środa, 8 sierpnia 2012

Rozdział 27


      Kiedy już otrząsnęłam się ze stanu osłupienia, w jaki wpędziło mnie zachowanie Louisa, zdołałam jedynie wyszeptać:
      - Co to miało być?
      Jednak Lou w ogóle nie rozumiał powagi sytuacji. A sytuacja naprawdę była poważna, no bo jakim prawem mogę czuć się przy Louisie tak, jak przy Harrym, to znaczy myśleć o nim w takich kategoriach, w jakich myślę o Harrym. I czemu to wszystko dzieje się teraz? To przez ten pocałunek? Przecież on mi się w ogóle nie podobał! Zawsze zachowywaliśmy się wobec siebie jak zwykli kumple, bo nawet nie zdążyliśmy się dorobić miana przyjaciół. Nigdy nie przyszło mi do głowy, że mogłabym poczuć do niego coś więcej, niż koleżeńską sympatię. Ale chwila, chwila. To, że miałam przy nim jakieś głupie ciarki i tak dalej nie znaczy od razu, że coś do niego czuję. Przecież on mi się nie podoba. Co prawda zazwyczaj jest bardzo miły i uprzejmy, ma taki przyjemny uśmiech, a kiedy był z El, traktował ją jak ósmy cud świata i nigdy nie powiedział na nią złego słowa, nawet po tym, jak go zostawiła...wróć! Co mnie nagle wzięło na takie przemyślenia?! Lou jest kumplem i tego się trzymam!
      - Louis? - starałam się go ponaglić, gdyż chłopak nadal nie odpowiedział na moje pytanie. Jednak ten tylko gapił się na mnie, uśmiechając się od ucha do ucha.
      - Fajnie śpisz mała – mała? Mała?! Nawet Harry tak do mnie nie mówi! Jemu chyba odbiło... - Mam nadzieję, że cię nie obudziłem – dodał radośnie.
      - Um...nie. Wydaje mi się, że sama się obudziłam, ale co ty tu w ogóle robisz?
      - Liam kazał zawołać cię na śniadanie. Wszyscy są już na dole – wyjaśnił.
      - Oh...Harry też?
      - Nie. On pojechał po Katie, bo Connie nie miała jak jej przywieźć.
      - Aha. Okej. To powiedz Liamowi, że zejdę za pięć minut, tylko się przebiorę – szybko wygrzebałam się z pościeli i już miałam wejść do garderoby, kiedy Lou zatrzymał mnie chwytając mój nadgarstek.
      - Olej to. Wszyscy jesteśmy 
jeszcze w piżamach – uśmiechnął się. 
      - Niech będzie, ale robię to na twoją odpowiedzialność.
      Oboje zeszliśmy na dół, a kiedy już znalazłam się w jadalni – zamarłam. Na całym stole porozkładane były talerze, a na nich kanapki, które układały się w wielki napis „Sorry :(„.
      - No więc Kaju – zaczął Liam – Louis ma ci coś do powiedzenia.
      Spojrzałam na Tomlinsona nie kryjąc zdziwienia całą tą sytuacją, a ten popchnięty przez Zayna stojącego za nim podszedł do mnie i powiedział:
      - Naprawdę mi przykro z powodu tego, co się stało. Mam nadzieję, że nie miałaś przez to żadnych problemów z Harrym.
      - Już wszystko dobrze. Nie trzeba było się tak wysilać Lou, ale muszę przyznać, że twoje przeprosiny są bardzo oryginalne – uśmiechnęłam się widząc zestresowaną twarz chłopaka, a temu od razu poprawił się humor.
      - No to smacznego! - wykrzyknął radośnie, po czym usiadł do stołu, a reszta za nim.

      Byliśmy właśnie w trakcie pochłaniania ostatnich kanapek, kiedy usłyszeliśmy, jak ktoś dobija się do drzwi. Nagle wszyscy zaczęli rozglądać się dookoła w poszukiwaniu kogoś, komu będzie się chciało podnieść swoje cztery litery z krzesła i pójść otworzyć.
      - Dan... - jęknął Liam – mogłabyś?
      - Zayn? - zakłopotana brunetka posłała mu błagalne spojrzenie.
      - Niall? - Malik zrobił to samo.
      - Lou? - blondas również.
      - No nie... jakie lenie! - oburzyłam się. Zauważyłam, że na moje słowa Louis zaczął podnosić się z miejsca – siedź. Ja pójdę – oznajmiłam i ruszyłam w kierunku drzwi.
      W sumie wielka szkoda, że to zrobiłam, bo pewnie inaczej uniknęlibyśmy kolejnej kłótni. Chociaż nie. Ta kłótnia była nieunikniona! Pozwólcie, że wyjaśnię. Pokonując drogę z jadalni do drzwi wejściowych byłam zupełnie spokojna i nawet przestałam się denerwować tym ich lenistwem. Naprawdę byłam spokojna, ale kiedy tylko otworzyłam, automatycznie się wydarłam:
      - Co to kurwa ma być?! - do tego po polsku, więc nikt z nich mnie nie zrozumiał...
      Co mnie wkurzyło? A no to, że Harry – mój chłopak – stał i urządzał sobie jakieś "śmichy chichy" z inną. No co sobie kurwa wyobraża?! Ale to jeszcze nie koniec. Pomijając fakt, że dziewczyna mogła mieć maks dwadzieścia dwa lata to do tego była mega laską. Tzn, była „mega laską” - patrz pieprzonym plastikiem! Wyższa od Harrego o jakieś pięć centymetrów (ale to chyba przez te buty), zjarana na solarium, z długimi blond włosami (jeśli prawie biały zalicza się do blondu …) i z toną tapety na ryju. Ok, może i z twarzy była ładna, miała zgrabne ciało i tak dalej, ale ta cała reszta spokojnie zapewniała jej jedno z dziesięciu pierwszych miejsc, spośród wszystkich plastików na Ziemi. A co robił Harry? Kiedy ona trzymała na rękach Katie – po jaki chuj, to nie wiedziałam... - on bezczelnie gapił się jej na cycki. No nie... trzymajcie mnie, bo zaraz ich wszystkich pozabijam!
      - Sorka, nie wziąłem kluczy – wydukał po chwili, gdzieś pomiędzy chichotami z tym plastikiem, a gapieniem się jej na cycki – a tak w ogóle to nie krzycz, bo Katie dopiero co się obudziła. Przestraszysz ją.
      Zaraz mu przyjebie. Przysięgam. Przyjebie mu tak mocno, że to dziecko będzie miało traumę do końca życia!
      - KTO.TO.JEST?!!!
      - Kaja, ciszej – Harry podszedł do mnie i położył mi rękę na prawym ramieniu, którą zresztą od razu z niego strąciłam. - To jest Hannah. Opiekunka Katie.
      - Hahahaha! - zaczęłam się śmiać tak sarkastycznie, że aż mnie samą zaczęły boleć uszy – Kochanie, przeproś koleżankę, bo musimy pogadać – wydusiłam z siebie, niemalże płacząc ze śmiechu.
      - Musimy teraz? Bo właśnie miałem zapoznać Hannah z domem...
      - Musimy teraz. Hahaha. Inaczej ona może tego nie przeżyć. Hahaha – z trudem mówiłam przez śmiech ocierając łzy spod oczu.
      Weszliśmy z Harrym do gabinetu – tego samego, w którym kiedyś powiedziałam Niallowi o tym, że mam Boba – i gdy tylko zamknęłam za nami drzwi, momentalnie spoważniałam.
      - Harry? Dobrze się czujesz? - podeszłam do niego i przyłożyłam mu rękę do czoła – Chyba masz gorączkę.
      - Co? Nie. Wszystko ok.
      - W takim razie zostaje nam już tylko psychiatra... - westchnęłam ciężko i dodałam – przykro mi skarbie, ale to już chyba poważne – poklepałam go po ramieniu. Za to on cały czas patrzył na mnie, jak na wariatkę.
      - Um...Kaja? Jesteś pewna, że to nie ty go potrzebujesz?
      - Tak Harry, jestem pewna. Ja nie sprowadzam do domu jakichś plastików i tym bardziej nie zatrudniam ich jako opiekunki do Katie! Co ty sobie wyobrażałeś, co? Przecież ta dziewczyna zabije ci dziecko! Potknie się, albo złamie paznokcia i w amoku nadepnie na Katie tym swoim stu centymetrowym obcasem i będzie po małej!
      - Nie przesadzaj. Ona ma doświadczenie w opiece nad dziećmi i na pewno nie zrobi jej krzywdy. Poza tym, to nie ja ją wybrałem.
      - A kto? - zdziwiłam się.
      - Nasz mena...
      - Wasz menadżer?! No nie... daj mi do niego numer. Muszę mu natychmiast pogratulować inteligencji – zakpiłam.
      - Daruj sobie ten sarkazm, ok? Skoro ją wybrał to musi być dobra.
      - Proszę cię Harry... mówimy o facecie, który nienawidzi cię za to, że ze mną jesteś, a mnie za to, że żyję! Pewnie sprowadził ją tu z nadzieją, że rozbije nasz związek, albo Bóg wie co jeszcze!
      - Po raz kolejny powtarzam, że prze.sa.dzasz – przesylabizował ostatni wyraz i otworzył usta, żeby coś jeszcze dodać, ale w taj chwili zadzwonił mu telefon – o wilku mowa... - szepnął i odebrał.
      - Powiedz mu, że przesyłam specjalne pozdrowienia środkowym palcem – burknęłam pod nosem.
      Kilka minut przysłuchiwałam się ich rozmowie na temat wylotu do Stanów i trasy, ale w końcu mi się to znudziło i poszłam do miętowego pokoju, żeby sprawdzić, czy aby na pewno wszystko spakowałam. Wzięłam też szybki prysznic i doprowadziłam się do tak zwanego „stanu używalności”. Włożyłam LINK, spojrzałam na zegarek:
10:07 i poszłam szukać Harrego.
      Był w salonie razem zresztą 1D, a w samym centrum zbiegowiska znajdowała się ta cała Hannah (ubrana w LINK), która nachylała się nad małą machając przy tym cyckami na wszystkie strony. Stanęłam w drzwiach i opadłam się o framugę. Dosłownie zbierało mi się na wymioty...
      - O staniku to ona nie słyszała? - szepnęła do mnie Emmily.
      Obróciłam się w jej stronę i posłałam jej zniesmaczone spojrzenie.
      - Najwyraźniej nie. Dobrze, że chociaż założyła normalne buty. Poza tym masz fajną sukienkę (LINK) - uśmiechnęłam się.
      - Dzięki - odwzajemniła uśmiech - Kaju, mam prośbę – pytająco uniosłam brew, a ona dodała – trzymaj mnie, bo zaraz tam podejdę i wydłubię Zaynowi oczy – chwyciłam ją za nadgarstek i szepnęłam:
      - Spokojnie Emm. Ja też muszę się policzyć z Harrym, ale po porannej kłótni stwierdzam, że krzyki tu nic nie pomogą. Trzeba wymyślić coś innego.
      - Fakt...cholerna blondyna. Już od rana popsuła mi humor.
      - Nie tylko tobie – westchnęłam i zmierzyłam wzrokiem nową. Jej śmiech działał na mnie jak płachta na byka, ale mimo to starałam się być opanowana.
      - Ciekawe co na to wszystko Daniell...
      - Na co? - spytała ukochana Liama, która właśnie do nas podeszła.
      - Na nią – kiwnęła głową Emmily.
      - Sama nie wiem...chyba nie jest aż taka zł...moment! Czy Liam właśnie gapi się na jej cycki?! - wydarła się półszeptem – Ja mu zaraz dam! - zaczęła podwijać rękawy swojej biało-czarnej bluzki i z rozwścieczoną miną ruszyła w stronę nowej i jej funclubu.
      - Stój! - zatrzymała ją Emmily – to nic nie da.
      - Porządny wpierdol zawsze działa – warknęła.
      - Spokojnie. Mam lepszy plan – na twarzy Emm znowu pojawił się ten złowieszczy uśmieszek, który widziałam już nie raz. Co ona znowu knuje?
      - Wal.
      - Facet to wzrokowiec, więc tak czy siak będzie się gapił, jeśli jakaś laska wymachuje dookoła biustem i to bez stanika, więc o wiele prościej będzie pozbyć się jej, niżeli starać się zmienić to, co jest nieodłączną częścią natury faceta.
      - Racja. Wchodzę w to. Jaki jest plan? - Dan najwyraźniej już zdążyła się napalić na propozycję blondynki, jednak ja miałam co do tego wątpliwości.
      - Sprawimy, że chłopcy nie będą mieli innego wyboru, niż ją stąd wywalić – wyszczerzyła się.
      - Yeah! Złowieszczy plan, lubię to – rozochociła się brunetka.
      - A ty Kaja? - zwróciła się do mnie Emm.
      - Co ja?
      - No wchodzisz w to?
      - Czy ja wiem...wydaje mi się, że jak pogadam z Harrym to zrozumie i... - spojrzałam na niego. Naprawdę nie chciałam się w to bawić, ale kiedy zobaczyłam, jak się ślini na widok tej całej Hannah, a raczej jej biustu, od razu rzuciłam: - wchodzę w to.
      I tak oto ja, Emmily i Daniell stałyśmy się wspólniczkami w zbrodni zatytułowanej „pozbyć się Hannah”. Mimo że nie znałam jeszcze szczegółów planu blondynki to i tak wiedziałam, że nic dobrego z tego nie wyniknie...
      Kiedy moje wspólniczki debatowały nad tym, jak wypędzić stąd tą nową, ja podeszłam do Harrego i szepnęłam mu na ucho:
      - Mam do ciebie wielką prośbę.
      - Słucham – obrócił się w moją stronę i posłał mi ten swój uroczy uśmiech, przy którym zawsze, chcąc nie chcąc, miękną mi kolana.
      - Nie tutaj – on tylko kiwnął głową na znak, że się zgadza i poszedł za mną na górę.
      Weszliśmy do mojego pokoju. Kazałam mu usiąść i chwilę poczekać. Wygrzebałam z torby laptopa i razem z nim usiadłam koło Harrego.
      - Musimy pogadać z moimi rodzicami – wydukałam.
      - Yhm...a po co?
      - Bo chcą cię lepiej poznać. Bynajmniej tak powiedziała moja siostra. A i nie podoba im się to, że jesteśmy razem, więc musimy ich trochę uspokoić, ok?
      - Spoko, spoko – uśmiechnął się.
      - Dzięki – dałam mu całusa w policzek i włączyłam komputer.
      Trwa wznawianie systemu Windows...
      Podczas oczekiwania na odbiór połączenia Harry oparł swoją brodę o moje prawe ramie i zaczął całować mnie w szyje. Od razu zaczęłam chichotać, jak zwykle zresztą.
      - Wyprostuj się głupku – wytknęłam mu język – mamy być grzeczni.
      Dosłownie sekundę po tym, jak chłopak usiadł we właściwej pozycji, rodzice nawiązali połączenie. Na przywitanie usłyszałam:
      - Ale czemu oni są tacy mali?
      - Musisz powiększyć mamo – jęknęłam.
      - Ale jak? Bo ja nie umiem..
      - Daj mi to – ojciec wyrwał matce laptopa, przez co teraz widzieliśmy tylko jego i to od brody w dół – nigdzie nie widzę po...
      - Zawołajcie Patrycję, ok?
      - Pati!!! chodź tu!!! - wydarła się mama i to tak głośno, że Harry o mało nie spadł z łóżka...
      - Za chwile. Ubieram się – usłyszałam siostrę.
      - No i co teraz? - spytał tata.
      - Siedźcie i czekajcie – rozkazałam – a i nie przynoście mi wstydu.
      - Ty to tylko byś się nas wstydziła, nic więcej...Inne dzieci to nawet nie mają kogo się wstydzić, bo ich rodzice je porzucają, a ty maru...
      - Mamooooo! Proszę cię – przerwałam jej – nie teraz.
      - Um..Kaja, we have a problem. I don't understand what you talking about– odezwał się Harry. Fakt. On przecież nie rozumie po polsku...super! Będę musiała tłumaczyć całą rozmowę. Ugh...
      Nasza konwersacja była, że tak to ujmę: żenująca. Rodzice za wszelką cenę chcieli uświadomić Harrego, że jeśli mnie rozdziewiczy, albo co gorsza zrobi mi dziecko, to oboje znajdą go choćby na drugim końcu świata i tak go urządzą, że własna matka go nie pozna. Zajebiście, co nie? Zamiast kazać mu być dla mnie dobrym, nie zdradzać i chronić mnie, oni przez godzinę powtarzali tylko:
nie zrób jej dzieciaka, bo cie zabijemy. Boże, za co?... Moja siostra prawię całą rozmowę opieprzała rodziców, że robią jej siarę i tak dalej, na co oni próbowali ją uciszyć, w efekcie czego się kłócili, a Harry tylko siedział i z niedowierzaniem w oczach przyglądał się całej sytuacji. Strasznie się za nich wstydziłam. Nie chciałam, żeby tego słuchał. Mimo że nie wiedział, o czym mówili, to i tak było mi głupio. W końcu nie wytrzymałam i powiedziałam, że musimy już jechać, co było oczywiście kłamstwem, bo do wyjazdu mieliśmy jeszcze dobrą godzinę, ale co innego mogłam zrobić? Zamknęłam laptopa i wydukałam nawet nie patrząc na Harrego:
      - Przepraszam za to – po czym wstałam i zemknęłam się w łazience.
      Zaczęłam płakać. Musiałam jakoś wyzbyć się tych wszystkich duszących mnie emocji, a przecież nie ma nic skuteczniejszego, niż wylanie z siebie zbędnej ilości płynów... Harry kilka razy pukał w drzwi, ale nie otwierałam.
      - Wszystko w porządku? - spytał w końcu.
      - Tak – odpowiedziałam mu – zaraz wyjdę.
      Otarłam dłońmi ostatnie łzy, spojrzałam w lustro i stwierdziłam, że nie wyglądam aż tak źle, jak myślałam.
      - No nareszcie – Harry podbiegł do mnie, gdy tylko wyszłam z łazienki – martwiłem się – przytulił mnie i ucałował w czoło.
      Poczułam się tak bezpiecznie, jak jeszcze nigdy, a to wszystko za sprawą jego ramion oplatających mnie w pasie.
      - A co do twojej rodziny, to nie masz za co przepraszać. Momentami było nawet zabawnie.
      - Nie musisz tego robić. Wiem, że było okropnie Harry i jeszcze raz dziękuję ci, że dałeś radę to znieść.
      - My tacy nie będziemy, prawda? - spytał niezwykle łagodnym tonem.
      - Będziemy? Czyżby myślał pan o ślubie, panie Styles? - zachichotałam.
      - A pani o tym nie myśli, przyszła pani Styles?  - spytał tak, jakby to, że kiedyś weźmiemy ślub było całkowicie oczywiste.
      - Kocham cie, wiesz? - oparłam swoje ręce o jego barki i pocałowałam.
      Nie mogłam uwierzyć w to, jaką jestem szczęściarą. Mam cudownego chłopaka i mimo że czasami mnie wkurza i patrzy na cycki Hannah to i tak nie chciałabym nikogo innego. Chociaż muszę przyznać, że wcześniej nawet nie przeszło mi przez myśl, coś takiego jak ślub z Harrym, ale teraz chyba stanie się to moją ulubioną wizją przyszłości, która, miejmy nadzieję, kiedyś się ziści. 


_____________________________________________________________________
Macie taki tam sobie 27 rozdział :) Miła końcówka, nie? Aż za miła jak na to opowiadanie ;p Co do historii z Lou - to dopiero początek wątku, który nieźle pokomplikuje życie Kai. Na razie nic więcej Wam nie zdradzę :) A i dodałam nowy jednopart pisany oczami Harrego. możecie go przeczytać tu - http://jednoparty.blogspot.com/2012/08/trzymajac-w-ramionach-prawdziwy-skarb.html

33 komentarze:

  1. Szkoda ze tylko tyle moge powiedzieć:SUPER ROZDZIAŁ!Też bym tak chciała...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki za odwiedzanie i komentarze:) To takie zajebiste uczucie jak chwali cię twoja idolka;)

      Usuń
  2. Ale super! Tak akcja z hanna po prostu rozwaliła mnie. I ta Danielle...hahahahaha <3 Już się doczekać nie mogę nn! :)

    OdpowiedzUsuń
  3. KOCHAM DANIELLE! <33333333333333333333333333333
    i, awwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwww, Kaja i Harry (Haja? Karry?) są taacy słodcy.
    tylko ciekawi mnie co wymyślisz z Tomlinsonem...

    OdpowiedzUsuń
  4. słodkie zakończenie ;dd
    a co z Lou? ;dd chcę go więcej! ;dd
    Dan jest genialna hahhaa ;d;d

    ~Eve

    OdpowiedzUsuń
  5. Supeer rozdział !! Rozwaliła mnie akcja z Danielle :P Czekaam na Nexta :)

    OdpowiedzUsuń
  6. przepraszam że dopiero teraz komentuje ale wzcesniej nie mogłam ;** rozdział jak zwykle cudowny ;8 czekam na kolejny i zapraszam do mnie :) pap <33

    OdpowiedzUsuń
  7. a tak wl. to ona miała być z niallem ;((

    OdpowiedzUsuń
  8. Super rozdział..! Fajnie,że wróciłaś. Kocham tego bloga.

    OdpowiedzUsuń
  9. Kocham twojego bloga . ; D

    Jesteś świetna . ;))

    OdpowiedzUsuń
  10. Ciekawe co one zrobią temu plastikowi :D

    OdpowiedzUsuń
  11. Ciekawe co będzie z tym plastikiem!! Zapraszam do mnie http://notidealbutmylife.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  12. Jestem ciekawa co dalej z tą Hannah...Nie mogłam z Dan "Sama nie wiem...chyba nie jest aż taka zł...moment! Czy Liam właśnie gapi się na jej cycki?! - wydarła się półszeptem – Ja mu zaraz dam! - zaczęła podwijać rękawy swojej biało-czarnej bluzki i z rozwścieczoną miną ruszyła w stronę nowej i jej funclubu.
    - Stój! - zatrzymała ją Emmily – to nic nie da.
    - Porządny wpierdol zawsze działa – warknęła."
    Wspaniałe :) Kocham twojego bloga :** Czekam na nn <3

    OdpowiedzUsuń
  13. cudownie!!!
    czekam z niecierpliowścią i to wielką na nastepny ;p

    zapraszam do mnie http://fefa-opowiadaniaoonedirection.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  14. Super rozdział :) Dopiero zaczełam czytać twojego bloga, ale jest świetny. Czekam na następny rozdział :)

    Zapraszam równierz do przeczytania moich wypocin.
    http://zagubiona-i-nie-odnaleziona.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  15. Hejka.! Przepraszam że znowu dodaje późno komentarz ale byłam nad solina i nie miałam tam Internetu. Od teraz nazywam cię Mistrzynią Intryg, tylko ty potrafisz tak pokręcić wszystko. Rozdział superowy. Podoba mi się strasznie plan Em, Dan I Kai. Hahahaha to genialne. A co do Hannah, no po prostu rozwala mnie "CZy ona nie potrafi założyć stanika." Hahaha xD Czekam na nn
    ~Darka...;p
    P.S. Ile ty tu już masz komentarzy.?! wow. Tylko pogratulować. :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 541 kom - 134 moje = 407 wspaniałości *u*
      Dziękuję :)

      Usuń
  16. Hej i znowu ostatnie czytam;(
    Dużo komentarzy i zajefajny rozdział:))))))
    ^^Pati

    OdpowiedzUsuń
  17. Pisz pisz nie mogę się doczekać, fajnie jakbyś dała całość bo wyjeżdżam w niedziele na 10 dni i będzie mnie ciekawość zżerać, jesteś świetna <3

    OdpowiedzUsuń
  18. Zaciekawił mnie ten wątek z Louis'em, nie powiem, że nie ;) No i poprosiłabym o więcej Emm i Zayn'a, bo trochę mi ich brakuje ;) a rodzice Kai - genialni sa. // xoxo manniaa [manniaa.pinger.pl]

    OdpowiedzUsuń
  19. Super rozdział :) Nie mogę się doczekać następnego :) Ciekawi mnie jaki one mają plan

    OdpowiedzUsuń
  20. Emm jest świetna, uwielbiam ją ;D
    + zapraszam na nowy rozdział na http://your-own-direction.blogspot.com (;

    OdpowiedzUsuń
  21. SWIEEEEETNE <3 zakochalam sie w tym ! pisz dalej, chce wiedziec, co bedzie ! ;)
    http://xxgottabeyouxx.blogspot.com/ :>

    OdpowiedzUsuń
  22. supeer blog i dodawaj czesciej PROSZE !!!
    zapraszam do mnie na blga narazie sa tylko imaginy ale zamierzam zaczac niedlugo opowiadanie : http://onedirectionxoxo.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  23. Kaju. Powiedz kiedy dodasz kolejny rozdział.?

    OdpowiedzUsuń
  24. Kochani! Przez ostatni tydzień nie było mnie w domu i dopiero teraz znalazłam chwilę na nadrobienie zaległości. Tak jak już mówiłam, rozdziały będę dodawać ok raz w tyg, bo częściej nie mam czasu, a co do nowego - mam trochę napisane, ale nie jest to nawet połowa ;/ Postaram się jednak sprężyć i skończyć go do czwartku :) A do tego czasu polecam relaks przy "Overexposed" M5 :)

    OdpowiedzUsuń
  25. Świetny ♥.♥
    Zapraszam do siebie na imaginy : )
    onedirectionimaginy1.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  26. Świetny :) Zapraszam do mnie własnie próbuję się rozkręcić :) http://ruuudadirectionerkalovezaynmalik.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  27. Świetny rozdział! Zapraszam na mojego bloga http://one-direction-soo-good.blogspot.com/ dopiero zaczynam :)

    OdpowiedzUsuń
  28. awww...Świetny. Zresztą jak zawsze :*

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za Twój komentarz :)