czwartek, 16 sierpnia 2012

Rozdział 28


Przecieram oczy ze zdumienia i nie mogę uwierzyć w to, co widzę.
Stoję na samym końcu kościoła. Ławki po obu stronach przystrojone są białymi wstęgami i kwiatami. Na ołtarzu stoi ksiądz, a obok niego brunet ubrany w czarny garnitur. Macha do mnie, lecz jest zbyt daleko, bym mogła dostrzec jego twarz. Trzymam mojego tatę pod rękę. Na sobie mam śnieżnobiałą suknię.

Nagle rozbrzmiewa muzyka. 
W jednej sekundzie wszystkie twarze obracają się w moim kierunku. 
Popędzana przez ojca zaczynam powoli kroczyć w stronę ołtarza. Spoglądam w prawo i widzę Kubę. Obok siedzi moja siostra, a kawałek dalej Liam i Daniell. Jest nawet Emmily z Zaynem, lecz nigdzie nie widzę Nialla, ani Louisa. Robię jeszcze kilka kroków i dostrzegam siedzącą w pierwszej ławce Beatę. Uśmiecha się do mnie, a ja do niej. Miejsce obok niej zajmuje moja mama.

Jestem już przed ołtarzem. 
Ojciec zostawia mnie z moim przyszłym mężem i siada obok mamy. 
Uśmiecham się widząc radosny wyraz twarzy księdza.

- Kaju, czy bierzesz sobie za męża tego oto młodzieńca i ślubujesz mu miłość, wierność i uczciwość małżeńską, oraz, że nie opuścisz go aż do śmierci?
- Tak – odpowiadam bez chwili zastanowienia, 
a wtedy chłopak stojący po mojej prawej chwyta mnie za ręce i mówi:
- Kaja Tomlinson...jak to ładnie brzmi... - spogląda na mnie rozmarzonym wzrokiem.

Louis?
Louis?!
L O U I S ?!

Obracam się w stronę gości i dostrzegam Harrego. Jest z Laurą, a na kolanach trzyma Katie. Nawet nie patrzy w moją stronę. Jest zbyt zajęty swoją rodziną...

...i wtedy się budzę.

      Rozejrzałam się dookoła przecierając palcami zaspane powieki. Byłam w samolocie już którąś tam godzinę z kolei. Po mojej lewej spał Harry mamrocząc coś pod nosem.
      - Ma-ma-maddie...Maddie, czemu tańczyłaś w fontannie? - zrozumiałam gdzieś pośród jego bełkotu. 
      Nie pierwszy raz gadał przez sen, ale pierwszy raz pieprzył coś o jakiejś Maddie. Postanowiłam jednak go nie budzić i wyruszyć w poszukiwanie łazienki, do której koniecznie musiałam pójść, gdyż mój pęcherz zdawał się być przepełniony o wiele bardziej, niż jest to w ogóle dopuszczalne. Kiedy wróciłam na swoje miejsce Harry już nie spał, tylko trzymał na kolanach Katie i czytał jej książeczkę dla dzieci.
      - Znowu mówiłeś przez sen – rzuciłam na powitanie – kim jest Maddie? - spytałam posyłając mu wyczekujące spojrzenie, na co ten wybuchnął śmiechem.
      - A no bo wiesz... - zaczął, gdy już się uspokoił – miałem taki dziwny sen o dziewczynie, która ni stąd ni zowąd zaczęła tańczyć w fontannie, a później chyba uświadomiła mnie co to dopamina. Więcej nie pamiętam...
      - Nie no super... śnisz o jakichś innych dziewczynach, które w dodatku gadają z tobą o hormonie szczęścia... - strzeliłam rasowego focha i od razu obróciłam swoją głowę w stronę małego okrągłego okienka po mojej prawej krzyżując przy tym ręce na klatce piersiowej, czyli w gest mówiący: zamykam się na ludzi.
      - Kaja, Kaja kochanie – dwoma palcami popchnął moją brodę obracając ją w swoją stronę i wlepił te swoje zieloniutkie patrzałki prosto w moje – no chyba nie będziesz zazdrosna o jakiś głupi sen...nie gadaj, że ty nigdy nie śniłaś o innych – chwyciłam go za nadgarstek i skierowałam jego rękę tak, żeby objął nią małą.
      - Zaraz ją upuścisz. Uważaj trochę – powiedziałam chłodno i powróciłam do pozycji „foch a'la Kaja Makowska”.
      - Czyli mam rozumieć, że ty nie śnisz o nikim innym? - Cholera! Czy on nie mógł sobie po prostu odpuścić tego tematu i zająć się czytaniem Katie?!
      - Nie – odparłam szybko, choć w myślach krzyczałam: Tak Harry! Wiesz, tak się głupio składa, ze śniło mi się, że biorę ślub z twoim najlepszym kumplem, tym, którego ostatnio uderzyłeś za pocałunek ze mną, śmieszne nie?!
      Harry tylko westchnął i znowu całą swoją uwagę skupił na małej. Ja za to ze stanu poirytowania całą tą sytuacją przeszłam na totalne zamulenie. Siedziałam i tępo wpatrywałam się w widok za oknem. Chmury i nic więcej. Nuuuuuda. I nagle poczułam cztery albo pięć średnio mocnych uderzeń w sam czubek głowy. Obróciłam się i zobaczyłam górną połowę głowy Emm, która kiwała w stronę Daniell sterczącej koło pustych foteli w tyle. Od razu wiedziałam o co chodzi. 
      - Plan „pozbyć się Hannah” uważam za rozpoczęty – wyszczerzyła się blondynka, gdy tylko usiadłyśmy z dala od reszty.
      - Chwila, chwila. Przecież jeszcze nam go nie przedstawiłaś – zauważyłam, jednak Emm w ogóle się tym nie przejęła, tylko zaczęła się śmiać, w tan swój złowieszczy sposób rozbawiając przy tym mnie i Dan.
      - Już wyjaśniam. Wszystko jest banalnie proste. Wystarczy tylko, żebyście mi zaufały i robiły co karzę, a wtedy nowa niedługo sama stąd ucieknie.
      - W to nie wątpię – mruknęłam pod nosem.Emmily mówiła i mówiła i jeszcze więcej mówiła, choć tak naprawdę to w kółko gadała o tym samym, jednak żadna z nas nie miała odwagi jej przerwać, gdyż zaangażowanie dziewczyny w wypowiadanie tych wszystkich słów sięgało zenitu. 
      Z grubsza plan jest taki: mamy uprzykrzyć życie Hannah tak bardzo, że powrót tam, skąd przybyła, będzie jej jedynym marzeniem, a i przy tym mamy pozostać anonimowe, czyli w jeszcze większym skrócie: gnębić ją, ale tak, żeby nikt nie wiedział, że to my. Trochę to wredne i podłe, co nie? W sumie to nie trochę, tylko bardzo, ale walić to. Żadna z nas jej tu nie chce, więc trzeba się jej pozbyć.
      „Pozbyć się Hannah” podzieliłyśmy na trzy fazy, trzy coraz to okrutniejsze fazy...Pierwsza liczyła zaledwie pięć punktów, które w porównaniu do kolejnych faz były niegroźne:
1. Hannah „przypadkiem” gubi swój bagaż (nawet ten podróżny, jeśli damy rade się go pozbyć). - Zrobione nawet z tym nawet.
2. Hannah wypija lub zjada coś przyprawionego proszkami na rozwolnienie. - Trafiło na kawę, którą miał zamówić dla niej Niall, jednak koniec końców Emm go w tym wyręczyła. 
3. Hannah siada na czekoladzie. - Którą sama podsunęłam jej pod tyłek...
4. Dobroduszna Emmily pożycza Hannah sukienkę, w której niefortunnie rozdzierają się ramiączka. - W efekcie czego świeciła golizną w McDonalds...a no i Emmily nie mogła oprzeć się posumowaniu całej tej sytuacji tekstem „A mówiłam, żeby tyle nie jadła...”.
      Takim oto sposobem doszłyśmy do numeru pięć, który okazał się być trochę problematyczny, ale o tym zaraz. Po aferze sukienkowej dotarliśmy w końcu do hotelu. Dodam, że była jakaś dwudziesta druga czasu nowojorskiego (Tak, tak - jesteśmy w Nowym Jorku :D I spędzimy tu jeszcze trzy dni). Kiedy już wszyscy znaleźli się w swoich pokojach (Dan+Li, Niall+Lou, Zayn alone, ja początkowo z samym Harrym, a później z Harrym i Katie, no i Emm+Hannah) nowa utknęła w łazience na dobrych kilka godzin, bo proszki na rozwolnienie właśnie zaczęły działać. Dzięki temu miałyśmy o jedną przeszkodę mniej w punkcie numer 5. Żeby nic nie było zbyt podejrzanie Daniell ukradkiem zadzwoniła po swojego znajomego, którego poprosiła o kupno zielonych barwników spożywczych. Ten wypełnił zadanie, choć co pięć sekund podkreślał, jakie to było trudne i jak wiele sklepów musiał objechać. Na szczęście dla nas i nieszczęście dla Hannah - udało mu się. Nie wiem, jak Emmily to zrobiła, ale kiedy rano brały prysznic w ich łazience leciała zielona woda, która w dodatku farbowała na ten kolor! Dla niepoznaki blondynka oblała sobie nią rękę i wybiegła z pokoju bez słowa, a kiedy wróciła i zastała Hannah całą w zielone plamy, pokazała jej swoją dłoń i wytłumaczyła, że pobiegła szukać kogoś z obsługi. Co najlepsze nowa jej w to uwierzyła...
      I tak oto pierwszy poranek w Nowym Jorku Hannah spędziła na kilkugodzinnej kąpieli, gdyż nie mogła zmyć z siebie tej zieleni, a Emm po prostu założyła rękawiczki i razem ze mną, Dan i Katie ruszyła na miasto. 
      Kiedy spacerowałyśmy z małą po Central Parku rozkoszując się przepiękną pogodą i pysznymi lodami owocowymi, chłopcy udzielali jakichś wywiadów. Było naprawdę fajnie. Nie rozmawiałyśmy o nich, ani o nowej, tylko o totalnie babskich sprawach – ciuchach, kosmetykach, fryzurach itd. Muszę przyznać, że brakowało mi czegoś takiego. W końcu od kiedy straciłam Beatę, nie miałam okazji pogadać z kimś na takie tematy, no bo przecież moja świrnięta siostrzyczka wolała całymi dniami zagłębiać się w historii One Direction, niż spędzić ze mną choć pięć minut nie kłócąc się przy tym. Co jak co, ale przeżycie z nią choć jednego dnia bez wyzwisk, gróźb i darcia mordy jest dosłownie anormalne. To jak wierzyć w istnienie świętego Mikołaja albo wróżki Zębuszki...
      Koło siedemnastej zadzwonił mój telefon. 
      - Cześć skarbie – usłyszałam w słuchawce, gdy tylko odebrałam. Głos oczywiście należał do mojego kochanego Harrego.
      - Hej, już po wywiadach?
      - Po wywiadach, próbach i nawet spotkaniu z menadżerem i od razu mówię, że nie. Nie pozdrowiłem go od ciebie, tak jak chciałaś.
      - Eh... - westchnęłam teatralnie stymulując wydawane dźwięki.
      - A ty gdzie jesteś? 
      - A my nadal w parku. 
      - No to w takim razie pożegnaj dziewczyny, weź małą i za dwadzieścia minut widzimy się w kawiarni. Adres wyślę smsem. Do zobaczenia, kocham cię.
      - Ja ciebie też. Paaaaaa.
      Nie minęło chyba nawet pół minuty, a już usłyszałam charakterystyczny dźwięk zwiastujący nadejście nowej wiadomości. Pożegnałam się więc z dziewczynami i udałam się pod wyznaczony przez Harrego adres. Nie obyło się oczywiście bez zatrzymaniu kilku przechodniów i pytaniu się ich o drogę, ale jak to mówią: najlepszy za przewodnika jest koniec języka. Dzięki wskazówkom dotarłam na miejsce parę minut przed czasem. Co prawda miałam problem z przeniesieniem wózka przez próg kawiarni, ale pewien miły starszy pan mi w tym pomógł. 
      Lokal z zewnątrz nie zachęcał mnie do wejścia, no ale doskonale wiedziałam, dlaczego Harry go wybrał. Anonimowość – ot cała zagadka. Jasne ściany lekko oświetlone złocistymi promieniami popołudniowego słońca nie były aż takie złe. Ale te okna? Okratowane, dookoła wykończone paskudnymi pomarańczowo-czerwonymi cegłami.
Krótko mówiąc: niezbyt przyjemne miejsce. W środku było podobnie. Żadnych luksusowych mebli, ani nawet obsługi odzianej w eleganckie stroje. Zamiast tego były średnio wygodne drewniane stoły i krzesła, podstarzała kelnerka w jeansach i zwykłym T-shirtcie, na który założony miała bordowy fartuszek, a w ręku trzymała długopis z nadgryzioną końcówką i notatnik. Miło...Dobra nie ma co narzekać. Chociaż jest bezpiecznie.
      Zajęłam miejsce przy stoliku z tyłu grzecznie informując kelnerkę, że na kogoś czekam i poprosiłam, żeby przyszła później. Wypełniła moją prośbę bez zbędnego wywracania oczami, komentarzy pod nosem i niewygodnych pytań, za co zdobyła u mnie dużego plusa, bo szczerze nienawidzę wścibskich kelnerek chcących wiedzieć wszystko o wszystkich. Niestety mała spała, więc nie miałam nawet do kogo otworzyć ust, a Harry, jak to Harry – spóźniał się... I w końcu, po długich wypełnionych nudą minutach, mały dzwoneczek zawieszony nad drzwiami kawiarni obwieścił jego przybycie. Już na starcie zorientowałam się, że coś jest nie tak. Jego mina, wyraz oczu i nawet sposób poruszania się wręcz krzyczały: źle ze mną! Pomocy! Kroczył szybko, lecz niepewnie. Najpierw podszedł do mnie i pocałował na powitanie, a potem usiadł na krześle obok.
      - No to teraz słucham – obróciłam się w jego stronę i obrałam pozycję „na słuchacza”, czyli łokcie na stole, podpieranie brody dłońmi, plus skupione spojrzenie – co się stało?
      - Szkoda gadać... - machną ręką i skupił wzrok na Katie – długo śpi?
      - Jakieś pół godziny – odparłam, jednak postanowiłam nie dawać za wygraną i dalej drążyć temat – no to co się stało?
      - Naprawdę chcesz tego słuchać?
      - Tak. Od tego tu jestem, wiesz? Żeby cię wysłuchać i pomóc, jeśli tylko będę mogła.
      - Kochana jesteś – kąciki jego ust delikatnie powędrowały ku górze, przez co od razu zrobiło mi się jakoś tak lżej na sercu.
      - Nie słodź mi tu, tylko mów – wystawiłam mu język i odwzajemniłam uśmiech.
      - Oj no bo jak zwykle chłopacy ustalali coś z menadżerem i nawet nie raczyli mnie spytać o zdanie, tylko sami pojęli decyzję. I to nie jest przecież pierwszy raz. Powiedz mi, czy ja naprawdę jestem aż taki nieodpowiedzialny, że nie mogę podejmować ważnych decyzji? Mam tego dość Kaja. Mam dość, że wszyscy dookoła mają mnie za gówniarza, za którego sami muszą decydować. Oni chyba w ogóle nie liczą się z moim zdaniem, tylko ciągle coś knują po kątach...Dobrze, że chociaż mam ciebie, bo co jak co, ale nikt inny nie jest tu ze mną do końca szczery... - pociągnął mnie za rękę i posadził sobie na kolanach, a potem zamknął w szczelnym uścisku i wcisnął swoją twarz w moje włosy.
      - Nie jesteś nieodpowiedzialny Harry. Musisz im po prostu powiedzieć, że to ci przeszkadza. Może wtedy przestaną to robić – powiedziałam cicho.
      - Wątpię..ale nie ważne. Wystarczy żebyś mnie kochała i będzie dobrze.
      - Kocham.
      - No i widzisz, już jest dobrze – zaczął łaskotać tył mojej szyi czubkiem nosa, przez co nie mogłam przestać chichotać, jednak moje zachowanie ani trochę nie odzwierciedlało tego, co działo się w mojej głowie...
      Siedzieliśmy tak dobre kilka minut, a ja nadal nie mogłam przestać myśleć o tym, co powiedział. W końcu postępuję dokładnie tak samo, jak reszta. Knuję po kątach, nie mówię mu całej prawdy, nawet nie pytam go o zdanie. Przecież ukrywam przed nim, tą dziwną sytuację z Lou i przede wszystkim to, kim jest ojciec Katie. Nie no, zajebista ze mnie dziewczyna, nie ma co...
      Obróciłam się w jego stronę i przylgnęłam do jego ciepłego ciała najbliżej, jak tylko potrafiłam nie mogąc wyzbyć się wyrzutów sumienia, jednak w przeciągu kilku sekund podeszła do nas kelnerka, przez którą musieliśmy skończyć przytulanki i powrócić na nasze pierwotne pozycje. Zamówiliśmy sobie po herbacie i kawałku sernika.

      - To był zdecydowanie najlepszy sernik, jaki jadłam ever!
      - Ciszej wariatko, bo obudzisz Katie – zachichotał Harry – poza tym już na pierwszy rzut oka widać, że ci smakował, bo masz go nawet na nosie.
      - Co? Gdzie? - od razu zaczęłam wycierać go chusteczką.
      - No tutaj – uśmiechnął się – i kawałek tu – wytarł mnie i ucałował w policzek.
      - Harry mam takie pytanie... - zaczęłam przybierając minę totalnego niewiniątka.
      - Taaaaaaaaaaaak? - chyba już wiedział, że coś kombinuje.
      - Musimy już wracać? No bo wiesz, mam jeszcze ochotę na trochę tego sernika – uśmiechnęłam się najładniej jak tylko potrafiłam i nawet zatrzepotałam rzęsami, żeby wspomóc mój „urok osobisty”.
      - Nie mówię, że jesteś gruba, ale zjadłaś już cztery.
      - Skoro po czterech nie jestem gruba to i piąty nie zaszkodzi – wyszczerzyłam się.
      - Wiesz co, mam plan – przysunął się do mnie i zaczął szeptać mi na ucho tak, jakby to co mówi było jakieś ściśle tajne, czy coś w tym stylu – kupimy trochę na wynos i wrócimy do hotelu, bo mała zaraz się obudzi i pewnie wtedy zacznie płakać.
      - No dobra, ale jak na wynos to kup najlepiej całe ciasto, a i nie mów nikomu, że je mamy, bo wszystko mi zjedzą.
      - Dobra – uśmiechnął się i już po pięciu minutach byliśmy w drodze do hotelu.
      Harry pchał wózek z Katie, która obudziła się gdy tylko znaleźliśmy się w pobliżu jeżdżących aut, a ja szłam obok niego dumnie niosąc w ręku torbę z ciastem i dosłownie śliniłam się na samą wizję tego, jak je zjadam.


      Kilka godzin później...
      Był środek nocy, a ja leżałam i gapiłam się w sufit rozmyślając nad tym, co dzisiaj powiedział mi Harry, kiedy nagle dostałam smsa. Od razu chwyciłam za telefon, który leżał na półce tuż obok łóżka. Na widok tych kilku wyrazów tworzących razem treść wiadomości – zamarłam.
      „Droga Kaju, przekaż Harremu, że macie problem. Pozdrawiam Lou.



_______________________________________________________________________
Uwaga! Przez najbliższe dwa tygodnie mnie nie będzie, więc nowy rozdział dopiero na początku września :(
a i przepraszam za tą dziwną czcionkę i przerwy, ale nie jestem w stanie tego zmienić ;/

48 komentarzy:

  1. rozdział super. szkoda tylko że tak późno będzie nowy rozdział </3

    OdpowiedzUsuń
  2. Noooo, czekam z utęsknieniem na kolejny rozdział :< , ciekawi mnie, czemu będą mieć problem ;p
    http://xxgottabeyouxx.blogspot.com/
    http://onedirection-diary.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Kocham !!! ♥♥♥ Nie wiem jak wytrzymam te 2 tyg :( No ale okey :) Odpoczywaj, wracaj i pisz dalej tak zarąbiste rozdziały ! :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Super! Ten sen Kai był genialny :D A wykorzystanie jednoparta jako sen Harrego to szczyt geniuszu! Nie mam pojęcia jak ja te 2 tygodnie wytrzymam bez kolejnego rozdziału ._. Ale cóż... wypocznij sobie by mieć siłę na dalsze pisanie tego arcydzieła :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Jesteś niemożliwaaa . <333 ;o Czytam twojego bloga od wczoraj , przeczytałam wszystkie rozdziały i chce jeszcze . Nw czy ty masz jakiś dar czy co , ale poprostu piszesz zaje.biście. ! Umiesz fajnie podtrzymywać emocje i piszesz tak jakby było można sb było wyobrazić, że się jest tą osobą . Wgl. Kocham twojego bloga za to że przynajmniej piszesz tak jakby to sie mogło wydarzyć, a nie jak inne, że spotykają sie z jednym z 1D i już na drugi dzień cud, miód, malinki.. Pisz daleeej , i nie mogę się doczekać aż będzie kolejny rozdział . ; DD

    OdpowiedzUsuń
  6. supper rozdział wgl cale opowiadanie zapraszm do mnie narazie same imaginy ale planuje zaczac opowiadanie :)http://onedirectionxoxo.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  7. Booski rozdziaał :) Powiedz jak ja wytrzymam 2 tygodniee !! jak ja już chce następny
    Zapraszam na http://up-all-night-one-direction-love.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  8. Świetny rozdział. Ciekawe jaki problem ma Harry i Kaja. Nie migę się doczekać. Zapraszam na up-all-night-one-direction-love.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  9. Boski!! Ciekawe jaki problem ma Kaja i Harry. Nie mogę się doczekać nn :***
    Zapraszam:
    Whosayslove1d.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  10. Wspaniały...Ciekawi mnie problem Kai i Harry'ego..
    Czekam na nn:*
    Zapraszam:
    http://oneeeedireeection.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  11. jak zawsze extra!
    tylko ta niepewność co w następnym...

    zapraszam do mnie http://fefa-opowiadaniaoonedirection.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  12. Cudny rozdział,czekam na kolejny *_*

    OdpowiedzUsuń
  13. Jak ja wytrzymam przez te 2 tygodnie? I to jeszcze z tą końcówką?! Boże czy ty musisz urywać w takich momentach?!
    Dobra, sama tak robię...:D
    Cudowny rozdział ;) :***

    OdpowiedzUsuń
  14. Super :) Zapraszam do mojego nowego bloga :) http://ruuudadirectionerkalovezaynmalik.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  15. Kaja jest jebnięta , kto normalny się focha o sen a sam nie ma lepszych ? Narzeka na kawiarnie ,zamiast się cieszyć jej urokiem - jakby była jakąś gwiazdą . A właśnie nia nie jest . Jest zwyklą dziewczyną , która wszystkich oszukuje -,-

    Mam nadzieję ,że zmienisz jej postać !

    Ść , Aniaa .

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. no w końcu ktoś to zauważył! Cieszę się :) a co do jej zachowania - wszystko jest częścią planu, w którym jej zmiana (z pozytywnej na negatywną, przynajmniej w tym momencie) ma kluczowe znaczenie, ale o tym w następnych rozdziałach :)

      Usuń
  16. Hejka, Cudny rozdział! Rozwaliła mnie Kaia która obraziła się o sen. Hahaha Ale Harry z kają są mega słodką parą a co do Katie na początku niezbyt się cieszyłam że Harry się nią zaopiekował ale teraz się ciesze. :) Znowu zakończyłaś tak mega tajemniczo. Grrrr xD No cóż teraz trzeba będzie czekać 2 tygodnie.
    Pozdrawiam
    ~Darka...;p

    OdpowiedzUsuń
  17. jak mogłaś przerwać w takim momencie? ;c

    OdpowiedzUsuń
  18. Kocham twojego bloga wiesz ? przeczytałam cały w kilka godzin . Wyobraś sobie , jaka byłam usrana czytając rozdział o pogrzebie i kolejny o dochach , z tą muzyką o 2 w nocy haha . Co do tego rozdziału to super jak zwykle . To "Louis , Louis , Louis " mnie tak rozbawiło że się 5 minut nie mogłam ogarnąć . Zastanawiam się co miał znaczyć ten sms . Zawiedzona jestem że tak długo czekania na kolejny rozdział :c Życzę Ci miłego wyjazdu , i całuje :*****

    {http://myreasontobe1d.blogspot.com}

    OdpowiedzUsuń
  19. nie nawidze cie. !!!! jak moglas przerwac w takim momencie....!! :P
    Prosze napisz jeszcze jeden.. ! Ja nie wytzymam tyle.. A rozdzial jak zawsze zajebisty , albo nawet lepszy .! :) A i prosze cie , zeby kaja opowiedziala o swoim snie i o tym kto jest prawdziwym ojcem katie harremu. !! plsikaa.. !! :P

    OdpowiedzUsuń
  20. Jesteś niemożliwa!!!!!!!!!!!!
    Z niecierpliwością czekam na następny.A do września nie wytrwam:(
    Co oznaczał ten SMS od Louisa ??? Boże to staje się coraz dziwniejsze.
    Kocham cię i bloga też<3
    ^^Pati

    OdpowiedzUsuń
  21. no wiesz zostawić nas w takim momencie... nie będę mogłam zasnąć haha :) ale i tak cię uwielbiam :) czekam z niecierpliwością na nowy rozdział :D

    OdpowiedzUsuń
  22. Świetny blog. Naprawdę te opowiadanie jest cudowne. :D
    Zapraszam na mojego bloga (także o One Direction):
    http://theysaywearetooyoungonedirectionstory.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  23. Boski rozdział i czekam na następny. A co do twojego wyjazdu to miłego odpoczynku życzę.

    OdpowiedzUsuń
  24. "To jak wierzyć w istnienie świętego Mikołaja albo wróżki Zębuszki..."
    -Jak to?! MIKOŁAJ NIE ISTNIEJE i WRÓŻKI ZĘBUSZKI też?! hahahahha ;dd
    a tak serio to te 2 tygodnie czekania to bedzie dla mnie istna masakra bo strasznie mnie zaciekawił ten ich problem..
    i wgl przerażasz mnie ;dd nie wiem co bedzie dalej.. Kaja sie zmienia, i wgl ten Lou teraz.. i Harry bezgranicznie jej wierzacy, a ona go okłamuje.. ehh..
    no masakra. ;dd

    ~Eve

    OdpowiedzUsuń
  25. Rozdział super ( jak zwykle xD)
    Iii.....Serio nie mam weny, nie wiem co napisać ; )
    W każdym bądź razie czekam na nn ; D
    ~Hania

    OdpowiedzUsuń
  26. Przy setnym obserwatorze będzie konkurs :)

    OdpowiedzUsuń
  27. Wpadłam tu przypadkiem, Bardzo fajnie opisujesz :) ja również piszę bloga o 1D. Zapraszam : http://see-me-in-the-rain.blogspot.com/
    szukam nowych czytelniczek, mam nadzieję, że blog cię zaciekawi.

    OdpowiedzUsuń
  28. Boskie ; )
    Czekam na następny .
    Dziewczyno ty masz po prostu talent . ; )
    Zapraszam do mnie :
    http://1d-tw-mystory.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  29. Nareszcie się doczekałam rozdziału,jest mi niezmiernie miło go czytać, jak zawsze oczywiście poprawiło mi to humor,czytanie czyiś opowiadań daje mi wielką przyjemność. Czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział,powodzenia w świecie blogerów :)

    OdpowiedzUsuń
  30. Zapraszam do polubienia fanpage'a o 1D! http://www.facebook.com/OnexDirectionxPoland

    OdpowiedzUsuń
  31. Rozdział jest świetny. Czekam na kolejny z niecierpliwością <3 ;*

    OdpowiedzUsuń
  32. Rany muszę ci powiedzieć że nie mam pojęcia co ten Louis nawyrabiał ale chcę się tego bardzo dowiedzieć :D Ostatnie słowa wypowiedziane znaczy napisane przyprawiły mnie o dość szybie ruchy serca teraz bardZo szybko chcę przeczytać nastę[ny :D zapraszam do mnie - http://one-direction-mydream.blogspot.com/2012/08/rozdzia-13.html bardzo wiele znaczyło by dla mnie jak osoba o twoich umiejętnościach pisarskich wyraziła by co sądzi o tych moich marnych wypocinach :D ZAPRASZAM

    OdpowiedzUsuń
  33. jejciu...już nie mogę się doczekać nn . jestem ciekawa co to za problem . Zapraszam do mnie http://opowiadanie-one-direction-love.blogspot.com/ to dopiero początki,ale akcja się jeszcze rozkręci . ♥

    OdpowiedzUsuń
  34. Jesteś cudowna! Czytałam rozdziały na tym blogu jednym tchem. Przyznam,że wcześniej wolałam Kaję&Niall'a, ale teraz widzę zmianę Harry'ego na lepsze. Coś czuję, że Louis może być ojcem Katie- albo wiedzieć, kim on jest i np. będzie walka o dziecko. :D
    Trochę drażni mnie Kaja- jej fochy, chociaż wolę jej postać teraz, niż wcześniej.
    Czekam na kolejne rozdziały i pozdrawiam serdecznie. Madzia :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. w rozdziale o duchu Laury Kaja dowiedziała się, że ojcem Katie jest Nick, więc ta opcja z Lou odpada :)

      Usuń
  35. Mieszasz dziewczyno, mieszasz :D Ale i tak kocham Twój blog <3 Znalazłam go dzisiaj za pośrednictwem osób trzecich, ale to dłuższa historia... więc wracając do tematu opowiadanie to jest świetne. Masz zaje***ty styl pisania. Rozdziały są dopracowane ale nie przesadzony, sama fabuła spodobała mi się od pierwszych zdań. Miłość Kaji i Harrego jest moją ulubioną historią ever!!! A i powiem Ci, że wpędzasz mnie w depresję, bo sama też trochę piszę, a jak czytam twoje opowiadanie to szczęka mi opada - jest takie dobre i zdaję sobie sprawę, że ja sama nigdy nie będę w stanie pisać tak wspaniale jak Ty!! A do tego oczywiście przy każdym żarcie Kaji albo jej pocaunku z Harrym skaczę ze szczęścia. I na koniec jeszcze dodam, że jesteś WSPANIAŁA!! Kocham, pozdrawiam, całuję i ściskam no i czekam na kolejny rozdział. Aga czyli @Hazza_Conda xx

    OdpowiedzUsuń
  36. przeczytalam twojego calego bloga, tzn calego az to tego rodzialu w 2 dni! i nie moge sie doczekac nasttepnegoo <3

    OdpowiedzUsuń
  37. ej kiedy nastepny ?
    hhhmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmm?

    OdpowiedzUsuń
  38. Dlaczego w takim momencie ?! :( xDD

    OdpowiedzUsuń
  39. Przeczytałam całego bloga w ponad godzinę, nie mam oczu! Jene, dziewczyno, to jest cudowne. Tak lekko piszesz, te twoje porównania i w ogóle... ehh, zakochałam się. Nazbierałam cały worek weny podczas czytania twojego bloga, więc lecę coś pisać na mojego! :) Do następnego!

    OdpowiedzUsuń
  40. Dziewczyno to jest niesamowite ! Twój styl pisania jest naprawdę bardzo dobry ! Nie jest to jakieś byle co tylko coś z sensem ! Przeczytałam już wszystkie rozdziały i czekam z utęsknieniem na następne ! Pozdrawiam - A.

    OdpowiedzUsuń
  41. KIEDY nast? kocham cie i to opowiadanie
    a i jaki mają problem?

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za Twój komentarz :)