sobota, 30 czerwca 2012

Rozdział 24

      Wracałam właśnie ze spaceru z moim malutkim Johnem Locke'iem i totalnie mnie sparaliżowało, gdyż zobaczyłam, jak ta czerwonowłosa Connie wychodzi z domu chłopaków i wsiada do taksówki trzymając na rękach Katie, a co najlepsze: za nią szedł Harry, który niósł dość dużą czarną walizkę. Podbiegłam do nich zanim chłopak zdążył włożyć ją do bagażnika.
      - Ekhm...a co wy robicie?
      - Connie wróciła z Francji i chce zabrać na jakiś czas małą – odrzekł Styles – papa malutka. Będę tęsknić – wyszeptał do dziecka i ucałował je w główkę – na pewno dasz sobie radę? - spytał czerwonowłosej.
      - Harry, wyluzuj. Poradzę sobie. Zabieram ją tylko na dwa tygodnie – uspokoiła go i już chciała zamknąć drzwi taksówki, kiedy chłopak zablokował je i z grobową miną powiedział:
      - Tylko uważaj na nią.
      - Spokojnie. Obiecuję, że nawet włos jej z głowy nie spadnie – odparła.
      Minutę później po taksówce nie było nawet śladu, jednak chłopak nadal tkwił w tym samym miejscu wpatrując się w ulicę.
      - Ha-harry – szturchnęłam go lekko w lewe ramie – wszystko w porządku?
      - Co? Aaa...tak. No już, chodźmy do domu.
      Byłam już na schodach prowadzących na pierwsze piętro, gdy chłopak wyprzedził mnie. Stanął przede mną i patrząc mi głęboko w oczy spytał:
      - Ufasz mi?
      - A skąd takie pytanie? - zdziwiłam się.
      - Ufasz czy nie?
      - No ufam.
      - Dobrze, więc masz pięć minut – oznajmił radośnie.
      - Do czego?
      - Do wyjścia – odpowiedział, po czym szybko pobiegł na górę i zamknął się w swoim pokoju.
      Niewiele myśląc wbiegłam do garderoby założyłam LINK, związałam włosy w wysokiego kucyka i zeszłam na dół. Harry czekał już przy drzwiach wyjściowych. Miał na sobie czarne rurki, granatowy T-shirt, szarą smerfetkę, białe trampałki i ku mojemu zdziwieniu dość duży szary plecak.
      - Obiecaj mi coś – spojrzał na mnie zadziornie unosząc prawą brew.
      - Co? - zachichotałam, gdyż jego mina mnie rozbawiła.
      - Nie będziesz zadawać żadnych pytań.
      - No ale...- zatkał mi usta prawą dłonią i powtórzył:
      - Żadnych pytań. Obiecaj.
      - Dobra, dobra – wyrwałam się – obiecuję.
      Przed domem czekała na nas taksówka. Zgodnie z obietnicą wsiadłam do niej bez jakichkolwiek pytań. Po ponad godzinnej podróży (Londyn godz. 15 = mega korki...) dotarliśmy na lotnisko.
      - Co my robimy... - znowu zatkał mi usta.
      - Obiecałaś, pamiętasz? - wyszczerzył się, a ja zamilkłam robiąc przy tym skrzywioną minę.
      Kiedy chłopak załatwiał wszystkie formalności ja stałam koło niego w czarnej opasce na oczach. Tak, dobrze przeczytaliście – opasce na oczach. Harry założył mi ją, żebym nie podglądała. Z każdą kolejną minutą byłam coraz bardziej podirytowana i przerażona jednocześnie. Co ten koleś kombinuje? Po jego wcześniejszych pomysłach (patrz np: samoloty w wesołym miasteczku) nie wiedziałam czego mogę się spodziewać. Tzn wiedziałam, że zapewne gdzieś polecimy, ale nie miałam pojęcia gdzie, na ile, po co itd...
      - No dobra a teraz prosto, prosto, jeszcze kawałek prosto – chłopak kierował moim każdym krokiem, coraz mniej podobała mi się ta cała „podróż”, jednak nie mogłam nic z tym zrobić. Pozostało mi jedynie mu całkowicie zaufać – w lewo, jeszcze odrobinkę...dobrze, siadaj – posłusznie wykonałam polecenie i zajęłam miejsce. Fotel był bardzo wygodny. Czułam, że to musi być pierwsza klasa. W końcu w tańszej zapewne byłabym teraz przyciśnięta do jakiegoś grubawego faceta, który śmierdziałby czosnkiem lub potem...
      - Um...Harry?
      - Tak?
      - Mogę już to zdjąć? - spytałam wskazując ręką na opaskę na moich oczach.
      - Nie – odpowiedział stanowczo, po czym się roześmiał i sam mi ją zdjął.
      - Wolność – odetchnęłam z ulgą – nadal nie mogę zadawać pytań?
      - Niech pomyślę...hmmm...- złapał się za brodę i zaczął jeździć po niej palcami co miało wskazywać na to, że zmusza swój mózg do pracy – zapewne chcesz zapytać dokąd lecimy, więc moja odpowiedź brzmi: nie.
      Przez ponad godzinę starałam się wydusić z niego choć podpowiedź dotyczącą celu naszej podróży. Próbowałam wszystkiego, począwszy od szantażu, a skończywszy na przekupstwie, jednak nie dałam rady. Harry jest zdecydowanie zbyt uparty. W końcu się poddałam i jakby od niechcenia rzuciłam zupełnie obojętne:
      - Wygrałeś.
      - Słucham? - zdziwił się wybałuszając gały i marszcząc brwi w naprawdę przezabawny sposób.
      - Powiedziałam, że wygrałeś. Poddaje się. Już nie mam na ciebie siły – chłopak tylko uśmiechnął się i przytulił mnie to siebie tak mocno, że nie mogłam złapać tchu.
      - Dusisz mnie – wypowiedziałam z trudem, jednak on zamiast puścić mnie od razu, najpierw ścisnął mnie jeszcze mocniej i dopiero potem dał mi jakąkolwiek szansę na oddychanie. Ten koleś jest nieobliczalny!
      Reszta lotu minęła nam na rozmowach i oglądaniu jakiegoś durnego filmu na jego laptopie. Wylądowaliśmy. Co najlepsze na lotnisku Toruń-Bielany (hahaha xd on naprawdę zabrał mnie do Polski...). Ale jak się okazało to nie był koniec naszej podróży. Od celu dzieliła nas jeszcze półtoragodzinna przejażdżka. Uwaga, uwaga – taksówką. Kierowca – około czterdziestoletni mężczyzna o ciemnych włosach, w których gdzieniegdzie można było dostrzec początki siwizny – był niezwykle miły (w sumie też byłabym miła, gdybym miała dostać tyle kasy za jeden durny przejazd). Opowiadał nam o tym, jak poznał swoją żonę, a my uczyliśmy go najważniejszych zwrotów po angielsku, co było naprawdę zabawne, bo ten mężczyzna nie był w stanie wymówić choć jednego zdania nie przeinaczając go. Później podkręcił radio i przez resztę drogi śpiewał razem z Harrym każdą piosenkę, która w nim leciała. Moimi ulubionymi kawałkami były zdecydowanie te, do których nie znali słów i po prostu je zmyślali.
      W końcu doszłam do wniosku, że muszę uwiecznić ich wyczyny, więc włączyłam nagrywanie w telefonie i wycelowałam obiektyw wprost na Harrego. Zaczynała się właśnie piosenka will.i.am'a.
      - If you love it like i love it
        And you feel what i feel inside
        If you want it like i want it
        Then baby let's get it tonight Styles śpiewał razem z radiem i kierowcą.
      Po niecałej minucie skończyłam nagrywać. Harry oczywiście od razu chciał zobaczyć, jak wypadł. Uznał, że zaśpiewał całkiem nieźle i wrzucił filmik do netu z opisem „taxi drivers in poland are my favourite singers”. Chwilę później dostał smsa od Lou: what r u doing in poland?!.
      - Nie powiedziałeś im?! - naskoczyłam na niego.
      - Przecież nie muszą o wszystkim wiedzieć. Zresztą mówiłem im, że zabieram cię na randkę i żeby na nas nie czekali. A że poczekają sobie tydzień to już ich problem.
      - Tydzień?!
      - Tak słoneczko – poklepał mnie po ramieniu – tydzień – uśmiechnął się, po czym zadzwonił do Louisa.
      Harry zwariował. No zwariował. Zabrał mnie do Polski. Na tydzień. Cały kurde tydzień. A ja nie mam ze sobą nawet majtek na zmianę...


      - Jesteśmy na miejscu – oznajmił radośnie.
      Niepewnie wysiadłam z auta i rozejrzałam się dookoła. Nie miałam bladego pojęcia co to za miejsce.
      - Harry, gdzie my tak właściwie jesteśmy?
      - Wieniec Zdrój – powiedział z zabawnym akcentem.
      - Czemu akurat tutaj?
      - A czemu nie? To bardzo fajne miejsce.
      - Przecież to jakieś zadupie.
      - Punkt widzenia zależy od punktu patrzenia – wyszczerzył się – za kilka godzin pokochasz to miejsce. Zapewniam.
      Z racji tego, że było już koło dwudziestej od razu udaliśmy się do jakiegoś niewielkiego hotelu, w którym Harry zarezerwował nam nocleg. Poczułam się trochę niezręcznie, gdyż wybrał dwuosobowy pokój, w którym było tylko jedno łóżko.
      - I że niby mamy spać razem? - spytałam wskazując wzrokiem na przedmiot, który wprawił mnie w zakłopotanie.
      - No bo myślałem, że... yyyy...no bo ten... - zmieszał się - mam zamienić na osobne pokoje?
      - Co myślałeś? - spytałam siadając na łóżku. Chłopak przez chwilę krążył po pokoju. Widać było, że bił się z myślami. Atmosfera zrobiła się napięta. Chciałam już powiedzieć: dobra, nieważne, ale on nagle stanął naprzeciwko mnie i wlepił we mnie te swoje zielone tęczówki.
      - Nie wiem, jak to powiedzieć, więc walnę prosto z mostu. Kocham Cię i z tego co wiem, ty też mnie kochasz, więc myślałem, że...
      - Myślałeś czy myślisz? - przerwałam mu.
      - No myślę, że...
      - Co myślisz? - znowu to zrobiłam. Tak wiem, że to niegrzeczne wchodzić komuś w co drugie słowo, ale byłam taka podekscytowana tym, co ma się za chwilę stać, że nie panowałam nad sobą.
      - Przestań mi wreszcie przerywać! - oburzył się.
      - Kurde miało być prosto z mostu, więc się streszczaj!
      - Jak chcesz! Chcę być z tobą, a ty chcesz być ze mną?! - wydarł się.
      - Tak!
      - No i super!
      - No i super!
      - Jesteśmy razem!
      - No jesteśmy! - krzyczeliśmy, jak jacyś wariaci.
      - Czyli nie muszę zmieniać pokoi?!
      - Nie!
      - No i super!
      - No i... - nie byłam w stanie dokończyć, gdyż on znowu zaczął patrzeć na mnie w TEN sposób. Zamilkłam. Oboje milczeliśmy. Harry przyciągnął mnie do siebie zaczął całować tak zachłannie, jak jeszcze nigdy wcześniej. Byłam w siódmym niebie, bo bezkarnie mogłam to odwzajemniać. W końcu to mój chłopak. Mój chłopak...jak to pięknie brzmi. Jego prawa dłoń błądziła po moich plecach, a palce lewej lekko muskały mój prawy policzek i szyję. Niestety mój żołądek musiał popsuć ten cudowny nastrój swoim cholernie głośnym burczeniem. No tak...przecież od rana nic nie jadłam. Chłopak odsunął się ode mnie i zaczął chichotać. Potem wstał i podał mi prawą dłoń.
      - Idziemy na kolację, już – oznajmił stanowczo, ale z uśmiechem.
      - Ale ja nie jestem głodna.
      - Bez dyskusji! - pociągnął mnie za sobą i zaprowadził do restauracji, która znajdowała się w budynku naprzeciwko hotelu. Usiedliśmy przy stoliku w osamotnionym rogu pomieszczenia i czekaliśmy na kelnera.
      - Co ty robisz? - spytał zdezorientowany Harry.
      - Zmieniam status na fejsbuku – uśmiechnęłam się, po czym zapisałam zmiany i odłożyłam telefon na bok – gotowe.
      - Jesteś niemożliwa – powiedział chowając swoją twarz w dłoniach. Następnie powoli przejechał po niej zatrzymując obie ręce na ustach.
      - I to mówi chłopak, który rozwalił samochód, bo spuścił ręczny stojąc na górce – wytknęłam mu język.
      - Twój chłopak – uśmiechnął się. Zrobiłam to samo i lekko się zarumieniłam.
      W końcu doczekaliśmy się kelnera. Zamówiliśmy sobie po dobrym polskim schabowym z frytkami. Gdy tylko kelner odszedł Harry skrzyżował dłonie na klatce piersiowej, zacisnął usta i zadarł brodę do góry.
      - A tobie co? - zdziwiłam się.
      - Foch.
      - Za co? - zaczęłam się śmiać.
      - Myślisz, że nie widziałem, jak się na niego spojrzałaś?
      - Niby jak?
      - No tak, jakbyś chciała go poderwać! - oburzył się.
      - Hahaha. Żartujesz sobie? Patrzyłam na niego tak samo jak ty! Czyli według twojej chorej teorii ty też chciałeś go poderwać. Foch – przybrałam minę a'la Styles i starałam się być poważna.
      - O nie, nie nie. Jak ja chce kogoś poderwać to robię zupełnie inną minę – zaprotestował.
 
      - No to pokaż co potrafisz lowelasku – powiedziałam z pogardą, po czym skrzyżowałam ręce pod biustem.
      Chłopak odkaszlnął, rozprostował dłonie, po czym spojrzał na mnie. Uniósł brwi i jakby od niechcenia obrócił głowę w prawo, a i jeszcze zrobił coś dziwnego z ustami. (To wyglądało mniej więcej tak: LINK)
      - Jebłam – wypowiedziałam płaczliwym tonem robiąc przy tym rasowego facepalm'a. Po chwili odważyłam się znowu na niego spojrzeć. Starałam się. Naprawdę się starałam, jednak nie byłam w stanie się powstrzymać. Najpierw zrobiłam się czerwona, potem całe litry łez napłynęły mi do oczu i w końcu wybuchłam - śmiechem oczywiście.
      - To nie było śmieszne!
      - Oj było, było – starałam się uspokoić.
      - Chodź tu – pociągnął mnie za rękę i posadził na swoich kolanach.
      - Czyli już nie jesteś obrażony?
      - No przecież tylko żartowałem – uśmiechnął się, po czym mnie przytulił.
      W końcu wszystko zaczęło się układać, w końcu mogłam powiedzieć, że jestem szczęśliwa. Jednak nie miałam pojęcia, że to całe "szczęście" miało się skończyć jeszcze szybciej, niż się zaczęło.

30 komentarzy:

  1. No nie spodziewałam się takiego nagłego obrotu sprawy :) Bardzo mi się podobało:)
    U mnie już nowy niespodziewnamilosc.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. No kurczę.... ma się skończyc szybciej niż zaczeło???:/
    A ja liczyłam na parę rozdziałów miziania:P

    OdpowiedzUsuń
  3. o matko znowu taki moment.
    w końcu jej to powiedział, ale jestem podjarana.
    czekam na następny.
    + kiedy dodasz rozdział o Laurze ?

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetny rozdział!!! czekam na kolejny rozdział :D:D:D:D

    OdpowiedzUsuń
  5. Rozdział jak zawsze super .
    Ale co ma znaczyć ' ma się skończyć szybciej niż się zaczęło '?
    Ja się nie zgadzam na żadne ' kończenie '! Nie tak ma być :(
    Dodawaj następny jak najszybciej , chce już wiedzieć co będzie dalej (:

    OdpowiedzUsuń
  6. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  7. Taaak , wreszcie są razem . :D Ale znów ma się coś popsuć . ; ( Nie może . ! : PP
    Czekam na następny . :]
    Zapraszam do mnie . : http://onedreaaam.blogspot.com/2012/06/rozdzia-3.html

    OdpowiedzUsuń
  8. Kurwa, wyrąbiste. HArry wreszcie jest z Kają. Kiedy następny rozdział.. ? :D

    OdpowiedzUsuń
  9. Niesamowity !!!! :D Ale co ma oznaczać "' ma się skończyć szybciej niż się zaczęło "?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Spokojnie, nie będzie chodziło o problemy w ich związku, wręcz przeciwnie, dzięki temu co się wydarzy on tylko się umocni :)

      Usuń
  10. No witajjjjj! Mam na tym zadupiu neta! Muahahah. No więc rozdział....aż nie mogę się wysłowić: cudowny, wspaniały, ciekawy..itp. Bardzo ciekawie się skończyło, będzie się działo ( tak mi się wydaje). Jak przeczytałam rodzdział zbiegłam do ogródka i zaczęłam krzyczeć "Mamo Kaia i Harry są razem cieszmy się i radujmy" i odwaliłam jakiś taniec. Na to mama "Kto to?!" A ja "nieważne" i dalej sobie tańczyłam (dosłownie tak było)
    ~Darka...;p
    P.s. Przesyłam pozdrowienia i całuski z gorącej Italy. ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. jesteś genialna! hahah xd
      PS dzięki za pozdrowienia. ja również przesyłam tyle tylko, że z nudnego polskiego zadupia ;/ udanego wyjazdu ! :)

      Usuń
  11. superowo! pomysłowo!
    fajnie to wszystko się rozegrało i nareszcie są razem :)
    kocham tego bloga ;p

    zapraszam do mnie http://fefa-opowiadaniaoonedirection.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  12. Ciekawy pomysł z tym szybkim wylotem do Polski , bardzo mi się podoba rozdział . Czekam na następne i mam nadzieje, że będą również tak ciekawe.
    Pozdrawiam ;)
    P.S. W wolnych chwilach zapraszam do siebie

    OdpowiedzUsuń
  13. Zajebisty :) Czekam na następny rozdział :)

    xx Wiktoria

    OdpowiedzUsuń
  14. boze dziewczyno dawaj jeszcze *_*

    OdpowiedzUsuń
  15. Świetnie! I te ,, Jednak nie miałam pojęcia, że to całe "szczęście" miało się skończyć jeszcze szybciej, niż się zaczęło''
    Czekam na c.d.

    OdpowiedzUsuń
  16. Super ! Dobrze że Harry jest już z Kają ♥

    U mnie następny rozdział :
    http://life-with-the-spotlight.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  17. ,, Jednak nie miałam pojęcia, że to całe "szczęście" miało się skończyć jeszcze szybciej, niż się zaczęło'' - przerażasz ! O boże wreszcie są razem !!!!!! Szczęście!!! ♥♥♥ A i ta mina Harrego całkiem rozwala :D ♥ Pisz SZYBKO DALEJ BO CHCE WIEDZIEĆ CO ZNACZY TO ostatnie zdanie ♥

    OdpowiedzUsuń
  18. aaaaa słodko! a co z Niallem? :C ii czekam na kolejny bo przez to ostatnie zdanie nie usne -.- <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. planuje dla niego coś specjalnego, ale dopiero za 2,3 rozdziały ;p

      Usuń
  19. Kiedy napiszesz kolejny rozdział ? Bo ostatnio musieliśmy czekac tydzień, a tak długo napewno nie wytrzyma wiele osób :O

    OdpowiedzUsuń
  20. Końcówka rozdziału sprawiła, że zdycham już o nowy o.O
    A w ogóle.. ten ich początek związku mnie rozjebał xD

    OdpowiedzUsuń
  21. Hejo,hejo Kaju to było super tylko ostatnie zdanie trochę niezrozumiałe Z poważeniem Pati

    OdpowiedzUsuń
  22. Nie, nie, nie... nie kończ tak szybko ich związku, Proszę..Tak długo czekaliśmy na to kiedy będą razem !
    Kiedy dodasz coś na bloga o Laurze ?
    Czekam na następny rozdział. :))

    OdpowiedzUsuń
  23. Kiedy zastępcy ?;) najlepszy blog ;) naprawdę masz talent ;)

    OdpowiedzUsuń
  24. Ja już chce następny!!!!!!!!! ;)

    OdpowiedzUsuń
  25. Suuuper blog. Twoje opowiadanie jest bardzo pomysłowe i zaskakujące.
    Zapraszam do siebie: http://strach-twoim-ratunkiem.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za Twój komentarz :)