka Patrycja pojawiła się w drzwiach salonu i gdy tylko zobaczyła Harrego głośno pisnęła. Zaczęła podskakiwać w miejscu. Chłopak tylko podniósł wzrok. Zobaczyłam w nich udawaną obojętność.
Siedzieliśmy w moim salonie już od jakiejś dobrej godziny. Popijaliśmy zimną herbatę, a Katie położyliśmy spać. Nagle moja ukochana siostrzyczka Patrycja pojawiła się w drzwiach salonu i gdy tylko zobaczyła Harrego głośno pisnęła. Zaczęła podskakiwać w miejscu. Chłopak tylko podniósł wzrok. Zobaczyłam w nich udawaną obojętność.
-
Mój boże, o mój boże! TO HARRY STYLES! - krzyknęła moja
siostrzyczka.
Chłopak
wymusił uśmiech.
-
Pat to nie najlepsza… - zaczęłam, ale ona spojrzała na mnie
jakby z podziwem.
-
Czyli naprawdę z tobą kręcił?... To WASZE dziecko śpi na górze?!
No chyba nie jestem ciocią? Jestem na to za młoda! - zaczęła
wyrzucać z siebie.
-
Patrycja, siedź chwilę cicho! - po raz pierwszy w życiu siostra
mnie posłuchała - Ja i Harry, nie kręcimy ze sobą, a to jest
dziecko…Jego kuzynki. Musiała wyjechać w interesach. - kłamałam
jak z nut.
Dziewczyna
zmierzyła mnie wzrokiem pełnym niedowierzania, ale już więcej się
nie odezwała. Ruszyła przez salon i weszła do kuchni ograniczając
naszą prywatność.
-
No to już chyba nie pogadamy - oznajmiłam z pewnego rodzaju…
Ulgą.
Nie
chciałam już słuchać o tym, jak Loczek czuł się po stracie
narzeczonej. Nie zrozumcie mnie źle, nie miałam nic do Laury, ale
byłam… Sama nie wiem… Zazdrosna? Pokręciłam głową z
niedowierzaniem. To idiotyczne… Chłopak o zielonych oczach nie
odpowiedział, tylko złapał mnie za nadgarstek i pociągnął po
schodach na górę. Otworzył pierwsze lepsze pomieszczenie i zamknął
drzwi na klucz. Rozejrzałam się po pokoju.
-
Łazienka. Świetny wybór - stwierdziłam z sarkazmem.
Wyglądał
jakby zaraz miał się na mnie wydrzeć, ale zrobił coś, czego
nigdy w życiu bym się nie spodziewała. Ukrył twarz w dłoniach i
zaczął płakać. Stałam tam w osłupieniu. Byłam przygotowana na
wszystko, ale nie na to. Po prostu stałam jak kołek. Po chwili
milczenia podeszłam sztywno do chłopaka i położyłam mu dłoń na
ramieniu. Nie byłam najlepsza w pocieszaniu, ale musiałam
spróbować… Prawda?
-
Harry, wiesz… Nic na to nie
poradzisz… Możesz tylko zaopiekować się Katie jak
najlepiej potrafisz… Laura by chciała, żebyś to zrobił…
Kochała cię i kochała swoją córkę… Nie możesz jej zawieść…-
jąkałam się. Ha! Ja naprawdę się jąkałam. Mało brakowało, a
w najmniej odpowiednim momencie wybuchłabym śmiechem.- Wiesz…
Kiedy ktoś umiera nie tęsknimy
tylko za nim. Tęsknimy też za tą cząstką nas, którą ona
zabrała ze sobą.
Mogłabym
przysiąc, że parsknął śmiechem. Co do cholery było takiego
śmiesznego w tym co mówiłam?!
-
Ujęłaś to jak prawdziwa pisarka. - powiedział gorzko.
Moja
wściekłość znikła równie szybko jak się pojawiła.
Uśmiechnęłam się słabo.
-
Wiesz, że musisz jechać zorganizować jej pogrzeb? No i urządzić
pokój dla córki.
Skrzywił
się.
-
Znowu wracasz do trudnych tematów? Już o tym nie myślałem. -
oznajmił z miną niezadowolonego dziecka.
Co
miałam zrobić? Wybuchłam śmiechem. Chłopak schodząc z trudnego
dla niego tematu, ukazał cały rząd swoich białych zębów.
-
A niech cię szlag trafi, Styles. Wiesz, że musisz o tym pomyśleć.
Nikt nie zrobi tego za ciebie - rzekłam ponownie wcielając się w
rolę surowego rodzica.
Chłopak
przygryzł wargę i ciężko zwiesił głowę. Kiedy ponownie
podniósł wzrok, w jego oczach widniały iskierki. O nie! Nie, Nie,
Nie! Próbowałam wstać, ale chłopak zamknął mój nadgarstek w
żelaznym uścisku, po czym przyciągnął mnie do siebie i wpił się
w moje usta. Byłam pokonana… Pomyśleć, że po paru dniach
spędzonych osobno nadal nie mogłam się temu oprzeć. Gdy tylko
skończył mnie całować, nie wiedziałam co mam ze sobą zrobić.
Korzystając z rozkojarzenia
chłopaka wyrwałam rękę z uścisku i cofnęłam się o parę
kroków. Włączyłam telefon i już po kilku sekundach
usłyszałam dzwonek mojego
telefonu.
-
H-halo? - odebrałam.
-
Kaja! Harry jest u ciebie? Czemu? Kiedy? Jak?
-
LIAM! - niemal się wydarłam.
Chłopak
zamilkł.
-
Tak jest u mnie. Normalnie, samolotem przyleciał. O szczegóły
pytaj jego. - mruknęłam i wyciągnęłam aparat w stronę
zielonookiego.
Ten
patrząc na mnie krzywo odszedł od drzwi i wziął ode mnie
słuchawkę.
-
Tak? - zaczął niechętnie.
Nie
słyszałam rozmowy. Jednym z powodów było zapewne to, że
wybiegłam z pomieszczenia. Przysiadłam na brzegu mojego łóżka,
gdzie spała mała Katie. Chwilę potem do pokoju ktoś wszedł.
Kiedy się odwróciłam, ujrzałam Stylesa. Chłopak podał mi
telefon, po czym usiadł na łóżku i spojrzał na córkę.
-
Biedne dziecko… Straciło
matkę, a teraz jeszcze ojca…- westchnął.
Spojrzałam
na niego zdziwiona.
-
Przecież nie… - zaczęłam.
-
Daj spokój… Naprawdę wierzysz, że jestem jej ojcem?
Zaskoczył
mnie jego ton. Mówił z czymś w rodzaju żalu… Skarciłam siebie
w myślach. Przecież to też człowiek, też coś czuje. Podniosłam
wzrok i zobaczyłam, że patrzy na mnie wyczekująco. Dopiero po
chwili się domyśliłam.
-
Wiesz, po pijaku robi się różne rzeczy, których się nawet nie
pamięta. Jak próba gwałtu na nieznajomej. - oznajmiłam
sarkastycznie.
Możliwe,
że trochę przesadziłam. Spojrzał na mnie zły.
-
Przepraszałem cię. Poza tym taką rzecz chyba bym pamiętał. Ja i
Laura nigdy nie…- urwał.
Czyżby
się wstydził? Poczułam przemożną chęć wybuchnięcia śmiechem.
-
No… Raczej nie spytasz Katie, kto jest jej ojcem, więc nie masz
innego wyboru, jak tylko się nim stać - wzruszyłam ramionami.
Przygryzł
wargę, a po chwili jego twarz rozświetliła się.
-
Harry, błagam. Weź się w garść. Dzieci to nie zabawki. Jeśli
się nią nie zajmiesz to oddadzą ją do domu dziecka. Tego chcesz?
Bo ja jestem pewna, że Laura nie chciała by tego! - wydarłam się
na niego.
Możliwe,
że posunęłam się o jeden krok za daleko.
-
Nie znałaś jej - on również podniósł głos. - Słyszysz? Nie
znałaś?
-
Tak, ale ona oddała życie za to dziecko! - syknęłam ze złością.
To
go zgasiło. Spojrzał na małą. Ja również skierowałam na nią
wzrok i przygryzłam wargę. Nie spała. Leżała na łóżku i
patrzyła na Harry’ego wielkimi, smutnymi ciemnoniebieskimi
oczami.
-
Przecież kochasz Laurę. Poza tym nigdy nie widziałam cię tak
dumnego i szczęśliwego, jak wtedy, kiedy dowiedziałeś się, że
jesteś teraz ojcem Katie. Co się stało? - zdziwiłam się kładąc
dłoń na jego ramieniu.
Wzruszył
ramionami.
-
Kiedy żyła… Wtedy miałem jeszcze jakieś oparcie… Mogłem
podołać temu zadaniu… Żeby była ze mnie dumna… Teraz… Nie
wiem… To wydaje się nie mieć żadnego sensu… Umarła i…
Zostawiła mnie…- jąkał się.
-
Harry, dziecko nie istnieje po to, by ktoś mógł być z ciebie
dumny, a życie nie ma żadnego sensu, ale trzeba przez to przebrnąć
bez marudzenia… To jest życie. - wzruszyłam ramionami.
-
Życie to beznadzieja.- mruknął.
Skinęłam
głową i uśmiechnęłam się słabo.
-
Owszem, ale czy to coś zmienia?
Po
chwili namysłu pokręcił głową. Uniosłam kąciki ust i wyszłam
z pokoju. Za drzwiami stała Patrycja i uśmiechała się jak
opętana. Poczochrałam jej włosy, przez co wyszczerz szaleńca
zniknął, a na jego miejscu pojawił się grymas. Burknęła coś
pod nosem i zeszła na dół. Ja ruszyłam za nią. Usiadłam na
kanapie i wcisnęłam słuchawki do uszu. Chwilę później
odpłynęłam wsłuchana w głos Chrisa Martina.
Obudziło
mnie potrząsanie. Zła otworzyłam oczy i ujrzałam nad sobą
Harry’ego. Usiadłam i poczułam łupiący ból w kręgosłupie.
Przygładziłam włosy, które zapewne wyglądały jak nastroszone
siano i zaspana spojrzałam na chłopaka.
-
Co jest do cholery? - warknęłam.
Uczciwie
ostrzegam, że w razie gdyby ktoś spróbował mnie obudzić w środku
nocy, jak to zrobił szanowny pan Styles - gryzę.
-
Przemyślałem to o czym rozmawialiśmy. Zajmę się Katie. Zrobię
to dla niej i dla Laury, zresztą już zdążyłem się do niej
przywiązać – uśmiechnął się łagodnie i usiadł obok mnie.
-
To dobrze.
-
Jeśli możesz, zarezerwuj bilety na najbliższy lot do
Londynu.
________________________________________________________________________
Zacznę od podziękowań dla wszystkich osób, które podesłały mi swoje rozdziały :) To był naprawdę ciężki wybór, bo dwie osoby szły dosłownie łeb w łeb w moim rankingu (przyznawałam punkty za dialogi, akcję, styl pisania i oczywiście za to, czy nie było błędów). MiseryAnne należą się wielkie gratulacje, bo odwaliła kawał dobrej roboty, ma świetny styl! Przede wszystkim urzekły mnie jej dialogi i sposób w jaki przedstawiła załamanie Harrego :)
Zapraszam również na jej blogi:
________________________________________________________________________
Zacznę od podziękowań dla wszystkich osób, które podesłały mi swoje rozdziały :) To był naprawdę ciężki wybór, bo dwie osoby szły dosłownie łeb w łeb w moim rankingu (przyznawałam punkty za dialogi, akcję, styl pisania i oczywiście za to, czy nie było błędów). MiseryAnne należą się wielkie gratulacje, bo odwaliła kawał dobrej roboty, ma świetny styl! Przede wszystkim urzekły mnie jej dialogi i sposób w jaki przedstawiła załamanie Harrego :)
Zapraszam również na jej blogi:
http://1d-storyoflove.blogspot.com/
Dzisiaj w nocy przeczytałam wszystkie i z czystym sercem mogę polecić każdy z osobna :)
Jeszcze raz gratulacje i powodzenia w dalszym pisaniu :)
PS rozdział 21 dzisiaj lub jutro :)
Dzisiaj w nocy przeczytałam wszystkie i z czystym sercem mogę polecić każdy z osobna :)
Jeszcze raz gratulacje i powodzenia w dalszym pisaniu :)
PS rozdział 21 dzisiaj lub jutro :)
Powiem tyle SZACUN MiseryAnne. Rozdział zawalisty. Czego wy macie taki talent ja się pytam?! Strasznie mi szkoda Harrego. Jestem ciekawa cze Katie zostanie z Hazzą na zawsze. :D
OdpowiedzUsuń~Darka..;p
P.S. Sory że komentarz taki krótki ale nie miałam co napisać.
bardzo ładnie to napisała i wymyśliła ;)
OdpowiedzUsuńgratulacje ;))
zapraszam do mnie http://fefa-opowiadaniaoonedirection.blogspot.com/
Super MiseryAnne
OdpowiedzUsuńma bardzo poobny styl pisania do ciebie.. świetne..
OdpowiedzUsuńJak to czytalam to nie odczuwalam zadnej roznicy pomiedzy wami
OdpowiedzUsuńCzy naprawdę potrzebujesz magii miłości, aby przywrócić byłego kochanka lub poślubić swoje małżeństwo? chubygreat@gmail.com, aby uzyskać szybkie 48-godzinne rozwiązanie. Rok i sześć miesięcy temu miałam problem z mężem, byliśmy w separacji. Kiedy ze mną zerwał, byłam zdezorientowana i nie wiedziałam, co zrobić, żeby go odzyskać, czułam się taka pusta w środku. Dopóki nie natknąłem się na chubygreat w Internecie o tym, jak pomógł wielu ludziom rozwiązać tam różne problemy. Wysłałem mu e-mail i opowiedziałem mu o swoim problemie i zrobiłem to, o co mnie poprosił, aby mi pomóc, krótko skróciłem długą historię, zanim się zorientowałem, w mniej niż 48 GODZIN mój mąż zadzwonił do mnie i wrócił do mnie, a on mi powiedział przepraszał za to, co się działo między nami dwojgiem. Na koniec piszę to świadectwo, aby podziękować i wyrazić moją głęboką wdzięczność chubygreatowi za dotrzymanie twoich słów i obietnic, że sprowadziłeś go z powrotem w ciągu zaledwie 24 godzin od potężnego rzucania zaklęć i za użycie twoich utalentowanych i wielkich mocy. sprowadzić go z powrotem. Jeśli potrzebujesz jego pomocy, możesz wysłać mu e-mail na adres: chubygreat@gmail.com Możesz również wysłać mu WhatsApp na numer +2348165965904
OdpowiedzUsuńCzy naprawdę potrzebujesz magii miłości, aby przywrócić byłego kochanka lub poślubić swoje małżeństwo? chubygreat@gmail.com, aby uzyskać szybkie 48-godzinne rozwiązanie. Rok i sześć miesięcy temu miałam problem z mężem, byliśmy w separacji. Kiedy ze mną zerwał, byłam zdezorientowana i nie wiedziałam, co zrobić, żeby go odzyskać, czułam się taka pusta w środku. Dopóki nie natknąłem się na chubygreat w Internecie o tym, jak pomógł wielu ludziom rozwiązać tam różne problemy. Wysłałem mu e-mail i opowiedziałem mu o swoim problemie i zrobiłem to, o co mnie poprosił, aby mi pomóc, krótko skróciłem długą historię, zanim się zorientowałem, w mniej niż 48 GODZIN mój mąż zadzwonił do mnie i wrócił do mnie, a on mi powiedział przepraszał za to, co się działo między nami dwojgiem. Na koniec piszę to świadectwo, aby podziękować i wyrazić moją głęboką wdzięczność chubygreatowi za dotrzymanie twoich słów i obietnic, że sprowadziłeś go z powrotem w ciągu zaledwie 24 godzin od potężnego rzucania zaklęć i za użycie twoich utalentowanych i wielkich mocy. sprowadzić go z powrotem. Jeśli potrzebujesz jego pomocy, możesz wysłać mu e-mail na adres: chubygreat@gmail.com Możesz również wysłać mu WhatsApp na numer +2348165965904
OdpowiedzUsuń